Artykuły prasowe. Koszykówka kobiet 1982/1983

Z Historia Wisły

Spis treści

Artykuły prasowe. Koszykówka kobiet 1982/1983

"Dziennik Polski" strona 2 - podsumowanie pierwszej części sezonu (artykuł z 04.01.1983)


Trener koszykarek Wisły Piotr Langosz:

Echo Krakowa. 1982, nr 108 (13/15 VIII) nr 11184


„Chcemy zbudować drużynę, która nawiąże do dobrych tradycji”

Od rozpoczęcia nowego sezonu ekstraklasy koszykarek dzieli nas jeszcze dwa miesiące. Nie oznacza to jednak, że zawodniczki przebywają na wakacjach. Wprost przeciwnie, intensywnie trenują, chcąc zaprezentować jak najwyższą formę już w pierwszych spotkaniach o ligowe punkty.

Wśród dziesięciu drużyn, które przystąpią w październiku do rywalizacji o mistrzowski tytuł znajduje się krakowska Wisła. O przygotowaniach do sezonu, zmianach w składzie rozmawiam z jej nowym trenerem, b. reprezentantem kraju, do niedawna koszykarzem „Wawelskich smoków” PIOTREM LANGOSZEM, który przejął obowiązki od współtwórcy największych sukcesów wiślaczek Ludwika Miętty.

— Jak czuje się Pan w tej nowej roli? — Nie chcę jako młody trener wiele zmieniać, pragnę raczej utrzymać to co było dotychczas. Staję przed niełatwym zadaniem.

Czym mogę bowiem zaimponować zajmując miejsce takiego fachowca jak Ludwik Miętta? Myślę jednak, że nie będzie źle. W razie potrzeby mogę się przecież zwrócić o pomoc do pana Miętty, który nie rozstał się z klubem, pracuje tu nadal na stanowisku trenera-koordynatora. Mam wreszcie za sobą grupę oddanych działaczy. Nie ukrywam, iż chcemy wspólnie zbudować drużynę, która nawiąże do dobrych tradycji. Wszak tytuły mistrza Polski zdobyte w ubiegłych latach przez koszykarki Wisły do czegoś zobowiązują.

— Czy w związku z tym pozyskaliście ostatnio kilka młodych, utalentowanych zawodniczek? — Nie ukrywam, że tak.

— Może Pan podać ich nazwiska? — Z (racji prezentowanych umiejętności zacznę od rozgrywającej Marty Jodłowskiej z ATÓS-u Katowice. Jest znana kibicom. Występuje w reprezentacji. Pod koniec sierpnia wychodzi za mąż za trenera krakowskich akademiczek Macieja Starowicza i przenosi się do naszego miasta. Spore nadzieje na przyszłość rokuje 20-letnia Aldona Patycka (dotychczas AZS Rzeszów).

Liczy, co prawda, tylko 167 cm wzrostu ale imponuje ruchliwością, szybkością. W ostatnim sezonie brakowało nam typowej środkowej.

Mamy nadzieję, że obecnie lukę tę wypełni Małgorzata Niemiec (185 cm wzrostu) ze Stali Stalowa Wola, pod warunkiem, że zda wrześniowy egzamin na studia. Załatwiliśmy już sprawy związane z przejściem 15-letniej Renaty Wrony z Glinika Gorlice. To duży talent, przy 180 cm wzrostu ma predyspozycje, by występować W roli rozgrywającej. Poza tym naszych barw chcą bronić 23-letnia Jadwiga Lubas-Michalak (184 cm wzrostu) z AZS-u Zielona Góra i 16- letnia Katarzyna Grabacka z krakowskiej Korony. Od strony formalnej mamy jedynie kłopoty ze sfinalizowaniem transferu Grabackiej, w przypadku pozostałych koszykarek wszystko odbywa się bez przeszkód.

— Kogo natomiast zabraknie w Wiśle w nadchodzącym sezonie? — Grażyny Jaworskiej-Seweryn, z powodów rodzinnych.

