Artykuły prasowe. Piłka nożna 1977/1978

Z Historia Wisły


Puchar Wyzwolenia bez piłkarzy Wisły...

Spis treści

ZARZĄDY, Wisły i Legii porozumiały się w sprawie M. Kusty. VI

Echo Krakowa. 1977, nr 129 (10 VI) nr 9806

ZARZĄDY, Wisły i Legii porozumiały się w sprawie M. Kusty i Wisła postanowiła udzielić swemu piłkarzowi zwolnienia do klubu warszawskiego z dniem 7 czerwca br.


USTALONO już terminarz rozgrywek I ligi

Echo Krakowa. 1977, nr 135 (17 VI) nr 9812

USTALONO już terminarz rozgrywek I ligi w sezonie 1977/78. Pierwszy mecz rozegra Wisła u siebie 23 lipca o godz. 19.00 ze Stalą Mielec, następnie wyjeżdża do. Zabrza na mecz z Górnikiem, a potem gra u siebie z Widzewem. Od 25 bm. wiślacy przebywać będą (bez czwórki kadrowiczów) na zgrupowaniu w Koszalinie (w ośrodku Gwardii), wrócą 8 lipca i już 11 wyjadą na tydzień do Sofii gdzie rozegrają także, dwa mecze z miejscowym Akademikiem. Po powrocie ostatnie przygotowania przebiegać będą na własnych obiektach.


Co jest „grane" w Wiśle?

Gazeta Południowa. 1977, nr 143 (27 VI) nr 9069


W sobotę 20 piłkarzy krakowskiej Wisły udało się do Koszalina na obóz przygotowawczy przed nowym sezonem ligowym? Z Zespołem nie wyjechali jedynie czterej zawodnicy (A. Szymanowski, Maculewicz, Nawałka, Kapka), którzy przebywali z reprezentacją w Ameryce Południowej i zgodnie z zaleceniami trenera J. Gmocha, mają teraz przerwę w treningach. Nie wyjechał też bramkarz Gonet z uwagi na chorobę (dołączy jednak do kolegów w drugiej części zgrupowania).

Jak poinformował nas kierownik sekcji piłki nożnej ppłk J. Kaim obóz w Koszalinie prowadzić będzie... Orest Lenczyk. Na nasze pytanie — czy oznacza to zmianę na stanowisku pierwszego trenera, słyszeliśmy, że decyzje w sprawie jeszcze nie zapadły.

☆ OD REDAKCJI: Trudno prawdy zorientować się, co ostatnio grane w sekcji piłkarskiej Wisły. Kibice gubią się w domysłach, rodzą się plotki.

Wielka szkoda, że kierownictwo klubu — choć od zakończenia rozgrywek ligowych minęło już ponad miesiąc czasu — nie poinformowało opinii publicznej, żywo zainteresowanej losami naszego jedynego zespołu w ekstraklasie — o sytuacji w pierwszej drużynie.

Zorganizowano wprawdzie dla przedstawicieli prasy spotkanie, zastrzegając się jednak z góry, że sprawy personalne nie będą poruszane aż do czasu zakończenia szczegółowej analizy minionego sezonu. O ile wiemy, analizę taką przeprowadzono.

Wisła nadal jednak milczy. Sekretarz Klubu powiedział naszemu dziennikarzowi, że nie jest upoważniony do przekazywania informacji o piłkarskiej drużynie. Jeden z prominentów klubu w czwartek dwukrotnie oświadczył w rozmowie z przedstawicielami naszej redakcji, że zmian personalnych nie będzie.

A w sobotę dowiedzieliśmy się, że obóz w Koszalinie poprowadzi już nowy szkoleniowiec, „Dziennik Polski”, PAP, Polskie Radio poinformowały, że Lenczyk objął już stanowisko pierwszego trenera.

A więc — co jest „grane" w Wiśle? Wraz z kibicami krakowskimi czekamy na autorytatywne wyjaśnienia kierownictwa Klubu.


Za niespełna tydzień rusza piłkarska ekstraklasa

Gazeta Południowa. 1977, nr 155 (11 VII) nr 9081

Za niespełna 2 tygodnie rusza I liga piłkarska. Nasza jedynaczka w ekstraklasie — Wisła zakończyła właśnie obóz przygotowawczy w Koszalinie.

Krakowianie rozegrali m. in. 2 sparringowe spotkania wygrywając z Arkonią Szczecin 2:0 i przegrywając z Arką Gdynia 1:2.

W sobotę Wisła rozegrała już w Krakowie sparringowy mecz z Hutnikiem wygrywając wysoko 7:2. Po wczorajszym, niedzielnym treningu piłkarze wyjechali do Warszawy, skąd dzisiaj rano odlecą samolotem do Sofii, W. stolicy Bułgarii wiślacy przebywać będą 7 dni i planują rozegranie gier kontrolnych m. in. z I-ligowym zespołem bułgarskim Akademikiem Sofia.

Trener Orest Lenczyk, któremu w pracy pomaga J. Lendzion — zabrał ze sobą 15 piłkarzy, do Sofii udali się oczywiście 4 członkowie kadry narodowej, bramkarz Gonet, który wyleczył już kontuzję. Brak natomiast w zespole Musiała, którego nie zobaczymy już w wiślackim zespole jako że ma zamiar występować w zagranicznym klubie

Echo Krakowa. 1977, nr 161 (18 VII) nr 9838

Za niespełna tydzień rusza piłkarska ekstraklasa. Kraków z pewnym niepokojem oczekuje na wznowienie rozgrywek, x zbyt żywe są bowiem w pamięci ostatnie niepowodzenia jedynaczki krakowskiej Wisły. Porażki, cała ich seria, bardzo niska lokata w tabeli, spowodowały po zakończeniu mistrzostw falę plotek. Mówiono o rozdźwiękach w zespole, chęci odejścia kilku graczy do innych drużyn, o zmianie trenera. Kierownictwo sekcji długi czas milczało, przeprowadzając drobiazgową analizę minionego cyklu rozgrywek, szukając środków zaradczych, Pogłębiało to niepokoje kibiców, których wystawiono na długą próbę cierpliwości.

U progu nowego sezonu rzecz została jednak wyjaśniona do końca. Odszedł z klubu trener Aleksander Brożyniak, który już w połowie II rundy złożył rezygnację ze swej funkcji, jednak na prośbę działaczy klubu zgodził się do końca sezonu ligowego i „pucharu ligi” prowadzić wiślaków. Jego miejsce zajął Orest Lenczyk, który przez ostatnie dwa lata ,był asystentem Brożyniaka. A więc zadomowiony w klubie, znający zespół, jego możliwości, braki.

Drugim ubytkiem „Białej gwiazdy” jest Adam Musiał, który już przed rokiem nosił się z zamiarem wyjazdu i gry w jakimś zagranicznym zespole. Umową między klubem a zawodnikiem gwiazdy była taka, iż jeszcze jeden sezon Musiał rozegra w Wiśle a później będzie mógł bez przeszkód wyjechać i zgodnie z tą umową obrońca krakowski podpisał kontrakt na występy w Il ligowym holenderskim zespole MW Maastricht. Tyle zmian, reszta pogłosek okazała się plotkami, wszyscy piłkarze grać będą nadal w zespole krakowskim.

Analiza niepowodzeń zawarta została, w 4 punktach: 1)po dobrej rundzie jesiennej i udanych meczach pucharowych, zawodnicy zbytnio uwierzyli w swe umiejętności, siły i przestali trenować z niezbędną dozą ambicji oraz wysiłku. Doprowadziło to do Obniżenia formy fizycznej, spowodowało psychiczne załamanie i w efekcie słabą grę: 2) nietypowy, okres przygotowań do rundy wiosennej, bez trzech kadrowiczów i Kusty, który przeniósł się do Warszawy: 3) cała seria kontuzji, podstawowych graczy zespołu: Kmiecika, Goneta, Wróbla, Szymanowskiego, Płonki stworzyła konieczność uzupełniania drużyny juniorami, którzy nie potrafili podołać wymogom gry w lidze: 4) zła atmosfera w, zespole, niesnaski na linii „starzy” —młodzi”, zawodnicy — trener, kontrowersje między działaczami a kadrą szkoleniową. Wszystko to, doprowadziło do tego, iż zespół nie prezentował ani fizycznie, ani kondycyjnie, ani i psychicznie siły pozwalającej na wygrywanie spotkań.

Z powyższych mankamentów wyciągnięto szereg praktycznych wniosków które przyczyniły się do poprawy sytuacji w zespole, zażegnano różnego typu konflikty, doprowadzono do wzajemnego, zrozumienia i życzliwości, stwarzając sprzyjającą solidnej pracy atmosferę.

Piań, krótkich przygotowań do rozgrywek, „jest konsekwentnie realizowany” zawodnicy wyleczyli dolegliwości, wszystko wskazuje więc na to-— tak przynajmniej stwierdził. prezes klubu płk. Z. Jabłoński w czasie ostatniej konferencji prasowej,— że, drużyna „Białej gwiazdy” stanie się znów groźnym przeciwnikiem dla rywali. (lang)

Nietypowa liga

Gazeta Południowa. 1977, nr 161 (18 VII) nr 9087


W najbliższą sobotę i niedzielę rozpocznie się kolejna edycja rozgrywek ekstraklasy piłkarskiej. Pierwsza kolejka rozegrana zostanie jednak na raty, już w środę odbędzie się awansem pierwszy mecz nowego sezonu ligowego pomiędzy Legią Warszawa i Ruchem Chorzów, natomiast na 27 bm. wyznaczono spotkanie Zagłębie Sosnowiec — Pogoń Szczecin. Wisła gra 23 bm. na własnym boisku ze Stalą Mielec.

Będzie to zresztą liga jakiej jeszcze nie było. Do 6 listopada zakończą się rozgrywki rundy jesiennej i po 10-dniowej przerwie rozpocznie się... runda wiosenna. Do 4 grudnia rozegrane zostaną cztery pełne kolejki spotkań, które powinny odbyć się na wiosnę. - Przyśpieszone zostanie tempo rozgrywek także na początku przyszłego roku, ostatnie mecze odbędą się 9 maja.

Po co ten pośpiech? Chodzi o to, aby dać jak najwięcej czasu trenerowi Jackowi Gmochowi i reprezentantom przed mistrzostwami świata w Argentynie. Mówiąc inaczej — liga została całkowicie porządkowana interesom drużyny narodowej. Czy słusznie? Jest oczywiste, że selekcjoner musi mieć trochę czasu (ale czy aż tak dużo) na przygotowanie drużyny narodowej do występów w Argentynie, że reprezentanci muszą rozegrać kilka spotkań sparringowych. Z drugiej jednak strony tak szybkie tempo rozgrywek może się odbić ujemnie na poziomie spotkań ligowych, zawodnicy będą bowiem przeciążeni meczami (dochodzą mecze europejskich pucharów piłkarskich i Pucharu Polski). Jest bezdyskusyjne, że przygotowanie drużyny narodowej do mistrzostw świata jest sprawą pierwszoplanową, ale mimo to rozgrywek ligowych nie można traktować jako zła koniecznego, musi się zachować rozsądne proporcje.

Przerwa w rozgrywkach ligowych jest zawsze okazją do poczynienia zmian w zespołach. Tak jest i tym razem, chociaż w tych sprawach nie zapadły jeszcze ostateczne decyzje.

Dopiero gdy zawodnicy wybiegną na boiska przekonamy się, kto zmienił, barwy klubowe. Na razie sygnalizujemy tylko zamiary kilku piłkarzy.

Bogdan Masztaler z opolskiej Odry chce grać w nowym sezonie w ŁKS-ie. Zawodnicy Legii: Mowlik i Dąbrowski złożyli prośby o zwolnienie z klubu i zamierzają występować w poznańskim Lechu. Prawie nową drużynę montuje Arka, ściągając do siebie kilku zawodników z gdańskich klubów. I tale z Lechii Korynta, Kwaśniewicza i Kaczmarka, ze Stoczniowca Adamczyka i Kurzepę. Odejdzie natomiast kilku starszych piłkarzy. Ruch stara się pozyskać Lorensa i Jakubczyka z ROW-u oraz Nagięła z Szombierek. Odchodzą natomiast Ostafiński, Kopicera, Bon i Drzewiecki. Szombierki ściągają do siebie Ogazę z Tych. W drużynach ekstraklasy zobaczymy też prawdopodobnie co lepszych drugoligowców.

Odzyskać zaufanie kibiców hasłem piłkarzy Wisły

Od dłuższego czasu mówi się o drużynie pił karskiej Wisły, że jest to zespół wielkich, ale niestety wciąż niewykorzystanych, możliwości, I nie są to słowa bez pokrycia. Przecież prawie zawodnicy są kadrowiczami,- występują wszyscy z powodzeniem w reprezentacji Polski seniorów, młodzieżowej i juniorów Mają wiślacy mocne zaplecze, długą ławkę rezerwowych, prowadzą bowiem systematyczne szkolenie młodzieży. Jest to wreszcie zespół najlepiej wyszkolony pod względem technicznym w kraju. Gdy rok temu Wisła zakończyła rozgrywki ligowe na trzecim miejscu, chyba nikt nie miał wątpliwości, że w sezonie 1976/77 będzie jednym z głównych kandydatów do tytułu mistrzowskiego. Stało się jednak inaczej, nastąpiło niespodziewane, zaskakujące dla wszystkich obniżenie formy zespołu wiślackiego, który, zwłaszcza w rundzie wiosennej, przegrywał mecz po meczu i ostatecznie zajął miejsce w dolnych rejonach tabeli.

