Bogusław Cupiał

Z Historia Wisły

Bogusław Cupiał
Bogusław Cupiał
Piłkarski Oskar 2001: Najlepszy prezes
Mecenas Małopolskiego Futbolu 2001
Okolicznościowy medal z nr 1, od Rady Seniorów TS Wisła. 2006

Spis treści

Właściciel Wisły "Mecenasem Roku"

8. marca 2002, 04:04

Właściciel piłkarskiej spółki Wisły Kraków Bogusław Cupiał otrzymał zaszczytny tytuł Mecenasa Małopolskiego Futbolu za rok 2001. Dokument potwierdzający przyznanie honorowego tytułu wręczył Bogusławowi Cupiałowi przewodniczący kapituły, prof. Józef Lipiec. Uroczystość miała miejsce dwa dni temu w siedzibie laureata, w Myślenicach.

Na potwierdzenie słuszności tego wyboru Bogusław Cupiał powiedział: - Stworzenie zespołu na miarę nie tylko sukcesów krajowych, ale i Ligi Mistrzów wymaga określonych nakładów. Ja chcę w sporcie wygrywać i jestem przygotowany na poważne inwestycje, w zamian wierzę że zespół będzie w stanie te moje cele zrealizować.

Prezes Rady Nadzorczej Wisły Kraków S.S.A. bardzo ciekawie mówił na temat specyfiki piłkarskiego biznesu: - Futbol jest biznesem, ale z pewną otoczką, której nie można lekceważyć. Inwestując w Wisłę ja jednocześnie daję dowód tego, że jestem z tym klubem nie tylko z racji pieniędzy, ale i określonych więzi. Nie wyobrażam sobie, by można było tak z dnia na dzień Wisłę sprzedać, tak jak się sprzedaje jakiś towar. Nie wyobrażam sobie również, by w roli inwestora raz być z Wisłą, a za chwilę z jakimkolwiek innym klubem. W tym specyficznym biznesie jakim jest futbol ja wybrałem Wisłę i nie zamienię tego klubu na żaden inny. Jeżeli ktoś takie teorie głosi, że można się na klub obrazić i przejść do innego, to znaczy że nie czuje istoty futbolu.

Wiele osób miało dotychczas wątpliwości co do tego, jaką rolę przywiązuje do klubu Bogusław Cupiał. Właściciel Wisły pomimo wielu trudności nadal deklaruje chęć zarządzania klubem z ul. Reymonta. Wypada mieć nadzieję, że tajemnicza osoba "mecenasa Wisły" nadal będzie odnosić takie sukcesy, jak do tej pory.

krakow.naszemiasto.pl (rav)

Cupiał wierzy w swój zespół

31. październik 2002, 14:28

Prezes Wisły Bogusław Cupiał w wypowiedzi dla "Gazety Wyborczej" powiedział, że wierzy w swój zespół. Pochwalił również pracę Henryka Kasperczaka, twierdząc, że zmierza ona w dobrym kierunku. - Wierzę w nasz zespół. Ostatnio gra coraz lepiej. Widzę, że praca trenera zmierza w dobrym kierunku. - powiedział Cupiał


Gazeta Wyborcza (maaarcin)


Właściciel Wisły nagradza i zapowiada

12. grudnia 2002, 12:32


Właściciel Wisły, Bogusław Cupiał po meczu w Gelsenkirchen mógł czuć się dumny. Na Arenie AufSchalke to on przyjmował gratulacje od obecnych na meczu VIP-ów. Dlatego po powrocie do Krakowa zarządił, że piłkarze Wisły dostaną na święta premie za "wzorowe wypełnianie obowiązków".

Spotkanie opłatkowe piłkarzy z zarządem przebiegało w bardzo dobrej atmosferze. Trudno się dziwić, skoro zamykało ono tak udaną dla Wisły runde. "Biała Gwiazda" zajmuje pierwsze miejsce w tabeli, gra dalej w Pucharze Polski i Pucharze UEFA. Nic dziwnego, że Cupiał snuje optymistyczne wizje na przyszłość. Oto co powiedział dla "Gazety Krakowskiej":

- Nie wierzyliście mi, gdy powtarzałem, że chcę zbudować zespół, który zaistnieje w Europie. Teraz możecie nie wierzyć, że na tym nie koniec, że mam wobec tej drużyny określone plany i stać mnie na ich realizację. Przekonacie się, kiedy wyjdzie na moje. Gelsenkirchen to jest tylko pewien etap na drodze do sukcesów, na które chcemy zapracować. Czy nie za bardzo marzę? Wreszcie znalazłem trenera, który nie boi się postawić śmiałych wyzwań, potrafi dążyć do ich realizacji. To jest mentalność prowadząca do sukcesów, pod takimi śmiałymi marzeniami zawsze się podpiszę!

(mat19)

Bogusław Cupiał: "Warto było czekać"

11. grudnia 2002, 12:51


Jak nie trudno się domyśleć po meczu z Schalke w szatni Wisły zapanowała euforia. Cieszył się również Bogusław Cupiał. Przebywającemu na miejscu menedżerowi Tadeuszowi Fogielowi udało się namówić na kilka słów właściciela wiślackiej spółki piłkarskiej.

- Opłacało się czekać na taki dzień?

- Jak najbardziej! Dzisiaj skończył się pewien etap budowy drużyny. To jednak na razie niedokończone dzieło, ale ma już solidne fundamenty. Jestem bardzo szczęśliwy z dzisiejszego wyniku. Warto było czekać.

- Były chwile zwątpienia?

- A pewnie, że były. Ale nie czas dzisiaj o nich mówić. Nie żałuję, że zainwestowałem w Wisłę. Dzisiaj dała popis gry taktycznej. Widać wielką pracę wykonaną przez Henryka Kasperczaka. To już nie są przypadkowe wygrane, bo zawsze strzelamy po kilka bramek i odnosimy przekonujące zwycięstwa. To nie są wymęczone sukcesy. To efekt długofalowej pracy, która zaczyna procentować.

- Chyba nie żałuje pan decyzji o zatrudnieniu Kasperczaka?

- Absolutnie! Po siedmiu miesiącach jego pracy w Wiśle widać, że to trener nietuzinkowy i mam nadzieję, że razem stworzymy jeszcze mocniejszą i bardziej klasową drużynę. Na razie rozkoszujmy się dzisiejszym sukcesem, bo jest się z czego cieszyć.

Tempo (rav)

Cupiał: "Nigdy nie chciałem się wycofać"

17. stycznia 2003, 10:44

Szara eminecja i dobroczyńca Wisły, Bogusław Cupiał coraz częściej wychodzi z cienia. Po sukcesie z Schalke, dumny z postawy swojego zespołu zdecydował się na udzielenie nawet kilku wywiadów. Dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" prezentuje bardzo obszerną i ciekawą rozmowę z właścicielem Wisły.

Tomasz Prusek, Michał Białoński: Dlaczego postanowił Pan zainwestować w klub piłkarski?

Bogusław Cupiał: Przedstawiciele klubu gorąco mnie do tego namawiali. Nad Wisłą wisiało wtedy widmo degradacji, najlepsi zawodnicy szykowali się do odejścia, nie wystarczało na wodę mineralną. Spytałem tylko, ile może kosztować utrzymanie takiego klubu. Kwota nie wydawała się taka wysoka, a nie bez znaczenia było to, że od zawsze byłem pasjonatem piłki nożnej i kibicem Wisły. Pamiętam dokładnie, spotkanie odbyło się 27 października 1997 roku.

Pan również grał w piłkę.

- To był tylko młodzieńczy epizod. Podczas nauki w technikum grałem w Kolejarzu Sosnowiec.

Zaledwie trzy miesiące od przejęcia Wisły kupiono prawie cały nowy zespół.

- Musieliśmy zbudować zespół, który mógłby walczyć o najwyższe cele.

Wisła po rundzie jesiennej w 1997 r. była zagrożona degradacją, a Franciszek Smuda wspomina, że już po pierwszym meczu chciał Pan zdobyć mistrzostwo Polski.

- Nie po pierwszym meczu, tylko jeszcze przed wejściem do Wisły. Miałem wówczas mówić, że naszym marzeniem jest zajęcie trzeciego miejsca?! Gdybyśmy zakładali przegraną, nie warto byłoby wychodzić na stadion, oszukiwać kibiców i samych siebie. To jest sport - naszym celem była i jest wygrana. Jeśli zagramy w Lidze Mistrzów, to też będziemy walczyć o zwycięstwo. Oczywiście można przegrać (z honorem), ale nie potrafię cieszyć się z porażki. Dlatego podoba mi się mentalność trenera Kasperczaka, który w każdym meczu gra o zwycięstwo.

Jakie były pierwsze wrażenia, gdy na piłkę spoglądał Pan nie tylko z pozycji kibica, ale również właściciela?

