Artykuły, wywiady. Siatkówka kobiet 2010/2011

Z Historia Wisły

Artykuły, wywiady. Siatkówka kobiet 2010/2011

Najważniejsze jest serce do gry. Wywiad z Lesławem Kędryną, trenerem siatkarek

W najbliższą sobotę, 9 października, siatkarki Wisły AGH Kraków rozpoczną swój drugi sezon w II lidze. Wiślaccy fani piłki siatkowej pragnęliby, aby był on ostatnim dla Białej Gwiazdy na tak niskim szczeblu rozgrywek. Jakie są na to szanse? Czy Wisła AGH zacznie marsz po należne jej miejsce w hierarchii polskiej siatkówki? Na te i inne pytania odpowiada trener naszego zespołu, Lesław Kędryna.

W ubiegłym sezonie Wisła AGH była rewelacją rozgrywek II ligi. Po części wynikało to z braku rozeznania rywali o naszej sile. Czy nie obawia się Pan, że w zbliżających się rozgrywkach, przeciwnicy, znając nasz potencjał, mogą zawiesić nam nieco wyżej poprzeczkę?

- W tym sezonie startujemy z zupełnie innej pozycji niż rok temu. Jesienią ubiegłego roku nikt na nas nie stawiał, byliśmy raczej postrzegani w roli drużyny mającej zająć miejsce w środku tabeli. Teraz, jako wicemistrz z ubiegłego sezonu i zespół, który nieco postraszył faworyta, Skawę UEK, nikt nas nie będzie traktował lekceważąco. Natomiast to, czy będziemy wygrywać, będzie zależało od tego, czy będziemy lepsi na boisku. Najtrudniejszymi przeciwnikami będą Karpaty Krosno, mocniejsze personalnie niż w ubiegłym roku, oraz ubiegłoroczny mistrz innej grupy II ligi, Szóstka Biłgoraj (w tamtym sezonie zawodniczki z Biłgoraja o mały włos nie awansowały do I ligi, decydujący mecz przegrały w tie-breaku na przewagi).

Na co w takim razie możemy liczyć? Czy walka o awans do I ligi jest realna?

- Odpowiem w ten sposób - daleka droga przed nami. Powodem jest regulamin rozgrywek. Do celu chcemy zmierzać krok po kroku. W tej chwili naszym założeniem jest awans do czołowej czwórki naszej grupy. Kolejny etap to walka w play-off o wejście do turnieju mistrzów (grają w nim zwycięzcy czterech grup drugoligowych). Pewnym problemem jest to, że w tym sezonie o awans będzie trudniej niż w poprzednim, gdyż kwalifikację uzyskają tylko dwie pierwsze drużyny turnieju mistrzów. Nie będzie dodatkowego barażu dla trzeciej i czwartej drużyny. Odnosząc się do szans na awans. Charakterystyczne w pracy z młodym zespołem, a taki właśnie posiadamy, jest to, że gdy wszystko będzie szło po naszej myśli, drużyna pod koniec sezonu może grać na zdecydowanie wyższym poziomie niż na jego początku (patrz: sezon ubiegły). Trudno jest mi więc teraz mówić o tym, w jakiej formie będziemy wiosną. W tamtym roku było mi łatwiej to przewidzieć, gdyż pracowałem ze znanymi mi od kilku lat zawodniczkami. Teraz mam w drużynie pięć nowych dziewczyn, o których prawdy dowiem się w trakcie rozgrywek.

Wywołał Pan temat zmian personalnych. Zanim powiemy o wzmocnieniach, może parę słów o osłabieniach. Za takie na pewno trzeba uznać odejście dwóch czołowych zawodniczek ubiegłego sezonu – Gabrieli Gasidło i Pauliny Stojek. Czy nie było szans na zatrzymanie ich w klubie?

- W obu przypadkach próbowaliśmy rozmawiać, ale nie dało to efektu. Gasidło dostała ofertę z pierwszoligowej Sparty Warszawa. Stwierdziła, a my zgodziliśmy się z jej zdaniem, że możliwość gry w wyższej klasie rozgrywkowej może wpłynąć tylko na jej korzyść. Poza tym została ona wypożyczona, co nie wyklucza jej powrotu do nas w następnych latach. Oczywiście pewną rolę odegrała w tym przypadku kwestia finansowa - w Warszawie Gabrysia otrzymała nieco lepsze warunki, niż mogliśmy jej zapewnić my. Z przyczyn osobistych na czasowy rozbrat z siatkówką zdecydowała się Paulina Stojek. Oprócz wcześniej wspomnianych, niezdolna do gry jest na razie nasza podstawowa środkowa Natalia Środa, będąca po zabiegu usunięcia migdałów. Powinna wrócić do gry niebawem, a w decydującej fazie rozgrywek powinna być już w pełnej dyspozycji.