Dlaczego tak się stało? Kierownictwo klubu jak i działacze sekcji piłkarskiej, przeprowadzili szczegółową analizę ubiegłego sezonu i doszli do wniosku, że były cztery przyczyny słabszej gry drużyny. Po pierwsze — po dobrych występach w Pucharze UEFA zawodnicy zbytnio uwierzyli w swe możliwości, byli przekonani, że z krajowymi rywalami pójdzie- im znacznie łatwiej niż z Celtikiem i Molenbeekiem. Po drugie — nastąpiły błędy szkoleniowe przygotowaniach do rundy wiosennej. Po trzecie — nieprzewidziane kontuzje (Kmiecik, A. Szymanowski, Wróbel, Gonet) spowodowały osłabienie zespołu, a juniorzy nie potrafili w pełni zastąpić swych kolegów. Po czwarte — niepowodzenia, porażki spowodowały niesnaski pomiędzy zawodnikami, a także półnadzy trenerem i zawodnikami oraz między działaczami i kadrą szkoleniową. O niektórych tych przyczynach pisaliśmy już szerzej, nie ma więc po co wracać do tych spraw szczegółowo, tym bardziej, że sezon piłkarski 76/77 przeszedł do historii.

Znacznie ciekawsze jest pytanie, jak wypadną piłkarze Wisły w zbliżającej się nowej edycji ekstraklasy? Nie podejmujemy się odpowiedzieć na to pytanie, jest to bowiem wielka niewiadoma, i można mieć tylko ciche nadzieje, że będzie to sezon o wiele bardziej udany niż poprzedni.

Nawet sami działacze Wisły są ostrożni w przewidywaniach. Prezes klubu — płk Zb. Jabłoński powiedział, że g:ównym celem piłkarzy będzie odzyskanie zaufania kibiców. Ale może to nastąpić tylko przez dobrą postawę na boisku i dobre wyniki. Pewne jest jedno: wiślaków nadal stać na włączenie się do walki o czołowe miejsce w tabeli.

Nowy trener piłkarzy „Białej Gwiazdy” — Orest Lenczyk (jego asystentem jest Wiesław Lendzion), ma do dyspozycji następujących zawodników: Goneta, Adamczyka, Holochera, Budkę, Gazdę, Iwana, Jałochę, Kapkę, Kmiecika, Krupińskiego, Lipkę, Maculewicza, Mikosia, Nawałkę, Pawlikowskiego, Płaszewskiego, braci Szymanowskich, Targosza, Wróbla. Poza odejściem Musiała, który występować będzie w II ligowym zespole holenderskim MW Maastricht, innych zmian nie będzie. Skład jest więc ustabilizowany. Czas więc ustabilizować formę i to na wysokim poziomie.


Wiślacy w czołówce „Złotych butów”

Gazeta Południowa. 1977, nr 179 (10 VIII) nr 9105

Postawa piłkarzy krakowskiej Wisły w ligowych rozgrywkach znajduje odzwierciedlenie w prowadzonej przez katowicki „Sport” klasyfikacji „Złotych butów”. Krakowianie dawno nie plasowali się tak gremialnie w czołówce jak obecnie.

Rewelacyjnie grający Iwan zajmuje pierwsze miejsce Z piłkarzem ŁKS-u Sobelem (obaj po 27 pkt.). 25 punktów zdobyli Gonet i Łato. Ten ostatni w niedzielnej kolejce uzyskał „ósemkę”. 24 punkty ma Kmiecik razem z -Bonkiem, Burzyńskim, Górskim i Szołtysikiem zajmuje trzecie miejsce, Budka 23 pkt., Maculewicz i Nawałka mają po 22 pkt., n. Szymanowski 21, Kapka i Płaszewski po 20,

W konsultacji z trenerem J. Gmochem

Echo Krakowa. 1977, nr 180 (12 VIII) nr 9857

CHORZÓW. W konsultacji z trenerem J. Gmochem uczestniczyło 38 zawodników, a wśród nich: wiślacy: Maculewicz, Nawałka i Kapka

Trener R. Kulesza powołał 16 piłkarzy do kadry. VIII

Echo Krakowa. 1977, nr 181 (13/14 VIII) nr 9858

KALISZ. W środę. — 17 bm. i rozegrany zostanie tu mecz piłkarski drugich reprezentacji Polski i NRD. Trener R. Kulesza powołał 16 piłkarzy do kadry na to spotkanie, a wśród nich wiślaków: Kmiecika, Płaszewskiego i Iwana.


Trener Jacek Gmoch powołał zawodników

Echo Krakowa. 1977, nr 183 (16 VIII) nr 9860

Trener Jacek Gmoch powołał następujących zawodników: Henryk MACULEWICZ i Krzysztof BUDKA (obaj Wisła), rozgrywający i napastnicy — Adam. NAWAŁKA i Zdzisław KAPKA (obaj Wisła). Do reprezentacji powołanej na mecz z II zespołem NRD trener R. Kulesza powołał pierwotnie także wiślaków: Zbigniewa Płaszewskiego, Kazimierza Kmiecika i Andrzeja Iwana.

Jacek Gmoch dotrzymuje słowa

Gazeta Południowa. 1977, nr 187 (19 VIII) nr 9113

Jacek Gmoch dotrzymuje słowa. W powołanej na mecz z Austrią kadrze znaleźli się zawodnicy, którzy w tej chwili prezentują w rozgrywkach ligowych najwyższą formę.

Nieprzypadkowo też w zespole znalazło się aż pięciu zawodników samodzielnego lidera ekstraklasy — Wisły. Ilościowo wiślacy wyprzedzają ŁKS (4 zawodników) i mielecką Stal z trzema kadrowiczami. Tak więc prawie 3/4 kadry to reprezentanci tych trzech czołowych aktualnie zespołów.

Cieszy powrót do kadry KAZIMIERZA KMIECIKA. Piłkarz ten udanym występem w Kaliszu w meczu z NRD II udowodnił, że może być przydatny w I reprezentacji.

Dobre wyszkolenie techniczne, zaskakujący strzał, przegląd sytuacji i duża ruchliwość oto atuty tego zawodnika.

Do kadry powrócił także b. piłkarz Wisły KUSTO, który w dotychczasowych spotkaniach ligowych zaprezentował dobrą formę.

Dla uważnych obserwatorów spotkań Wisły nie jest zaskoczeniem powołanie do reprezentacji 18-letniego wychowanka „Białej Gwiazdy” KRZYSZTOFA BUDKI. 38-.krotny reprezentant Polski juniorów, dysponujący znakomitymi warunkami fizycznymi robi zadziwiające postępy, Stając się w krótkim okresie czasu jednym z najlepszych obrońców w kraju. Wiślak stoi przed olbrzymią szansą awansu na stałe do I drużyny narodowej, a gdy tę szansę (w co nie wątpimy) wykorzysta, wówczas znów będziemy dysponować znakomitą parą stoperów Zmuda — Budka. Nie został powołany, prezentujący obecnie słabą formę SZARMACH oraz kontuzjowani zawodnicy Śląska ZMUDA i SYBIS.

Z osiemnastu zawodników, zapewne nie wszyscy wystąpią na wiedeńskim stadionie, ale przypuszczać należy, iż właśnie ci zawodnicy stanowić będą trzon zespołu, który jesienią walczyć będzie o awans do finału argentyńskich MS z Danią i Portugalię

Piłkarze Wisły zaimponowali wszystkim doskonałym startem

Gazeta Południowa. 1977, nr 186 (18 VIII) nr 9112

Piłkarze Wisły zaimponowali wszystkim doskonałym startem, 5 spotkań i 5 zwycięstw. Drużyna jak się to mówi — znajduje się „na fali”. Toteż wielka szkoda, iż nastąpiła teraz dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach. Nie bardzo wiemy dlaczego PZPN zdecydował się na przełożenie kolejki z ub. środy, komplikując tym samym i tak już bardzo napięty kalendarz jesiennej rundy.

Piłkarze Wisły — jedynie bez Kmiecika i Płaszewskiego powołanych na wczorajszy mecz z NRD — przeprowadzają normalne treningi. Od soboty trener będzie miał z „głowy” dalszych 4 zawodników: Maculewicza, Budkę, Nawałkę i Kapkę, którzy mają stawić się na zgrupowanie przed meczem z Austrią. Żeby zespół nie wypadł z rytmu rozgrywek, trener O.

Lenczyk przewiduje rozegranie sparringowego spotkania z jedną z drużyn II ligi. Wczoraj 4 paź. nadszedł też do klubu telegram, z PZPN zawiadamiający, iż przewidziany na 21 bm. mecz 1/16 Pucharu Polski: GKS Tychy — Wisła (z uwagi na udział więcej niż 2 piłkarzy krakowskich w meczu z Austrią) został przełożony prawdopodobnie na dzień 28 września, lub października.

Natomiast najbliższy ligowy rozegra Wisła 28 Sosnowcu z Zagłębiem.

Wczoraj rozmawialiśmy też z trenerem juniorów Wisły Lucjanem Franczakiem, który niedawno prowadził zespół juniorów pionu gwardyjskiego na turnieju na Węgrzech. Nasz zespół spisał się tam nadspodziewanie dobrze, zajmując najwyższą w historii tych rozgrywek — III lokatę. W drużynie gwardyjskiej występowało 4 wiślaków: Ścibor, Marzec, Skrobowski, Dębski i należeli do wyróżniających się piłkarzy.

Nabór chłopców urodzonych w roku 1961 i młodszych

Gazeta Południowa. 1977, nr 187 (19 VIII) nr 9113

Sekcja piłki nożnej GTS „Wisła prowadzi nabór chłopców urodzonych w roku 1961 i młodszych. Nabór, chłopców odbywa Się w każdy poniedziałek i czwartek o godzinie 15 na stadionie piłkarskim Wisły, ul. Reymonta. Kandydaci winni przynieść z sobą trampki.


PZPN podał skład kadry na mecze z ZSRR

Echo Krakowa. 1977, nr 195 (30 VIII) nr 9872

PZPN podał skład kadry na mecze z ZSRR. Do I reprezentacji powołano: obrońcy — H. Maculewicz i K. Budka (Wisła), rozgrywający i napastnicy — A. Nawałka, K. Kmiecik, Z. Kapka i A. Iwan (Wisła).

Do II reprezentacji powołano m. in. Z. Płaszewskiego (Wisła).

Ustalono skład polskiej reprezentacji piłkarskiej (do 21 lat). IX

Echo Krakowa. 1977, nr 206 (13 IX) nr 9883

Warszawa. Ustalono skład polskiej reprezentacji piłkarskiej (do 21 lat) na mecz eliminacyjny do ME z Danią. Wśród powołanych do drużyny znaleźli się: K. Budka, A. Iwan

Na konferencji prasowej po meczu Wisła — ŁKS

Gazeta Południowa. 1977, nr 208 (14 IX) nr 9134

Na konferencji prasowej po meczu Wisła — ŁKS trener łodzian L. JEZIERSKI zwrócił się do nas dziennikarzy z postulatem: „Panowie, piszcie o tym co się dzieje z naszą ligą. PZPN — bez porozumienia z klubami — ustawicznie zmienia terminy, np. nikt nie wie dotąd kiedy będziemy grat przełożone mecze. Piłkarze jeżdżą bezustannie ma centralne zgrupowania tak, że nie ma mowy o normalnym klubowym szkoleniu. Np. Terleckiego nie widziałem przez 10 dni w klubie. Czy można się potem dziwić, że zespoły ligowe grają słabo Podobnego zdania był trener wiślaków O. LENCZYK. „Cieszę się, że aż 8 wiślaków było powołanych do różnych reprezentacji, ale pytam po co wywołuje się graczy skoro tylko „grzeją” ławkę rezerwowych. Tak było z Budką, Iwanem, do Wołgogradu pojechali na... wycieczkę Nie są to opinie odosobnione. Rozmawiałem w ostatnich tygodniach ze Strejlauem, GAŁECZKĄ, ZMUDĄ — wszyscy mieli wiele zastrzeżeń do decyzji PZPN. Trenerów klubowych szczególnie boli fakt, że nikt ich nie pyta o zdanie — czy ta w sprawie terminarza ligowego, czy formy reprezentantów. Można odnieść wrażenie, że reprezentacja sobie, a liga s o b i e. Jeden ze szkoleniowców wyraził się bardzo dosadnie, że reprezentacja jest prywatną własnością pewnego trenera... Ten brak jakiejkolwiek, współpracy między trenerami reprezentacji a szkoleniowcami klubowymi — jest bardzo niepokojącym sygnałem. Chyba nie muszę nikogo przekonywać, że bez dobrych stosunków na, linii reprezentacja — klub nie będziemy mieli silnej drużyny narodowej. Na razie PZPN robi wszystko, aby popsuć te stosunki... (ANS)

W młodzieżowej reprezentacji Polski

Echo Krakowa. 1977, nr 219 (28 IX) nr 9896

WARSZAWA. Do młodzieżowej reprezentacji Polski na mecz z Rumunią trener W. Obrębski powołał m. in: L. Lipkę, M. Wróbla i A. Iwana z Wisły.

