Filip Wroński

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 4: Linia 4:
0?4.10.1998. Pływackie GP Polski w Puławach. Najlepszymi zawodnikami okazali się Anna Uryniuk (Wisła Puławy) 1629 pkt oraz Mariusz Siembida (Lublinianka) 1751 pkt. Wśród mężczyzn drugi był Filip Wroński (Wisła) 1620 pkt.
0?4.10.1998. Pływackie GP Polski w Puławach. Najlepszymi zawodnikami okazali się Anna Uryniuk (Wisła Puławy) 1629 pkt oraz Mariusz Siembida (Lublinianka) 1751 pkt. Wśród mężczyzn drugi był Filip Wroński (Wisła) 1620 pkt.
 +
 +
"Filip nie miał łatwego dzieciństwa. Już w wieku siedmiu lat stracił ojca. Odtąd najważniejsze decyzje musiał podejmować sam albo z matką. Do klasy sportowej w Szkole Podstawowej nr 5 wysłali go jeszcze rodzice. Dlaczego? Zawodnik do końca nie wie, bo ani ojciec, ani matka sportu wyczynowo nie uprawiali. Myśleli pewnie, że z syna coś w przyszłości będzie, bo na tym etapie trudno jeszcze przecież wyrokować o talencie. W Wiśle istniała już wtedy minisekcja pływacka. W klasie sportowej, ale innej, ćwiczyły oprócz pływaków gimnastyczki. Na tle rówieśników Filip niczym specjalnym się nie wyróżniał. - Mogę powiedzieć, że byłem nawet jednym ze słabszych - mówi dzisiaj. Pomogło mu wówczas własne nastawienie, graniczące z determinacją w kontynuowaniu pływania i, paradoksalnie, rówieśnicy albo... ich brak. W klasie piątej z trzydziestu uczniów zostało ledwie trzech, a w klasie siódmej Filip był już sam. Przyczyny wydają się naturalne. - Myślę, że kolegom brakło wytrwałości. Od poniedziałku do piątku trzeba było chodzić zawsze na jeden trening, a czasami na dwa. Nie wszyscy to wytrzymywali. To wcale nie znaczy, że Wroński podchodził do treningu z wielkim entuzjazmem. Ćwiczył chętnie, ale bez przesady. - Scenariusz był mniej więcej podobny: po całym roku przychodziło zmęczenie, na wakacjach trochę odpocząłem i znów chciałem pływać. Nieraz zastanawiałem się, czy nie przerwać wszystkiego, ale wtedy szkoda mi było włożonej pracy i wyrzeczeń - mówi" Fragment artykułu z Dziennika Polskiego: [http://www.dziennikpolski24.pl/pl/aktualnosci/sport/662729-ze-sredniaka-mistrz.html zobacz]
 +
 +
[[Kategoria: Zawodnicy (pływanie)|Wroński Filip]]

Wersja z dnia 07:19, 12 wrz 2011

"Medalową kolekcję założył bardzo wcześnie. Teraz tylko ją wzbogaca. W tym roku 19-letni pływak Wisły Filip Wroński znów wrócił z mistrzostw Polski z kilkoma medalami.

- Zdobyłem srebrny medal na 100 m stylem klasycznym wśród seniorów, a w kategorii młodzieżowej na tym dystansie byłem pierwszy. Na 200 m klasykiem byłem wśród seniorów trzeci z czasem 2.19,66" - Dziennik Polski z 11 sierpnia 1998.

0?4.10.1998. Pływackie GP Polski w Puławach. Najlepszymi zawodnikami okazali się Anna Uryniuk (Wisła Puławy) 1629 pkt oraz Mariusz Siembida (Lublinianka) 1751 pkt. Wśród mężczyzn drugi był Filip Wroński (Wisła) 1620 pkt.

"Filip nie miał łatwego dzieciństwa. Już w wieku siedmiu lat stracił ojca. Odtąd najważniejsze decyzje musiał podejmować sam albo z matką. Do klasy sportowej w Szkole Podstawowej nr 5 wysłali go jeszcze rodzice. Dlaczego? Zawodnik do końca nie wie, bo ani ojciec, ani matka sportu wyczynowo nie uprawiali. Myśleli pewnie, że z syna coś w przyszłości będzie, bo na tym etapie trudno jeszcze przecież wyrokować o talencie. W Wiśle istniała już wtedy minisekcja pływacka. W klasie sportowej, ale innej, ćwiczyły oprócz pływaków gimnastyczki. Na tle rówieśników Filip niczym specjalnym się nie wyróżniał. - Mogę powiedzieć, że byłem nawet jednym ze słabszych - mówi dzisiaj. Pomogło mu wówczas własne nastawienie, graniczące z determinacją w kontynuowaniu pływania i, paradoksalnie, rówieśnicy albo... ich brak. W klasie piątej z trzydziestu uczniów zostało ledwie trzech, a w klasie siódmej Filip był już sam. Przyczyny wydają się naturalne. - Myślę, że kolegom brakło wytrwałości. Od poniedziałku do piątku trzeba było chodzić zawsze na jeden trening, a czasami na dwa. Nie wszyscy to wytrzymywali. To wcale nie znaczy, że Wroński podchodził do treningu z wielkim entuzjazmem. Ćwiczył chętnie, ale bez przesady. - Scenariusz był mniej więcej podobny: po całym roku przychodziło zmęczenie, na wakacjach trochę odpocząłem i znów chciałem pływać. Nieraz zastanawiałem się, czy nie przerwać wszystkiego, ale wtedy szkoda mi było włożonej pracy i wyrzeczeń - mówi" Fragment artykułu z Dziennika Polskiego: zobacz