Po tych niezbyt optymistycznych wieściach, czas wlać w serca naszych kibiców trochę otuchy. Mamy w składzie pięć nowych siatkarek. Proszę nam przybliżyć ich sylwetki.

- Dokonaliśmy mocnego zaciągu z północnego rejonu naszego kraju. Z Osiemnastki Szczecin pozyskaliśmy cztery zawodniczki o bardzo dobrych warunkach fizycznych, mierzące od 186 do 192 cm. Są to Dagmara Popielska, Alicja Leszek, Agnieszka Warzecha i Ewelina Warzecha. Przyszła do nas także Adrianna Szady, rozgrywająca ze Stali Mielec. Z dotychczasowej obserwacji mogę o nich powiedzieć same dobre słowa, a ich wartość zweryfikuje parkiet. Na razie ich postawa w rozgrywkach to duża niewiadoma.

Nasz skład jawi się jako dosyć wyrównany. Czy mimo posiadania równorzędnych zawodniczek, ma Pan już wizję pierwszej szóstki, czy też będzie się ona klarować w trakcie rozgrywek?

- Oczywiście w każdym momencie istnieje wizja szóstki. W ankiecie mającej na celu jej ustalenie, którą wypełniały zawodniczki, moja propozycja była zbieżna z ich wersją. Jest to projekt na dziś, w trakcie sezonu może ulec zmianie. Ważne, że na każdej pozycji mamy siatkarki, które będą ze sobą rywalizować.

Proszę nam powiedzieć kilka słów o przygotowaniach do sezonu. Były one dosyć urozmaicone, nieprawdaż?

- Rozpoczęliśmy 9 sierpnia treningami w Krakowie. W dniach 17-22 września przebywaliśmy w Solcu Zdroju na obozie rehabilitacyjno-treningowym. Dwa razy dziennie trenowaliśmy, a oprócz tego, w ośrodku Malinowy Zdrój, dziewczyny były poddawane zabiegom rehabilitacyjnym. 23 września wyjechaliśmy na obóz do Nowego Targu, gdzie trenowaliśmy do 3 października, średnio pięć godzin dziennie. Jestem zadowolony z okresu przygotowawczego, zarówno z postawy zawodniczek, jak i efektów wykonanej pracy. Ważny czas nadchodzi teraz. Ze względu na początek roku akademickiego, przez najbliższe dwa, trzy tygodnie będziemy musieli zgrać termin zajęć na uczelni z treningami. Nie będzie to łatwe.

Czy jest Pan zadowolony z gier kontrolnych?

- Mówi się, że przed sezonem powinno się rozegrać minimum 20 gier kontrolnych. Z różnych względów, m.in. finansowych, uczestniczyliśmy tylko w trzech turniejach, rozegraliśmy łącznie 10 meczów (osiem wygraliśmy, dwa przegraliśmy). Z trzech turniejów, w których uczestniczyliśmy (w Mysłowicach, Katowicach i Nowym Sączu), wygraliśmy ten ostatni. W pokonanym polu zostawiliśmy naszych rywali grupowych: Sandecję Nowy Sącz, Pogoń Proszowice i Dalin Myślenice. Mecze traktowaliśmy szkoleniowo, pograły wszystkie zawodniczki. Z wyników ostatniego turnieju w Nowym Sączu wynika, że forma drużyny rośnie.

Jak układa się współpraca z głównym sponsorem zespołu, Akademią Górniczo-Hutniczą?

- Współpraca układa się bardzo dobrze. AGH zapewnia nam grę na poziomie II ligi. Chcąc jednak grać wyżej, poszukujemy innych sponsorów.

A jakie są widoki na pozyskanie drugiego - obok AGH - sponsora strategicznego?

- Widząc zaangażowanie kierownictwa sekcji, jestem w tej materii optymistą. O takich sprawach mówi się jednak konkretnie dopiero wtedy, gdy podpisane są stosowne dokumenty. Liczę, że moment ten jest blisko.

Na koniec mały mix wspomnień i… I jasnowidztwa. W roku 1982 prowadzona przez Pana drużyna Wisły zdobyła mistrzostwo Polski. W roku 2012, w trzydziestą rocznicę tego wydarzenia, Wisła będzie…

- Uff. Po tym, co Pan powiedział, poczułem się trochę staro. Ale tylko na chwilę. Myślę, że mam jeszcze tyle ochoty i energii do pracy, by nawiązać do tamtego sukcesu. Jest to jednak problem bardzo złożony, niezależny tylko ode mnie. Skoro jednak mam się zabawić w wyrocznię, to widzę wtedy Wisłę walczącą. Bo w sporcie najważniejsze jest serce do gry.

Źródło: siatkowka.tswisla.pl