Bogusław Cupiał

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 352: Linia 352:
wally
wally
 +
(mat19)
 +
 +
 +
 +
Artykuł
 +
Cupiał: Naszym celem jest nie tylko awans do LM
 +
6. lipca 2004, 11:52
 +
 +
* skomentuj
 +
* komentarze (0)
 +
* drukuj
 +
* wyślij
 +
 +
Właściciel Wisły, Bogusław Cupiał unika rozgłosu wokół własnej osoby i rzadko udziela wywiadów. Dziennikarzom "Przeglądu Sportowego" udało się jednak namówić prezesa na rozmowę w związku ze zbliżającymi się kwalifikacjami do Ligi Mistrzów.
 +
 +
- Dokonaliśmy takich wzmocnień, jakie były potrzebne, ściągając piłkarzy, którzy w tym czasie byli dostępni na rynku. Gdybym jednak kiedykolwiek stwierdził, że to zespół marzeń, oznaczałoby to koniec rozwoju drużyny. W sporcie, podobnie jak w biznesie, każdy kolejny sukces to tylko krok bliżej do następnego celu. Dowodem tego są dobre wyniki w ekstraklasie. Musimy jednak jeszcze popracować nad zgraniem drużyny - powiedział Cupiał.
 +
 +
- Mecze eliminacyjne do Ligi Mistrzów będą kolejnym egzaminem dojrzałości zespołu. Udział Wisły w Lidze Mistrzów nie jest już kwestią wyobraźni. Leży w zasięgu możliwości zespołu. Bez względu na to, kto będzie naszym przeciwnikiem, będziemy grać z taką samą determinacją. Podejmiemy walkę z każdym przeciwnikiem. Nie zastanawiałem się, na kogo możemy trafić. Po prostu trzeba wygrać z tym, kogo przydzieli nam los - dodał.
 +
 +
- Naszym celem jest nie tylko awans do Ligi Mistrzów! Jak mówiłem, to jest tylko jeden z egzaminów. Musimy go zdać, ale stawiamy sobie znacznie wyższe cele - zakończył.
 +
 +
Zapewnił też, że jeśli Wiśle w najbliższych sezonach nie uda się awans do Ligi Mistrzów, to on nie wycofa się z futbolu.
 +
 +
Przegląd Sportowy
(mat19)
(mat19)

Wersja z dnia 17:29, 7 sty 2010

Bogusław Cupiał
Bogusław Cupiał
Piłkarski Oskar 2001: Najlepszy prezes
Mecenas Małopolskiego Futbolu 2001

Właściciel Wisły "Mecenasem Roku" 8. marca 2002, 04:04

Właściciel piłkarskiej spółki Wisły Kraków Bogusław Cupiał otrzymał zaszczytny tytuł Mecenasa Małopolskiego Futbolu za rok 2001. Dokument potwierdzający przyznanie honorowego tytułu wręczył Bogusławowi Cupiałowi przewodniczący kapituły, prof. Józef Lipiec. Uroczystość miała miejsce dwa dni temu w siedzibie laureata, w Myślenicach.

Na potwierdzenie słuszności tego wyboru Bogusław Cupiał powiedział: - Stworzenie zespołu na miarę nie tylko sukcesów krajowych, ale i Ligi Mistrzów wymaga określonych nakładów. Ja chcę w sporcie wygrywać i jestem przygotowany na poważne inwestycje, w zamian wierzę że zespół będzie w stanie te moje cele zrealizować.

Prezes Rady Nadzorczej Wisły Kraków S.S.A. bardzo ciekawie mówił na temat specyfiki piłkarskiego biznesu: - Futbol jest biznesem, ale z pewną otoczką, której nie można lekceważyć. Inwestując w Wisłę ja jednocześnie daję dowód tego, że jestem z tym klubem nie tylko z racji pieniędzy, ale i określonych więzi. Nie wyobrażam sobie, by można było tak z dnia na dzień Wisłę sprzedać, tak jak się sprzedaje jakiś towar. Nie wyobrażam sobie również, by w roli inwestora raz być z Wisłą, a za chwilę z jakimkolwiek innym klubem. W tym specyficznym biznesie jakim jest futbol ja wybrałem Wisłę i nie zamienię tego klubu na żaden inny. Jeżeli ktoś takie teorie głosi, że można się na klub obrazić i przejść do innego, to znaczy że nie czuje istoty futbolu.