- Trudno być równocześnie kibicem i właścicielem. Kibic widzi tylko 90 minut, które ocenia albo dobrze, albo źle. Od środka wszystko wygląda inaczej, zdecydowanie gorzej. Nie myślałem, że to aż tak trudne i skomplikowane. Szybko odkrywa się, że sam mecz to tylko pochodna długiej codziennej pracy.

Czy były takie momenty, gdy myślał Pan o wycofaniu się z Wisły?

- Nigdy. Pojawiały się takie spekulacje, zwłaszcza po incydencie w meczu z Parmą, gdy pseudokibic rzucił nożem. Jednak nie było w tym cienia prawdy. Skoro zdecydowałem się zaangażować w piłkarski biznes, to staram się go kontynuować.

A nie miał Pan dość piłki, gdy niespełna rok temu za Franciszka Smudę przyszedł Henryk Kasperczak i przegrał walkę o mistrzostwo Polski?

- To był bardzo trudny moment. Zdawałem sobie sprawę, że może to być koniec z marzeniami o potężnej Wiśle i czeka nas wegetacja w lidze. Z drugiej strony przez cały czas mocno wierzyłem w sukces. Postanowiłem zaufać doświadczeniu trenera Kasperczaka, który konsekwentnie realizował swój plan.

Zawsze chciał Pan być jedynym właścicielem klubu?

- Lubię jasne reguły w każdym interesie.

Ile Pan dotychczas zainwestował w Wisłę?

- 20 mln dolarów. Ludzie, którzy nie zdają sobie z tego sprawy, bardzo często zarzucają mi, że dzisiaj nie zamierzam sprzedawać zawodników. Uważam jednak, że ewentualne wpływy z transferów nie zrekompensują szkód, jakie może spowodować pochopne pozbywanie się wartościowych graczy. Dzisiaj finanse klubu są zbilansowane, na tym poziomie obrotów Wisła jest samowystarczalna.

Czy to zasługa tego, że w pucharach grała z takimi firmami jak Barcelona, Inter, Parma czy Schalke?

- Nie tylko. Prowadzimy rozważną politykę transferową. Zarząd klubu nauczył się pracować w oparciu o planowany budżet. Dzięki temu udało się zrównoważyć wydatki i wpływy. W Pucharze UEFA trafiliśmy na mecze transmitowane przez telewizję niemiecką i włoską, które są bardzo wysoko na tzw. telewizyjnej liście płac. Sukces to jednak nie tylko wzrost przychodów, ale i wydatków.

Jaka jest Pańska recepta na sukces?

- Kilka razy mistrzostwo Polski, kilka razy wicemistrzostwo i raz trzecie miejsce - to żaden sukces (śmiech).

To co byłoby sukcesem? Jakie warunki klub powinien spełnić, by go osiągnąć?

- W nowoczesnym futbolu po pierwsze trzeba stworzyć fundament, jakim jest stabilna sytuacja finansowa. Drugim warunkiem jest baza szkoleniowa, trzecim - trener doskonały nie tylko pod względem taktycznym, lecz również jako psycholog, wychowawca itd. Oczywiście nie można się obejść bez utalentowanych i ambitnych zawodników. Jeśli te cztery warunki zostaną spełnione, to - przynajmniej teoretycznie - nie ma możliwości, by klub nie osiągnął sukcesu. Dzisiaj zaczynamy poprawiać naszą bazę treningową, bo widzę, że mamy trenera, dla którego warto inwestować w piłkę. Nie myślę tu o inwestycjach na jakąś olbrzymią skalę, ale możemy realnie myśleć o trzech, czterech boiskach treningowych i modernizacji stadionu. To pozwoli z kolei na rozbudowę zaplecza szkoleniowego opartego na najlepszych europejskich wzorcach.

Ile będzie kosztować stadion?

- 42 mln zł, z czego 21 mln ma dać gmina Kraków, a drugą połowę my. Do realizacji projektu powstanie specjalna spółka, której udziałowcami będą Tele-Fonika i miasto. Jeśli wartość inwestycji przekroczy założony budżet, to nadwyżkę będziemy musieli sami pokryć. Rozmawiamy też z innymi potencjalnymi inwestorami.

A ile pochłoną prace związane ze stworzeniem zaplecza treningowego?

- Trudno w tej chwili podać konkretne liczby. Chcielibyśmy dysponować jednym boiskiem sztucznym i trzema, czterema treningowymi wraz z nowoczesnym zapleczem. Przy projektowaniu całej bazy wykorzystamy doświadczenie Henryka Kasperczaka. Kiedyś zaprosił mnie do odwiedzenia ośrodka piłkarskiego w Lens. Coś wspaniałego! Wystarczy się na nich wzorować. Oczywiście przy zachowaniu odpowiedniej skali finansowej.

Czy Wisła SSA może zarabiać na drużynie piłkarskiej?

- Gdybyśmy weszli w szczegóły funkcjonowania piłkarskich spółek, to okazuje się, że funkcjonują one z powodzeniem tylko w bogatych krajach, takich jak Anglia czy Niemcy. Największe kluby nie zarabiają tylko na wpływach z biletów czy transmisji telewizyjnych. Na stadionach aż roi się od barów, sklepików, hoteli. Na razie o takim źródle finansowania musimy zapomnieć, gdyż nie mamy nowoczesnego stadionu. Drugim wyjściem jest awans do Ligi Mistrzów, w której zarabia się naprawdę duże pieniądze.

Czym się różni klub piłkarski od przedsiębiorstwa produkującego np. kable?

- W każdym normalnym biznesie można przewidzieć wynik, a w piłce nie. Dlatego klubu nie da się w prosty sposób porównać do zakładu produkcyjnego. Być może powodem jest to, że nie pieniądze odgrywają w sporcie najważniejszą rolę. Najlepszym potwierdzeniem było wyeliminowanie przez nas Parmy i Schalke, czyli klubów znacznie bogatszych. Za każdym razem na boisko wychodzi po 11 ludzi z każdej drużyny i wszystko może się zdarzyć. Nie mają tutaj zastosowania żadne prawa ekonomii.

Podobno wiele decyzji w Wiśle podejmuje Pan osobiście?

- Bezpośrednio władzę w moim imieniu sprawuje zarząd. Osobiście angażuję się, gdy decydują się losy inwestycji, zaczyna się wydawanie dużych pieniędzy. Nie wyobrażam sobie, by ktoś inny oprócz właściciela-inwestora mógł o tym decydować. Do moich codziennych kompetencji należy powołanie zarządu, wybór trenera i wydawanie ostatecznej decyzji przy zakupie czy sprzedaży zawodników.

Prowadzi Pan rozmowy z piłkarzami, gdy Wisła chce ich kupić?

- Od tego jest zarząd. Wspólnie ustalamy warunki kontraktów, później zarząd przystępuje do negocjacji.

Która ze znanych firm piłkarskich jest dla Pana wzorem?

- Każdy ze słynnych klubów jest inny i wzorowanie się na nich nie ma sensu. Po prostu nie miałoby to przełożenia na polską rzeczywistość. Wiele klubów mi się podoba; to, jak funkcjonują w realiach danego kraju. Moim zdaniem Real Madryt nie miałby wiele do powiedzenia w Bundeslidze i na odwrót, Bayern Monachium nie radziłby sobie w Hiszpanii. Wydaje mi się, że najbardziej logicznie wszystko jest poukładane w lidze angielskiej. Zresztą podoba mi się nie tylko piłka z tego kraju, ale również gospodarka. Zawsze podziwiałem Liverpool, Manchester United i... Margaret Thatcher. Ale ostatnio w futbolu triumfuje szkoła francuska. Imponuje mi "produkcja" talentów we Francji. Francuzi dysponują doskonałą bazą szkoleniową, wspaniałymi stadionami, a francuscy trenerzy pracują dzisiaj w najważniejszych światowych klubach.

Czy posiadanie klubu pomaga w podstawowej działalności Tele-Foniki?

- Absolutnie nie, a czasem wręcz przeszkadza.

Czy jest szansa na to, że Wisła będzie pierwszym polskim klubem na giełdzie?

- Jesteśmy tym zainteresowani, nie należy się jednak spodziewać, że nastąpi to w najbliższym czasie. Jednym z warunków koniecznych do sukcesu takiej operacji jest wzrost zamożności społeczeństwa. Przede wszystkim jednak musimy uwzględnić specyfikę przedsiębiorstwa, jakim jest klub sportowy. Główne aktywa spółki to prawa do zawodników, a w Polsce nie ma jeszcze biegłych do szacowania ich wartości. Jedni wyceniają naszych najlepszych piłkarzy na milion euro, inni na 10 mln. Analizujemy więc, jak sobie z tym radzą kluby na giełdzie angielskiej i włoskiej. Musimy też brać pod uwagę koncepcje Unii Europejskiej, która chce objąć zawodowych sportowców regulacjami prawa pracy. Takie rozwiązanie może stanowić rewolucję w profesjonalnym futbolu, powiększy i tak duże ryzyko inwestycyjne, spowoduje poważne zmiany w finansowaniu klubów.