Trener R. Kulesza powołał do piłkarskiej reprezentacji „B”...

Echo Krakowa. 1977, nr 239 (21 X) nr 9916

WARSZAWA. Trener R. Kulesza powołał do piłkarskiej reprezentacji „B” na mecz z Finlandią m. in.: A. Szymanowskiego, Z. Płaszewskiego i K. Kmiecika z Wisły

Zakończyły się w tym roku rozgrywki jesiennej rundy

Gazeta Południowa. 1977, nr 254 (8 XI) nr 9180

Zakończyły się w tym roku rozgrywki jesiennej rundy w piłkarskiej ekstraklasie. To jednak jeszcze nie koniec tegorocznych emocji. W środę 16 listopada zespoły I ligi rozpoczną rundę rewanżową i do 4 grudnia rozegrają cztery serie pojedynków drugiej „odsłony” sezonu 1977/78. Wisła Kraków od dłuższego czasu przewodzi stawce najlepszych polskich drużyn i zasłużenie wywalczyła tytuł „mistrza jesieni”. Wiślacy nie po¬ nieśli w pierwszej rundzie ani jednej porażki, notując 8 zwycięstw i 7 remisów. Nie jest to rekord — dzierży go Górnik Zabrze, który w okresie hossy (1960 r.) nie przegrał ani razu w 22 kolejnych pojedynkach. Wyczyn Wisły zasługuje jednak na uznanie, świadczy o dużych możliwościach zespołu określanego do niedawna „drużyną niespełnionych nadziei”. Wiślacy tworzą dziś wartościowy team o niewykorzystanych wciąż możliwościach. Czy staną się zespołem, o którym marzą kibice, zespołem zdolnym do sukcesów na międzynarodowej arenie...? Drugi na półmetku — ŁKS Łódź ma aż 4 punkty straty do lidera i mniejsze chyba możliwości. To solidna firma, drużyna o ustabilizowanej formie, lecz bez owego „błysku” — niezbędnego w grze zespołu wysokiej klasy. Trzecie miejsce poznańskiego Lecha to spore osiągnięcie kolejarzy. Piłkarska jesień nie nastraja zbyt optymistycznie, choć świetna postawa Wisły Kraków, efektowna gra Legii Warszawa, solidna — ŁKS Łódź, pozwala mieć nadzieje, że polski futbol doczeka się niebawem jedenastki klubowej na europejską miarę.

1350 minut bez porażki — to piękny wyczyn Wisły Kraków.

W niedzielnym meczu z Arką w Gdyni Wiślacy byli jednak bardzo bliscy przegranej. Dopiero na 5 minut przed końcem pojedynku piękny strzał Maculewicza uratował jeden punkt. Reprezentacyjny stoper strzelił z odległości ok. 35 m od bramki Zemojtela, piłka trafiła w poprzeczkę, odbiła się od jej krawędzi i uderzyła w plecy stojącego przed bramką Zemojtela, po czym wpadła do siatki.

★ Już dawno żaden pojedynek piłkarski nie wywołał w Gdyni tak dużego zainteresowania, co mecz Arki z Wisłą. Mimo transmisji telewizyjnej, trybuny wypełniły się już na godzinę przed rozpoczęciem spotkania. 22 tys. widzów obserwowało ciekawy, pełen emocji pojedynek

Mówi prezes Wisły płk Zbigniew Jabłoński

Po siedmiu meczach wierzyłem że będzie mistrzem jesieni — Panie Prezesie, na Pana ręce składamy serdeczne gratulacje dla całej drużyny za zdobycie tytułu mistrza, jesieni.

Czy oczekiwał Pan tak wysokiej lokaty przed rozpoczęciem rozgrywek? — Spodziewałem się wysokiej lokaty, ale oczywiście nie myślałem, że uplasujemy się na I miejscu. Byłem jednak pewien, że drużyna skonsoliduje się i pokaże dobrą grę.

— Kiedy uwierzył Pan, te będziecie mistrzem jesieni? — Stało się to po siedmiu kolejnych nie przegranych meczach. Wówczas nabrałem pewności, że nie damy się wyprzedzić rywalom.

— Jaki mecz sprawił Panu szczególną satysfakcję? — Moja odpowiedź może zaskoczyć kibiców. Z tych meczy, które widziałem (a nie oglądałem kilku pierwszych pojedynków z uwagi na zagraniczny wyjazd), najwyżej cenię sobie ostatnie remisy w Poznaniu i Gdyni.

— Postawa którego z piłkarzy najmilej Pana zaskoczyła? — Wszyscy zasłużyli na wielkie słowa uznania! Wszyscy walczyli z rzadko oglądaną ambicją i bojowością.

— A co będzie dalej, Panie Prezesie? — Jeśli piłkarze wykażą nadal tyle samozaparcia i zapału — nie powinni grać gorzej niż obecnie, a końcowy wynik powinien być przyjemny dla krakowskich kibiców i nic tylko krakowskich, jako że mamy licznych sympatyków w całej Polsce.

— Co złożyło się na obecne sukcesy? — Drużyna nareszcie uwierzyła w swoje duże przecież umiejętności, do tego doszła dobra praca zespołu trenerskiego i działaczy. Między tymi sprawami istnieje sprzężenie zwrotne — dobra gra piłkarzy zmusza niejako działaczy do lepszej pracy i na odwrót.

Dziękujemy za krótki wywiad.

Rozmawiał: A. STANOWSKI


W prowadzonej przez katowicki „Sport” klasyfikacji o „Złote buty”

Gazeta Południowa. 1977, nr 257 (11 XI) nr 9183

W prowadzonej przez katowicki „Sport” klasyfikacji o „Złote buty” po I rundzie na czele znajduje się Kmiecik, który zebrał 86 pkt. i wyprzedza Bonka (ma 1 zaległy mecz) 85 pkt. Bardzo wysoko, bo na 8 pozycji uplasował się kolejny zawodnik Wisły, przedstawiciel młodego pokolenia Iwan — 84 W czołówce znajdują się także Nawałka — 80 pkt., Maculewicz — 75 pkt., Gonet i H. Szymanowski — po 72 pkt., Kapka i Płaszewski — po 70 pkt. Klasyfikacja ta potwierdza, te pozycja Wisły w lidze nie jest przypadkiem, (s)

Kto będzie najgroźniejszym rywalem piłkarzy Wisły w walce o tytuł mistrzowski?

Gazeta Południowa. 1977, nr 267 (24 XI) nr 9193

Kto będzie najgroźniejszym rywalem piłkarzy Wisły w walce o tytuł mistrzowski? — zastanawiają się nie tylko krakowscy kibice. Przez wiele tygodni wydawało się, że największe niebezpieczeństwo grozi, wiślakom ze strony ŁKS; nb. łodzianie zaprezentowali się b. korzystnie w Krakowie remisując z Wisłą 1:1 (jak pamiętamy goście prowadzili jeszcze do 89 min. i dopiero Iwan uratował remis). Ale podopieczni trenera Jezierskiego — podobnie Jak to było przed rokiem — nagle zaczęli gubić punkty, mają obecnie fatalną passę i spadli na 5 miejsce. Oczywiście ŁKS może się jeszcze pozbierać, niemniej strata 6 pkt. do lidera to duży dystans.

Dużym zaskoczeniem jest świetna postawa Lecha, ale — moim zdaniem — nie Jest to drużyna, której możliwości sięgają tytułu mistrzowskiego.

II pozycja Jest i tak olbrzymim osiągnięciem, nie umniejszając umiejętności zespołu trenera Kopy Świadczy ona o niskim poziomie naszej ligi. Niestety nastąpiło wyraźne równanie ale w dół, od paru lat obserwujemy, że zupełnie przeciętne drużyny (jeśli osiągną optimum swojej formy) potrafią wykorzystując słabość rywali — wywindować się w tabeli bardzo wysoko. Tak było przed dwoma laty z GKS Tychy, przed rokiem z Widzewem. A w kilka miesięcy później te same zespoły w tych samych składach znajdują się w strefie spadkowej, a nawet spadają do II ligi! Ale wracajmy do rywali Wisły. Stal Mielec nawet z G. Łatą to już nie ta sama drużyna co przed paroma laty, w kratkę grają Śląsk i Zagłębie (drużyny o stosunkowo dużych możliwościach). Imponuje natomiast od kilku tygodni Legia, warszawiacy specjalizują się w zwycięstwach na wyjazdach, ale ostatnio także u siebie zdobywają punkty. Są jut na 3 miejscu w tabeli.

„Moim zdaniem, — powiedział na ostatniej konferencji prasowej w Krakowie trener Górnika Zabrze — Hubert Kostka — Właśnie Legia będzie najgroźniejszym rywalem wiślaków w walce o tytuł. Trener Strejlau zmontował bardzo silną drużynę, świetna jest druga linia, groźny atak, chciałbym mieć w swoim zespole takich napastników jak Kusto, Nowak czy Baran. W moim przekonaniu Legia jest zespołem o większych możliwościach niż... Wisła i ma największe szanse z powodzeniem grać na międzynarodowej arenie".

Ciekawa to wypowiedź trenera, który cieszy się opinią dobrego fachowca. Osobiście — nie tylko dlatego, że jestem krakusem — uważam, że możliwości wiślaków są co najmniej równie duże. Całą tę dyskusję bardzo trafnie podsumował prezes Wisły — płk. Z. Jabłoński, który powiedział: „już niedługo w Warszawie dojdzie do pojedynku Legia — Wisła. Będzie to mecz prawdy, okaże się kto W tej chwili jest faktycznie lepszy...

„Liga stadionów”

Echo Krakowa. 1977, nr 269 (29 XI) nr 9946

WARSZAWA. Na czoło „Ligi stadionów” — punktacji zachowania publiczności 4 organizacji piłkarskich spotkań I ligi wyszedł Ruch (10 spotkali u siebie) — 462 pkt. przed Widzewem (10 spotkań) — 452 pkt. i WISŁĄ (9 spotkań u siebie 438 pkt.


13 grudnia piłkarze „Białej Gwiazdy” wyjeżdżają do US

Gazeta Południowa. 1977, nr 279 (9 XII) nr 9205

13 grudnia piłkarze „Białej Gwiazdy” wyjeżdżają do USA. Będą tam oni. gośćmi chicagowskiej Wisły, z którą krakowski klub utrzymuje bliskie kontakty. W Stanach Zjednoczonych wiślacy rozegrają dwa mecze z drużynami polonijnymi. Powrót 22 grudnia, a następnie kilkudniowy odpoczynek. Zajęcia „wznowione zostaną 3 stycznia w Krakowie. Od 16 do 27. stycznia piłkarze lidera ekstraklasy przebywać. będą na obozie kondycyjnym w Kamieniu k. Rybnika.

DZIEWIĄTY REMIS KRAKOWSKIEJ WISŁY

Dziennik Związkowy R.69, No. 235 (5 grudnia 1977)


Zaciekle bronią piłkarze Wisły Kraków miana drużyny bez porażki. W XVII kolejce spotkań o tytuł mistrza Polski w sezonie 1977/78 — krakowianie osiągnęli dziewiąty już remis, tym razem bezbramkowy w meczu rozegranym na własnym boisku z zabrzańskim Górnikiem. Jeśli wypada cieszyć się z tego rezultatu — podaje depesza — to tylko z jednego powodu.

— naszpikowana reprezentacyjnymi piłkarzami obrona Wisły uczy się gry destrukcyjnej, będącej jednym z mankamentów w grze linii obronnej polskiego narodowego zespołu.

Wisła zachowała oczywiście pierwsze miejsce w tabeli, na drugim utrzymuje się poznański Lech, którego zespół pokonał drużynę Łódzkiego KS 1:0. Łodzianie, jeszcze tak niedawno pewni zdawało się drudzy — “wylądowali” po poznańskiej porażce na piątym miejscu. Wyprzedziły łodzian warszawska Legia i mielecka Stal, ta po remisie w Łodzi 2:2 z Widzewem

Dobiegł końca tegoroczny sezon piłkarski

Gazeta Południowa. 1977, nr 276 (6 XII) nr 9202

Dobiegł końca tegoroczny sezon piłkarski. Był to rzeczywiście ciężki rok dla piłkarzy, liga — przebiegająca w przyspieszonym tempie, eliminacje do Mistrzostw Świata, tournée kadry narodowej w Ameryce Południowej, mecz czołowych drużyn w europejskich pucharach. Większość piłkarzy pod koniec sezonu wykazywała już oznaki zmęczenia i tylko w niektórych meczach oglądaliśmy dobry futbol.

Jaka była tegoroczna jesień w lidze! Jeden z naszych trenerów wyraził kiedyś opinię, że mamy... najbardziej wyrównaną ligę w świście. Myślę, że jest dużo prawdy w tym Stwierdzeniu. Oczywiście Wisła czy Legia umiejętnościami przewyższają np. Szombierki czy Pogoń, ale nie na tyle, by być zawsze pewnym zwycięstwa. Wystarczy nieco słabszy dzień faworyta i Sensacja gotowa. Oto np. Szombierki zabierają punkty liderowi — Wiśle, ówczesnemu wiceliderowi — ŁKS, na wyjeździe mistrzowi kraju — Śląskowi. Polonia Bytom dokonała jeszcze większych wyczynów zwyciężając w Warszawie Legię, czy też remisując w Krakowie s niepokonaną Wisłą.