Wiele osób miało dotychczas wątpliwości co do tego, jaką rolę przywiązuje do klubu Bogusław Cupiał. Właściciel Wisły pomimo wielu trudności nadal deklaruje chęć zarządzania klubem z ul. Reymonta. Wypada mieć nadzieję, że tajemnicza osoba "mecenasa Wisły" nadal będzie odnosić takie sukcesy, jak do tej pory.

krakow.naszemiasto.pl (rav)

Cupiał wierzy w swój zespół 31. październik 2002, 14:28

   * skomentuj
   * komentarze (4)
   * drukuj
   * wyślij 

Prezes Wisły Bogusław Cupiał w wypowiedzi dla "Gazety Wyborczej" powiedział, że wierzy w swój zespół. Pochwalił również pracę Henryka Kasperczaka, twierdząc, że zmierza ona w dobrym kierunku. - Wierzę w nasz zespół. Ostatnio gra coraz lepiej. Widzę, że praca trenera zmierza w dobrym kierunku. - powiedział Cupiał


Gazeta Wyborcza (maaarcin)

Artykuł Właściciel Wisły nagradza i zapowiada 12. grudnia 2002, 12:32

   * skomentuj
   * komentarze (17)
   * drukuj
   * wyślij 

Właściciel Wisły, Bogusław Cupiał po meczu w Gelsenkirchen mógł czuć się dumny. Na Arenie AufSchalke to on przyjmował gratulacje od obecnych na meczu VIP-ów. Dlatego po powrocie do Krakowa zarządił, że piłkarze Wisły dostaną na święta premie za "wzorowe wypełnianie obowiązków".

Spotkanie opłatkowe piłkarzy z zarządem przebiegało w bardzo dobrej atmosferze. Trudno się dziwić, skoro zamykało ono tak udaną dla Wisły runde. "Biała Gwiazda" zajmuje pierwsze miejsce w tabeli, gra dalej w Pucharze Polski i Pucharze UEFA. Nic dziwnego, że Cupiał snuje optymistyczne wizje na przyszłość. Oto co powiedział dla "Gazety Krakowskiej":

- Nie wierzyliście mi, gdy powtarzałem, że chcę zbudować zespół, który zaistnieje w Europie. Teraz możecie nie wierzyć, że na tym nie koniec, że mam wobec tej drużyny określone plany i stać mnie na ich realizację. Przekonacie się, kiedy wyjdzie na moje. Gelsenkirchen to jest tylko pewien etap na drodze do sukcesów, na które chcemy zapracować. Czy nie za bardzo marzę? Wreszcie znalazłem trenera, który nie boi się postawić śmiałych wyzwań, potrafi dążyć do ich realizacji. To jest mentalność prowadząca do sukcesów, pod takimi śmiałymi marzeniami zawsze się podpiszę!

(mat19)

Bogusław Cupiał: "Warto było czekać" 11. grudnia 2002, 12:51

   * skomentuj
   * komentarze (11)
   * drukuj
   * wyślij 

Jak nie trudno się domyśleć po meczu z Schalke w szatni Wisły zapanowała euforia. Cieszył się również Bogusław Cupiał. Przebywającemu na miejscu menedżerowi Tadeuszowi Fogielowi udało się namówić na kilka słów właściciela wiślackiej spółki piłkarskiej.

- Opłacało się czekać na taki dzień?

- Jak najbardziej! Dzisiaj skończył się pewien etap budowy drużyny. To jednak na razie niedokończone dzieło, ale ma już solidne fundamenty. Jestem bardzo szczęśliwy z dzisiejszego wyniku. Warto było czekać.

- Były chwile zwątpienia?

- A pewnie, że były. Ale nie czas dzisiaj o nich mówić. Nie żałuję, że zainwestowałem w Wisłę. Dzisiaj dała popis gry taktycznej. Widać wielką pracę wykonaną przez Henryka Kasperczaka. To już nie są przypadkowe wygrane, bo zawsze strzelamy po kilka bramek i odnosimy przekonujące zwycięstwa. To nie są wymęczone sukcesy. To efekt długofalowej pracy, która zaczyna procentować.

- Chyba nie żałuje pan decyzji o zatrudnieniu Kasperczaka?

- Absolutnie! Po siedmiu miesiącach jego pracy w Wiśle widać, że to trener nietuzinkowy i mam nadzieję, że razem stworzymy jeszcze mocniejszą i bardziej klasową drużynę. Na razie rozkoszujmy się dzisiejszym sukcesem, bo jest się z czego cieszyć.

Tempo (rav)

Cupiał: "Nigdy nie chciałem się wycofać" 17. stycznia 2003, 10:44

   * skomentuj
   * komentarze (30)
   * drukuj
   * wyślij 

Szara eminecja i dobroczyńca Wisły, Bogusław Cupiał coraz częściej wychodzi z cienia. Po sukcesie z Schalke, dumny z postawy swojego zespołu zdecydował się na udzielenie nawet kilku wywiadów. Dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" prezentuje bardzo obszerną i ciekawą rozmowę z właścicielem Wisły.

Tomasz Prusek, Michał Białoński: Dlaczego postanowił Pan zainwestować w klub piłkarski?