Wielu zasobnych kibiców z chęcią wydałoby pieniądze, aby być współwłaścicielem ukochanego klubu.

- Jestem o tym przekonany, ale na rynku kapitałowym nie liczą się sentymenty. Nieważne, czy się produkuje pączki, kable, czy zajmuje się piłką nożną - liczy się wynik ekonomiczny. A jaki on będzie w przypadku zespołu piłkarskiego i jakie aktywa mamy zaoferować ewentualnym akcjonariuszom, skoro każdemu zawodnikowi kiedyś wygaśnie kontrakt z nami? Na te pytania muszą dzisiaj odpowiedzieć prawnicy i ekonomiści. Zdajemy sobie sprawę, że klub oferujący swoje akcje w obrocie publicznym musi mieć oprócz świetnych zawodników i dużych szans na sukcesy sportowe jakiś majątek trwały, np. stadion, markę o wymiernej wartości.

Jaki pakiet akcji zachowa Tele-Fonika, jeśli powiedzie się wejście na giełdę?

- 51 proc.

Ile wynosi roczny budżet Wisły, nie licząc inwestycji?

- Około 20 mln zł.

Plany na 2003 rok?

- Przede wszystkim chcemy mieć dobre boiska i sprzęt dla młodych zawodników. Na drugim miejscu stawiam budowę stadionu. Jestem przekonany, że o resztę zadba trener. Na pewno musimy już teraz pomyśleć o rezerwach, zwłaszcza w obronie. Mam nadzieję, że do podstawowego składu wrócą Kamil Kuzera i Łukasz Nawotczyński. Idealnie byłoby, gdyby o każdą pozycję rywalizowało dwóch wartościowych piłkarzy.

Przez cztery lata w Wiśle doszło do dziesięciu zmian trenerskich. Czy to było potrzebne?

- Wszyscy szkoleniowcy, którzy u nas pracowali, to świetni fachowcy, ale nie każdy z nich potrafił dotrzeć do mentalności młodych ludzi. Trener musi być wychowawcą, niepodważalnym autorytetem.

Sporo kontrowersji wywołało wyrzucenie z klubu Olgierda Moskalewicza za obrazę prezesa Bogdana Basałaja.

- Nie było innego wyjścia. Nawet gdyby na miejscu Moskalewicza był Ronaldo, Rivaldo czy Zidane, to musiałby odejść dla dobra klubu. Złamana została elementarna zasada - pracownik nie może obrażać powołanego przez właściciela firmy prezesa zarządu.

Na kilka tygodni przed rywalizacją z Lazio w Pucharze UEFA Wiśle udało się zatrzymać Kamila Kosowskiego.

- Zawsze byłem za zatrzymaniem go u nas. Kamil ma kontrakt do 31 grudnia 2004 roku, czyli pełne dwa lata gry. Nie wiem, dlaczego nagle tylu ludziom, również dziennikarzom sportowym, zależało na tym, aby Kosowski odszedł... Dlaczego nie tworzy się lobby za budowaniem silnego zespołu w kraju? Dlaczego nie tworzy się lobby na rzecz silnej ligi? Uważam, że Wisła jest dzisiaj ostatnią ostoją dobrych piłkarzy w Polsce. Postawiła na osiągnięcie sporego wyniku i wypromowanie swoich piłkarzy. Oczywiście planujemy transfery, ale do naprawdę dobrych klubów. Jeżeli nasze największe talenty będą się marnować w drugiej lidze niemieckiej albo na ławce rezerwowych w Bundeslidze, to siłą rzeczy poziom piłki w Polsce spadnie. Dlaczego Real czy Manchester nie sprzedają najlepszych? Z jednej strony słychać: "sprzedawać, bo piłkarz przestaje się rozwijać". Z drugiej: "nie sprzedawać, bo zespół będzie słabszy". I jak tu znaleźć złoty środek?

Przed czterema laty Wisła kupowała najbardziej utalentowanych 15-, 16-latków z całego kraju. Takich jak bracia Piotr i Paweł Brożkowie, Kamil Kuzera, Łukasz Nawotczyński, Paweł Strąk. Opłacało się?

- Już wkrótce będziemy mogli się o tym przekonać. Uważam, że nie były to zmarnowane pieniądze. Zapewniliśmy tym młodym chłopcom wszystko: szkołę, internat, najlepszych trenerów. Pilnowaliśmy ich jak własnych dzieci.

Wisła zawsze mogła się szczycić klasowymi wychowankami...

- W piłkarstwie skończył się już okres bazowania klubów na wychowankach. Jednak zamierzamy bardzo poważnie zająć się również szkoleniem trampkarzy. Najpierw trzeba stworzyć dobrą bazę treningową. Chłopcy będą mieć najwyższej klasy szkoleniowców z prawdziwego zdarzenia. Mam nadzieję, że za kilka lat trenowanie piłki w Wiśle będzie dla młodych ludzi powodem do dumy.

Uważa Pan, że występująca na co dzień w słabej polskiej lidze Wisła jest w stanie co roku prezentować taką formę, żeby regularnie pokonywać tej klasy rywali co Schalke i Parma?

- Jestem przekonany, że tak.

gazeta.pl (mat19)


Cupiał już nie jest prezesem RN Wisła Kraków SSA

14. sierpnia 2003, 10:36


Polityka informacyjna naszego klubu coraz bardziej zadziwia. Po środowym meczu okazało się, że Bogusław Cupiał nie jest już prezesem Rady Nadzorczej Wisła Kraków SSA. Informacja szokuje tym bardziej, że Cupiał zrezygnował z tego stanowiska... ponad 2 miesiące temu!

Wiadomość o rezygnacji (oficjalnie nastąpiła ona 2 czerwca) przypadkiem przekazał wczoraj wieczór dziennikarzom wiceprezes Wisły Zdzisław Kapka.

Bogusław Cupiał nadal jest właścicielem piłkarskiej Wisły.

Gazeta Krakowska, Dziennik Polski (rav)

Wywiad z Bogusławem Cupiałem - powiało optymizmem

20. październik 2003, 11:48


Gazeta Wyborcza opublikowała dziś wywiad z właścicielem Wisły Kraków, Bogusławem Cupiałem. Cupiał wyjaśnia powody niepowodzeń w walce o Ligę Mistrzów, jednocześnie zapewniając o swoim dalszym wsparciu dla "Białej Gwiazdy".

Wisła nadal próbować będzie dostać się do elitarnych europejskich rozgrywek. Kibiców najbardziej interesuje, czy na zimę pojawią się nowi klasowi zawodnicy. Właściciel Wisły wyjaśnia: - Zapewniam, że już w zimowym oknie transferowym będą w klubie nowi, bardzo dobrzy piłkarze. Tacy, którzy spełnią oczekiwania drużyny i kibiców.

Według Cupiała, Wisła potrzebuje wzmocnień na następujących pozycjach: - Od lewej strony - obrońca i pomocnik, przez napastnika i prawego pomocnika. No i bramkarza. Musimy mieć w klubie 20 jednakowych piłkarzy. Po dwóch na każdą pozycję plus trzech bramkarzy. Oczywiście nie będziemy płacić milionów euro za transfer. Będziemy zatrudniać graczy wolnych.

Latem mówiło się o zbyt pasywnej polityce transferowej "Białej Gwiazdy". Bogusław Cupiał wyjaśnia: - Powiedzmy, że latem mieliśmy okres słabości. Wzmocnimy się zimą (...) Gdyby piłką rządziły tylko pieniądze, Chelsea nie miałaby prawa przegrać w Lidze Mistrzów z Besiktasem 0:2. Przecież Roman Abramowicz wydał latem na wzmocnienia 180 mln dol. Więc czy wydając np. 5 mln dol. na transfery, faktycznie wzmacnia się drużynę? Nie jest to takie pewne. - To jest właśnie sport. Proszę spojrzeć na Arsenal - wielki budżet, wspaniali gracze, a po kilku kontuzjach wszystko się posypało i w LM pewnie nie wyjdą z grupy.

W rozmowie z Wyborczą Cupiał przedstawia stanowisko klubu w sprawie transferu Kamila Kosowskiego czy odejścia Marcina Kuźby. Nie wyklucza, że Kosowski wróci do Wisły, choć na razie liczy, iż zawodnik ten wypromuje się w Kaiserlautern. "Biała Gwiazda" czeka też na roztrzygnięcie sprawy Kalu Uche: - Gdybyśmy w FIFA przegrali tę sprawę, znaczyłoby to, że kontrakty są nic nie warte. Że można je podpisywać, a potem zrywać i z dnia na dzień nie przyjść do pracy - mówi Cupiał.

Całość bardzo obszernego wywiadu znajdziecie pod poniższym adresem: http://www1.gazeta.pl/sport/1,35335,1731104.html

Gazeta Wyborcza (rav)


Pojedynek milionerów

17. kwietnia 2004, 14:21


Spotkanie Wisły z Legią to także rywalizacja najbogatszych właścicieli klubów w polskiej ekstraklasie - Bogusława Cupiała (Tele-Fonika) z Janem Wejchertem i Mariuszem Walterem (Grupa ITI). Świeżo upieczeni właściciele Legii kontra wieloletni sternik klubu z ulicy Reymonta w Krakowie.