— Jaki jest przebieg przygotowań? — Powróciliśmy ostatnio z Włoch, gdzie w Pescarze po zwycięstwach nad miejscową Nartą 86:67, TFSP Budapeszt 73:61 i Crveną Zvezdą Belgrad 68:55 moja drużyna wygrała turniej. Halinę Iwaniec uznano tam za najlepszą zawodniczkę, a Anna Jaskurzyńska została „królową strzelczyń" . Do 21 sierpnia trenujemy w Krakowie, potem od 2 września planujemy obóz w Zakopanem. 4—5 września rozegramy u siebie mecze z zespołem z Linzu (występuje tam Halina Kaluta), pod koniec września (23—26) wyjedziemy do Austrii, właśnie do Linzu, na silnie obsadzony turniej. Wcześniej jednak od 14. ćwiczyć będziemy w Krakowie, wspólnie! z zespołem Politechniki Bukareszt. Tuż przed ligą przewidujemy jeszcze obóz w Zakopanem, dla szlifu formy. 16 października inauguracja ekstraklasy — mecz z Hutnikiem u siebie, tydzień później także u siebie, pojedynek z ŁKS-em.

Życząc powodzenia dziękuję za rozmowę JERZY SASORSKI

KOSZYKARKI ekstraklasy mają za sobą pierwszą część sezonu

Echo Krakowa. 1982, nr 175 (17 XI) nr 11251

KOSZYKARKI ekstraklasy mają za sobą pierwszą część sezonu. Rozegrały dziewięć kolejek spotkań i już w najbliższy piątek rozpoczynają drugą rundę, którą zakończą po miesiącu, 19 grudnia. Potem nastąpi miesięczna przerwa świąteczno-noworoczna i w połowie stycznia zainaugurowana zostanie druga połowa ligi. Zespoły podzielone zostaną na dwie grupy — pierwszych sześć grać będzie dwie rundy — mecz i rewanż — walcząc o mistrzowski tytuł, ostatnie cztery natomiast, takim samym systemem, grać będą o wyłonienie dwójki, która opuści ekstraklasę.

Początek mistrzowskiej batalii był bardzo udany dla krakowskiej Wisły. Można zaryzykować twierdzenie, iż nadspodziewanie udany, mało kto bowiem spodzie­ wał się, że przejdą pierwszą rundę tak dobrze, wygrywając 8 spotkań i tylko raz doznając porażki, dość przypadkowej zresztą. wynikłej ze źle taktycznie rozegranej końcowej fazy meczu z Włókniarzem Pabianice. Wysforowana się Wisła na pierwsze miejsce w tabeli, ma dwa punkty przewagi nad Ślęzą, ŁKS-em i Włókniarzem, jest, na dziś, jednym z głównych kandydatów do mistrzowskiego tytułu, By tak się jednak stało, by prymat w polskim kobiecym baskecie wrócił pod Wawel, będą musiały krakowianki jeszcze wiele zdziałać. Układ gier w II rundzie mają bowiem zdecydowanie niekorzystny. Z najgroźniejszymi rywalkami będą musiały walczyć na ich boiskach — w Łodzi, Wrocławiu i Pabianicach, a także w Gdańsku, gdzie Spójnia, spisująca się początkowo bardzo kiepsko, pokazała „lwi pazur”. zwyciężając Włókniarza, przez długi czas lidera rozgrywek. Niezależnie jednak od tego jak potoczą się dalsze losy wiślaczek można z dużą dozą prawdopodobieństwa napisać już dziś, iż odegrają one z pewnością jedną z głównych ról w walce o. krajowy prymat.

Grę krakowianek obserwuje się z prawdziwą przyjemnością.

Wkładają w każde zawody wiele serca, ambicji, zaciętości. Nic więc dziwnego, że hale, w których występują zapełniają się kompletami widzów, że na krakowskie mecze wiślaczek przychodzi więcej kibiców niż na występy ich klubowych kolegów. Świetna defensywa, szybki atak — to główne walory wiślaczek. Umiejętności Haliny Iwaniec, Lucyny Januszkiewicz czy Haliny Kosińskiej zostały wsparte bojowością Marty Starowicz, Aldony Batyckiej, Tamary Czelakowskiej, Anny Jaskurzyńskiej i Małgorzaty Niemiec, co w sumie stworzyło z drużyny krakowskiej zespół groźny dla każdego z krajowych rywali. Zobaczymy czy podopieczne trenera Piotra Langosza zdołają wytrzymać trudy całego sezonu, czy będą grały nadal tak efektownie i skutecznie jak do tej pory. Za tę pierwszą część sezonu należą się wiślaczkom słowa uznania. Oby i następne fazy rozgrywek były równie udane.