Bogusław Cupiał: Przedstawiciele klubu gorąco mnie do tego namawiali. Nad Wisłą wisiało wtedy widmo degradacji, najlepsi zawodnicy szykowali się do odejścia, nie wystarczało na wodę mineralną. Spytałem tylko, ile może kosztować utrzymanie takiego klubu. Kwota nie wydawała się taka wysoka, a nie bez znaczenia było to, że od zawsze byłem pasjonatem piłki nożnej i kibicem Wisły. Pamiętam dokładnie, spotkanie odbyło się 27 października 1997 roku.

Pan również grał w piłkę.

- To był tylko młodzieńczy epizod. Podczas nauki w technikum grałem w Kolejarzu Sosnowiec.

Zaledwie trzy miesiące od przejęcia Wisły kupiono prawie cały nowy zespół.

- Musieliśmy zbudować zespół, który mógłby walczyć o najwyższe cele.

Wisła po rundzie jesiennej w 1997 r. była zagrożona degradacją, a Franciszek Smuda wspomina, że już po pierwszym meczu chciał Pan zdobyć mistrzostwo Polski.

- Nie po pierwszym meczu, tylko jeszcze przed wejściem do Wisły. Miałem wówczas mówić, że naszym marzeniem jest zajęcie trzeciego miejsca?! Gdybyśmy zakładali przegraną, nie warto byłoby wychodzić na stadion, oszukiwać kibiców i samych siebie. To jest sport - naszym celem była i jest wygrana. Jeśli zagramy w Lidze Mistrzów, to też będziemy walczyć o zwycięstwo. Oczywiście można przegrać (z honorem), ale nie potrafię cieszyć się z porażki. Dlatego podoba mi się mentalność trenera Kasperczaka, który w każdym meczu gra o zwycięstwo.

Jakie były pierwsze wrażenia, gdy na piłkę spoglądał Pan nie tylko z pozycji kibica, ale również właściciela?

- Trudno być równocześnie kibicem i właścicielem. Kibic widzi tylko 90 minut, które ocenia albo dobrze, albo źle. Od środka wszystko wygląda inaczej, zdecydowanie gorzej. Nie myślałem, że to aż tak trudne i skomplikowane. Szybko odkrywa się, że sam mecz to tylko pochodna długiej codziennej pracy.

Czy były takie momenty, gdy myślał Pan o wycofaniu się z Wisły?

- Nigdy. Pojawiały się takie spekulacje, zwłaszcza po incydencie w meczu z Parmą, gdy pseudokibic rzucił nożem. Jednak nie było w tym cienia prawdy. Skoro zdecydowałem się zaangażować w piłkarski biznes, to staram się go kontynuować.

A nie miał Pan dość piłki, gdy niespełna rok temu za Franciszka Smudę przyszedł Henryk Kasperczak i przegrał walkę o mistrzostwo Polski?

- To był bardzo trudny moment. Zdawałem sobie sprawę, że może to być koniec z marzeniami o potężnej Wiśle i czeka nas wegetacja w lidze. Z drugiej strony przez cały czas mocno wierzyłem w sukces. Postanowiłem zaufać doświadczeniu trenera Kasperczaka, który konsekwentnie realizował swój plan.

Zawsze chciał Pan być jedynym właścicielem klubu?

- Lubię jasne reguły w każdym interesie.

Ile Pan dotychczas zainwestował w Wisłę?

- 20 mln dolarów. Ludzie, którzy nie zdają sobie z tego sprawy, bardzo często zarzucają mi, że dzisiaj nie zamierzam sprzedawać zawodników. Uważam jednak, że ewentualne wpływy z transferów nie zrekompensują szkód, jakie może spowodować pochopne pozbywanie się wartościowych graczy. Dzisiaj finanse klubu są zbilansowane, na tym poziomie obrotów Wisła jest samowystarczalna.

Czy to zasługa tego, że w pucharach grała z takimi firmami jak Barcelona, Inter, Parma czy Schalke?

- Nie tylko. Prowadzimy rozważną politykę transferową. Zarząd klubu nauczył się pracować w oparciu o planowany budżet. Dzięki temu udało się zrównoważyć wydatki i wpływy. W Pucharze UEFA trafiliśmy na mecze transmitowane przez telewizję niemiecką i włoską, które są bardzo wysoko na tzw. telewizyjnej liście płac. Sukces to jednak nie tylko wzrost przychodów, ale i wydatków.

Jaka jest Pańska recepta na sukces?

- Kilka razy mistrzostwo Polski, kilka razy wicemistrzostwo i raz trzecie miejsce - to żaden sukces (śmiech).

To co byłoby sukcesem? Jakie warunki klub powinien spełnić, by go osiągnąć?