Wynik tego "pojedynku" zostanie ustalony na boisku i będzie tożsamy z końcowym rezultatem ligowego klasyka. O rywalizacji możemy mówic oczywiście z przymrużeniem oka, ale mimo wszystko zwycięstwo w tak prestiżowym spotkaniu będzie miłą niespodzianką dla włodarzy któregoś z dwóch wielkich klubów. W biznesie to rzadkie zjawisko, ale w piłce możliwy jest także remis ...

Bogusław Cupiał

Wiek: 48 lat

Miejsce na liście stu najbogatszych Polaków wg "Wprost": 7. Majątek: 1,3 mld zł.

Wykształcenie: technikum kolejowe w Sosnowcu.

Tele-Fonika: największy producent kabli i przewodów w Polsce (ponad 50 proc. rynku krajowego), czwarty w Europie i w pierwszej dwudziestce na świecie. W ubiegłym roku firma przeżywała jednak ogromne kłopoty.

Pieniądze zainwestowane w futbol: ok. 110 mln zł.

Sukcesy sportowe: mistrzostwo Polski - 1998/99, 2001/02, 2002/03; wicemistrzostwo Polski - 1999/00, 2000/01; Puchar Polski - 2001/2002, 2002/03; Puchar Ligi - 2000/01; Superpuchar Polski - 2001.

Plany: ambicją Cupiała jest, by z Wisły zrobić europejski klub i dochodowy interes (mistrzostwo Polski, awans do Ligi Mistrzów, budowa stadionu, wejście na giełdę).

Jan Wejchert

Wiek: 53 lata

Miejsce na liście stu najbogatszych Polaków wg "Wprost": 6. Majątek: 1,35 mld zł.

Wykształcenie: absolwent Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Warszawskiego.

Kariera: Swoją karierę zawodową rozpoczął w roku 1974, pracując dla niemieckiej firmy handlowej Konsuprod. Dwa lata później utworzył polską filię tej firmy. W roku 1984 założył wspólnie z Mariuszem Walterem Grupę ITI. W 1991 r. dołączył do nich szwajcarski bankier Bruno Valsangiacomo. Jan Wejchert był wśród założycieli i został wybrany pierwszym prezesem Polskiej Rady Biznesu.

Mariusz Walter

Wiek: 67 lat

Majątek: brak oficjalnych danych.

Wykształcenie: absolwent Politechniki Gliwickiej.

Kariera: Początkowo pracował w Radiu Katowice, a następnie Telewizji Katowice. Jeden z najlepszych piłkarzy wśród dziennikarzy. W 1963 r. podjął pracę w TVP w Warszawie. Zrealizował tam ponad 60 filmów dokumentalnych oraz 300 programów telewizyjnych. W 1982 r. odszedł z telewizji publicznej i dwa lata później razem z Janem Wejchertem założył Grupę ITI. Od 1997 roku był prezesem telewizji TVN. W 2001 r. kierowanie stacją przekazał swojemu synowi, Piotrowi. Obecnie jest wiceprezesem Grupy ITI.

Grupa ITI: Właścicielem klubu została 8 kwietnia 2004 roku. Jest obecnie największym polskim koncernem multimedialnym. Na początku istnienia zajmowała się dystrybucją filmów na kasetach wideo oraz sprzętu elektronicznego Hitachi, a także produkcją reklam. Teraz działalność ITI obejmuje produkcję i nadawanie programów telewizyjnych, działania w zakresie nowych mediów, prowadzenie multipleksów, dystrybucję filmów oraz organizację dużych imprez promocyjnych. W skład Grupy ITI wchodzą między innymi takie firmy jak: TVN, TVN 24, Onet.pl, Multikino. ITI Holdings, spółka-matka grupy, jest notowana na giełdzie w Luksemburgu oraz ma status spółki publicznej w Polsce. Kapitał zakładowy: ponad 201 mln euro.

Pieniądze zainwestowane w futbol: 750 tys. dolarów za 80 procent akcji Legii odkupionych od Pol-Motu. Poza tym holding przejął 19 milionów zł długu klubu i zobowiązał się go spłacić w najbliższych miesiącach. W tej kwocie było 2,5 mln zł pożyczki udzielonej Legii przez ITI.

Sukcesy sportowe: brak

Plany: uporządkowanie spraw organizacyjnych i finansowych w Legii. W dalszej perspektywie mistrzostwo Polski i awans do Champions League.

Życie Warszawy (mat19)


Bogusław Cupiał: Brakuje tylko kroku

23. maja 2004, 23:33


- Czuję, że brakuje nam tylko kroku, żebyśmy byli na piłkarskim topie. Zrobimy wszystko, żeby awansować do Ligi Mistrzów - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" właściciel Wisły Bogusław Cupiał, który bardzo rzadko udziela publicznych wypowiedzi.

- Jestem ogromnie szczęśliwy. Odebrałem mnóstwo gratulacji, nawet od znajomych w Anglii, bo i w tym kraju mówi się o sukcesie Wisły. Czuję, że brakuje nam tylko kroku, żebyśmy byli na piłkarskim topie. Zrobimy wszystko, żeby awansować do Ligi Mistrzów. Pojawiają się zapytania bogatych klubów o kilku naszych zawodników, lecz teraz absolutnie nie dopuścimy do osłabienia drużyny! Wręcz przeciwnie. Planujemy sprowadzić Kosowskiego, Zieńczuka i Kuźbę. Gdyby się to udało, to do eliminacji przystępowalibyśmy najsilniejszym składem, jaki można zmontować w polskich warunkach, w oparciu o najlepszych polskich piłkarzy. Chcemy, by Wisła była polskim Bayernem czy Ajaksem. Najważniejsze jest to, co podkreśla trener - ciągła, stopniowa poprawa jakości gry. Kiedy uwierzyłem, że będziemy mistrzem? Przed sezonem (śmiech). No bo jaki inny cel w polskiej lidze można sobie postawić?

gazeta.pl (mat19)

Cupiał odwiedził piłkarzy

30. czerwca 2004, 13:13


Zgodnie z naszymi zapowiedziami, piłkarze Wisły spotkają się dziś na obiedzie z całym zarządem klubu. Do siedziby "Białej Gwiazdy" przyjechał już właściciel klubu Bogusław Cupiał. Do uroczystego obiadu dojdzie o godzinie 13:30.


wally (mat19)



Cupiał: Naszym celem jest nie tylko awans do LM

6. lipca 2004, 11:52


Właściciel Wisły, Bogusław Cupiał unika rozgłosu wokół własnej osoby i rzadko udziela wywiadów. Dziennikarzom "Przeglądu Sportowego" udało się jednak namówić prezesa na rozmowę w związku ze zbliżającymi się kwalifikacjami do Ligi Mistrzów.

- Dokonaliśmy takich wzmocnień, jakie były potrzebne, ściągając piłkarzy, którzy w tym czasie byli dostępni na rynku. Gdybym jednak kiedykolwiek stwierdził, że to zespół marzeń, oznaczałoby to koniec rozwoju drużyny. W sporcie, podobnie jak w biznesie, każdy kolejny sukces to tylko krok bliżej do następnego celu. Dowodem tego są dobre wyniki w ekstraklasie. Musimy jednak jeszcze popracować nad zgraniem drużyny - powiedział Cupiał.

- Mecze eliminacyjne do Ligi Mistrzów będą kolejnym egzaminem dojrzałości zespołu. Udział Wisły w Lidze Mistrzów nie jest już kwestią wyobraźni. Leży w zasięgu możliwości zespołu. Bez względu na to, kto będzie naszym przeciwnikiem, będziemy grać z taką samą determinacją. Podejmiemy walkę z każdym przeciwnikiem. Nie zastanawiałem się, na kogo możemy trafić. Po prostu trzeba wygrać z tym, kogo przydzieli nam los - dodał.

- Naszym celem jest nie tylko awans do Ligi Mistrzów! Jak mówiłem, to jest tylko jeden z egzaminów. Musimy go zdać, ale stawiamy sobie znacznie wyższe cele - zakończył.

Zapewnił też, że jeśli Wiśle w najbliższych sezonach nie uda się awans do Ligi Mistrzów, to on nie wycofa się z futbolu.

Przegląd Sportowy (mat19)


Cupiał ma pomysł

3. grudnia 2004, 02:59


W dzisiejszej "Gazecie Wyborczej" ukazał się wywiad z właścicielem Wisły Bogusławem Cupiałem. Szef "Białej Gwiazdy" przedstawia w nim swój sposób na dalszą współpracę z Henrykiem Kasperczakiem. Trener pozostanie na stanowisku, jednak na zmienionych warunkach. O ile oczywiście sam przystanie na złożone mu propozycje.

