Artykuły prasowe. Piłka nożna 1983/1984

Z Historia Wisły

Spis treści

Artykuły prasowe. Piłka nożna 1983/1984


Piłkarze Wisły rozpoczynają pierwszy trening z nowym szkoleniowcem EDMUNDEM ZIENTARĄ

Echo Krakowa. 1983, nr 140 (19 VII) nr 11423

Poniedziałek, godz. 10.15. Na stadionie przy ul. Reymonta piłkarze Wisły rozpoczynają pierwszy trening z nowym szkoleniowcem EDMUNDEM ZIENTARĄ.

Rzuca się w oczy słaba frekwencja. Ćwiczy zaledwie 11 zawodników, w tym niepełnosprawny jeszcze Wojciech Gorgoń, który ogranicza się do przebieżek.

Kontuzjowany Robert Gaszyński z boku obserwuje poczynania kolegów. Zajęcia są dość intensywne, urozmaicone, bez chwili odpoczynku. Nikt się nie oszczędza, każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony. O godz. 11.35 wszyscy schodzą do szatni. Proszę trenera Zientarę o krótką rozmowę. Twierdzi, że na razie niewiele ma do powiedzenia. W końcu wyraża zgodę.

— Na jak długo zawitał Pan do Krakowa? — zagaduję.

— Na pewno pozostanę tu przez najbliższy rok. Co będzie dalej — zobaczymy.

Działacze Wisły dogadali się z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, gdzie pracowałem jako kierownik wyszkolenia.

Ja z kolei chciałem zrezygnować z przerzucania papierków, spróbować znów roboty w klubie. A tak w ogóle przyszedłem pomóc drużynie, która nagle znalazła się w trudnej sytuacji, bez trenera.

— Przez kilka lat nie miał Pan bezpośredniego kontaktu z klubową piłką. Czy ta przerwa nie wpływa niekorzystnie na Pana samopoczucie? — To prawda, mielecką Stal trenowałem w 1977 roku, potem w tzw.. międzyczasie zajmowałem się szkoleniem na Cyprze.

Ale „papiery" na trenowanie mam chyba odpowiednie. Postaram się żeby było jak najlepiej, choć potrzeba dobrej atmosfery, życzliwego klimatu.

— Różnie mówi się w Krakowie o możliwościach piłkarzy — Nie wypowiadam się na ten temat. Możliwości, a wykonanie na boisku to dwie odrębne kwestie. To, czy uda nam się osiągnąć wyniki na miarę oczekiwań nie zależy wyłącznie ode mnie. Chcę jednak podkreślić, że nie będę się przejmował krążącymi wokół sprzecznymi nierzadko opiniami o grze zawodników tego klubu, uwagami na temat płacy szkoleniowej.

Trener Zientara nie chce rozmawiać o transferach, odsyła mnie do działaczy. Ci nie wykluczają, że w jedenastce „Białej gwiazdy” pojawią się nowi piłkarze.

Wczoraj wiślacy wyjechali na kilkudniowe zgrupowanie w Wiśniowej, dziś dołączą do kolegów kadrowicze Jan Jałocha j Andrzej Iwan. W planie przygotowań oprócz codziennych treningów przewidziano także gry kontrolne, m.in. z ŁKS-em, Victorią Jaworzno, Garbarnią, Wawelem.

Przygotował: (js)


Ostatnio z piłkarzami krakowskiej Wisły trenowali...

Gazeta Krakowska. 1983, nr 177 (29 VII) nr 10746

Ostatnio z piłkarzami krakowskiej Wisły trenował Krzysztof Adamczyk z warszawskiej Legii a także Jerzy Zajda z Gwardii Szczytno. Definitywnie z klubu odeszli: Jerzy Kowalik do Szombierek Bytom, Ryszard Suder do Hutnika oraz Zdzisław Kapka do zawodowego klubu amerykańskiego Pittsburgh Spirit. Nowym trenerem jest Edmund Zientara. Wniosek o przejście do krakowskiego Hutnika złożył Andrzej Targosz, ale sprawa, jego przejścia do tego klubu nie została jeszcze definitywnie załatwiona.