- W nowoczesnym futbolu po pierwsze trzeba stworzyć fundament, jakim jest stabilna sytuacja finansowa. Drugim warunkiem jest baza szkoleniowa, trzecim - trener doskonały nie tylko pod względem taktycznym, lecz również jako psycholog, wychowawca itd. Oczywiście nie można się obejść bez utalentowanych i ambitnych zawodników. Jeśli te cztery warunki zostaną spełnione, to - przynajmniej teoretycznie - nie ma możliwości, by klub nie osiągnął sukcesu. Dzisiaj zaczynamy poprawiać naszą bazę treningową, bo widzę, że mamy trenera, dla którego warto inwestować w piłkę. Nie myślę tu o inwestycjach na jakąś olbrzymią skalę, ale możemy realnie myśleć o trzech, czterech boiskach treningowych i modernizacji stadionu. To pozwoli z kolei na rozbudowę zaplecza szkoleniowego opartego na najlepszych europejskich wzorcach.

Ile będzie kosztować stadion?

- 42 mln zł, z czego 21 mln ma dać gmina Kraków, a drugą połowę my. Do realizacji projektu powstanie specjalna spółka, której udziałowcami będą Tele-Fonika i miasto. Jeśli wartość inwestycji przekroczy założony budżet, to nadwyżkę będziemy musieli sami pokryć. Rozmawiamy też z innymi potencjalnymi inwestorami.

A ile pochłoną prace związane ze stworzeniem zaplecza treningowego?

- Trudno w tej chwili podać konkretne liczby. Chcielibyśmy dysponować jednym boiskiem sztucznym i trzema, czterema treningowymi wraz z nowoczesnym zapleczem. Przy projektowaniu całej bazy wykorzystamy doświadczenie Henryka Kasperczaka. Kiedyś zaprosił mnie do odwiedzenia ośrodka piłkarskiego w Lens. Coś wspaniałego! Wystarczy się na nich wzorować. Oczywiście przy zachowaniu odpowiedniej skali finansowej.

Czy Wisła SSA może zarabiać na drużynie piłkarskiej?

- Gdybyśmy weszli w szczegóły funkcjonowania piłkarskich spółek, to okazuje się, że funkcjonują one z powodzeniem tylko w bogatych krajach, takich jak Anglia czy Niemcy. Największe kluby nie zarabiają tylko na wpływach z biletów czy transmisji telewizyjnych. Na stadionach aż roi się od barów, sklepików, hoteli. Na razie o takim źródle finansowania musimy zapomnieć, gdyż nie mamy nowoczesnego stadionu. Drugim wyjściem jest awans do Ligi Mistrzów, w której zarabia się naprawdę duże pieniądze.

Czym się różni klub piłkarski od przedsiębiorstwa produkującego np. kable?

- W każdym normalnym biznesie można przewidzieć wynik, a w piłce nie. Dlatego klubu nie da się w prosty sposób porównać do zakładu produkcyjnego. Być może powodem jest to, że nie pieniądze odgrywają w sporcie najważniejszą rolę. Najlepszym potwierdzeniem było wyeliminowanie przez nas Parmy i Schalke, czyli klubów znacznie bogatszych. Za każdym razem na boisko wychodzi po 11 ludzi z każdej drużyny i wszystko może się zdarzyć. Nie mają tutaj zastosowania żadne prawa ekonomii.

Podobno wiele decyzji w Wiśle podejmuje Pan osobiście?

- Bezpośrednio władzę w moim imieniu sprawuje zarząd. Osobiście angażuję się, gdy decydują się losy inwestycji, zaczyna się wydawanie dużych pieniędzy. Nie wyobrażam sobie, by ktoś inny oprócz właściciela-inwestora mógł o tym decydować. Do moich codziennych kompetencji należy powołanie zarządu, wybór trenera i wydawanie ostatecznej decyzji przy zakupie czy sprzedaży zawodników.

Prowadzi Pan rozmowy z piłkarzami, gdy Wisła chce ich kupić?

- Od tego jest zarząd. Wspólnie ustalamy warunki kontraktów, później zarząd przystępuje do negocjacji.

Która ze znanych firm piłkarskich jest dla Pana wzorem?

- Każdy ze słynnych klubów jest inny i wzorowanie się na nich nie ma sensu. Po prostu nie miałoby to przełożenia na polską rzeczywistość. Wiele klubów mi się podoba; to, jak funkcjonują w realiach danego kraju. Moim zdaniem Real Madryt nie miałby wiele do powiedzenia w Bundeslidze i na odwrót, Bayern Monachium nie radziłby sobie w Hiszpanii. Wydaje mi się, że najbardziej logicznie wszystko jest poukładane w lidze angielskiej. Zresztą podoba mi się nie tylko piłka z tego kraju, ale również gospodarka. Zawsze podziwiałem Liverpool, Manchester United i... Margaret Thatcher. Ale ostatnio w futbolu triumfuje szkoła francuska. Imponuje mi "produkcja" talentów we Francji. Francuzi dysponują doskonałą bazą szkoleniową, wspaniałymi stadionami, a francuscy trenerzy pracują dzisiaj w najważniejszych światowych klubach.