Przed spotkaniem z Cupiałem Kasperczak zachowuje twarz pokerzysty i nie daje się zbić z tropu. - W Wiśle do 2008 roku mam jeszcze wiele meczów do rozegrania - mówił po zwycięskim spotkaniu z Koszarawą. Wszystko zależy jednak od rozmowy z Cupiałem, więc Kasperczak dziś nie może być całkowicie pewny siebie (może dlatego w ostatniej chwili zmienił wyjściowy skład i na mecz z Koszarawą posłał podstawową jedenastkę). Chyba, że już założył, iż zgodzi się na nowe warunki pracy w klubie z ul. Reymonta.

Cupiał do kraju wraca w niedzielę. Liczymy, że w ciągu kolejnych dni klub przedstawi oficjalny komunikat, który ostatecznie zakończy wszelkie spekulacje dotyczące obsady stanowiska trenera Wisły.

Z wizytą do właściciela klubu chcą także wpaść czołowi zawodnicy Wisły Mirosław Szymkowiak i Maciej Żurawski. Oni też zamierzają porozmawiać o swojej przyszłości. Czy z gabinetu wiślackiego bossa wyjdą z propozycjami "dożywotnich" kontraktów? Dzisiaj nie można niczego wykluczyć. Także tego, że w klubie znajdą się nowe role dla zdymisjonowanych członków poprzedniego zarządu.

Rozmowa z właścicielem Wisły Kraków S.S.A. Bogusławem Cupiałem opublikowana w dzisiejszej Gazecie Wyborczej >>

(mat19)


Wywiad z Bogusławem Cupiałem

3. grudnia 2004, 10:54


W dzisiejszej "Gazecie Wyborczej" ukazał się obszerny wywiad z Bogusławem Cupiałem. Właściciel Wisły jest gotów dać trzecią szansę trenerowi Henrykowi Kasperczakowi, ale na mocno zmienionych warunkach. Cupiał mówi również o transferach, a także o byłym prezesie Tadeuszu Czerwińskim.

Michał Białoński: W internetowych forach popularna jest taka wersja: piłkarze i kibice bronią Kasperczaka, a pod nieobecność Cupiała jego ludzie chcą zwolnić trenera.

Bogusław Cupiał: Jeśli komuś się wydaje, że wszystko się dzieje bez mojej wiedzy i akceptacji, jest w grubym błędzie. Zresztą to nie ja, lecz piłkarze zwalniają Henryka Kasperczaka, którego bardzo szanuję tak jak i jego rodzinę. Zamiast teraz składać ustne deklaracje poparcia dla szkoleniowca, nasi zawodnicy mogli skuteczniej biegać po boisku w meczu z Dinamem Tbilisi. Niech nie zapominają, że pracują u mnie jako piłkarze! Powinni grać, a nie filozofować.

Czy trener Kasperczak będzie zwolniony?

- Zasługuje na to, aby dać mu jeszcze jedną szansę, ale nie na obecnych warunkach. Jeżeli zostanie u nas, to tylko jako szkoleniowiec pierwszego zespołu i jego kompetencje będą się zaczynać i kończyć na trenowaniu drużyny. Od menedżerki zostanie odsunięty. Za skauting będzie odpowiadało u nas kilku fachowców - jednym z nich jest Grzegorz Mielcarski - myślimy też o zatrudnieniu innych trenerów do poszukiwania talentów.

Zamierzamy też zamrozić trenerowi i piłkarzom 30 proc. poborów do momentu zdobycia przez nich mistrzostwa Polski.

Złośliwi twierdzą, że Kasperczak zarabia więcej niż prezes zarządu całej Tele-Foniki...

- Niemal dwa razy więcej. Teraz jednak każdy musi odczuć na sobie ciężar niepowodzenia finansowego firmy. Skoro trenerzy i piłkarze biorą premie za sukcesy, to powinni też się zgodzić na zamrożenie części wypłat, po tym jak w budżecie Wisły SSA pojawiła się wielka dziura spowodowana odpadnięciem z Pucharu UEFA.

Ostatni warunek, jaki postawię Kasperczakowi, to wprowadzenie do kontraktu pisemnej klauzuli, że odejdzie z klubu bez odszkodowania, jeśli w 2005 r. nie awansuje do Ligi Mistrzów. Zmarnował już dwie szanse, dostanie trzecią. Dłużej już nie mogę czekać.

A jeśli Wisła znowu trafi na Real Madryt?

- To ma awansować. W tym roku Real był dość słaby. Pokonał Wisłę, a teraz może nie wyjść ze słabej grupy Ligi Mistrzów. Nie umie sobie poradzić nawet z przeciętnym Bayerem Leverkusen. Dlaczego tylko ja mam ponosić konsekwencję odpadnięcia w I rundzie Pucharu UEFA? Gdyby Wisła pokonała tę przeszkodę, niemal na 100 proc. bylibyśmy w przyszłym sezonie rozstawieni w eliminacjach Ligi Mistrzów i nie musielibyśmy rywalizować z włoskimi, hiszpańskimi czy angielskimi zespołami! Na dodatek budżet klubu zostałby zbilansowany.

Trenera broni spora grupa kibiców. Może mają rację?

- Analizując na chłodno, trudno się z nimi zgodzić. Poza pierwszym rokiem pracy trenera w Europie ponosimy same klęski. Po porażkach z Anderlechtem i Realem było mi wstyd. Gdy nie radziliśmy sobie z Valerengą Oslo i Dinamem, przychodziło mi na myśl tylko jedno słowo: kompromitacja! A przecież spełniliśmy wszystkie warunki trenera, żeby miał komfort w walce o Ligę Mistrzów. Specjalnie zwlekaliśmy ze zmianami w zarządzie, żeby nie narzekał na psucie atmosfery. Nie ruszyliśmy trenerów rezerw i bramkarzy, choć były takie plany. Przypomnę tylko, że Dinamo Tbilisi nie dość, że nie wygrało w grupie Pucharu UEFA żadnego z czterech meczów, to straciło aż 13 goli, strzelając dwa! Z kim my przegraliśmy?

Wracając do niezadowolenia kibiców. Jeśli pojawia się tak wielu doradców w sprawach personalnych, to może ktoś z nich podpowie, skąd wziąć pieniądze na załatanie dziury budżetowej? Czy ktoś się zastanowił, o ile obniżyła się wartość całej grupy Tele-Fonika Kable SA przez to, że jedna z jej spółek od dwóch lat zbiera regularne baty w europejskich rozgrywkach? Wisła SSA to normalny interes, w którym trzeba kierować się ekonomią, i sentymenty musimy odłożyć na bok!

Ale kibice uwierzyli w informację, że podobno już kilka tygodni temu zawarł Pan z trenerem Kasperczakiem "dżentelmeńską umowę", na podstawie której dał mu Pan kolejną szansę bez zmieniania kontraktu. To prawda?

- Bzdura! Kibice dają sobą manipulować, jeśli w coś takiego uwierzyli. Nie obiecywałem nic takiego trenerowi. Co więcej, odkąd wyjechałem po meczu z Legią do USA, nie mieliśmy z panem Kasperczakiem kontaktu.

Ostatnią ustną umowę zawarliśmy w lecie przy przedłużaniu kontraktu z trenerem. Zrezygnowałem wówczas z pisemnej klauzuli, bo pan Kasperczak obiecał mi, że odejdzie bez przeszkód, jeśli tylko mu powiemy, że już go nie chcemy.

Jak by Pan podsumował działalność menedżerską prowadzoną w klubie przez ostatnie dwa i pół roku?

- Klapa. Wystarczy przypomnieć nazwiska Ouadja, Belotte, Brasilia, popatrzyć na grę Omeonu i już wiadomo, że trener Kasperczak nie ma nosa do transferów. W wypadku Omeonu sztab szkoleniowy zapewniał mnie, że ten zawodnik pomoże nam w awansie do Ligi Mistrzów, a dwa tygodnie później od tej samej osoby słyszę: "Trzeba tego Nigeryjczyka wypożyczyć albo sprzedać".

Co się dzieje z naszą młodzieżą? Strąk, Brożkowie u nas się nie nadawali, a w innych klubach, w otoczeniu słabszych piłkarzy, radzą sobie. Kogo my mamy w rezerwowej drużynie? Jakie postępy robią ci piłkarze? Przez trzy lata nie wypromować żadnego młodego gracza? Przecież od dawna sprowadzamy do Krakowa najbardziej utalentowanych chłopaków z całej Polski.

Z dojrzałymi piłkarzami też się nie udaje. Odkrycie Kasperczaka - Paszulewicza - musieliśmy wysłać do Chin. Trener nie sprowadził żadnego klasowego piłkarza.

Damian Gorawski?

- Jeszcze nie było w Wiśle trenera Kasperczaka, jak staraliśmy się go sprowadzić. Na początku prezes Ruchu Krystian Rogala nie chciał w ogóle słyszeć o transferze, później stawiał wygórowane żądania finansowe, w końca Damian przyszedł do nas za długi.