Oczywiście — może ktoś powiedzieć — nie brak niespodzianek we wszystkich ligach zagranicznych, ale np. w lidze holenderskiej, belgijskiej czy francuskiej istnieje znaczna dysproporcja między czołówką a dołem tabeli. U nas wyjazd nawet do zdecydowanego outsidera nie jest równoznaczny ze zdobyciem dwóch punktów.

Narzekaliśmy na poziom ligowych pojedynków, ale myślę, że liga wiernie oddaje poziom naszego futbolu. Nie jest on w tej chwili najwyższy, nasze zespoły klubowe, co dobitnie wykazały rozgrywki pucharowe, zupełnie nie liczą się na arenie międzynarodowej. A swoją drogą ciekawe — jak ewentualnie w rozgrywkach pucharowych wypadłaby tej jesieni Wisła? Jest to chyba jedyny zespół, który w przyszłości będzie mógł pójść w ślady Górnika czy Legii ż lat sześćdziesiątych.

Tegoroczna liga potwierdziła znane już mankamenty polskiego piłkarstwa — przede wszystkim braki w wyszkoleniu technicznym, jednostronność w akcjach ofensywnych. Na naszych boiskach pada bardzo mało bramek, przeciętna za I rundę wynosi zaledwie 2,18 bramki na mecz, gdy tymczasem np. w RFN — 3,54. Mówiąc o jednostronności, mam na myśli bardzo słabo opanowany element gry głową, jeśli Anglicy do przesady stosują wstrzeliwanie piłek na pole karne, to u większości naszych drużyn taka akcja z góry skazana jest na niepowodzenie, bo zawodnicy nie umieją celnie strzelić... głową.

Ten mankament widoczny jest szczególnie ostro u lidera — Wisły.

Ale nie brak też kilku elementów pozytywnych. Trenerzy częściej stosują nowinki taktyczne (choć może nie zawsze dostosowane do możliwości piłkarzy), większość zespołów nieźle już opanowała element gry z kontry (ale piętą achillesową jest nadal atak pozycyjny), na ogół zawodnicy wykazali dobre przygotowanie kondycyjne do trudnego sezonu.

Czy więcej było plusów niż minusów — odpowiedzi w tej sprawie będą zapewne podzielone.

Czytelnicy „Gazety” rozmawiają z piłkarzami i ich opiekunami

Gazeta Południowa. 1977, nr 281 (12 XII) nr 9207


„Wisła” bez tajemnic

W ubiegłą środę gościliśmy w naszej redakcji piłkarzy Wisły i ich opiekunów (trenerów i działaczy). Kadra pierwszego zespołu przybyła niemal w komplecie, zabrakło tylko Goneta, Adamczyka (egzaminy na wyższych uczelniach), Wróbla i „Jałochy (zajęcia w szkole).

Przez blisko półtorej godziny wiślacy odpowiadali na telefoniczne pytania kibiców sportowych. Telefoniczna rozmowa z Czytelnikami „Gazety” miała trwać pierwotnie godzinę, ale z uwagi na nawał pytań przedłużyliśmy ją o prawie pół godziny, Odebraliśmy blisko 60 telefonów dodać do tego trzeba jeszcze ok. 5() pytań przedłożonych przez kibiców w poniedziałek i wtorek do naszego działu sportowego. Nie przypuszczaliśmy, że ta telefoniczna sonda cieszyć się będzie tak ogromnym powodzeniem.

Pytania padały różne, na temat sportu, spraw osobistych, problemów związanych z futbolem. Poniżej i na str. 8 zamieszczamy stenogram z środowego spotkania.

Ppłk BRONISŁAW MICHALISZYN z-ca kierownika sekcji piłki nożnej

— Dlaczego piłkarze Wisły wbiegając na boisko nie pozdrawiają publiczności? — Chyba tak nie jest, drużyna przed meczem wita się z publicznością. Ale może trzeba rzeczywiście pomyśleć o innej, bardziej widocznej formie powitania.

— Razi mnie na stadionie Wisły olbrzymi emblemat „ZURiT"; dlaczego nie ma napisu „Wisła”? — Nie ma Pan racji. W moim przekonaniu stadion jest dobrze oznakowany, przed wejściami znajdują się emblematy klubowe. Co do neonu „ZURiT” — nie tylko my, ale inne kluby w Polsce korzystają z tego typu reklam.

— Kto ustala skład drużyny? Jaką funkcję mają działacze? — O składzie decyduje zespól trenerski plus lekarz. Działacze są od tego, aby zapewnić drużynie niezbędne warunki, zarówno sportowe jak i bytowe.

— Ilu zawodników w Wiśle uczy się i studiuje? — Staramy się stworzyć takie warunki, aby wszyscy mogli podjąć naukę w szkole, względnie studia. Myślę, że wiele spraw udało nam się załatwić, wszyscy piłkarze uczą się lub studiują, niektórzy na wyższych uczelniach.

— Chciałbym prosić o kilka szczegółów dotyczących wyjazdu Wisły do USA.

— Wylatujemy do Stanów Zjednoczonych z Warszawy 13 bm. Wracamy do kraju 21 bm.

Zostaliśmy zaproszeni przez klub „Wisła" w Chicago, która w, tym roku obchodzi swoje 50- lecie. Rozegramy mecz z drużyną tego klubu, drugie spotkanie planowane jest w Nowym Jorku, ale jeszcze nie wiemy dokładnie z kim Wyjazd ten jest nagrodą dla drużyny za dobrą postawę, godne reprezentowanie barw klubowych, Krakowa, w tegorocznych rozgrywkach.

— Czy zespół piłkarski ma swojego psychologa? — W klubie na etacie jest psycholog, natomiast sekcja piłkarska jako taka nie ma psychologa. Ostatnio zwrócił się do nas student z UJ, który chce zbierać materiał do pracy magisterskiej. Wyraziliśmy na to zgodę i wykorzystamy materiały.

— Czy nie są przesadzone i wypaczone poglądy na temat zarobków piłkarzy? — Nasi zawodnicy w większości zatrudnieni są na etatach funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. w związku z tym otrzymują normalne pensje. W klubie ich zarobki określają obowiązujące przepisy Polskiej Federacji Sportowej.

— Czyli, grając w piłkę nożną nawet przez kilka sezonów, nie możną zostać milionerem? — Czyżby takie wyobrażenia n dochodach piłkarzy panowały wśród naszych kibiców? Powiem szczerze — nawet po kilkunastu latach gry w piłkę nikt nie zostanie milionerem.

— Czy myślicie o wzmocnieniu zespołu obrońcą Hutnika — Motyką? — Były na ten temat prowadzone rozmowy z Hutnikiem, na razie bez rezultatu. Jasne, że Motyka przydałby się Wiśle.

OREST LENCZYK

— Kiedy Wisła rozpoczyna przygotowania do wiosennego sezonu? — 21 grudnia wracamy z USA. 2 stycznia wznawiamy treningi na dwutygodniowym zgrupowaniu w Kamieniu k/ Rybnika. Przed samymi rozgrywkami Wyjedziemy do Czechosłowacji, aby rozegrać tam 2—3 mecze towarzyskie.

— Czy walczyć będziecie także o puchar Polski? — Bardzo poważnie bierzemy pod uwagę te rozgrywki. Chcemy uzyskać maksimum powodzenia w obydwu edycjach krajowych rozgrywek.

— Czy jesteście amatorami, czy zawodowcami? (chodzi o piłkarzy).

— U nas nie ma zawodowstwa. Piłkarze nie podpisali żadnych kontraktów.

— Jesteście jednak zawodowcami! — twierdzą kibice.

— Proszę w tej sprawie zadzwonić do centralnych władz, sportowych w Warszawie.

— Ilu wiślaków ma szanse pojechać do Argentyny? — Uważam, że realne szanse ma co najmniej pięciu. Nazwisk nie będę wymieniał.

— Czy wyjazd do USA nie będzie szkodliwy z punktu widzenia szkoleniowego? Piłkarzom należy się odpoczynek po męczącym sezonie.

— Wyjazd ma charakter relaksowy, rozegramy prawdopodobnie tylko 2 mecze ze słabymi przeciwnikami, oba prawdopodobnie w hali.

— Czy nie widzi Pan potrzeby wzmocnienia ataku Wisły napastnikiem typu Szarmacha? Wydaje mi się. że po zakończeniu wiosennej rundy Wszyscy będą nam zazdrościć...

Iwana.

— Dlaczego piłkarze Wisły chcą „wjechać" z piłka, do bramki i tak rzadko decydują się na strzały z drugiej linii? — Trudno strzelać z dalszej odległości, gdy rywale stosują agresywną strefę już w odległości 30—40 m przed bramką.

Ponadto napastnicy obawiają się strzałów z dalszej odległości, aby nie narazić się na pretensje kolegów i gwizdy widowni. A z drugiej strony, gdyby nasi zawodnicy wykorzystali co najmniej 80 proc, sytuacji w najbliższym sąsiedztwie bramki — to bilans punktowy i bramkowy byłby o wiele lepszy.

— Czy słusznie wymienił Pan to ostatnim meczu z Legią Lipkę na Wróbla? — Faktycznie, była to niefortunna decyzja, ale każdy ma prawo do błędów.

— Dlaczego tak często obserwujemy bezmyślne wstrzeliwanie piłek na pole karne rywala? Przecież wiślacy grają bardzo słabo głową.

— Wszystkie czołowe drużyny świata stosują tę taktykę. Tego typu zagrania obserwujemy bardzo często w lidze angielskiej.

U nas niestety szwankuje wykonawstwo. Mamy za mało zawodników umiejących strzelić głową.

— Zaobserwowałem w Wiśle brak wyuczonych na pamięć zagrań w ataku, np. przy rzutach wolnych...

— Zgadza się. Zawodnicy często co innego ćwiczą na treningu, a co innego realizują na boisku.

— Czy odejście Kusty zmieniło sposób gry w ataku? — Taktyka gry zmieniła się w bardzo niewielkim stopniu.

WIESŁAW LENDZION

— Jaka jest rola II trenera w Wiśle? Czy spełnia Pan może rolę szefa klubowego „banku informacji"? — Moje zadanie polega na pełnej współpracy z I trenerem.

Myślę, że układa się ona dobrze. Czasem jeżdżę obserwować mecze rywali naszej drużyny, ale w zasadzie znamy dobrze styl wszystkich drużyn ligowych, chyba że w drużynie rywala pojawia się jakiś nowy zawodnik.

KAZIMIERZ KMIECIK

— Dlaczego tak mało strzela Pan z daleka? — Gram teraz wysuniętego napastnika, ale może powinienem częściej cofać się do tylu i strzelać z drugiej linii.

— Czy fakt, że walczycie o tytuł mistrza Polski paraliżuje zespół? — VI pewnym sensie tak. Unaoczniło się to choćby podczas ostatniego meczu z Legią, który chcieliśmy bardzo wygrać.

Szczęście było jednak przy legionistach.

— Co sądzi Pan o dopingu publiczności? — Jest on konieczny i mobilizujący. Liczymy zawsze na doping sektora X. Pomaga nam to w grze.

— Pana osobiste hobby? — Lubię płyty i muzykę, ale obecnie cały wolny czas poświęcam studiom na AWF (jestem na I roku).

— Pański ideał piłkarza? — Holender Cruyff.

— Dlaczego nie występuje Pan w reprezentacji narodowej? — Robię wszystko, aby grać jak najlepiej i znaleźć miejsce w drużynie narodowej.

— Czy otrzymujecie premie pieniężne za strzelone bramki? — Nie, na zdobycie bramki pracuje cały zespół i dlatego nie wyróżnia się finansowo Strzelca.

— Od kiedy gra Pan w piłkę nożną i w jakim klubie zaczynał Pan karierę? — Od 1965 r., zaczynałem grać w drużynie trampkarzy w Cracovii.

— Dlaczego ostatnio gra Pan tak bojaźliwie? — Występując w pierwszej linii jestem narażony na ostre „wejścia” obrońców. Liczne kontuzje jakich doznałem, spowodowały pewien uraz, zdarza się. że w ostrych starciach „uciekam z nogami”.

— Ile bramek strzelił Pan bezpośrednio z rogu? — O ile pamiętam — 3.

HENRYK MACULEWICZ

— Kiedy Wisła zamierza wreszcie wygrywać? — Na wiosnę. Porażka z Legią powinna być ostrzeżeniem.

Same remisy nie wystarczą, aby odnieść ostateczny sukces, zdobyć tytuł mistrza Polski i zakwalifikować się do rozgrywek pucharowych. A to jest naszym marzeniem.

— Jak można uzasadnić passę remisowych wyników? — Była to po prostu seria, jak każda inna. Nie można jej odnosić absolutnie do sfery psychologicznej.

— Których napastników uważa Pan za najgroźniejszych? — Szarmacha, Łatę, no i oczywiście Deynę.

— Czy po zakończeniu kariery sportowej będzie Pan pracował w swoim zawodzie, czy też zajmował się szkoleniem piłkarzy? — Ukończyłem Wydział Metalurgiczny na AGH i poświęcę się temu zawodowi. Już w najbliższym czasie chcę jednak współpracować z Instytutem Techniki Podstaw Metalurgicznych AGH. Przerwałem natomiast studia na AWF.