Czy posiadanie klubu pomaga w podstawowej działalności Tele-Foniki?

- Absolutnie nie, a czasem wręcz przeszkadza.

Czy jest szansa na to, że Wisła będzie pierwszym polskim klubem na giełdzie?

- Jesteśmy tym zainteresowani, nie należy się jednak spodziewać, że nastąpi to w najbliższym czasie. Jednym z warunków koniecznych do sukcesu takiej operacji jest wzrost zamożności społeczeństwa. Przede wszystkim jednak musimy uwzględnić specyfikę przedsiębiorstwa, jakim jest klub sportowy. Główne aktywa spółki to prawa do zawodników, a w Polsce nie ma jeszcze biegłych do szacowania ich wartości. Jedni wyceniają naszych najlepszych piłkarzy na milion euro, inni na 10 mln. Analizujemy więc, jak sobie z tym radzą kluby na giełdzie angielskiej i włoskiej. Musimy też brać pod uwagę koncepcje Unii Europejskiej, która chce objąć zawodowych sportowców regulacjami prawa pracy. Takie rozwiązanie może stanowić rewolucję w profesjonalnym futbolu, powiększy i tak duże ryzyko inwestycyjne, spowoduje poważne zmiany w finansowaniu klubów.

Wielu zasobnych kibiców z chęcią wydałoby pieniądze, aby być współwłaścicielem ukochanego klubu.

- Jestem o tym przekonany, ale na rynku kapitałowym nie liczą się sentymenty. Nieważne, czy się produkuje pączki, kable, czy zajmuje się piłką nożną - liczy się wynik ekonomiczny. A jaki on będzie w przypadku zespołu piłkarskiego i jakie aktywa mamy zaoferować ewentualnym akcjonariuszom, skoro każdemu zawodnikowi kiedyś wygaśnie kontrakt z nami? Na te pytania muszą dzisiaj odpowiedzieć prawnicy i ekonomiści. Zdajemy sobie sprawę, że klub oferujący swoje akcje w obrocie publicznym musi mieć oprócz świetnych zawodników i dużych szans na sukcesy sportowe jakiś majątek trwały, np. stadion, markę o wymiernej wartości.

Jaki pakiet akcji zachowa Tele-Fonika, jeśli powiedzie się wejście na giełdę?

- 51 proc.

Ile wynosi roczny budżet Wisły, nie licząc inwestycji?

- Około 20 mln zł.

Plany na 2003 rok?

- Przede wszystkim chcemy mieć dobre boiska i sprzęt dla młodych zawodników. Na drugim miejscu stawiam budowę stadionu. Jestem przekonany, że o resztę zadba trener. Na pewno musimy już teraz pomyśleć o rezerwach, zwłaszcza w obronie. Mam nadzieję, że do podstawowego składu wrócą Kamil Kuzera i Łukasz Nawotczyński. Idealnie byłoby, gdyby o każdą pozycję rywalizowało dwóch wartościowych piłkarzy.

Przez cztery lata w Wiśle doszło do dziesięciu zmian trenerskich. Czy to było potrzebne?

- Wszyscy szkoleniowcy, którzy u nas pracowali, to świetni fachowcy, ale nie każdy z nich potrafił dotrzeć do mentalności młodych ludzi. Trener musi być wychowawcą, niepodważalnym autorytetem.

Sporo kontrowersji wywołało wyrzucenie z klubu Olgierda Moskalewicza za obrazę prezesa Bogdana Basałaja.

- Nie było innego wyjścia. Nawet gdyby na miejscu Moskalewicza był Ronaldo, Rivaldo czy Zidane, to musiałby odejść dla dobra klubu. Złamana została elementarna zasada - pracownik nie może obrażać powołanego przez właściciela firmy prezesa zarządu.

Na kilka tygodni przed rywalizacją z Lazio w Pucharze UEFA Wiśle udało się zatrzymać Kamila Kosowskiego.

- Zawsze byłem za zatrzymaniem go u nas. Kamil ma kontrakt do 31 grudnia 2004 roku, czyli pełne dwa lata gry. Nie wiem, dlaczego nagle tylu ludziom, również dziennikarzom sportowym, zależało na tym, aby Kosowski odszedł... Dlaczego nie tworzy się lobby za budowaniem silnego zespołu w kraju? Dlaczego nie tworzy się lobby na rzecz silnej ligi? Uważam, że Wisła jest dzisiaj ostatnią ostoją dobrych piłkarzy w Polsce. Postawiła na osiągnięcie sporego wyniku i wypromowanie swoich piłkarzy. Oczywiście planujemy transfery, ale do naprawdę dobrych klubów. Jeżeli nasze największe talenty będą się marnować w drugiej lidze niemieckiej albo na ławce rezerwowych w Bundeslidze, to siłą rzeczy poziom piłki w Polsce spadnie. Dlaczego Real czy Manchester nie sprzedają najlepszych? Z jednej strony słychać: "sprzedawać, bo piłkarz przestaje się rozwijać". Z drugiej: "nie sprzedawać, bo zespół będzie słabszy". I jak tu znaleźć złoty środek?

