Bartosz Matoga

Z Historia Wisły

Bartosz Matoga, 2016.Źródło: akademiawisly.pl
Bartosz Matoga, 2016.
Źródło: akademiawisly.pl
Bartosz Matoga.
Bartosz Matoga.

Bartosz Matoga (ur. 31 października 2002 r.) - zawodnik drużyny rocznika 2002 Akademii Piłkarskiej Wisła Kraków, bramkarz, kapitan drużyny.

Spis treści

Kronika sportowa

Sezon 2015/2016

  • zawodnik drużyny U-14 (Trampkarze Młodsi)
  • Piłkarz Stycznia Akademii
  • Piłkarz Sezonu 2015/2016 Akademii

Sezon 2016/2017

  • zawodnik drużyny U-15 (Trampkarze)

Artykuły

Bartosz Matoga Piłkarzem Stycznia!

20.02.2016

Bramkarz Wisły Kraków U-14 Bartosz Matoga został przez trenerów Akademii wybrany Piłkarzem Stycznia. Przez cały miesiąc wyróżniał się pracą na treningach, co podsumował świetną postawą w SPAR Biała Gwiazda CUP. Został wtedy wybrany najlepszy bramkarzem oraz zawodnikiem turnieju. Nagrodę wręczył wychowanek Wisły i były trener bramkarzy krakowskiego klubu, Janusz Adamczyk.

Bartek trafił do Akademii latem ubiegłego roku z Orła Myślenice. Od początku swojego pobytu w Krakowie wyróżniał się postawą podczas treningów i meczów. W rundzie jesiennej był podstawowym bramkarzem drużyny, która jest liderem w Małopolskiej Lidze Trampkarzy. – Uważam, że przede wszystkim charakteryzuje go dążenie do bycia najlepszym. Jego technika stoi na dobrym poziomie, ale mamy świadomość, że przed nami jeszcze sporo pracy. Jest nieustępliwy i ma na pewno dobry wpływ na drużynę – ocenia swojego podopiecznego trener Jakub Bubetty. – Trener Janusz Adamczyk był wymagający, nie był dla niego najważniejszy sam trening, istotne były również aspekty pozasportowe. Starał się żeby ci co u niego trenowali byli ułożeni i dbali o kulturę osobistą czy też o czystość sprzętu bramkarskiego, a dla młodych chłopaków nie zawsze było to łatwe – mówi Bubetty.

Źródło: akademiawisly.pl

KURO Piłkarz Sezonu 2015/16: BARTOSZ MATOGA

28.08.2016

Stabilna forma, regularny postęp, chęć rozwoju i determinacja w dążeniu do tego. Między innymi te czynniki zdecydowały, że bramkarz Wisły Kraków 2002 Bartosz Matoga został wybrany przez trenerów Akademii Piłkarskiej Wisła Kraków KURO Piłkarzem Sezonu 2015/16. Ceremonia podczas której został nagrodzony odbyła się przed meczem 7. kolejki LOTTO Ekstraklasy pomiędzy Wisłą Kraków a Śląskiem Wrocław.

– Takie nagrody na pewno dodają dodatkowych bodźców do pracy, żeby każdego dnia stawać się lepszym i walczyć o swoje marzenia – mówi trener bramkarzy Jakub Bubetty.

Bartosz matoga - Piłkarz Sezonu 2015/2016 Akademii.
Bartosz matoga - Piłkarz Sezonu 2015/2016 Akademii.

Nagrody w postaci okazałego pucharu, prezentu od firmy KURO Detailing oraz bonu podarunkowego od firmy zajmującej się tematyką bramkarską 4keepers wręczali szefowie KURO Michał Mazurek i Piotr Kuciel, trenerzy Adrian Filipek i Jakub Bubetty oraz trener pierwszej drużyny Wisły Dariusz Wdowczyk.