SEKCJA koszykówki Wisły przyjmuje zapisy

Echo Krakowa. 1982, nr 176 (18 XI) nr 11252

SEKCJA koszykówki Wisły przyjmuje zapisy wysokich dziewcząt i chłopców. Zgłoszenia przy ul. Reymonta 22 codziennie w godz. 8—16, tel. 37-56-24 Gazeta Krakowska. 1982, nr 207 (25 XI) nr 10543

Sekcja Koszykówki „Wisły” prowadzi zapisy dziewcząt urodzonych w latach 1970—71 oraz chłopców z rocznika 1968 i młodszych. Pożądany wysoki wzrost. Zapisy w biurze Sekcji Koszykówki ul. Reymonta 22, codziennie w godz. 8—16, tel. 37-56-24

Przed decydującymi grami pod koszem

Echo Krakowa. 1982, nr 200 (22 XII) nr 11276


Jeden plus i dwa minusy

TRZY DRUŻYNY krakowskie występują w ekstraklasie koszykówki, dwie kobiece: Wisła i Hutnik, jedna męska — Wisła. Z tego tercetu, W chwili obecnej, a więc po zakończeniu pierwszej, dwurundowej części sezonu pozytywną koszykarkom „Białej gwiazdy”.

Przystępowały do rozgrywek w mocno przemeblowanym składzie, doszło szereg nowych zawodniczek, z pozakrakowskich klubów, które przyjechały do naszego miasta na studia, wprowadziły się na dobre do zespołu młode wiślaczki, bowiem z podstawowego zespołu ubyło kilka grających, które z różnych powodów rozstały się z boiskiem, już na zawsze, bądź też na pewien czas. Wobec poważnego kadrowego wzmocnienia innych czołowych polskich drużyn, szczególnie ŁKS-u, tego od lat głównego rywala wiślaczek w walce o mistrzostwo Polski, wydawało się, iż pozycja drużyny krakowskiej w rozgrywkach nie będzie wysoka, gdzieś w granicach 4— 5 miejsca. Tymczasem po dwóch rundach ligi Wisła przewodzi w walce o prymat, jest samodzielnym liderem tabeli z przewagą jednego punktu nad ŁKS-em i Włókniarzem oraz dwóch nad wrocławską Ślęzą. Niewielka to przewaga a jednocześnie spore osiągnięcie. Z 18 mistrzowskich pojedynków przegrały wiślaczki tylko, cztery — trzy wyjazdowe (z ŁKS, Ślęzą i Włókniarzem) oraz jedno u siebie (z Włókniarzem).

Nie to jest jednak najistotniejsze dla pozytywnej oceny „Białej gwiazdy”. Moim zdaniem największym plusem zespołu jest waleczność, ambicja, poświęcenie. Widać w czasie zawodów bardzo wyraźnie, iż tym dziewczętom ogromnie zależy na grze, że w każde spotkanie . wkładają maksimum wysiłku, woli walki, że nie oszczędzają się w czasie treningów — lecz ciężko harują, aby wypracować możliwie najwyższą formę. Nie zawsze to się wszystkim i w każdym meczu udaje, lecz przecież jako całość stanowią wiślaczki drużynę, na którą przyjemnie patrzeć. Zażarta walka o piłkę, agresywna gra w obronie, szybkie akcje na kosz przeciwniczek mogą, ba, muszą się podobać. Stąd na meczach krakowskiej drużyny komplety widzów, stąd aplauz dla zawodniczek, trenera. Panuje wśród wiślaczek, tak przynajmniej można sądzić, dobra atmosfera w czasie zawodów. Podtrzymują się wzajemnie na duchu w trudnych chwilach, dziękują sobie za dobre podania, ładną akcję, celny rzut. I choć czasem „Samanta” zwróci którejś z koleżanek uwagę, czasem krzyknie, to jest to czynnik nie destrukcyjny, lecz mobilizacyjny. Jako kapitan, najbardziej doświadczona zawodniczka, ma Halina Iwaniec do tego prawo: Także z racji swej świetnej gry, pełnienia w zespole roli organizatora, także egzekutora, gdyż w trudnych momentach, w ważnych meczach potrafi wziąć na swe barki ciężar walki i mieć walny udział, w zwycięstwie drużyny.