Przed czterema laty Wisła kupowała najbardziej utalentowanych 15-, 16-latków z całego kraju. Takich jak bracia Piotr i Paweł Brożkowie, Kamil Kuzera, Łukasz Nawotczyński, Paweł Strąk. Opłacało się?

- Już wkrótce będziemy mogli się o tym przekonać. Uważam, że nie były to zmarnowane pieniądze. Zapewniliśmy tym młodym chłopcom wszystko: szkołę, internat, najlepszych trenerów. Pilnowaliśmy ich jak własnych dzieci.

Wisła zawsze mogła się szczycić klasowymi wychowankami...

- W piłkarstwie skończył się już okres bazowania klubów na wychowankach. Jednak zamierzamy bardzo poważnie zająć się również szkoleniem trampkarzy. Najpierw trzeba stworzyć dobrą bazę treningową. Chłopcy będą mieć najwyższej klasy szkoleniowców z prawdziwego zdarzenia. Mam nadzieję, że za kilka lat trenowanie piłki w Wiśle będzie dla młodych ludzi powodem do dumy.

Uważa Pan, że występująca na co dzień w słabej polskiej lidze Wisła jest w stanie co roku prezentować taką formę, żeby regularnie pokonywać tej klasy rywali co Schalke i Parma?

- Jestem przekonany, że tak.

gazeta.pl (mat19)


Cupiał już nie jest prezesem RN Wisła Kraków SSA 14. sierpnia 2003, 10:36

   * skomentuj
   * komentarze (0)
   * drukuj
   * wyślij 

Polityka informacyjna naszego klubu coraz bardziej zadziwia. Po środowym meczu okazało się, że Bogusław Cupiał nie jest już prezesem Rady Nadzorczej Wisła Kraków SSA. Informacja szokuje tym bardziej, że Cupiał zrezygnował z tego stanowiska... ponad 2 miesiące temu!

Wiadomość o rezygnacji (oficjalnie nastąpiła ona 2 czerwca) przypadkiem przekazał wczoraj wieczór dziennikarzom wiceprezes Wisły Zdzisław Kapka.

Bogusław Cupiał nadal jest właścicielem piłkarskiej Wisły.

Gazeta Krakowska, Dziennik Polski (rav)

Wywiad z Bogusławem Cupiałem - powiało optymizmem 20. październik 2003, 11:48

   * skomentuj
   * komentarze (16)
   * drukuj
   * wyślij 

Gazeta Wyborcza opublikowała dziś wywiad z właścicielem Wisły Kraków, Bogusławem Cupiałem. Cupiał wyjaśnia powody niepowodzeń w walce o Ligę Mistrzów, jednocześnie zapewniając o swoim dalszym wsparciu dla "Białej Gwiazdy".

Wisła nadal próbować będzie dostać się do elitarnych europejskich rozgrywek. Kibiców najbardziej interesuje, czy na zimę pojawią się nowi klasowi zawodnicy. Właściciel Wisły wyjaśnia: - Zapewniam, że już w zimowym oknie transferowym będą w klubie nowi, bardzo dobrzy piłkarze. Tacy, którzy spełnią oczekiwania drużyny i kibiców.

Według Cupiała, Wisła potrzebuje wzmocnień na następujących pozycjach: - Od lewej strony - obrońca i pomocnik, przez napastnika i prawego pomocnika. No i bramkarza. Musimy mieć w klubie 20 jednakowych piłkarzy. Po dwóch na każdą pozycję plus trzech bramkarzy. Oczywiście nie będziemy płacić milionów euro za transfer. Będziemy zatrudniać graczy wolnych.

Latem mówiło się o zbyt pasywnej polityce transferowej "Białej Gwiazdy". Bogusław Cupiał wyjaśnia: - Powiedzmy, że latem mieliśmy okres słabości. Wzmocnimy się zimą (...) Gdyby piłką rządziły tylko pieniądze, Chelsea nie miałaby prawa przegrać w Lidze Mistrzów z Besiktasem 0:2. Przecież Roman Abramowicz wydał latem na wzmocnienia 180 mln dol. Więc czy wydając np. 5 mln dol. na transfery, faktycznie wzmacnia się drużynę? Nie jest to takie pewne. - To jest właśnie sport. Proszę spojrzeć na Arsenal - wielki budżet, wspaniali gracze, a po kilku kontuzjach wszystko się posypało i w LM pewnie nie wyjdą z grupy.