— Strzelił Pan dla Wisły kilka bramek z dużej odległości.

Czy poświęca Pan dodatkowy czas na doskonalenie tych umiejętności? — Czasem zostaję po treningu i ćwiczę mocne uderzenia z 30, 40 metrów. Ale przyznam szczerze, że nie zawsze starcza mi czasu na ten dodatkowy trening.

— Skończył Pan studia, grając równocześnie w piłkę. Marzy mi się taka sytuacja, by piłkarz, kończąc swoją karierę, miał już zawód w ręku. Czy możliwe jest pogodzenie nauki ze sportem? — Jest to możliwe. Trzeba jednak dużego samozaparcia i pomocy ze strony klubu. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że piłkarz, który ma zawód w ręku — czuje się pewniej na boisku. Nawet najbardziej dotkliwa kontuzja, czasem kończąca karierę, nie jest wtedy tragedią. Człowiek ma swoje miejsce w życiu, ma silne oparcie, a to dla ogólnego samopoczucia jest bardzo istotne.

ANTONI SZYMANOWSKI

— Czy Pana zdaniem Wisła skutecznie będzie konkurować o tytuł mistrza Polski i udział w rozgrywkach pucharowych? — Zespół na pewno stać na to. Piłkarska wiosna będzie ciężka, ale wierzę w pomyślny finał.

— Czy chciałby Pan uczestniczyć w rozgrywkach o mistrzostwo świata? — Bardzo. Kontuzje, a wcześniej odsunięcie mnie od reprezentacji, nie pozwoliły na uzyskanie dostatecznie wysokiej formy. Teraz wróciłem do drużyny narodowej i mam wielkie szanse.

— Jak gra się Panu z silnymi zespołami w poważnych międzynarodowych pojedynkach? — Bardzo dobrze. Lepiej niż z krajowymi rywalami. Podczas takich pojedynków można się wiele nauczyć, podpatrzeć taktykę i grę silnych partnerów.

— Ilu piłkarzy Wisły było na konsultacjach u trenera Gmocha? — Dziewięciu. Testy wypadły dla wiślaków pomyślnie, nie znam jednak dokładnie wszystkich ich szczegółów.

— Co z Pańskimi studiami? — Odrabiam zaległości. Zmieniłem kierunek z rekreacji na trenerski. Jestem na II roku studiów.

— Czy istnieją jeszcze zadrażnienia między Panem a Jackiem Gmachem? — Co prawda kiedyś doszło do konfliktu między raną a trenerem kadry, ale o tym obaj już zapomnieliśmy. Powołanie mnie na mecz ze Szwecją świadczy najlepiej o tym, że Gmoch nie ma do mnie już żadnych pretensji.

— Czy odczuwa Pan jeszcze skutki kontuzji? — Ten rok był dla mnie rzeczywiście pechowy. Od wiosny dokuczał mi mięsień dwugłowy i musiałem na kilka miesięcy przerwać treningi. Teraz jest wszystko w porządku.

— Kto jest, Pana zdaniem, najlepszym obrońcą w kraju, Europie i na śmiecie? — Jest wielu dobrych obrońców. Z krajowych najwyżej cenię kolegę klubowego Maculewicza i Żmudę, w Europie Beckenbauera i Krolla, w świecie liczą się jeszcze obrońcy południowoamerykańscy, m. in. Louis Pereira.

ADAM MUSIAŁ

— Dlaczego nie gra Pan w I drużynie? — Ostatnio nie byłem w najwyższej formie, będę jednak walczył o miejsce w I zespole. — Czy zamierza Pan występować w zagranicznym klubie? — Na razie jest to nieaktualne. Zrobię wszystko, aby... „załapać się” do Argentyny.

— Widzi Pan taką szansę? — Tak. Choć zdaję sobie sprawę, że... trudniej jest odzyskać miejsce w drużynie klubowej, niż w reprezentacji. W klubie mam szalenie groźnych rywali! Jeśli nie zakwalifikuję się do ekipy na Argentynę, planuję wyjazd do jednej z drużyn zachodnich.

— Czy prowadzi Pan już ponownie samochód? — Moje prawo jazdy leży nadal w Wydziale Komunikacji.

Odzyskam je w 1980 roku. Czy słuszne jednak jest przypominanie przez tyle lat zawinionego przeze mnie potknięcia? Byłem winny, poniosłem karę, robię wszystko, aby swoją postawą się zrehabilitować. Tymczasem niedawno w „Sportowcu” w sposób bardzo złośliwy znów mi to wypomniano.

ZDZISŁAW KAPKA

— Był Pan kiedyś królem strzelców w lidze. Czy Pan jeszcze wróci „na. tron"? — Ciężko powiedzieć, coraz trudniej zdobywać bramki w lidze, zresztą mam teraz inne zadania w zespole, polegające na nagrywaniu piłki do partnerów.

— Dlaczego nie wykazuje Pan takiego zaangażowania w grze jak inni koledzy? — Po raz pierwszy słyszę takie zarzuty. Trener i koledzy nie mają do mnie pretensji. Oczywiście zwrócę na to uwagę w przyszłości.

— Nie imponuje Pan ostatnio wysoką formą, gra Pan słabiej...

— Kwestia uznania. Osobiście uważam, że nie gram gorzej niż wczesną jesienią, a że nie strzelam tylu bramek, to powtarzam, zmieniła się moja funkcja w zespole.

— Słyszałem, że nie lubi Pan dziennikarzy? — Dziennikarze zawsze mają o coś do nas pretensje, szczególnie krakowscy są wiecznie niezadowoleni.

JÓZEF KRUPA (kier. I drużyny Wisły): — Sprawozdawcy z innych miast piszą o nas bardziej serdecznie, ciepło. Gdyby w I lidze była nie Wisła a Cracovia, to czytalibyśmy w prasie same peany...

ZBIGNIEW PŁASZEWSKI

— Na jakiej pozycji czuje się Pan najlepiej? — Grałem już na wielu pozycjach, w pomocy, w obronie, na stoperze. Twierdzę, że najlepiej gra mi się na lewej obronie, na tej pozycji zaczynałem zresztą swoją grę w Hutniku

— Czy nie za późno przeszedł Pan do I-ligowego zespołu? — Chyba tak. Ale miałem kiedyś nadzieję, że Hutnik stanie się I-ligowym zespołem. Niestety, nic z tego nie wyszło...

KRZYSZTOF BUDKA — Czy rozmawialiście w Warszawie z Markiem Kusto? — Tak, rozmowa była koleżeńska. Rozmawialiśmy też z innymi piłkarzami Legii, przyjacielsko. Sam mecz był czysty, bez fauli, prowadzony po dżentelmeńsku.

— Czy łatwiej odebrać piłkę Szarmachowi, czy Deynie? — Raczej Szarmachowi, gdyż nie dysponuje on takim bogactwem sztuczek technicznych jak Deyna.

— Dlaczego nie grał Pan w kilku meczach rundy jesiennej? — Miałem kontuzję wiązadeł kolana, a następnie operację migdałów i dlatego musiałem pauzować.

— Jest Pan rekordzistą jeśli idzie o żółte kartki. Dlaczego Pan tak często fauluje? Czyżby to były braki w wyszkoleniu technicznym? — Bardzo lubię ostrą grę.

Fauli nie robię jednak z premedytacją. Moje warunki fizyczne predysponują mnie do męskiej gry. Co do wyszkolenia technicznego — to zdaję sobie sprawę, że mam jeszcze braki.

— Czy zakwalifikuje się Pan do reprezentacji na MS-7S? — Wierzę, że pojadę do Argentyny!

HENRYK SZYMANOWSKI — Czy brat pomógł panu w wejściu do I zespołu? — Nie sądzę. W wyczynie nie ma sentymentów. Każdy musi grać na siebie. Myślę, że swoją grą udowodniłem, iż należy mi się miejsce w pierwszej drużynie. — Czy bolało Pana odsunięcie brata od reprezentacji? — Oczywiście. Przeżywałem to tak samo mocno jak Antek.

— Czy, jako bracia, jesteście zgodni w ocenie własnej gry? — Nie ma między nami różnic w poglądach.

A. SZYMANOWSKI: — Uważam, że Heniek miał trudniejsze wejście do I zespołu niż ja.

Dysponuje słabszymi warunkami fizycznymi jak na obrońcę, szukał w zespole swojej pozycji i chyba najlepiej czuje się w roli pomocnika.

KAZIMIERZ GAZDA

— Jak czuje się zawodnik, który „łata" dziury w zespole? — Faktycznie — występuję na różnych pozycjach. Nie łatwo jest grać raz w pomocy, raz w obronie. Osobiście najlepiej czuję się w roli obrońcy, ale rywalizacja na tej pozycji jest w zespole bardzo silna.

ADAM NAWAŁKA

— Jaka była Pańska droga do klubu? — Krótka. Mój ojciec znał trenera Grabkę. Powiedział mu o mnie, że chcę grać w piłkę.

Trafiłem do zespołu trampkarzy, potem grałem w drużynie juniorów i wreszcie znalazło się dla mnie miejsce w pierwszym zespole. Już rok gram w reprezentacji narodowej.

— Dlaczego w kilku meczach trener wymienił Pana na innego zawodnika? Czy nie czuł się Pan tym pokrzywdzony? — Widocznie trener chciał wzmocnić zespół i dlatego wprowadził na boisko świeżego zawodnika.

— Dlaczego strzelił Pan w drużynie tylko jedną bramkę tej jesieni? — Dodać do tego trzeba jeszcze 2 bramki zdobyte - przeze mnie w reprezentacji. Faktem jest, że nie jestem zadowolony z siebie.

— Na kim Pan wzoruje się? — Moim ideałem był kiedyś Nietzer, a obecnie w klubie jest nim Kapka.

— Jak godzi Pan naukę ze sportem? — Nie mam z tym kłopotów.

W tym roku jestem w klasie maturalnej i odpukać — wszystko powinno się dobrze skończyć.

— Odnoszę wrażenie, że oszczędza Pan się niekiedy występując w Wiśle. A w reprezentacji „gryzie Pan zawsze ziemię".

— Gram z równym zaangażowaniem w reprezentacji jak i w klubie.

— Niektórzy twierdzą, że jest Pan zarozumiały... (pytanie od dziewczyny).

— Chyba tak nie jest...

ANDRZEJ IWAN

— Jakich uczuć doznaje Pan po strzeleniu bramki? — Radości i zadowolenia. Mobilizuje mnie do dalszej walki.

— Komentator telewizyjny stwierdził, że jest Pan wychowankiem Wisły. Jak jest to istocie? — Zaczynałem swoją karierę w klubie sportowym „Wanda", a moim pierwszym trenerem był p. Pomorski, wychowawca wielu świetnych zawodników, to on odkrył m. in. Płaszewskiego, braci Stolczyków, Szewczyka grającego dziś w Lechu.

Do Wisły przyszedłem przed dwoma laty.

— W meczu z Legią okazało się, że dysponuje Pan mocnym strzałem, dlaczego więc w pojedynkach ligowych decyduje się Pan tak rzadko na strzały z daleka? — Nasi rywale stosują krótkie krycie, mamy więc mało swobody w sytuacjach podbramkowych. Przyznam też szczerze, że boję się czasem brać odpowiedzialność za wykańczanie akcji i dlatego na polu karnym szukam bardziej doświadczonych partnerów, np.

Kmiecika i Kapki.

— Jakie cechy ceni Pan najbardziej u napastnika? — Bojowość, zadziorność, oczywiście — skuteczność. Podobają mi się pod tym względem piłkarze angielscy, a na krajowych boiskach Szarmach.

— Czy utrzyma Pan I pozycję w klasyfikacji „Złotych butów"? — Na razie o tym nie myślę, przecież wystarczy kontuzja, nieuczestniczenie w kilku meczach i już po szansie. Przykładem — Lato, jest na pewno znacznie lepszym piłkarzem ode mnie, a tu pechowa kontuzja i został wyeliminowany z rywalizacji.

ANDRZEJ TARGOSZ

— Czy odczuwa Pan jeszcze skutki kontuzji sprzed 2 lat? — Nie. Wprawdzie była to bardzo ciężka kontuzja (złamanie nogi z przemieszczeniem), teraz fizycznie jestem w pełni sprawny. Został jednak pewien uraz psychiczny. Są czasem takie momenty, że unikam twardych starć, ale mam nadzieję, że to minie.

LESZEK LIPKA

— Nie strzelił Pan w tym sezonie ani jednej bramki. Dlaczego? — Bardziej sprecyzuję. W ogóle w I lidze nie strzeliłem jeszcze bramki, ale wierzę, że kiedyś to nastąpi.

— Czy to prawda, że nie ma Pan kondycji na pełne 90 minut? — Kondycyjnie jestem dobrze przygotowany. W ostatnich spotkaniach występowałem krótko na boisku, nie mieściłem się bowiem w podstawowej jedenastce.

Dyskusję notowali:

TADEUSZ GÓRSKI

WIESŁAW KRAJ

RYSZARD MALINOWSKI

ANDRZEJ STANOWSKI

Rozmowa Czytelników „GP” z piłkarzami Wisły także w TV

Gazeta Południowa. 1977, nr 282 (13 XII) nr 9208


Fragmenty z tego spotkania zostaną nadane w TV w czwartek o godz. 16.15 w pr. II.