Oldboye

Echo Krakowa. 1983, nr 195 (5 X) nr 11478

...w najbliższą sobotę — 8 października — rozegrany zostanie ciekawy mecz piłkarski oldboyów pomiędzy SV Sparkasse Stockerau z Austrii a Wisłą. W zespole gości wystąpi wielu znanych przed laty piłkarzy a m.in. Seidl, Seisl i Zellhofer, krakowianie też w swym najsilniejszym składzie z Adamem Musiałem, który po powrocie z Anglii do kraju zajął się pracą trenerską, a w wolnych chwilach nadal gra w piłkę. Początek zawodów o godz. 17.30.


Gazeta Krakowska. 1983, nr 239 (10 X) nr 10808

Zwycięstwo oldbojów Wisły

Oldboje Wisły pokonali na własnym boisku w towarzyskim meczu austriacki zespół SV Sparkasse Stockerau 5:3 (3:2). Bramki dla zwycięzców zdobyli: Sarnat 2, Sputo, Skupnik i Adamus po 1, dla pokonanych: Schweng, Schwarzoeck i Wetrovsky po L Spotkanie było Interesujące i stało na dobrym poziomie. Goście nie wykorzystali m. in. rzutu karnego.

WISŁA: Gonet, Chemicz, Wójcik, Kotlarczyk, Musiał, Sputo, Sarnat, Studnicki, Lendzion, Kościelny, Skupnik, Szymeczko, Rodak, Adamus,

Echo Krakowa. 1983, nr 199 (11 X) nr 11482

GARSTKA widzów zjawiła się na meczu piłkarskim oldboyów krakowskiej Wisły i Sparkasse Stockerau z Austrii. Ci, którzy nie przyszli na stadion przy ul. Reymonta niech jednak żałują. Była bowiem okazja obejrzenia ciekawego widowiska. Długie i celne przerzuty, dobre wyszkolenie graczy, niezła szybkość, pomysłowe akcje, wreszcie efektowne gole — to wszystko sprawiło, że raz po raz zrywały się oklaski. Ostatecznie wygrali wiślacy 5:3 (3:2). Bramki zdobyli: dla gospodarzy — Sarnat 2, Sputo, Skupnik i Adamus, dla gości — Schweng (głową), Schwarzbock (z karnego i Wetrofsky (z 30 metrów w „okienko”)

Echo Krakowa. 1983, nr 225 (17 XI) nr 11508

JUTRO, w piątek, o godz. 14.30 na stadionie Korony, przy ul. Parkowej rozpocznie się ciekawy mecz piłkarski oldboyów Garbarni i Wisły. Na boisku zobaczymy wielu znanych przed laty zawodników, wśród nich m. in. Karpiela, Jasiówkę, Musiała, Sarnata, Sputę.


Gazeta Krakowska. 1983, nr 272 (18 XI) nr 10841

W piątek o godzinie 14.30 na stadionie Korony odbędzie się mecz oldboyów Garbarni i Wisły.


Echo Krakowa. 1983, nr 227 (21 XI) nr 11510

NA ZAKOŃCZENIE tegorocznego sezonu. piłkarskiego oldboye Garbarni pokonali na własnym boisku swych kolegów z Wisły 2:0 (2:0). Bramki dla zwycięzców zdobyli: Jasiówka i Jastrzębski.

Echo Krakowa. 1984, nr 109 (1/3 VI) nr 11647

OLDBOYE WISŁY, uczestniczący w turnieju piłkarskim, organizowanym przez katowicki OZPN pokonali w pierwszym meczu eliminacyjnym ROW Rybnik 3:2 (2:1). Bramki zdobyli: dla zwycięzców — Sputo, Sykta i Sarnat, dla pokonanych — Błachut i Herman.

Co słychać u krakowskich ligowców?

Gazeta Krakowska. 1984, nr 2 (3 I) nr 10879


Wiślacy jadą do Zakopanego — Co porabiają obecnie piłkarze krakowskiej Wisły? — z tym pytaniem zwróciłem się do trenera wiślaków EDMUNDA ZIENTARY.

— W ubiegłym tygodniu wznowiliśmy treningi na własnych obiektach. Pracujemy w tej chwili nad siłą i wytrzymałością. Za kilka dni — 9 stycznia wyjeżdżamy na dziesięciodniowe zgrupowanie do Zakopanego. Po powrocie będziemy trenować znów na własnych obiektach.