Matoga ma 14 lat, trafił do Wisły latem ubiegłego roku z Orła Myślenice. Szybko stał się pewnym punktem drużyny trenera Adriana Filipka regularnie rozwijając swoje umiejętności. – Bartek już rok temu wyróżniał się na tle innych bramkarzy, których obserwowaliśmy. Przede wszystkim jego zaangażowanie, świadomość oraz podejście do sprawy mi zaimponowało – mówi trener bramkarzy Jakub Bubetty. – Dostał zaproszenie na treningi. Rozmawialiśmy z rodzicami bo nie do końca byli przekonani co do zmiany, natomiast widziałem, że Bartkowi zależało na transferze – mówi z kolei Filipek. Ostatecznie do klubu z Reymonta trafił. I chyba nie mógł żałować tej decyzji. Gra w pierwszym składzie, jest ważną postacią w drużynie i regularnie to potwierdza.

Przenosiny z klubu z Myślenic do Krakowa wiązały się też ze zmianą trybu życia. Matoga mieszka w Zakliczynie, więc codziennie wstawać musi przed 6, a w domu jest dopiero po 20. – I trzeba brać to pod uwagę, bo zasługuje na spory szacunek. Średnią ma powyżej 4.0, zachowanie wzorowe. Został niedawno wybrany kapitanem drużyny i naprawdę wykonuje bardzo dużą pracę, żeby być w tym momencie, gdzie jest. Lider w szatni, ma posłuch wśród kolegów, jest ogólnie fajnym człowiekiem. Miał gorsze momenty, zresztą każdy je ma, ale było ich bardzo mało. Nie poddawał się, brał się w garść i stawał się mocniejszy – mówi trener Wisły 2002. Zwraca również uwagę na szacunek w szatni, a trener Bubetty dodaje, że cieszy go, iż starsi bramkarze w Akademii mogą być stawiani tym młodszym za wzór i wzajemnie się oglądają, chcąc być każdego dnia lepszym.

Trener bramkarzy przyznaje, że Bartek jako bramkarz potrafi sobie poradzić na linii jak i na przedpolu. – Potwierdził to na mistrzostwach Polski w Łodzi niedawno, ale jesteśmy świadomi, że pracy przed nami jeszcze sporo – przyznaje. Z kolei trener Filipek zwraca uwagę na to, co Bartek w ciągu roku poprawił. Wymienia: gra nogami, wykopy, ustawienie się w bramce. – Na linii zawsze grał dobrze oraz uważam, że to jest nasz pierwszy napastnik – mówi.

Wisła 2002 ma za sobą obfity sezon. Mistrzostwo Małopolski, liczne turnieje: Szczecin, Dortmund, Warszawa, gdzie zawsze zajmowała miejsce w czołówce. Do każdego z tych momentów swoją cegłę dołożył Matoga. – Trzymał stałą formę przez cały rok, do tego sukcesywnie przez cały czas rozwijając. Oczywiście wyróżniał się w każdych rozgrywkach, w styczniu był najlepszy w Akademii. W Dortmundzie straciliśmy jedną bramkę. Na pewno ma charakter do sportu i do piłki nożnej. Gdy jest trochę sody za dużo to razem z trenerem Bubettym staramy się go sprowadzać na ziemię – śmieje się trener Filipek.

Droga do piłkarskiej kariery jeszcze daleka, ale zapowiada się ona obiecująco. W piątek do klubu przyszły powołania na zgrupowanie reprezentacji Polski do lat 15 i jednym z ośmiu powołanych przez trenera Roberta Wójcika wiślaków był właśnie bramkarz. – Nagroda za cały sezon jak najbardziej zasłużona. Bartek jeszcze dużo pokaże ale dajmy mu spokojnie pracować i się rozwijać – podsumowują trener Bubetty i Filipek.