Gazeta Południowa. 1977, nr 283 (14 XII) nr 9209

Dziś o godz. 16.15 w pr. II Krakowski Ośrodek TV nada fragmenty rozmów telefonicznych Czytelników „GP” z piłkarzami, trenerami i działaczami Wisły, zarejestrowanych przed kilkoma dniami na taśmie magnetowidu.


Piłkarze Wisły trenują w Kamieniu

Gazeta Południowa. 1978, nr 13 (17 I) nr 9236

Wczoraj piłkarze krakowskiej Wisły wyjechali do ośrodka sportowego w Kamieniu koło Rybnika, gdzie będą kontynuować przygotowania do nowego sezonu. 27 bm. wiślacy wracają do Krakowa, w dwa dni później rozegrają towarzyski mecz ze Stalą Mielec, a 31 bm. wyjadą tym razem do miejscowości Rovin w Jugosławii na dwutygodniowe zgrupowanie. W planie mają też trzy spotkania sparringowe, prawdopodobnie z Crveną Zvezdą Belgrad i Rijeką. Warto dodać, że w tej samej miejscowości i w tym samym czasie przebywać będzie na obozie nasza I reprezentacja. Po powrocie treningi w Krakowie i ostatnie dwa mecze sparringowe w Czechosłowacji. A 26 II pierwszy mecz ligowy w nowym sezonie (tg)

Gazeta Południowa. 1978, nr 21 (26 I) nr 9244

Piłkarze Wisły trenują w Kamieniu, gdzie jak piszą nam, mają doskonałe warunki. Za pośrednictwem naszej redakcji zespół „Białej Gwiazdy” pozdrawia swoich kibiców. W imieniu redakcji sympatyków „Białej Gwiazdy” dziękujemy serdecznie za pozdrowienia.

PZPN ogłosił skład 44-osobowej kadry piłkarzy kandydujących do wyjazdu na Mundial

Echo Krakowa. 1978, nr 24 (30 I) nr 9996

W SOBOTĘ PZPN ogłosił skład 44-osobowej kadry piłkarzy kandydujących do wyjazdu na Mundial 78. W kadrze tej znalazło się 9 wiślaków: A. Iwan, Z. Kapka, K. Kmiecik, H. Maculewicz, M. Motyką, A, Nawałka, Z. Płaszewski, A. Szymanowski oraz M. Wróbel, Ostateczny skład kadry na Argentynę poznamy 4 maja.

Mistrza Polski i spadkowiczów poznamy też w tym roku wyjątkowo wcześnie, bo 2 maja

Gazeta Południowa. 1978, nr 34 (10/11/12 II) nr 9257

Z uwagi na przygotowania i start naszej reprezentacji w finałach argentyńskich — ekstraklasa startuje w tym roku wyjątkowo wcześnie, bo już 26 lutego. Mistrza Polski i spadkowiczów poznamy też w tym roku wyjątkowo wcześnie, bo 2 maja, kiedy to odbędzie się ostatnia kolejka ligowa.

Szczególnie pracowity dla piłkarzy będzie miesiąc marzec, rozegranych zostanie aż 6 kolejek ligowych, a ponadto ćwierćfinały i półfinały Pucharu Polski. W kwietniu czekają ligowców trzy kolejki.

Oczywiście kibiców krakowskich najbardziej interesuje „rozkład jazdy” Wisły. 26 lutego w Krakowie wiślacy inaugurują tegoroczne boje meczem z beniaminkiem — Zawiszą Bydgoszcz. 5 marca Wisła wyjeżdża do Bytomia na spotkanie z Polonią. 9 marca podejmuje u siebie Zagłębie Sosnowiec. 12 marca wyjeżdża do aktualnego mistrza Polski — Śląska Wrocław, 19 marca spotyka się w Krakowie z teoretycznie najgroźniejszym rywalem w walce o tytuł mistrzowski — Lechem Poznań. 26 marca czeka „Białą Gwiazdą” mecz w Łodzi z ŁKS, a 30 marca pojedynek w Krakowie z Pogonią Szczecin.

Po dwutygodniowej przerwie 16 kwietnia krakowianie jadą do Opola na męcz z Odrą, 19 kwietnia zmierzą się u siebie z Szombierkami Bytom, 29 kwietnia w Chorzowie dojdzie do spotkania z odwiecznym rywalem — Ruchem i na zakończenie 2 maja w Krakowie — pojedynek z Arką. Jak wyliczyli statystycy będzie to tysięczny mecz wiślaków w polskiej lidze! Krakowian czeka też ćwierćfinałowy mecz o Puchar Polski 1 marca w Krakowie z Lechem.

O ile Wisła pokona tę przeszkodę to 15 marca stanie do pojedynku półfinałowego.

Natomiast II liga piłkarska rusza w tym roku 19 marca, a kończy rozgrywki 18 czerwca.

(ANS)

Zgrupowanie w jugosłowiańskiej miejscowości Rovinj

Gazeta Południowa. 1978, nr 37 (15 II) nr 9260

Tylko przez kilkanaście godzin piłkarze Wisły przebywali w Krakowie. W poniedziałek w późnych godzinach wieczornych wiślacy powrócili z kilkunastodniowego zgrupowania w jugosłowiańskiej miejscowości Rovinj, a już wczoraj w godzinach popołudniowych opuścili Kraków udając się do Martina w Czechosłowacji.

W Rovinj, miejscowości położonej nad Adriatykiem, wiślacy pracowali głównie nad wyrobieniem kondycji i wytrzymałości.

Wszyscy trenowali z dużym zapałem, w zgrupowaniu nie uczestniczył jedynie chory Gonet i piątka kadrowiczów, która ćwiczyła pod okiem trenera Jacka Gmocha w tejże samej miejscowości razem z drużyną narodową.

Krakowianie rozegrali także cztery mecze kontrolne, zremisowali 1:1 (bramkę zdobył Kmiecik) i pokonali 2:0 (bramki H.

Szymanowski i Kmiecik) II-ligowy zespół Vrbas Novy Sad, następnie przegrali również z II ligowym Spartakiem Subotnica 0:3 i pokonali drużynę Dubauczyca 1:0 (bramka — Wróbel).

Wiślacy udali się teraz do Czechosłowacji na zaproszenia klubu z Martina. Pod wodzą trenera Oresta Lenczyka wyjechało 15 piłkarzy, w tym także nowy nabytek Motyka i bramkarz Gonet. Krakowianie przebywać będą w Czechosłowacji do 19 bm., oprócz treningów zaplanowano także dwa kontrolne mecze z Ii-ligowym zespołem Martin. A po powrocie do Krakowa czeka jeszcze wiślaków jeden mecz sparringowy z nieustalonym jeszcze rywalem i 26 bm. pierwszy mecz ligowy z Zawiszą w Krakowie. (ANS)

Utrzymać pozycję lidera hasłem piłkarzy „Białej Gwiazdy"

Gazeta Południowa. 1978, nr 44 (23 II) nr 9267


W niedzielę rusza ekstraklasa piłkarska. Rozpoczną się rozgrywki rundy wiosennej. Przypomnijmy, że będzie to już 20 kolejka spotkań o mistrzostwo I ligi, jako że w ubiegłym roku późną jesienią rozegrano awansem cztery kolejki rundy rewanżowej. Ze względu na przygotowania naszej reprezentacji do mistrzostw świata rozgrywki ekstraklasy zostały przyspieszone, zakończą się już 2 maja. Wtedy poznamy mistrza Polski.

Lider tabeli — krakowska Wisła walczy w niedzielę na własnym stadionie z Zawiszą Bydgoszcz. Jaką formę zaprezentują wiślacy na początku sezonu? Czy utrzymają pozycję lidera do końca rozgrywek? Oto pytania, które zadają sobie tysiące sympatyków piłki nożnej nie tylko w Krakowie. Jedno jest pewne — krakowianie są dobrze przygotowani do sezonu.

Przypomnijmy, że Wiślacy rozpoczęli treningi w styczniu na własnych obiektach, później wyjechali na zgrupowanie do Kamienia k. Rybnika. Następnie ćwiczyli w Rovinji w Jugosławii, a kilka dni temu wrócili z tygodniowego obozu w Czechosłowacji. Wisła rozegrała 10 spotkań sparringowych, w tym także z rywalami zagranicznymi. Warto dodać, że tak w Jugosławii, jak i w Czechosłowacji krakowianie trenowali i grali bez pięciu kadrowiczów.

Jak powiedział trener Orest Lenczyk podczas wczorajszej konferencji prasowej, jego podopieczni są dobrze przygotowani do rozgrywek pod względem szybkości i wytrzymałości, gorzej jest z celnością strzałów I zwrotnością, ale z tym powinno być z upływem czasu coraz lepiej. Dopiero od ubiegłego poniedziałku — po powrocie kadrowiczów, zespół jest w komplecie. W ostatnich dniach wiślacy pracowali więc głównie nad zgraniem poszczególnych informacji. Oto nazwiska zawodników, spośród których ustalony zostanie skład na mecz z Zawiszą: Gonet, Adamczyk, A. Szymanowski, Płaszewski, Maculewicz, Budka, Gazda, Motyka, Nawałka, Jałocha, H.

Szymanowski, Lipka, Kapka, Targosz, Kmiecik, Iwan, Wróbel, Krupiński, Nie ma w składzie Musiała.

Jest on nadal zawodnikiem Wisły i trenuje, nosi się jednak z zamiarem przejścia do innego pierwszoligowego klubu.

Jak powiedział prezes GTS Wisła — płk. Zbigniew Jabłoński, celem piłkarzy „Białej Gwiazdy jest utrzymanie pozycji lidera do końca rozgrywek.

Jest bowiem wielka szansa, by wiślacy odzyskali mistrzowski tytuł i nie można tej szansy zmarnować.

„Liga stadionów”

Echo Krakowa. 1978, nr 57 (11/12 III) nr 10029

WARSZAWA. W klasyfikacji „Ligi stadionów” (zachowanie publiczności plus organizacja meczów) prowadzi Ruch (12 spotkań) — 552 pkt. przed Wisłą (11 spotkań) — 546 pkt


Echo Krakowa. 1978, nr 74 (1/2 IV) nr 10046

WARSZAWA. Liderem tabeli Ligi Stadionów — konkursu na najlepszą publiczność i organizację meczów piłkarskich jest krakowska Wisła, która wyprzedza o 12 pkt Legię W-wa i o 21 pkt i Stal Mielec

Głosy kibiców

Gazeta Południowa. 1978, nr 72 (30 III) nr 9295

Odebrałem wczoraj w redakcji dwa bardzo znamienne telefony.

Kibic numer i pytał — dlaczego nie piszemy entuzjastycznie o piłkarzach Wisły. Jego zdaniem nasze ostatnie sprawozdania z meczów z Lechem i ŁKS były zbyt krytyczne. Przecież remis na wyjeździe w Lodzi — to sukces Wisły, argumentował kibic.

A wy ciągle szukacie dziury w całym...

Kibic numer 2 był wręcz odwrotnego zdania. „Cóż z tego, że Wisła jest liderem — twierdził — skoro niczym ostatnio nie imponuje. Prasa krakowska jest bardzo mało krytyczna w stosunku do wiślaków, najczęściej czytam, że jak krakowianie stracili punkty lub punkt, to z winy... sędziów.

Tymczasem jak można wygrać mecz skoro seryjnie marnuje się stuprocentowe pozycje. Nawet niezawodny ongiś Kmiecik nie potrafi wykorzystać sytuacji sam na sam z bramkarzem.

Każdy kibic ma prawo do odmiennego zdania. W tym przypadku opinie są diametralnie różne. Więc jak to jest naprawdę — piszemy o Wiśle w tonie tylko krytycznym czy hurraoptymistycznym? Oczywiście jak wszyscy kibice krakowscy cieszymy się z dobrej passy drużyny „Białej Gwiazdy", szczerze życzymy jej, aby utrzymała do końca rozgrywek I miejsce. Jesteśmy sercem z Wisłą, ale nie chcemy, aby nasza miłość była ślepa. Dlatego wytykamy niedostatki i mankamenty w grze krakowian, a tych minusów jest — z czym się wszyscy zgodzą — jeszcze sporo.

Cieszymy się, że mamy lidera, obcięlibyśmy jednak, aby ten lider grał coraz lepiej. Oczywiście dobrze rozumiemy, że nie w każdym meczu wiślacy mogą wznosić się na najwyższy poziom, bo jak to w futbolu — bywają mecze lepsze i gorsze. Rozumiemy, że przewodzenie stawce ligowej już od drugiej kolejki ligowej mogło zmęczyć psychicznie krakowian. Przecież wszyscy chcą wygrać z liderem, każdy tylko czyha na potknięcie Wisły, rywale (szczególnie Lech i Śląsk) depczą krakowianom po piętach.

Staramy się uwzględniać wszystkie te aspekty. Często — przyznajemy to szczerze — piszemy krytycznie o grze wiślaków. Moim zdaniem nie ma nic gorszego jak przymykanie oczu na niedociągnięcia, chwalenie na wyrost.

Już raz w niedalekiej przeszłości wyrządzono wiślakom wielką krzywdę, wychwalając pod niebiosa niektórych piłkarzy, którzy — jak się potem okazało, takimi znakomitościami piłkarskimi to jeszcze nie byli. Myślę, że z tamtej lekcji wszyscy — piłkarze, kierownictwo Wisły, kibice, a także my dziennikarze powinniśmy wyciągnąć wnioski. „NIE CHWAL DNIA PRZED ZACHODEM SŁOŃCA" — mówi znane przysłowie.