W sumie postawa Wisły budzi uznanie i szacunek oraz nadzieje, na odzyskanie przez krakowianki mistrzowskiego tytułu, choć droga ku temu będzie ogromnie trudna.

Przez prawie miesiąc, do 15 stycznia 1983 roku, trwać będzie przerwa na ligowych parkietach koszykówki.

Gazeta Krakowska. 1982, nr 226 (22 XII) nr 10562

Obecny sezon, ze względu na przyszłoroczne prestiżowe Imprezy międzynarodowe ME i Świata jest pilnie obserwowany przez fachowców oraz kibiców. Układ czołówki zarówno w lidze mężczyzn jak i kobiet jest w większości taki jak przewidywano przed rozgrywkami, choć i są niespodzianki.

W lidze pań nadal liczyć powinny się w walce o tytuł medaliści sprzed roku: ŁKS Łódź, Ślęza Wrocław i Wisła Kraków. Niespodziewanie wyrównaną walkę toczy z tymi drużynami Włókniarz Pabianice, który zajmuje trzecie miejsce ze stratą tylko 1 pkt. do prowadzącej Wisły. Postawa koszykarek Wisły jest także miłym zaskoczeniem. Po tak dużych zmianach w składzie drużyny, nie tylko wśród zawodniczek, ale i na stanowisku trenera (Ludwika. Mięttę zastąpił Piotr Langosz) zespół ten ma na swym koncie najmniej, bo tylko 4 porażki. Do finału „A” obok wspomnianej wyżej czwórki, zakwalifikowały się zespoły poznańskie — Lech i AZS, które w ubiegłym sezonie usilnie broniły się przed spadkiem. Jedynym zespołem, który obniżył loty jest Gdańsk Spójnia.

Przed rokiem czwarta, teraz walczyć będzie o utrzymanie się w lidze.

Wśród mężczyzn prowadzi mistrz kraju Górnik Wałbrzych.

Byli przed rokiem tacy, którzy twierdzili, że zloty medal Górnika to przypadek, w tym sezonie postawa wałbrzyszan przeczy tej tezie. O grze tej drużyny nie decyduje już tylko Mieczysław Młynarski snajper wyborowy. Tadeusz Reschke był najlepszym polskim koszykarzem w czasie tournée po USA, rozgrywający Stanisław Kiełbik należy do najlepszych na swej pozycji w kraju, a doświadczonym Wojciechowi Krzykale i Zenonowi Kozłowskiemu nie obce są arkana gry w koszykówkę.

Przed ligą niemal wszyscy stawiali na Lecha Poznań, po dwóch rundach drużyna ta zajmuje trzecią pozycję. Mistrza i wicemistrza przedzieliła wrocławska Gwardia, a w poprawie poziomu jej gry ma bardzo duży udział wysoka i ustabilizowana forma Jerzego Binkowskiego. Różnice pomiędzy tymi zespołami są jednopunktowe, więc każdy z tej trójki — Górnik, Gwardia i Lech — ma jednakowe szanse na końcowy sukces.

15 stycznia 1983 roku, ekstraklasa kobiet i mężczyzn rozpoczną rozgrywki w dwóch grupach finałowych: sześciodrużynowym finale „A” i czterodrużynowym finale ,B”. W finale „A” grać się będzie systemem środa — sobota, dwie rundy mecz i rewanż, natomiast w finale „B” drużyny w każdej z dwóch rund grać będą ze sobą w sobotę i niedzielę dwukrotnie.


Jeden z medali naszym celem

Gazeta Krakowska. 1982, nr 229 (27 XII) nr 10565

Trener koszykarek Wisły Piotr Langosz:


Koszykarska ekstraklasy zakończyły pierwszą fazę rozgrywek.