Źródło: akademiawisly.pl

Wywiady

Po testach w Liverpoolu. „Poprosiłem kolegów i tatę, żeby dawali mi znać, jak zauważą jakieś moje dziwne zachowanie”

01-10-2016

Bramkarz i kapitan Wisły Kraków 2002 Bartosz Matoga od 11 do 20 listopada przebywał na testach sportowych w Liverpoolu. Przyznaje, że tydzień treningów w Anglii nie mógł podnieść umiejętności technicznych, ale wraca silniejszy mentalnie. – Skoro byłem w stanie zatrzymać najlepszych napastników w Anglii to jestem w stanie to powtórzyć w Polsce – mówi.

Zostałeś fanem Liverpoolu?

– Nie miałem żadnej ulubionej drużyny zagranicznej przed wyjazdem i teraz też raczej nie mam. Lecąc tam starałem przede wszystkim nie być zszokowanym. Żeby nie utrudniło mi to pracy. Najgorsze były początki, bo w Wiśle jestem jednym z najważniejszych zawodników, a tam przez pierwsze dwa dni daleko mi było do pewności. Mało się odzywałem, na drugi dzień miałem mecz i nie najlepiej mi on poszedł. Wolałbym grać po kilku treningach.

Podobno zapoznałeś się z piłką wyspiarską.

– Nie jest tak często używany gwizdek jak u nas. Zawodnicy szukają wręcz gry fizycznej. W mojej drużynie Liverpoolu nie odstawałem fizycznie, ale już w Blackburn Rovers była różnica. Trenowałem między innymi z U14 i oni według mnie są słabsi fizycznie od rówieśników w Wiśle. Z kolei w U17 i U18 byli już mocno zbudowani.

Liverpool ładny?

– Fajne miasto położone nad morzem. Dużo zwiedzaliśmy, akurat mieliśmy hotel w centrum, więc wszędzie było blisko. Z tego co się dowiedziałem zaczęli dopiero je odnawiać. Czuć, że to piłkarskie miasto. W dniu meczowym ludzie od rana chodzili w barwach, byli już gotowi na mecz. Zauważyliśmy muzeum Beatlesów, najbardziej zaimponowało jednak Anfield. Były tam m.in. koszulki reprezentacji Polski czy duży wizerunek Jerzego Dudka. Gdzieś to motywowało, żeby kiedyś zagrać w takim miejscu. Na pewno atmosfera na takim obiekcie była szczególna, widać po pucharach, plakatach, że tutaj trafiają najlepsi z najlepszych.

Mówisz, że przez dwa dni nie byłeś pewny. Był problem komunikacyjny?

– Nie jechałem tam bez lekcji angielskiego. Wystarczyły mi dwa słowa, żeby zrozumieć o czym jest rozmowa. Zresztą o wiele łatwiej słuchać ze zrozumieniem niż coś powiedzieć. Mam wrażenie, że zawodnicy w Anglii są już przyzwyczajeni, że ktoś przylatuje może właśnie na ich miejsce. Przywitali się, nie było bliższego kontaktu, ale nie było też relacji typu „nie lubię cię, bo ze mną konkurujesz”.

Mają świadomość, że każdy mecz może być ostatni?

– Tak.

Trener Filipek mówił, że nie ma różnicy w treningach.

– Ale czasami wychodzi w treningu jaka jest intensywność w Anglii, a jaka w Polsce. Uważam, że jest kilku zawodników w Wiśle, którzy weszliby do pierwszej jedenastki w Anglii.

Mówi się, że Anglia nie słynie z treningów bramkarskich.

– Są inne techniki, ale to wiadomo, że każdy z trenerów ma swój styl. Nie było jakiejś wielkiej wiedzy teoretycznej, dużo powtórzeń: dośrodkowania, strzały, wybicia.

Miałeś jakiegoś znajomego?

– Zaprzyjaźniłem się z takim napastnikiem Bright się nazywał, pierwszy do mnie podszedł, zaczął wypytywać skąd pochodzę, czy grałem w Myślenicach. Z nimi miałem najlepszy kontakt.

A Kamil Grabara?