W rozmowie z Wyborczą Cupiał przedstawia stanowisko klubu w sprawie transferu Kamila Kosowskiego czy odejścia Marcina Kuźby. Nie wyklucza, że Kosowski wróci do Wisły, choć na razie liczy, iż zawodnik ten wypromuje się w Kaiserlautern. "Biała Gwiazda" czeka też na roztrzygnięcie sprawy Kalu Uche: - Gdybyśmy w FIFA przegrali tę sprawę, znaczyłoby to, że kontrakty są nic nie warte. Że można je podpisywać, a potem zrywać i z dnia na dzień nie przyjść do pracy - mówi Cupiał.

Całość bardzo obszernego wywiadu znajdziecie pod poniższym adresem: http://www1.gazeta.pl/sport/1,35335,1731104.html

Gazeta Wyborcza (rav)

Artykuł


Artykuł Pojedynek milionerów 17. kwietnia 2004, 14:21

   * skomentuj
   * komentarze (0)
   * drukuj
   * wyślij 

Spotkanie Wisły z Legią to także rywalizacja najbogatszych właścicieli klubów w polskiej ekstraklasie - Bogusława Cupiała (Tele-Fonika) z Janem Wejchertem i Mariuszem Walterem (Grupa ITI). Świeżo upieczeni właściciele Legii kontra wieloletni sternik klubu z ulicy Reymonta w Krakowie.

Wynik tego "pojedynku" zostanie ustalony na boisku i będzie tożsamy z końcowym rezultatem ligowego klasyka. O rywalizacji możemy mówic oczywiście z przymrużeniem oka, ale mimo wszystko zwycięstwo w tak prestiżowym spotkaniu będzie miłą niespodzianką dla włodarzy któregoś z dwóch wielkich klubów. W biznesie to rzadkie zjawisko, ale w piłce możliwy jest także remis ...

Bogusław Cupiał

Wiek: 48 lat

Miejsce na liście stu najbogatszych Polaków wg "Wprost": 7. Majątek: 1,3 mld zł.

Wykształcenie: technikum kolejowe w Sosnowcu.

Tele-Fonika: największy producent kabli i przewodów w Polsce (ponad 50 proc. rynku krajowego), czwarty w Europie i w pierwszej dwudziestce na świecie. W ubiegłym roku firma przeżywała jednak ogromne kłopoty.

Pieniądze zainwestowane w futbol: ok. 110 mln zł.

Sukcesy sportowe: mistrzostwo Polski - 1998/99, 2001/02, 2002/03; wicemistrzostwo Polski - 1999/00, 2000/01; Puchar Polski - 2001/2002, 2002/03; Puchar Ligi - 2000/01; Superpuchar Polski - 2001.

Plany: ambicją Cupiała jest, by z Wisły zrobić europejski klub i dochodowy interes (mistrzostwo Polski, awans do Ligi Mistrzów, budowa stadionu, wejście na giełdę).

Jan Wejchert

Wiek: 53 lata

Miejsce na liście stu najbogatszych Polaków wg "Wprost": 6. Majątek: 1,35 mld zł.

Wykształcenie: absolwent Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Warszawskiego.

Kariera: Swoją karierę zawodową rozpoczął w roku 1974, pracując dla niemieckiej firmy handlowej Konsuprod. Dwa lata później utworzył polską filię tej firmy. W roku 1984 założył wspólnie z Mariuszem Walterem Grupę ITI. W 1991 r. dołączył do nich szwajcarski bankier Bruno Valsangiacomo. Jan Wejchert był wśród założycieli i został wybrany pierwszym prezesem Polskiej Rady Biznesu.

Mariusz Walter

Wiek: 67 lat

Majątek: brak oficjalnych danych.

Wykształcenie: absolwent Politechniki Gliwickiej.

Kariera: Początkowo pracował w Radiu Katowice, a następnie Telewizji Katowice. Jeden z najlepszych piłkarzy wśród dziennikarzy. W 1963 r. podjął pracę w TVP w Warszawie. Zrealizował tam ponad 60 filmów dokumentalnych oraz 300 programów telewizyjnych. W 1982 r. odszedł z telewizji publicznej i dwa lata później razem z Janem Wejchertem założył Grupę ITI. Od 1997 roku był prezesem telewizji TVN. W 2001 r. kierowanie stacją przekazał swojemu synowi, Piotrowi. Obecnie jest wiceprezesem Grupy ITI.

Grupa ITI: Właścicielem klubu została 8 kwietnia 2004 roku. Jest obecnie największym polskim koncernem multimedialnym. Na początku istnienia zajmowała się dystrybucją filmów na kasetach wideo oraz sprzętu elektronicznego Hitachi, a także produkcją reklam. Teraz działalność ITI obejmuje produkcję i nadawanie programów telewizyjnych, działania w zakresie nowych mediów, prowadzenie multipleksów, dystrybucję filmów oraz organizację dużych imprez promocyjnych. W skład Grupy ITI wchodzą między innymi takie firmy jak: TVN, TVN 24, Onet.pl, Multikino. ITI Holdings, spółka-matka grupy, jest notowana na giełdzie w Luksemburgu oraz ma status spółki publicznej w Polsce. Kapitał zakładowy: ponad 201 mln euro.