Teraz zespoły podzielone zostały na dwie grupy, w finale „A” sześć zespołów walczyć będzie o medale systemem każdy z każdym (mecz i rewanż), pozostałe grać będą o utrzymanie się w lidze. Pierwsze miejsce zajmuje krakowska Wisła, co jest niespodzianką, zważywszy, że drużyna została w tym sezonie poważnie Odmłodzona.

— Czy tak wysoka pozycja w lidze jest także dla Pana zaskoczeniem? — pytam trenera wiślaczek PIOTRA LANGOSZA.

— Tak, nie spodziewałem się bowiem, że będziemy przewodzić ligowej stawce. Mamy przecież najmłodszą drużynę w ekstraklasie. Ze starszych zawodniczek pozostały tylko Iwaniec i Januszkiewicz. I właśnie te młode zawodniczki, dla których był to debiut ligowy, mile mnie zaskoczyły. Walczyły bardzo ambitnie, w każdym meczu dawały z siebie wszystko.

— Plusy i minusy wiślackiego zespołu? — Plusy to, jak Już podkreśliłem, ambitna walka od początku do końca, to dobra gra przede wszystkim w obronie. Minusy to brak doświadczenia, rutyny — Jak ocenia Pan postom rozgrywek ligowych? — Uważam, że Jest on wysoki.

Dużym zaskoczeniem dla mnie jest coraz większa popularność żeńskiej koszykówki. Prawie na wszystkie mecze, i to nie tylko w Krakowie, przychodzi komplet widzów. W każdym razie frekwencja na spotkaniach drużyn kobiecych jest znacznie większa niż na meczach zespołów męskich, Jeśli chodzi o ocenę poszczególnych zespołów, to warto podkreślić dobrą postawę Włókniarza Pabianice, natomiast znacznie poniżej swych możliwości spisuje się gdańska Spójnia, dysponująca przecież silnym i wyrównanym składem.

— Zadebiutował Pan w tym sezonie jako trener. Jakie refleksje po pierwszych kilku miesiącach pracy? — Będąc jeszcze zawodnikiem, marzyłem by zostać szkoleniowcem zespołu pierwszoligowego.

Ale nie przypuszczałem wówczas, że jest to tak ciężka, męcząca praca. Nie chodzi tu tylko o samo prowadzenie treningów, trzeba ponadto załatwiać wiele innych spraw. Jestem w tej chwili bardzo zmęczony. Ale mimo to nie zraziłem się do trenerki, ta praca przynosi także wiele zadowolenia. — Jak będziecie się przygotowywać do decydującej rozgrywki finałowej? — Wyjeżdżamy na kilka dni do Zakopanego na zgrupowanie, poza tym ćwiczymy w Krakowie.

— 15 stycznia ekstraklasa wznawia rozgrywki...

— Pierwszy mecz gramy nas wyjeździe z Włókniarzem Pabianice, drugi u siebie z AZS Poznań. Spotkania rozgrywane będą w soboty i środy. Liga kończy rozgrywki 15 marca, w ostatnim meczu walczymy na wyjeździe z ŁKS.

— Czy Wisła ma Kanoe na utrzymanie pierwszego miejsca w lidze? — Bardzo trudno odpowiedzieć w tej chwili na to pytanie. Tym bardziej, że Czelakowska i Kosińska mają kłopoty zdrowotne, przechodzą badania i nie wiadomo, czy we wszystkich meczach będą grały. W finale „A” przyjdzie nam rozegrać 10 spotkań, jeśli wygramy z tego siedem, tak obliczam, to tytuł mistrzowski mamy chyba pewny. Jeśli by się nam nie udało sięgnąć po złoty medal, to na pewno zdobędziemy jeden z pozostałych dwóch medali.

T.G.