— To nie będzie chyba jedyne zgrupowanie przed sezonem? Nie, ale na temat planów na luty nie chciałbym się jeszcze wypowiadać. Nie zapadły bowiem w tej sprawie, ostateczne decyzje, chcemy zorganizować zagraniczne zgrupowanie. Mamy w planie także spotkania sparringowe.

— Ilu zawodników znajduje się w kadrze? — Dwudziestu, ale trenuje obecnie szesnastu. Skrobowski.

Jałocha i Iwan są z kadrą, a Gorgoń leczy kontuzje. Znalazło się w kadrze kilku młodszych piłkarzy, rokujących nadzieje na przyszłość. Żadnych zmian W drużynie1 nie ma i chyba ich nie będzie: Po operacji łękotki rozpoczął już pierwsze, ćwiczenia bramkarz Gaszyński.


Chcemy grać lepiej niż jesienią

Gazeta Krakowska. 1984, nr 58 (8 III) nr 10935

WISŁA:

Chcemy grać lepiej niż jesienią — Za kilka dni inauguracja rundy wiosennej rozgrywek ekstraklasy piłkarskiej. Pierwszy mecz Wisła gra u siebie z mistrzem Polski — Lechem. Czy nie obawia się Pan tej inauguracji? — pytam trenera piłkarzy Wisły EDMUNDA ZIENTARĘ.

— Każdego meczu trzeba się obawiać, ale myślę, że szczególnych powodów do niepokoju nie ma. Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Treningi zimowe przebiegały zgodnie z planem. Byliśmy na zgrupowaniu w Zakopanem, a w lutym przez kilkanaście dni w Gruzji. Rozegraliśmy — łącznie z ostatnim meczem pucharowym z Górnikiem Knurów — 10 spotkań. Uważam, że jest to liczba wystarczająca. W pierwszych meczach na mokrych, ciężkich boiskach duże znaczenie będzie miało przygotowanie kondycyjne, wytrzymałościowe, a pod tym względem nie powinniśmy ustępować innym drużynom.

— Podobno ma Pan kłopoty ze skompletowaniem najsilniejszego składu? — Kilku zawodników chorowało ostatnio na grypę, ale wracają już do zdrowia. Odnowiła się niestety kontuzja Lipce i w pierwszych meczach nie wystąpi. Narzeka na ból w nodze Iwan, przez pewien czas nie trenował, ale już wznowił zajęcia i bardzo chciałby grać. Jednakże dopiero lekarz zadecyduje, kiedy Andrzej wybiegnie na boisko. Jego udział w meczu z Lechem stoi więc pod znakiem zapytania. Brak Iwana na pewno poważnie osłabiłby naszą linię ataku.

— Są jakieś nowe twarze w zespole? — Powołałem do kadry pierwszego zespołu kilku juniorów, m. in. Świerczewskiego (grał w ostatnim meczu pucharowym w Knurowie), Klaję, Markowskiego, bramkarza Sularza, a także z rezerwy Plewniaka. Pod względem ilościowym jest więc my długą. Powstaję tylko pytanie, czy ci młodzi chłopcy, w razie potrzeby, spełnią w meczach ligowych pokładane w nich zadania.

— Sytuacja Wisły w tabeli jest trudna. Znajdujecie się w strefie spadkowej ze skromnym dorobkiem punktowym. Kibice chcieliby wiedzieć już dziś — jaka będzie wiosna dla wiślaków.

— W piłce nożnej nie da się planować. Dlatego też nie mówię, że zajmiemy na przykład siódme czy dziesiąte miejsce. Jedna kontuzja może wszystkie plany wywrócić do góry nogami. Chcemy w rundzie wiosennej grać znacznie lepiej niż jesienią. To jest nasz główny cel. Chcemy, by na stadion przy ul. Reymonta przychodziło znacznie więcej kibiców niż w pierwszej rundzie. To jest w interesie klubu, a także samych zawodników, bo przecież im więcej sprzedanych biletów, tym większe premie.

Czy nam się uda dobrze zagrać i — co najważniejsze — wygrywać? Jestem optymistą, jeśli choroby albo kontuzje nie przeszkodzą nam — powinno być dobrze.