Marek Zieńczuk?

- Tak samo. Chcieliśmy go mieć od dawien dawna, tylko że długo był nie do kupienia. Dlaczego nikt nie pamięta, że jednym z pomysłów Kasperczaka było pozbycie się Cantoro do Tłoków Gorzyce, a Frankowskiego na Cypr? Powiem więcej. Nie wiem, czy zdobylibyśmy ostatnie mistrzostwo, gdyby nie przyszli do nas Majdan, Kłos, Mijailović i Kukiełka. Były to pomysły moje i Huberta Praskiego [przewodniczący rady nadzorczej Wisły SSA - red.], do których trenera musieliśmy długo przekonywać. A z punktu widzenia finansowego były to transferowe hity. Tylko za Mijailovicia musieliśmy wyłożyć pokaźną gotówkę [0,5 mln euro - red.]. Reszta - czyli ówcześni reprezentanci Polski - przyszła do nas niemal za darmo! Zaczęliśmy z własnej inicjatywy szukać wzmocnień, gdyż po porażce z Valerengą baliśmy się, że nawet mistrzostwa Polski nie zdobędziemy.

Oczywiście nadal przy wszystkich transferach trener miał prawo do ostatecznej opinii. Do większości pomysłów transferowych udało się go przekonać.

To znaczy, że były takie, do których się nie udało?

- Były dwa takie przypadki. Gdy sprzeciwił się powrotowi do Wisły Kamila Kosowskiego, odstąpiliśmy od tematu na początkowym etapie załatwiania tego transferu. Trener storpedował też pomysł pozyskania Aleksandara Vukovicia, choć ten mógł przyjść do nas za darmo.

Pojawiają się pogłoski, że pod Pana nieobecność i bez pańskiej zgody dochodzi w Wiśle do zamachu stanu. Jego autorami mają być nowy prezes Janusz Basałaj i Hubert Praski.

- W Wiśle ani w żadnej innej spółce grupy TFK nic się nie dzieje za moimi plecami. W klubie zarząd i rada nadzorcza mają daleko posuniętą samodzielność, ale o wszystkim mnie informują i ja akceptuję każdy ich krok. Mam do nich pełne zaufanie. Gdyby było inaczej, reagowałbym natychmiast.

Tak jak w wypadku niedawnej dymisji zarządu?

- Tadeusz Czerwiński jako prezes zarządu zawiódł mnie. To była dziecinada. Wraz z innymi członkami zarządu miał tyle czasu, żeby zaproponować jakieś wyjście z patowej sytuacji finansowej, i zamiast coś wymyślić, to kłócili się, prowadzili swoje gierki, zepsuli atmosferę w klubie, zniechęcili do nas media.

Kibice bronią prezesa Czerwińskiego za doprowadzenie do rozbudowy stadionu i przedłużenie umowy z Erą.

- Do stadionowej inwestycji faktycznie przyczynił się, ale nie tylko on. Sprawa była już zaawansowana, a lobbowało ją stowarzyszenie kibiców, rada nadzorcza i zarząd przed nadejściem Czerwińskiego. Natomiast umowa sponsorska z Erą to zasługa Bogdana Basałaja. To on prowadził negocjacje od początku do końca. Czerwiński nie przyniósł do klubu ani złotówki!

U mnie będą pracować tylko rzetelni i poważni ludzie, dla których nie liczą się prywatne interesy, a zanim pomyślą o promocji własnego wizerunku, wypromują Wisłę.

Nie boi się Pan, że jeśli już dojdzie do zmiany, to Verner Liczka okaże się słabszym trenerem od Kasperczaka?

- Dlaczego mam mu nie zaufać, skoro reprezentuje tę samą francuską szkołę trenerską co Henryk Kasperczak? Dajmy mu szansę. Pamiętam, że gdy sprowadzałem Kasperczaka, to również rozlegały się głosy krytyki, że "co to za trener, który teraz nie znalazł sobie pracy w żadnym francuskim klubie, tylko prowadził podrzędne afrykańskie reprezentacje". Przyzwyczaiłem się już do narzekań części kibiców. Jeżeli ktoś myśli realnie, to zrozumie, że nie mogę czekać bezczynnie. Klub tej klasy co Wisła nie może sobie pozwolić na stratę dwóch kolejnych sezonów w europejskich rozgrywkach. Jeśli nie poprawi się jego wynik finansowy, dalsze istnienie piłkarskiej spółki będzie zagrożone.

Dlatego powtarzam - sentymenty odłóżmy na bok. Do nikogo nie możemy mieć pretensji, jeżeli wypowiada słowa krytyki po takich porażkach jak te z Valerengą czy Dinamem. Taka krytyka spotka każdego szkoleniowca i działacza Wisły. W związku z tym czułem się rozczarowany, gdy po porażce w Tbilisi nikt ze sztabu trenerskiego nie wziął winy na siebie. Tylko zarząd podał się do dymisji.

A może lepiej nastawić się na sukcesy krajowe i cieszyć się z nich, a każde zwycięstwo w Europie traktować jak miłą niespodziankę?

- Oczywiście cieszę się ze zwycięstw w naszej ekstraklasie i Pucharze Polski. Jednocześnie mam jednak świadomość tego, że gdy my wzmocniliśmy się reprezentantami kraju, konkurencja straciła mocnych piłkarzy. Nie oszukujmy się - budżet Wisły jest bez mała dwukrotnie większy od klubów, które próbują z nami rywalizować o mistrzostwo Polski. Tak słabej ligi nie było dawno.

gazeta.pl (maaarcin)


Bogusław Cupiał trzecim najbogatszym Polakiem

15. marca 2005, 10:07


Polska edycja miesięcznika Forbes opublikowała nazwiska dwunastki najbogatszych Polaków. Trzecie miejsce na tej liście zajmuje właściciel Wisły Kraków S.S.A. - Bogusław Cupiał. Jego majątek wyceniany jest na 2,6 mld zł.

48-letniego biznesmena z Myślenic wyprzedzają tylko Jan Kulczyk (majątek wart 3,5 mld zł) i Zygmunt Solorz-Żak (3,4 mld zł). Obaj znaleźli się też na 620 miejscu światowej listy bogaczy opublikowanej przez Forbesa.

Lista Forbesa zawiera nazwiska 12 polskich biznesmenów, których majątek przekracza 1 mld zł. Oprócz Bogusława Cupiała na liście znalazł się m.in. Jan Wejchert (majątek wart 1,6 mld zł), współwłaściciel spółki ITI inwestującej w Legię Warszawa.

Według gazety interesy Bogusława Cupiała idą w dobrym kierunku i mają tendencję wzrostową. "Wyniki firmy są generowane głównie przez eksport, co wobec rosnącego światowego popytu na kable dobrze wróży Tele-Fonice na przyszłość. W 2005 r. planowana jest budowa kolejnej fabryki na Ukrainie" - czytamy w Forbesie, który zwraca też uwagę na wartą 80 mln zł inwestycję Bogusława Cupiała w Wisłę Kraków. "Pod koniec roku 2004 zapowiedział jednak wycofanie się z tego interesu" - przypomina gazeta.

Forbes (rav)


Jasne deklaracje Cupiała

21. lutego 2005, 12:19


W sobotni wieczór właściciel krakowskiej Wisły Bogusław Cupiał spotkał się z piłkarzami „Białej Gwiazdy” przebywającymi na zgrupowaniu na Cyprze – pisze „Przegląd Sportowy”. Krakowski boss zapewnił zawodników, że w najbliższej przyszłości nie ma zamiaru sprzedawać Wisły.

- Nic się nie zmienia w finansowaniu przeze mnie klubu. Nie zamierzam nagle pozbywać się Wisły, chyba że trafi się poważny kupiec – powiedział Cupiał.

Deklaracja Cupiała potwierdziła coś, czego można było się od pewnego czasu domyślać – grudniowe zapowiedzi sprzedaży krakowskiego klubu były raczej podyktowane impulsem chwili.

Cupiał codziennie rozmawiał z trenerem Wernerem Liczką o sposobie prowadzenia drużyny w najbliższym roku. W niedzielne popołudnie spieszył się na wyczarterowany samolot i zaczął wychodzić przed końcem meczu z Ferencvarosem. Po czwartym golu dla Wisły wrócił jednak na trybunę, a później zszedł na boisko pogratulować piłkarzom.

- I to mi się podoba. Trzeba cisnąć do ostatniej minuty, niezależnie jak wysoko się prowadzi. Tak musimy grać też na wiosnę, zwłaszcza z Legią i Cracovią – powiedział po meczu Cupiał do Liczki.

Przegląd Sportowy (mat19)

Cupiał odwiedzi drużynę na Cyprze

13. lutego 2006, 12:45

 =

Właściciel Wisły Kraków S.S.A. Bogusław Cupiał w środę przyleci do trenującego na Cyprze zespołu "Białej Gwiazdy". Cupiał obejrzy mecz sparingowy drużyny z rumuńskim FC Politehnica Timisoara oraz spotka się ze sztabem szkoleniowym zespołu.