Pieniądze zainwestowane w futbol: 750 tys. dolarów za 80 procent akcji Legii odkupionych od Pol-Motu. Poza tym holding przejął 19 milionów zł długu klubu i zobowiązał się go spłacić w najbliższych miesiącach. W tej kwocie było 2,5 mln zł pożyczki udzielonej Legii przez ITI.

Sukcesy sportowe: brak

Plany: uporządkowanie spraw organizacyjnych i finansowych w Legii. W dalszej perspektywie mistrzostwo Polski i awans do Champions League.

Życie Warszawy (mat19)


Bogusław Cupiał: Brakuje tylko kroku 23. maja 2004, 23:33

   * skomentuj
   * komentarze (0)
   * drukuj
   * wyślij 

- Czuję, że brakuje nam tylko kroku, żebyśmy byli na piłkarskim topie. Zrobimy wszystko, żeby awansować do Ligi Mistrzów - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" właściciel Wisły Bogusław Cupiał, który bardzo rzadko udziela publicznych wypowiedzi.

- Jestem ogromnie szczęśliwy. Odebrałem mnóstwo gratulacji, nawet od znajomych w Anglii, bo i w tym kraju mówi się o sukcesie Wisły. Czuję, że brakuje nam tylko kroku, żebyśmy byli na piłkarskim topie. Zrobimy wszystko, żeby awansować do Ligi Mistrzów. Pojawiają się zapytania bogatych klubów o kilku naszych zawodników, lecz teraz absolutnie nie dopuścimy do osłabienia drużyny! Wręcz przeciwnie. Planujemy sprowadzić Kosowskiego, Zieńczuka i Kuźbę. Gdyby się to udało, to do eliminacji przystępowalibyśmy najsilniejszym składem, jaki można zmontować w polskich warunkach, w oparciu o najlepszych polskich piłkarzy. Chcemy, by Wisła była polskim Bayernem czy Ajaksem. Najważniejsze jest to, co podkreśla trener - ciągła, stopniowa poprawa jakości gry. Kiedy uwierzyłem, że będziemy mistrzem? Przed sezonem (śmiech). No bo jaki inny cel w polskiej lidze można sobie postawić?

gazeta.pl (mat19)

Cupiał odwiedził piłkarzy 30. czerwca 2004, 13:13

   * skomentuj
   * komentarze (0)
   * drukuj
   * wyślij 

Zgodnie z naszymi zapowiedziami, piłkarze Wisły spotkają się dziś na obiedzie z całym zarządem klubu. Do siedziby "Białej Gwiazdy" przyjechał już właściciel klubu Bogusław Cupiał. Do uroczystego obiadu dojdzie o godzinie 13:30.


wally (mat19)


Artykuł Cupiał: Naszym celem jest nie tylko awans do LM 6. lipca 2004, 11:52

   * skomentuj
   * komentarze (0)
   * drukuj
   * wyślij 

Właściciel Wisły, Bogusław Cupiał unika rozgłosu wokół własnej osoby i rzadko udziela wywiadów. Dziennikarzom "Przeglądu Sportowego" udało się jednak namówić prezesa na rozmowę w związku ze zbliżającymi się kwalifikacjami do Ligi Mistrzów.

- Dokonaliśmy takich wzmocnień, jakie były potrzebne, ściągając piłkarzy, którzy w tym czasie byli dostępni na rynku. Gdybym jednak kiedykolwiek stwierdził, że to zespół marzeń, oznaczałoby to koniec rozwoju drużyny. W sporcie, podobnie jak w biznesie, każdy kolejny sukces to tylko krok bliżej do następnego celu. Dowodem tego są dobre wyniki w ekstraklasie. Musimy jednak jeszcze popracować nad zgraniem drużyny - powiedział Cupiał.

- Mecze eliminacyjne do Ligi Mistrzów będą kolejnym egzaminem dojrzałości zespołu. Udział Wisły w Lidze Mistrzów nie jest już kwestią wyobraźni. Leży w zasięgu możliwości zespołu. Bez względu na to, kto będzie naszym przeciwnikiem, będziemy grać z taką samą determinacją. Podejmiemy walkę z każdym przeciwnikiem. Nie zastanawiałem się, na kogo możemy trafić. Po prostu trzeba wygrać z tym, kogo przydzieli nam los - dodał.

- Naszym celem jest nie tylko awans do Ligi Mistrzów! Jak mówiłem, to jest tylko jeden z egzaminów. Musimy go zdać, ale stawiamy sobie znacznie wyższe cele - zakończył.

Zapewnił też, że jeśli Wiśle w najbliższych sezonach nie uda się awans do Ligi Mistrzów, to on nie wycofa się z futbolu.

Przegląd Sportowy (mat19)