ANDRZEJ STANOWSKI


Sprawa zdobycia mistrzostwa Polski przez zespół piłkarski „Białej gwiazdy” okazuje się niepewną. IV

Echo Krakowa. 1978, nr 97 (28 IV) nr 10069

Sprawa zdobycia mistrzostwa Polski przez zespół piłkarski „Białej gwiazdy” okazuje, się jeszcze na tyle niepewną w opiniach wielu kibiców, że po ukazaniu się w telewizyjnym „Studio-8” informacji, że komputer obliczył i ustalił ostateczną kolejność na szczycie ligi piłkarskiej, do naszej redakcji zgłosiło się wielu telewidzów z prośbą o wyjaśnienie jak to właściwie jest z tymi prognozami komputerowymi. Informacji udziela autor telewizyjnego przewidywania — informatyk, inżynier WITOLD KORCZYŃSKI W gruncie rzeczy sprawa jest stosunkowo prosta. Istnieją od dawna określone matematycznie sposoby prognozowania przebiegu pewnych zjawisk, których prawdopodobieństwo jest tym większe, im większą ilością danych bądź przesłanek dysponujemy. Problem tylko w tym jak te dane opracować przy ich wielkiej ilości. Oczywiście po przekroczeniu pewnej liczby danych do. wykonania takiego zadania konieczna jest maszyna cyfrowa głównie z uwagi na możliwość wykonania olbrzymiej ilości obliczeń (przeważnie o charakterze statystycznym) w krótkim czasie.

Osobną sprawą, a właściwie pierwszą, od której należałoby rozpocząć, jest podstawowe ustalenie ile w konkretnym wypadku może być rozwiązań i jakie jest prawdopodobieństwo wystąpienia takiego czy innego układu wyników. W przypadku interesujących nas pięciu spotkań piłkarskiej ekstraklasy, w których wezmą udział trzy pierwsze aktualnie drużyny tabeli, takich układów jest aż 243! Ktoś zapyta, skąd ta liczba? Ponieważ w każdym z pięciu spotkań mogą paść trzy wyniki, ilość możliwych układów wystąpienia zwycięstwa, remisu bądź przegranej gospodarzy w tych meczach jest określona przez podniesienie liczby 3 do 5-ej potęgi. W konsekwencji prawdopodobieństwo wystąpienia jakiegoś konkretnego układu pięciu spotkań wynosi 1 na 243.

Takim układem mało prawdopodobnym są np. same remisy, same wygrane czy same przegrane, co zresztą pokrywa się z obserwacjami — wystąpienie w jakiejś kolejce spotkań ligowych tylko remisów, o ile mi wiadomo, chyba jeszcze się nie zdarzyło. Prawdopodobieństwo wystąpienia samych remisów w pełnej kolejce podnosząc 3 do 15-ej potęgi (15 spotkań) wynosi 1 na 43.046.721, co wcale nie świadczy, że taki układ nie wystąpi w najbliższej kolejce, ale totkowicz, który skreśli w zakładach same remisy, będzie miał wyżej wyliczoną szansę, czyli chcąc wygrać musiałby wypełnić 43.046.721 kuponów! Dlatego w naszym prognozowaniu wyników końcowych na szczycie naszej ligi pominięto układy matematyczne najmniej prawdopodobne. Dla bliższego sprecyzowania szans jednej czy drugiej drużyny przyjęliśmy 25 konkretnych przesłanek, które w powszechnym odczuciu kibiców mają większy lub mniejszy wpływ na ostateczny wynik.

Na podstawie ich analizy Wisła winna wygrać z Ruchem i z Arką, Więc skąd w telewizyjnej prognozie wygrana Ruchu? Bowiem po kolejnej analizie prawdopodobieństwa wygrania przez wiślaków dwóch spotkań szansa na to jest -1 na 4, natomiast prawdopodobieństwo jednej wygranej i jednej niewygranej jest 1 na 2 bez wskazania, który mecz z tego wynika, sposób Wisła wygra. Z analizy ilościowej przesłanek za wygraną w meczu z Ruchem i w meczu z Arką, więcej jest szans na to drugie zwycięstwo.

Jak z tego wynika, sposób próby określenia wystąpienia takich czy innych wyników jest sprawą niezbyt trudną. Inna rzecz to szanse osiągnięcia sukcesu. Rosną one w miarę przyrostu informacji i dlatego dla szybkiego przeanalizowania ich potrzebny jest komputer.

Na zakończenie wielka prośba, aby profesjonaliści wybaczyli ten bardzo uproszczony sposób sporządzania prognozy, ale chodziło nam przede wszystkim o formę zabawy, na tyle przystępną, aby przybliżyć telewidzom i czytelnikom różne możliwości matematyki.

WITOLD KORCZYŃSKI


Jaka była liga sezonu 77-78?

Gazeta Południowa. 1978, nr 103 (5 V) nr 9326


Przede wszystkim — pełna sensacji i niespodzianek. Mistrzem kraju została drużyna, która w ubiegłorocznych rozgrywkach zajęła... 10 miejsce. Oczywiście wszyscy futbolowi specjaliści i krakowscy sympatycy „kopanej” od dawna upatrywali w WIŚLE kandydata do złotego lauru. Fakt jednak pozostaje faktem, że krakowianie do tej pory nie spełniali pokładanych w nich nadziei, dopiero w tym sezonie „Biała gwiazda” zajaśniała pełnym blaskiem. Idźmy dalej — wicemistrzem został SLĄSK WROCŁAW, obrońca tego trofeum z ub. roku, a więc w tym przypadku można mówić o równej formie wrocławian. Ale już III pozycja poznańskiego LECHA — to olbrzymia niespodzianka. Przecież przed rokiem kolejarze dosłownie „cudem” uratowali się przed spadkiem. Wtajemniczeni twierdzą, że tak wysoka lokata Lecha to w pierwszym rzędzie zasługa młodego wiekiem, ale już bardzo dojrzałego szkoleniowca — J. KOPY. Ciekawe jak poznaniacy spiszą się w nowym sezonie, czy nie będą meteorem, jak przed 2 laty Tychy, czy przed rokiem Widzew? Te 3 drużyny zdecydowanie dominowały w tabeli, czwarty w tabeli ŁKS ma już 8 pkt. straty do Wisły. Pozycja łodzian niby wysoka, ale od drużyny, w której roi się od aktualnych i byłych reprezentantów kraju — oczekiwano dużo lepszej gry. Zapewne duży wpływ na słabą postawę łodzian miał konflikt Tomaszewski — Jezierski. Jeszcze większy zawód niż łodzianie sprawili piłkarze LEGII i STALI MIELEC. Legioniści po I rundzie kreowani byli przez niektórych na mistrza kraju. Okazało się jednak, że same nazwiska nie grają. Mimo wzmocnienia składu Kustą, Janasem, Sobczyńskim, wcześniej Baranem — warszawiacy zawiedli na całej linii, choć przecież prowadził ich mający opinię bardzo dobrego szkoleniowca — A. STREJLAU. Stal Mielec prezentuje się coraz słabiej, jeśli tak dalej pójdzie i w klubie nie podejmie się radykalnych działań, to za rok, dwa mielczanie będą według mnie — kandydatem do spadku! Pozostałe drużyny grały w „kratkę”; na pochwałę zasługują bojowa ODRA, młoda, drużyną POLONII, no i SZOMBIERKI, które w II rundzie prowadzone przez H. KOSTKĘ zadziwiły dobrą postawą. Nie mogą też mieć zastrzeżeń do swojego zespołu kibice bydgoscy, choć ZAWISZA spadła do II ligi. Końcowy terminarz, był jednak bardzo nie sprzyjający dla bydgoszczan, którzy musieli odpierać ataki rywali nie tylko na boisku. Z dwóch wielkich firm szczęście!?) tym razem uśmiechnęło się do RUCHU, los nie oszczędził natomiast GÓRNIKA ZABRZE. Przecież przed rokiem wydawało się, że następuje odrodzenie zabrzan (zajęli III miejsce- w lidze!), działacze chcieli być jednak mądrzejsi od szkoleniowców, zwolniono z pracy H. Kostkę i zespół przestał grać. Niech przypadki Jezierskiego i Kostki będą ostrzeżeniem, dla tych klubów, które winą za słabe wyniki obarczają tylko trenerów. Nie starcza odwagi by szerzej, i głębiej spojrzeć na. problem. Poziom ligi 1977178? Chyba nieco lepszy. niż. tuj sezonie poprzednim, było sporo dobrych pojedynków, choć nie brakło słabiutkich meczów-. Słowem poziom nierówny, mamy nadal ligę, bardzo wyrównaną (czy jest to równanie w dół?), w której każdy wynik, jest możliwy. ANDRZEJ STANOWSKI


Rozmawiamy z prezesem GTS „Wisła" płk. ZBIGNIEWEM JABŁOŃSKIM

Gazeta Południowa. 1978, nr 105 (8/9 V) nr 9328


ŹRÓDŁA SUKCESU

— Panie prezesie, długo, bo aż 28 lat, czekali kibice „Białej gwiazdy” na ponowne zdobycie tytułu, mistrza Polski. O Wiśle ciągle mówiono jako o drużynie niespełnionych nadziei. Wprawdzie przed dwoma laty zespół uplasował się na III pozycji, ale przed rokiem „wylądował" dopiero na 10 miejscu.

— Zgadzam się, miniony sezon nie należał do udanych.

Nie chciałbym już wracać do historii, ale dla mnie przełomowym momentem, który zaciążył na postawie całej drużyny, był pamiętny mecz z RWD Molenbeek w Brukseli. Zostaliśmy wyeliminowani w pechowych okolicznościach, w drużynie nastąpił kryzys psychiczny, zawodnicy jakby stracili wiarę w swoje siły i umiejętności.

Na szczęście ten okres depresji nie trwał długo — wyciągnęliśmy z nieudanego sezonu wnioski i już w Pucharze Lata — choć graliśmy przecież częściowo zawodnikami rezerwowymi — drużyna spisywała się bardzo dobrze. Widać było, że zawodnicy chcą się koniecznie zrehabilitować za poprzednie niepowodzenia, panował w drużynie autentyczny głód... sukcesu. Dokonaliśmy zmian w kadrze szkoleniowej. Wbrew lansowanym gdzieniegdzie poglądom, że zmieniamy trenerów jak rękawiczki —- staramy się zachować ciągłość szkolenia, Odszedł trener Steckiw, opiekę, nad zespołem przejął jego asystent — Stroniarz, przy nim poznawał drużynę Brożyniak, teraz zespół prowadzi Lenczyka II trener za czasów Brożyniaka.

Zespół bardzo solidnie przygotowywał się do sezonu 1977/78, zawodnicy pracowali na treningach solidnie i uczciwie. Pierwsze mecze Wykazały, że drużyna nie przespała okresu przygotowawczego, że zawodnicy chcą walczyć i zwyciężać. Kryzys mieliśmy za sobą. — Wisła kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa. Cała Polska pasjonowała się tym — czy pobijecie rekord Górnika Zabrze- — To były bardzo denerwujące tygodnie. Wszyscy — myślę tu o rywalach — czekali tylko na nasze potknięcie. A nasze apetyty też rosły w miarę jedzenia...

— Panie prezesie — kiedy Pan uwierzył, że wiślacy mogą zdobyć tytuł mistrzowski? — Może to, co powiem, zabrzmi niewiarygodnie, ale pewności nabrałem po... przegranym meczu w Warszawie z Legią. Nie mieliśmy do drużyny pretensji o porażkę, rozegrała przecież dobry mecz, który z powodzeniem mogła także wygrać. Po tym spotkaniu nie zauważyłem w zespole oznak choćby najmniejszego kryzysu, wręcz przeciwnie — widziałem u piłkarzy autentyczną... złość, wolę walki. Deyna w jednym z wywiadów kreował swój zespół na mistrza kraju, Kmiecik — zapytany o to samo — też najwyżej ocenił szanse legionistów. Ale w rozmowie ze mną powiedział: „panie prezesie — to był tylko dyplomatyczny unik. My im jeszcze pokażemy!” Wiedziałem wówczas, że nasza drużyna zrobi wszystko, aby do końca rozgrywek nie oddać pozycji lidera.

— Wynika z tego, że drużyna stanowiła zgrany kolektyw, bo trudno wyobrazić sobie, aby zespół skłócony wewnętrznie zdołał wytrzymać taką presję psychiczną. Przecież od drugiej kolejki „liderowaliście" rozgrywkom? — Trener Orest Lenczyk na jednym ze spotkań użył sformułowania „drużyna stanowi jedną rodzinę”. I to była prawda. Ale jak to w życiu—nie ma rodzin idealnych, zdarzały się drobne spory, dochodziło czasem do ostrej wymiany zdań.

— Niektórzy twierdzą, że jesteście w stosunku do zawodników za bardzo liberalni, że za dużo dajecie, a za mało wymagacie? — Twierdzę, że zawodników nie rozpieszczamy, Brałem udział w niejednej odprawie.