(rav)

Cupiał spotkał się z piłkarzami

16. lutego 2006, 11:03


We wtorek wieczorem Dan Petrescu spotkał się na Cyprze z Bogusławem Cupiałem, Ludwikiem Mięttą-Mikołajewiczem i Jakubem Jaroszem. Rozmawiano o ogólnej sytuacji w klubie, a także o transferach, których rumuński trener nie może się doczekać. Spotkanie zakończyło się grubo po północy.

W środę przed meczem z Timisoarą kierownictwo klubu spotkało się z całą drużyną. Przemawiał prezes Miętta. - Podobnie jak w rozmowie z Danem, zapewniłem, że w klubie nie ma chaosu. Piłkarze usłyszeli, że Petrescu ma pewną pozycję w klubie - relacjonuje Miętta.

- Obecnie naszym celem transferowym numer jeden jest Serb Milic - dodaje prezes Wisły.

Dzisiaj delegacja z Cupiałem na czele wraca do kraju.

(mat19)


Cupiał na Cyprze

15. lutego 2006, 00:36 (aktual. 15. lutego 2006, 01:36)


We wtorek Bogusław Cupiał w towarzystwie Ludwika Miętty-Mikołajewicza poleciał na Cypr. Jeszcze tego samego dnia wieczorem obaj panowie mieli spotkać się z Danem Petrescu. Po raz kolejny rozmowy miały dotyczyć wzmocnienia drużyny.

Już dawno upadł transfer Ionut Mazilu, Gheorghe Bucur od dawna zmaga się z kontuzją, która właśnie się odnowiła, więc jego pozyskanie także nie wchodzi już w grę. Wiślacy mają już na celowniku kolejnego rumuńskiego napastnika.

Cupiał tradycyjnie już przed każdą rundą odwiedza drużynę na zgrupowaniu, by przyjrzeć się jak przebiegają przygotowania do rozgrywek. Tym razem wizyta wiślackiego bossa nabiera dodatkowego wymiaru, bo odejście Grzegorza Mielcarskiego i wypowiedzi Dana Petrescu w rumuńskich mediach zagęściły atmosferę wokół drużyny. Z pewnością wizyta Cupiała na Cyprze nie jest zapowiedzią kolejnych nerwowych ruchów.

Cupiał zobaczy środowy mecz sparingowy z Politehniką Timisoara, być może zostanie na Cyprze do kolejnych sparingów. Zamieszkał w tym samym hotelu, co piłkarze.

(mat19)

Medal z nr 1 dla Bogusława Cupiała 2. stycznia 2006, 11:41

   * skomentuj
   * komentarze (48)
   * drukuj
   * wyślij 

Rada Seniorów TS Wisła uhonorowała właściciela piłkarskiej Wisły - Bogusława Cupiała - przyznając mu okolicznościowy medal z numerem pierwszym. Wręczenie pamiątkowego przedmiotu nastąpiło w ubiegłym tygodniu, a (jak pisze "Gazeta Krakowska") Bogusław Cupiał był tym faktem szczerze zaskoczony.

" (...) Doceniając olbrzymi Pana osobisty wkład finansowy, organizacyjny i propagandowy w krajowe i zagraniczne osiągnięcia piłkarzy Wisły SSA, jednomyślnie wyrażamy autentyczną wdzięczność za te dokonania, w przeddzień nadchodzącego w 2006 roku jubileuszu 100-lecia TS Wisła. (...) Pragniemy przy tym zadeklarować codzienną wszelką moralną i organizacyjną pomoc i poparcie (na miarę naszych możliwości) w tej trudnej oraz nie zawsze wdzięcznej i właściwie ocenianej pańskiej działalności dla dobra polskiej i wiślackiej piłki nożnej.(...)" - napisali przedstawiciele Rady Seniorów Wisły w dołączonym do medalu piśmie.

Jubileusz 100-lecia "Białej Gwiazdy" zbiega się w czasie z 75. rocznicą powstania Rady Seniorów TS Wisła, która skupia w swoich szeregach byłych zawodników, trenerów, działaczy i kibiców naszego klubu.

Bogusław Cupiał jesienią 1997 roku przejął Wisła Kraków - Piłka Nożna SSA, angażując swoje środki finansowe w rozwój wiślackiej piłki nożnej. Od tego czasu nasz klub zdobył 5 tytułów mistrza Polski (1999, 2001, 2003, 2004, 2005), 2 tytułu wicemistrza (200, 2002), raz trzecie miejsce w lidze (1998), 2-krotnie Puchar Polski (2002, 2003), Puchar Ligi (2001) czy Superpuchar Polski (2001). W ostatnich siedmiu latach nasz zespół mierzył się z takimi europejskimi klubami jak m.in. AC Parma, Real Saragossa, FC Porto, FC Barcelona, Inter Mediolan, Schalke 04, Lazio Rzym, Anderlech Bruksela, Panathinaikos Ateny czy Real Madryt.

Gazeta Krakowska (rav)

Artykuł Cupiał przylatuje do Guimaraes 14. września 2005, 14:30

   * skomentuj
   * komentarze (21)
   * drukuj
   * wyślij 

Dzisiaj wieczorem do Guimaraes przyleci właściciel Wisły Bogusław Cupiał. Wiślackiemu bossowi towarzyszył będzie p.o. prezesa klubu Zdzisław Kapka. Obu panów w Guimaraes przyjmie prezydent Vitorii, Vitor Magalhăes.

Na bankiecie zorganizowanym z okazji meczu, pojawią się także inni przedstawiciele Wisły. Krakowski klub reprezentować będą także Grzegorz Mielcarski i Mario Branco.

(mat19)Artykuł 49. urodziny Bogusława Cupiała 29. czerwca 2005, 12:31

   * skomentuj
   * komentarze (167)
   * drukuj
   * wyślij 

29 czerwca 1956 roku w miejscowości Sławków k. Olkusza przyszedł na świat Bogusław Cupiał - szef firmy Tele-Fonika Kable S.A. a przede wszystkim od końca 1997 roku właściciel piłkarskiej drużyny Wisły Kraków.

Szanownemu Jubilatowi składamy wyrazy szacunku oraz życzenia zdrowia i wszelkiej pomyślności. Mamy nadzieję, że podejmowane przez Pana decyzje pozwolą na ziszczenie marzeń o Wielkiej Wiśle w Lidze Mistrzów.

(rav) Bogusław Cupiał: Nie wycofam się, ale... 24. sierpnia 2005, 02:06

   * skomentuj
   * komentarze (179)
   * drukuj
   * wyślij 

- Nie wycofam się, bo nawet nie mam komu oddać Wisły, ale już jutro wstrząśniemy kilkoma piłkarzami. Chłopaki na własne życzenie przegrali olbrzymią szansę - powiedział po meczu właściciel Wisły Bogusław Cupiał, którego wypowiedź cytuje Gazeta Wyborcza.

Wisła wskutek braku awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów nie zarobi ponad 3,5 mln euro.

gazeta.pl (rav) Artykuł "Bogusław Cupiał był trochę wzburzony" 26. lutego 2008, 07:32

   * skomentuj
   * komentarze (39)
   * drukuj
   * wyślij 

Bogusław Cupiał (Mati)

Właściciel Wisły Kraków Bogusław Cupiał rzadko pojawia się na wyjazdowych meczach swojej drużyny. W miniony piątek zasiadł jednak na trybunach kieleckiego stadionu i ... nie był zadowolony po tym, co zobaczył - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".

Na mecz z Kolporterem Bogusław Cupiał pojechał z wiarą, że zobaczy nową jakość swojego zespołu. Jego nadzieje rozbudził Maciej Skorża, uznawany za jednego z najzdolniejszych i najnowocześniejszych trenerów. Swoje zrobiły też angaże dla Wojciecha Łobodzińskiego i Radosława Matusiaka, którzy należą do grona największych ulubieńców Leo Beenhakkera.

- Bogusław Cupiał rzeczywiście był trochę wzburzony. Mówił, że on już teraz myśli głównie o Lidze Mistrzów, bo z doświadczenia wie, że budowanie zespołu dopiero w czerwcu czy lipcu to nie jest dobry pomysł. W takich sytuacjach zawsze na coś brakuje czasu. A potem przychodzi rozczarowanie, gdy drużyna przegrywa z rywalem, który jednak jest w jej zasięgu. Muszę przyznać, że jego argumenty brzmiały bardzo logicznie - mówi europoseł i kandydat na prezesa PZPN Ryszard Czarnecki, który rozmawiał z Cupiałem po piątkowym meczu.

sports.pl / wislakrakow.com (dorotja)

Wisła żąda sprostowania. Cupiał nie był w Kielcach 26. lutego 2008, 17:18 (aktual. 26. lutego 2008, 17:31)

   * skomentuj
   * komentarze (48)
   * drukuj
   * wyślij 

Na słowa Ryszarda Czarneckiego (na zdj.) powołuje się PS w swoim artykule (Michał)

Wisła Kraków SA zażądała od "Przeglądu Sportowego" sprostowania artykułu "Cupiał zaczyna się już irytować", w którym Antoni Bugajski powołując się na europosła Ryszarda Czarneckiego informuje o irytacji właściciela Wisły po zremisowanym meczu w Kielcach na inaugurację rozgrywek Orange Ekstraklasy.