— Jaki macie rozkład gier w rundzie wiosennej? — Dobry, więcej gramy meczów u siebie niż na wyjeździe I na własnym stadionie podejmujemy najgroźniejszych rywali. Jesienią nie przegraliśmy u siebie ani jednego- spotkania, może w rundzie rewanżowej będzie podobnie. Ale punktów musimy szukać także na wyjazdach, a z tym dotąd było nie najlepiej. Ważny będzie początek sezonu. Po Lechu gramy z Cracovią, a potem u siebie z Górnikiem Wałbrzych. Dobry start pozwoliłby drużynie nabrać pewności oraz wyeliminować zdenerwowanie. I odzyskać zaufanie kibiców, co dla nas nie jest bez znaczenia.

Rozmawiał: TADEUSZ GÓRSKI


Postawa zespołu w meczach ligowych zweryfikuje wartość naszej pracy w okresie przerwy w rozgrywkach

Echo Krakowa. 1984, nr 50 (9/11 III) nr 11588

WISŁA. „Nie chcę przesądzać — powiedział po wczorajszym treningu piłkarzy „Białej gwiazdy” EDMUND ZIENTARA — dopiero postawa zespołu w meczach ligowych zweryfikuje wartość naszej pracy w okresie przerwy w rozgrywkach. Jestem jednak umiarkowanym optymistą”.

Niestety, nie wszyscy zawodnicy będą brani pod uwagę przy ustalaniu składu na jutrzejszy pojedynek z poznańskim Lechem. Na pewno nie wystąpi Leszek Lipka, który poddaje się nadal zabiegom rehabilitacyjnym po odniesionej niedawno kontuzji. Wczoraj nie uczestniczył także w zajęciach Marek Banaszkiewicz. W środę wskutek mocnego uderzenia piłką nabawił się sporego siniaka nad okiem, lecz jest nadzieja, że będzie mógł grać z Lechem.

Istnieje także duże prawdopodobieństwo, iż zobaczymy na boisku Andrzeja Iwana, ćwiczy znów ż kolegami, choć nie ma co ukrywać, że dwumiesięczna absencja w treningach, spowodowana kontuzją ścięgna Achillesa wpłynęła negatywnie na jego formę.

Potrzebuje trochę czasu, by odrobić zaległości.

Odnotować jeszcze trzeba po­ wrót do Wisły Romana Plewniaka (przez ostatni rok odbywał służbę wojskową, grał w Wawelu) i Damiana Nurkowskiego (przez kilka miesięcy występował w Clepardii). Obaj, podobnie jak Robert Markowski, Marek Świerczewski, Zbigniew Klaja, Robert Krzywda mają otwartą drogę do pierwszej drużyny.

Komputer o formie piłkarzy

Echo Krakowa. 1984, nr 56 (17/18 III) nr 11594


WISŁA Zajda — pomyśl zanim podejmiesz decyzję! Adamczyk — rozpiera go energia, ale dziwnie rozdrażniony Jałocha — w tym meczu „żelazne płuca” Nawrocki — silny jak tur, ale nie chce mu się biegać Skrobowski — strzeż się „samobója”! Gorgoń — można na nim polegać Motyka — głównej roli to ty nie zagrasz! Nawałka — ja wam jeszcze pokażę Banaszkiewicz — kłębek nerwów Targosz — lepiej z nim nie eksperymentować Nurkowski — gorzej niż źle Plewniak — może zemdleć na boisku Krupiński — wszędzie go pełno Wróbel — dużo szumu z niczego Iwan — jak już pomyśli to coś wymyśli Świerczewski - przeciętność do potęg


Czy Kraków stać na dwóch pierwszoligowców?

Echo Krakowa. 1984, nr 63 (27 III) nr 11601 Czy Kraków stać na dwóch pierwszoligowców? Z PUNKTU sportowego tak. Po co przypominać, że „bez silnej Cracovii nie ma silnej Wisły” i odwrotnie. Ale z punktu społecznego nie. Od powrotu Cracovii do I ligi „rywalizacja” widowni przybrać bowiem charakter totalny. To już nie sporadyczne wybryki podpitych osobników, nie zwykłe chamstwo, lecz zorganizowane gangsterskie akcje. Nie pomagają tu prośby „bądźcie grzeczni a dostaniecie flagę” ani dekalog kibica. W najlepszym wypadku można oczekiwać reakcji: „Bądź cicho koleś i tak im dolejem po meczu”. Co więc robić? Rozgrywać mecze bez publiki? Nonsens. Mam inny pomysł. Zdegradować z urzędu i „ukryć” głęboko w okręgówce jedną z drużyn. Niech ją wyłoni plebiscyt mieszkańców grodu Kraka. Na boiskach Dalina czy Kabla będzie spokojniej. A derby z wstawkami bokserskimi i obraźliwymi gestami piłkarzy (exemplum M. Wróbel — styczeń 1984) będą nam oszczędzone. Projekt opatentowuje i podaje Czytelnikom pod rozwagę