KOSZYKARKI zakończyły rozgrywki ligowe

Echo Krakowa. 1983, nr 53 (16 III) nr 11336


KOSZYKARKI zakończyły rozgrywki ligowe. Towarzyszyło zawodniczkom, ich zmaganiom o miejsca w ekstraklasie ogromne zainteresowanie, hale wypełniane były kompletami publiczności, frekwencja większa niż na wielu meczach mężczyzn, czego w historii polskiej koszykówki do tej pory nie notowano. Ale też były te zmagania bardziej zacięte, ciekawsze od pojedynków drużyn męskich. Po sezonie podsumowujemy w „Echu” rozgrywki, oceniamy drużyny, chwaląc i ganiąc zawodniczki, trenerów. Takie są prawo i obowiązek dziennikarski. Dziś robimy od tej zasady odstępstwo, udostępniając łamy świetnemu fachowcowi, wieloletniemu trenerowi Wisły i kadry narodowej, obecnie poświęcającemu się wyłącznie reprezentacji — LUDWIKOWI MIĘTCIE. Siedząc z boku, nie na trenerskiej ławce, miał możliwość lepszego, spokojniejszego obejrzenia poszczególnych drużyn, ich gry dostrzeżenia atutów i mankamentów. W dwóch kolejnych numerach „Echa” — dziś i jutro — będziecie Państwo mogli przeczytać uwagi fachowca, który blisko 30 lat para się trenowaniem koszykarek. Ludwik Miętta ma głos! (red.).

Wprawdzie do ostatnich sekund sezonu istniała szansa na zdobycie najwyższego trofeum, trzeba jednak stwierdzić, że szanse te pogrzebały wiślaczki w przegranym meczu z ŁKS w Krakowie. Chcąc zdobyć tytuł nie można sobie pozwalać na „luksus” porażki z najgroźniejszym rywalem na własnym parkiecie. Jeśli do tego dodamy ujemny bilans spotkań z trzecią drużyną Włókniarzem (1:3) to okaże się, że wicemistrzostwo wiślaczek trzeba traktować jako duży sukces drużyny i jej trenera. Wisła wykazała najrówniejszą formę, w ciągu całego sezonu, nie miała nie. przewidzianych potknięć ze słabszymi od siebie zespołami i to pozwoliło na zajęcie wysokiej lokaty. O sile drużyny stanowiło doświadczenie Haliny Iwaniec, i Lucyny Januszkiewicz umiejętnie połączone z bojowością i ambicją młodszych koleżanek.. Trenerowi Piotrowi Langoszowi oraz gronu oddanych działaczy z płk Antonim Lipieniem i inż. Krzysztofem Bolkiem na czele udało się stworzyć zespół, który przez długie lata winien kontynuować bogate sukcesy koszykarek spod znaku „Białej gwiazdy”.


Echo Krakowa. 1983, nr 54 (17 III) nr 11337

WCZORAJ zamieściliśmy pierwszą część uwag trenera Ludwika Miętty dotyczących minionego sezonu ekstraklasy koszykarek. Dziś dokończenie podsumowania ligowych zmagań.

WISŁA doskonale pod względem fizycznym przygotowana przez trenera la Janusza Marchewczyka grała najlepiej ze wszystkich drużyn w obronie, stosowała skuteczny, szybki atak, najsłabiej poczynając sobie w ataku pozycyjnym, zwłaszcza z przeciwnikiem stosującym obronę strefową. Zawodniczką nr 1 zespołu była bez wątpienia Halina Iwaniec potwierdzając i w tym sezonie miano najlepszej polskiej koszykarki ostatniego 10-lecia.

Grała efektownie, umiejętnie kierowała zespołem, wzbudzała podziw widowni pomysłowością w rozwiązywaniu akcji. Lucyna Januszkiewicz imponowała skutecznością i chęcią do gry, szybkim atakiem. Marta Starowicz, po, początkowych trudnościach adaptacji w nowym otoczeniu, z meczu na mecz grała lepiej, by w finałowym spotkaniu stać się postacią numer jeden w zespole wiślaczek. Wyraźnie słabszy sezon miała Anna Jaskurzyńska borykająca się od listopada z kontuzją stawu kolanowego.

Małgorzata Niemiec, skuteczna w walce pod tablicami i doskonale wywiązująca się z zadań obronnych przynosiła jako zawodniczka środkowa zbyt mało punktów, co w poważnym stopniu utrudniało konstruowanie ataku pozycyjnego. Pozytywne wrażenie pozostawiły czyniące systematyczne postępy Tamara Czelakowska i waleczna Aldona Patycka. Duże nadzieje na przyszłość rokują młodziutkie Renata Wrona i Katarzyna Grabacka.