W dzisiejszym PS czytamy: "Rzadko się zdarza, by pojawiał się na wyjazdowych meczach swojej drużyny. Zdarzyło się tak w Kielcach. I wiemy, że patrząc na grę Wisły, lekko mówiąc, nie był zadowolony. (...) Cupiał po piątkowym meczu (1:1) był wściekły (...). W kuluarach kieleckiego stadionu wyrażał swoje niezadowolenie. - Był wzburzony. Mówił, że on już teraz myśli głównie o Lidze Mistrzów, bo z doświadczenia wie, że budowanie zespołu dopiero w czerwcu czy lipcu to nie jest dobry pomysł(...) - mówi europoseł i kandydat na prezesa PZPN Ryszard Czarneckim, który rozmawiał z Cupiałem".

Wisła powołując się na zasadzie art. 31 ust. 1 Prawa prasowego Wisła Kraków SA wnosi o zamieszczenie sprostowania o następującej treści: "Zarząd Wisły Kraków SA informuje, że nieprawdziwe są informacje zamieszczone w "Przeglądzie Sportowym" (...) jakoby właściciel Wisły Kraków, Pan Bogusław Cupiał, był obecny w Kielcach na meczu Kolportera Korony i Wisły Kraków w dniu 23 lutego 2008 r. W tym dniu Pan Bogusław Cupiał uczestniczył w wyjeździe służbowym poza granicami kraju. W świetle powyższego nieprawdziwymi pozostają informacje, że po w/w meczu w kuluarach kieleckiego stadionu Pan Bogusław Cupiał wyrażał niezadowolenie oraz że był wzburzony grą zespołu Wisły Kraków."

wisla.krakow.pl / wislakrakow.com (mefiTSo)

PS: Wisło, przepraszamy 29. lutego 2008, 08:00

   * skomentuj
   * komentarze (22)
   * drukuj
   * wyślij 

26. lutego "Przegląd Sportowy" poinformował o "wzburzeniu" Bogusława Cupiała po meczu Korona - Wisła. Dziennik powołał się na europosła Ryszarda Czarneckiego, który - jak twierdził - rozmawiał z Bogusławem Cupiałem w Kielcach. (Artykuł cytowaliśmy >>> w tym miejscu.) Kilka godzin później Biuro Prasowe naszego Klubu poinformowało, że właściciel "Białej Gwiazdy" w czasie wspomnianego spotkania przebywał poza granicami Polski i wezwało "Przegląd Sportowy" do zamieszczenia sprostowania. (Oświadczenie Wisły SA można przeczytać >>> tutaj.)

Dziś "Przegląd Sportowy" w zakończeniu artykułu "Wisło, przepraszamy" zamieszcza sprostowanie, które poprzedza obszernym redakcyjnym komentarzem. Tekst przytaczamy dla Was w całości:

Wisło, przepraszamy

Jak każdemu kibicowi w Polsce zależy mi na tym, żeby polski klub, po latach przerwy, awansował do elitarnej Ligi Mistrzów. Najbliżej osiągnięcia tego sukcesu jest krakowska Wisła.

Trener Maciej Skorża, najbardziej niedoceniany polski szkoleniowiec, buduje jak kilku jego poprzedników drużynę na miarę marzeń prezesa Bogusława Cupiała. Moment jest szczególny. Od lat bowiem Wisła to klub niespełnionych nadziei. Swoimi występami w rozgrywkach o europejskie puchary dostarczała nam wiele radości, ale przytrafiały jej się także kompromitujące porażki. Nawet świętego wyprowadziłoby to z równowagi. Trudno się więc dziwić, że z wpadkami nie umiał się pogodzić także prezes Bogusław Cupiał. Był czas, że zapowiadał, iż wycofa się z finansowania krakowskiego zespołu. Kolejny nieudany eksperyment, polegający tym razem na budowaniu wielkiej drużyny złożonej z najlepszych polskich piłkarzy, może wpędzić wiślaków w nowe kłopoty. To oczywiste.

Kto jednak nigdy niczego nie próbował stworzyć, a jedynie zajmował się odtwarzaniem i powielaniem cudzych pomysłów, nie zrozumie jaki to stres. Presja ciążąca na człowieku czasami przytłacza.

Sam wiem o tym doskonale. Mnie właściwe ustawienie zespołu, który ma poprowadzić "Przegląd Sportowy" do kolejnych sukcesów, kojarzy się z walką o wejście do prasowej Ligi Mistrzów. W drodze do Champions League mogą przytrafić się przykre wpadki i pomyłki. Szefowie krakowskiej Wisły wiedzą o tym doskonale.

Nie oznacza to jednak, że wszystkie błędy można w ten sposób usprawiedliwić. We wtorkowym wydaniu naszej gazety napisaliśmy, że Bogusław Cupiał pojawił się w Kielcach na meczu z Kolporterem i krytykował tam swój zespół. To nieprawda. Prezes był wtedy zupełnie gdzie indziej. Za tą przykrą wpadkę przepraszamy i Bogusława Cupiała, i Wisłę Kraków.

Życząc przy okazji awansu do Ligi Mistrzów.

Jacek Adamczyk

Przegląd Sportowy / wislakrakow.com (dorotja)


Artykuł Właściciel Wisły najbogatszym Małopolaninem 17. czerwca 2008, 10:13

   * skomentuj
   * komentarze (26)
   * drukuj
   * wyślij 

Bogusław Cupiał podczas meczu z Zagłębiem Sosnowiec (Daniel Gołda)

Tygodnik ‘Wprost” opublikował swój coroczny ranking 100 najbogatszych Polaków. Bardzo wysoko sklasyfikowany został w nim Bogusław Cupiał, właściciel Wisły i myślenickiej firmy Telefonika. Z majątkiem szacowanym na 5 miliardów złotych znalazł się na piątym miejscu owego rankingu.

Cupiał okazuje się również najbardziej majętnym obywatelem województwa Małopolskiego. Ubiegły rok dla właściciela Białej Gwiazdy był niezwykle udany. Klub w świetnym stylu sięgnął po mistrzowski tytuł, zaś Tele – Fonika Kable S.A., będąca wiodącym w świecie producentem kabli, osiągnęła rekordowe zyski.

Cupiał udziałowcem klubu z Reymonta stał się w 1998 roku. W ciągu dziesięciu lat swej działalności „wpompował” w klub kwotę przekraczającą 100 mln złotych. Wsparcie finansowe pozwoliło Wiśle wyjść z długów i z powodzeniem walczyć o tytuły mistrza Polski. Wciąż niespełniony pozostaje największy cel – awans do Ligi Mistrzów. Cupiał to postać niedostępna dla mediów i kibiców. W jednym z niewielu wywiadów, jakie udzielił w ostatnim czasie, mówił - Byłoby świetnie, gdyby udało nam się awansować do Ligi Mistrzów. Bardzo cenię młodego trenera Macieja Skorżę i dyrektora sportowego Jacka Bednarza. Liczę na ich pracę, ambicje, pomysłowość. Wiadomo, że szukamy nowych piłkarzy do zespołu. Trzeba to wszystko przemyśleć i poukładać. To duże wyzwanie dla zarządu i sztabu szkoleniowego. Oczywiście niezwykle ważne jest szczęście w losowaniu do gier eliminacyjnych Ligi Mistrzów. Mieliśmy już na swej drodze Real Madryt i Barcelonę – mówił w rozmowie dla Przeglądu Sportowego.

Odnosząc się do spekulacji na temat możliwej sprzedaży przez niego klubu, odparł - Kochałem Wisłę, kiedy byłem jej kibicem i kocham dzisiaj, bo to jest mój klub. Jestem człowiekiem odpowiedzialnym i nie ma mowy, abym nagle się z niego wycofał. Jeżeli to kiedyś nastąpi, nie zostawię klubu bez alternatywnej koncepcji funkcjonowania.

Na 37. pozycji rankingu tygodnika „Wprost” - z majątkiem wycenianym na około 780 mln złotych, sklasyfikowany został również prof. Janusz Filipiak, właściciel Cracovii.

wislakrakow.com (PM)

Bogusław Cupiał w Estonii ogląda porażkę Wisły z Levadią. 23 lipca 2009
Bogusław Cupiał w Estonii ogląda porażkę Wisły z Levadią. 23 lipca 2009
Bogusław Cupiał i Grzegorz Mielcarski (2006)
Bogusław Cupiał i Grzegorz Mielcarski (2006)