Zawsze bardzo konkretnie rozliczaliśmy zawodników, a jeśli chodzi o sprawy dyscypliny czy odnowy biologicznej — to w tym względzie nie było żadnej taryfy ulgowej. Jeśli ktoś łamał dyscyplinę — a taki przypadek miał miejsce po meczu pucharowym w Gdyni z Bałtykiem — ten był karany zgodnie z klubowym regulaminem.

Czy pomagamy naszym piłkarzom? Oczywiście, że Staramy się pomóc w rozwiązywaniu problemów socjalno-bytowych, wielu naszych piłkarzy uczy się i studiuje, trzeba więc było iść im na rękę przy układaniu godzin treningu. Te sprawy są właśnie domeną działaczy. Szukając źródeł naszego obecnego sukcesu, mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, iż bardzo dobrze układa się współpraca w trójkącie: zawodnicy — kadra szkoleniowa — działacze. Dobra gra piłkarzy mobilizowała do pracy naszych działaczy.

Podam konkretny przykład — w klubie dojrzała myśl reaktywowania „Klubu Kibica”. Do pracy włączył się pełen inicjatywy, niezwykle dynamiczny Andrzej Snopkowski. I po paru miesiącach działania — mamy piękne efekty: zajęliśmy w Lidze Stadionów zdecydowanie I miejsce. A więc mamy nie tylko najlepszych w kraju piłkarzy, ale i kibiców! — Wisła jest dziś pierwszym klubem w Polsce, czy Pan jako prezes ma ambicję, by stworzyć w Krakowie silny zespół piłkarski, liczący się też na arenie międzynarodowej? — Gdybyśmy nie mieli w klubie takich ambicji — to byłoby bardzo źle. Uważam, że istnieją szanse ku temu, aby Wisła liczyła się także w skali europejskiej. Mamy młody, ale przecież już doświadczony zespół, piłkarzy dobrze wyszkolonych technicznie, którym nie brak ambicji, bojowości i tej tak niezbędnej młodzieńczej fantazji. Myślę, że już teraz W pojedynku z silnymi zagranicznymi rywalami nie stoimy na straconej pozycji. W kraju wszyscy rywale wiedzą o nas wszystko, czasem więc może łatwiej grać przeciwko teoretycznie silniejszemu przeciwnikowi zagranicznemu, który nie zna naszego stylu. Przykładem choćby mecze sprzed 2 lat z Celtikiem czy RWDM.

— Nowoczesny, silny klub musi dysponować także nowoczesną bazą, wielkie mecze ściągają tysiące kibiców, a Wasz stadion, nie należy — mówiąc oględnie — do najbardziej reprezentacyjnych? — Ktoś złośliwie powiedział, że obiekty Wisły są na miarę zabytkowego Krakowa. Niestety, dużo w tym prawdy. Nie dysponujemy nowoczesną bazą, główny stadion piłkarski wymaga gruntownej modernizacji.

Trzeba będzie w tej sprawie podjąć męską decyzję, jesteśmy na ukończeniu koncepcji przebudowy stadionu etapami. Trzeba będzie jak najszybciej pomyśleć o założeniu dodatkowego oświetlenia na, stadionie, gdyż obecnie siła światła jest za słaba (nie można prowadzić kolorowej transmisji w TV). Myślimy też o zainstalowaniu ogrzewania pod płytą boiskową na wzór Stadionu Olimpijskiego we Wrocławiu. Te problemy musimy jakoś sukcesywnie rozwiązywać. Nie mamy natomiast żadnych problemów z narybkiem. Setki młodych chłopców marzy o tym, by grać w Wiśle, dowodem choćby wielka popularność turnieju „drużyn dzikich”, organizowanego od lat wspólnie z Waszą „Gazetą”.

Mamy dobrze — jak chyba żaden inny klub w kraju — ustawioną pracę szkoleniową z młodzieżą, efekt — opieramy się głównie na naszych) wychowankach lub piłkarzach, którzy u nas zdobyli piłkarskie ostrogi.

— Z właśnie m. in. dzięki tej polityce i oczywiście także pięknej tradycji — jesteście tak łubiani na wszystkich stadionach kraju.

— Ta olbrzymia popularność Wisły — nie tylko zresztą w kraju — jest zachętą do jeszcze lepszej pracy. W ostatnich dniach otrzymaliśmy setki, ba, tysiące depesz, listów gratulacyjnych. Depeszę przesłał nam osobiście przewodniczący Rady państwa — Henryk Jabłoński, a list gratulacyjny — wiceminister spraw wewnętrznych — Marian Janicki. Najbardziej wzruszające są telegramy od osób — dla mnie anonimowych.

Kibice z Suwałk, Szczecina czy Wrocławia gratulują sukcesu naszej Wiśle! Za te życzenia serdecznie i gorąco obciąłbym podziękować. Przy okazji dziękuję za życzliwy stosunek, pomoc — władzom politycznym, administracyjnym i sportowym Krakowa, wspierającym nas instytucjom, dziękuje za doping i wsparcie wszystkim kibicom „Białej Gwiazdy”.

Rozmawiał: ANDRZEJ STANOWSKI


Gospodarze Krakowa spotkali się z piłkarzami Wisły

Gazeta Południowa. 1978, nr 148 (30 VI) nr 9371


Piłkarze Wisły dostarczyli w tym roku wiele radości swoim licznym sympatykom i kibicom sportowym Krakowa, zdobywając po raz piąty tytuł mistrza Polski (a po raz szósty tytuł mistrza ligi). Tak więc po 27 latach Kraków jest znowu, za sprawą piłkarzy „Białej gwiazdy” — stolicą polskiego futbolu.

Wczoraj pierwszą drużynę Wisły oraz ich opiekunów podejmowali w salach Urzędu Miasta Krakowa, zastępca członka Biura Politycznego KC, I sekretarz KK PZPR Kazimierz Barcikowski i prezydent Edward Barszcz. W spotkaniu uczestniczyli także: sekretarz KK PZPR Jan Gluza, przewodniczący Sztabu Przygotowań Olimpijskich „Moskwa-80” Bolesław Grzesiak, wiceprezydent Barbara Guzik.

I sekretarz KK PZPR przekazał piłkarzom i szkoleniowcom serdeczne gratulacje, życzył zarazem, aby w zbliżających się rozgrywkach wiślacy zaprezentowali wysoką formę. Prezydent E. Barszcz udekorował piłkarzy, trenerów i działaczy Wisły — odznaczeniami przyznanymi przez władze miejskie — złotymi, i srebrnymi odznakami „Za pracę społeczną dla m. Krakowa” oraz złotymi, srebrny­ mi i brązowymi odznakami „Za zasługi dla Ziemi Krakowskiej”. Ponadto prezydent przekazał na ręce prezesa klubu płk. Zbigniewa Jabłońskiego piękny puchar. W imieniu piłkarzy za odznaczenia i gratulacje podziękował kapitan zespołu, król strzelców minionego sezonu — Kazimierz Kmiecik.

Prezes Z. Jabłoński dziękując władzom politycznym i administracyjnym Krakowa za serdeczność i życzliwość, podkreślił, że na sukces Wisły złożyła się wieloletnia praca z młodzieżą, gros zawodników stanowią wychowankowie klubu. Na sukces piłkarzy zapracowali też solidnie krakowscy kibice, którzy w tradycyjnym konkursie „Ligi stadionów” zajęli zdecydowanie pierwsze miejsce, co świadczy o tym, że krakowska Wisła ma najbardziej wyrobioną sportowo i kulturalną publiczność.

Oczywiście w czasie tego miłego spotkania dużo mówiono o niedawno zakończonych mistrzostwach świata w Argentynie, w których uczestniczyło 4 wiślaków: Antoni.

Szymanowski, Henryk Maculewicz, Adam Nawałka i Andrzej Iwan. Piłkarze krakowscy swoją postawą nie sprawili zawodu na argentyńskich, boiskach, należeli do wyróżniających się piłkarzy, dość powiedzieć, że A. Nawałka uznany został przez fachowców za rewelację mistrzostw, a znana agencja amerykańska AP umieściła go w najlepszej jedenastce mistrzostw.

Piłkarze Wisły wprost ze spotkania udali się na trening (na razie nie ćwiczą tylko czterej „argentyńczycy”, którzy dołączą do kolegów 10 lipca), rozgrywki ligowe ruszają już 23 lipca, a w Krakowie Wisła podejmować będzie Ruch. Będzie to tysięczny mecz wiślaków w ekstraklasie. Piękny jubileusz! (ANS)


Rekordy Białej Gwiazdy: Dobry początek mistrzowskiego sezonu

Wśród spotkań, które najbardziej elektryzują wiślackich kibiców można wymienić starcia z wieloma drużynami, ale chyba wszyscy się zgodzą, że w gronie tych zespołów znaleźć się musi warszawska Legia. Mecze z Wojskowymi przyciągają komplet publiczności, niezależnie od tego czy rozgrywane są w Krakowie czy Warszawie. Nie inaczej było także 43 lata temu, kiedy w ramach czwartej kolejki ligowych rozgrywek pod Wawel przyjechała Legia, pod wodzą Andrzeja Strejlaua.


04.04.2020r.

M. Chlebek


Sezon 1977/1978 rozpoczął się dla krakowskiej ekipy wyśmienicie. Wszystkie możliwe do zdobycia punkty w trzech pierwszych meczach Wiślaków, które poprzedzały starcie ze stołecznym rywalem, padły łupem podopiecznych Oresta Lenczyka. Spotkanie z Legią, zaplanowane na 7 sierpnia 1977 roku, zapowiadało się emocjonująco, a Wisła wskazywana była przez większość kibiców jako faworyt, co potwierdza „Echo Krakowa”: „W opinii chyba wszystkich swych sympatyków zespół Wisły będzie faworytem tego spotkania. W nie tak dawnej historii klubu były mecze, podczas których Wisła strzelała swym przeciwnikom 5, a nawet 8 bramek. Były także, zwłaszcza w ubiegłych rozgrywkach, przykre porażki jak ta w Tychach 0:5. Były niepotrzebne straty punktów i w efekcie odległa pozycja w końcowej tabeli. Obecnie Wisła znów zwycięża.”

Niełatwe początki

W obliczu takich zapowiedzi i wysokich oczekiwań, jakie stawiane były przed krakowską drużyną oraz pokładanych w niej nadziei, komplet publiczności podczas niedzielnego spotkania był pewny. Na trybunach stadionu Białej Gwiazdy zasiadło wówczas 40 tysięcy widzów, co stanowi oficjalny ligowy rekord frekwencji w domowych spotkaniach Wiślaków. Chociaż Wisła była w dobrej dyspozycji, co udowodniła wynikami w poprzednich meczach, do potyczki z Wojskowymi podchodzono z należnym szacunkiem i pełnym skupieniem, zwłaszcza, że remis nie byłby wynikiem zadowalającym.

Wiślacy rozpoczęli spotkanie z animuszem, jednak starań czynionych na połowie przeciwnika nie mogli zwieńczyć strzeleniem upragnionego gola. Pomimo wzmożonych wysiłków ze strony gospodarzy, wynik meczu udało otworzyć się przyjezdnym, a konkretnie Banaszakowi. W 39. minucie pokonał Goneta uderzeniem głową, jednak radość gości nie trwała długo, bo dosłownie kilkadziesiąt sekund później skutecznie odpowiedział Kapka, który wykorzystał niepewną interwencję Sobieskiego i pewnie umieścił piłkę w pustej bramce Wojskowych.

Podwyższenie prowadzenia i wygrana

Szybkie wyrównanie dobrze wpłynęło na gospodarzy, którzy w drugiej połowie nadal przypuszczali ataki na bramkę rywala, szukając mogącego wysunąć ich na prowadzenie celnego trafienia. Przed dogodnymi szansami na pokonanie bramkarza Legii stali chociażby Maculewicz, Kmiecik czy ponownie Kapka, jednak po strzale żadnego z nich piłka nie znalazła drogi do bramki. Zwrot akcji nastąpił w 73. minucie, gdy doszło do starcia w polu karnym, w wyniku którego Smuda powalił na ziemię Iwana. Sędzia w tej sytuacji wskazał na wapno, a do piłki pewnie podszedł Kmiecik i chwilę później mógł już cieszyć się z kolegami z bramki dającej zwycięstw, którego Wiślacy już nie pozwolili sobie odebrać do końca spotkania. Wręcz przeciwnie, krakowianie stawali jeszcze kilkukrotnie przed szansą na podwyższenie prowadzenia, ale nie wykorzystali swoich okazji. To jednak wystarczyło, by uzyskać pełną pulę punktów przed kompletem publiczności, która kilka miesięcy później na płycie Rynku Głównego w Krakowie mogła świętować ze swoją drużyną zdobycie pierwszego mistrzostwa po 28 latach przerwy.

Wisła Kraków - Legia Warszawa 2:1 (1:1)

0:1 Banaszak 39’

1:1 Kapka 39’

2:1 Kmiecik 73’

Wisła: Gonet - Lipka, Maculewicz, Budka, Płaszewski, Szymanowski, Kapka, Nawałka, Iwan, Kmiecik, Wróbel (46’ Jałocha) Legia: Sobieski - Cypka, Smuda (77’ Milewski), Topolski, Sobczyński, Baran, Nowak, Tumiński, Deyna, Banaszak, Lasoń (77’ Jagiełło)


Źródło: wisla.krakow.pl