– Raz miałem z nim trening, akurat był to mój ostatni, z bramkarzami U23. Miałem od niego duże wsparcie, podpowiadał co powinienem lepiej zrobić, jak się zachować. Porozmawialiśmy sobie przed treningiem, opowiadał jak zaczynał. Też mu było ciężko, ale język ma już opanowany. Mieszka sobie z rodziną angielską. Mówił, że jak wejdziesz w prawidłowy rytm, bo wiadomo, że początki są najgorsze, to już wszystko zależy od ciebie i twojej głowy. Obserwując go, jego elementy techniczne – mogę stawiać za mały wzór.

Jak się podchodzi do wiadomości, że chce cię Liverpool, a w prasie piszą, że jesteś jak Jerzy Dudek?

– Pogadałem z tatą i kolegami z drużynami. Poprosiłem, żeby dawali mi znać, jak zauważą jakieś dziwne moje zachowanie. Znam dużo przykładów, gdzie piłkarze mieli wszystko podane jak na tacy, a za bardzo to przyjęli. Starałem się nie popaść w samozachwyt i jeszcze ciężej pracować, żeby pojechać tam, żeby pokazać wszystko co potrafię.

Jakie miałeś ambicje rok temu przychodząc do Wisły? Powiesz, że miałeś marzenie, ale każdy je ma.

– Liczyłem, że wywalczę sobie skład w Wiśle. Udało się. Potem każdy z nas ustalał sobie z trenerami cele – zespołowe oraz indywidualne. Nie miałem aż takich planów. Chciałem pomalutku robić postępy, powołanie do kadry Polski, pokazać się, potem może ewentualnie coś więcej. Szybciej przyszło.

Rozczarowanie, że nie udało się załapać na te pierwsze powołanie?

– Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Gdybym dostał powołanie to kolidowałoby to z wyjazdem do Anglii. Na początku byłem niezadowolony, ale w momencie gdy pojechałem do Liverpoolu przeszło mi to.

Okleiłeś pokój gazetami? The Sun, Przegląd Sportowy czy Gazeta Wyborcza pisały sporo o nowym Dudku.

– Nie było tak, że pomijałem to co piszą. Oswajałem się z myślą i cieszyłem, że moje nazwisko staje się rozpoznawalne. Nie było jednak samozachwytu. Powiedziałem sobie, że fajnie byłoby być częściej w mediach.

Facebook mówi, że to twój ulubiony bramkarz.

– Z polskich bramkarzy chyba jeden z bardziej ulubionych. Finał LM w Stambule to jeszcze nie moje czasy, dopiero gdy oglądałem sobie powtórki, bo został bohaterem i był ogólnie na topie, to stawiałem go sobie jako autorytet.

Łatwo przeskoczyć z treningów w Anglii do zimnego Krakowa?

– Na pewno jest inaczej, ale nie myślę o tym.

Jakie teraz cele?

– Chciałbym zapukać w końcu do kadry. Dążę do tego, żeby pokazać z jak najlepszej strony. Chcę dojść na jak najwyższy poziom. I gdy dostanę taką szansę to chcę z tego skorzystać.

Rodzice dumni?

– Rodzice od razu powiedzieli, że będą przeżywać to dwa razy bardziej ode mnie. Dzwonili. Nieraz jak wracałem z treningów to miałem kilka nieodebranych telefonów. Opowiadałem co i jak, ale po kilku dniach mogłem się tylko powtarzać. Pomogła też obecność trenera Filipka. Po słabszym treningu czy meczu trener dużo ze mną rozmawiał i wspierał dobrymi radami.

Tydzień treningów w Anglii nie mógł, zresztą masz dobrą opiekę w Wiśle, niesamowicie wywindować twoich umiejętności. Czego najwięcej ten wyjazd cię nauczył?

– Siedząc już w samolocie powrotnym z trenerem powiedziałem, że może nie wracam lepszy technicznie, ale mentalnie. Silniejszy, skoro byłem w stanie zatrzymać najlepszych napastników w Anglii to jestem w stanie to powtórzyć w Polsce. Psychika wskoczyła na wyższy poziom.

Źródło: akademiawisly.pl