WACŁAW GABERLE

Na konsultację kadry piłkarskiej

Echo Krakowa. 1984, nr 71 (6/8 IV) nr 11609

WARSZAWA. Na konsultację kadry piłkarskiej przed meczem z Belgami powołano m. in. Marka Motykę i Jana Jałochę z Wisły.



Na tle słabych zespołów dwie krakowskie drużyny wypadły katastrofalnie

Echo Krakowa. 1984, nr 119 (15/17 VI) nr 11657

Na tle słabych zespołów dwie krakowskie drużyny wypadły katastrofalnie, prezentując futbol chwilami wręcz żałosny. Przyniosło to dość opłakane skutki. Cracovia. która przed rokiem bardzo szczęśliwie uchroniła się przed degradacją, tym razem już poleciała do drugiej ligi. Wisła z piątego miejsca w poprzednim sezonie spadła na jedenastą pozycję. To właśnie mówi wszystko o stanie krakowskiego piłkarstwa.

Zespół „Białej gwiazdy” sprawił największy zawód, bowiem ma w swych szeregach zawodników. którzy mogą, ba którzy powinni, grać lepiej. Przecież niemal każdy piłkarz tej drużyny to były lub aktualny reprezentant kraju. Dlaczego więc grają tak źle? Kiedy rozmawiałem o tym z działaczami klubowymi, mówili — kontuzje. Prześladuje nas prawdziwy pech, nie ma w zespole gracza, który by nie doznał, lżejszej czy poważniejszej kontuzji, który by nie był wyłączony z gry przez jakąś część sezonu. Zdaję sobie sprawę, że futbol jest sportem, w którym o kontuzje łatwo, że są gracze brutalni. którzy jak się to mówi „polują na kości” oraz, że są zawodnicy. którym zwykle przeznacza się takich właśnie „opiekunów”. Ale sądzę, że ta istna plaga wiślackich kontuzji bierze się głównie stąd, że krakowianie są źle przygotowani do gry pod względem kondycyjno-siłowym. Obserwując ich zajęcia treningowe.

trudno nie zauważyć, iż ćwiczą mało, intensywnie, że się niejednokrotnie po prostu obijają, markują. To sprawia, moim zdaniem, iż brakuje im kondycji i potem, w trakcie zawodów, zdając sobie sprawę, że nie wytrzymają 90 minut walki, szybkiej, dynamicznej, stosują tzw. „krakowską” czy „wiślacką” szkołę, dziesiątków podań na kilku metrach boiska. bezproduktywnych „kiwek”, gry do tyłu, wolnej, statycznej.

Gdy obserwuje się przygotowania do zawodów, tę tzw. rozgrzewkę toż jest to istna heca.

Jakieś tam wolne przebieżki, parę skłonów, kilka zrywów i... po przygotowaniu do meczu Nie rozgrzane mięśnie, nie przygotowane do wysiłku, stawy, ścięgna. mięśnie w trakcie zawodów często nie wytrzymują wysiłku i odmawiają posłuszeństwa. Stąd tak duża liczba kontuzji wiślaków. stąd stałe kłopoty z ustawieniem składu drużyny. I dopóki przedsezonowe przygotowanie zespołu nie będzie należyte, dopóki zawodnicy nie będą gotowi do gry nie przez 90 ale przez 120 czy 150 minut, dopóty obraz wiślackiego zespołu będzie. taki jak dziś. Nie brak bowiem tym zawodnikom talentu, są nieźle wyszkoleni technicznie (co jest rzadkością w polskim futbolu). I mogą, powinni grać lepiej, lecz pod warunkiem, iż będą do wysiłku należycie przygotowani.

Ten sezon został zmarnowany.

Niestety nie pierwszy. Jedenasta pozycja w tabeli to o wiele za niska lokata jak na potencjalne możliwości „Białej gwiazdy”