Janell Burse
Z Historia Wisły
Janell Burse urodziła się 19 maja 1979 roku, mierzy 196 cm przy 90,3 kg wagi, gra na pozycji center.
W latach 2006-2008 była zawodniczką USK Praga. Sezon 2008/09 spędziła w występującym w Pucharze FIBA Dynamo Moskwa, gdzie osiągała średnio 13,3 pkt i 8,3 zbiórki na mecz. Ma także na koncie występ w meczu Gwiazd Euroligi 2006, w drużynie "Reszty Świata".
W lidze WNBA Burse występuje od 2001 roku. Pierwsze trzy sezony spędziła w Minnesocie, by przenieść się do Seattle Storm. W 2008 roku Burse nie występowała w lidze WNBA, natomiast w 2007 roku w barwach Storm rozegrała 29 spotkań, notując średnio 8,8 pkt, 5,3 zbiórek oraz 1 blok.
9 czerwca 2009 roku podpisała kontrakt z Wisłą, zadebiutowała 10 października w meczu z UTEX ROW. 2 stycznia 2011 roku klub poinformował o rozwiązaniu kontraktu z Janell.
Janell Burse na pozycję centra
9 czerwca 2009 11:30
Kolejną zawodniczką, która wzmocni Wisłę Can-Pack Kraków w sezonie 2009/10 będzie Janell Burse - poinformował wiceprezes TS Wisła Piotr Dunin-Suligostowski. 30-letnia Amerykanka występuje na pozycji środkowej. Obecnie broni barw Seattle Storm w lidze WNBA. Doświadczona zawodniczka może pochwalić się m.in. tytułem mistrzyni WNBA wywalczonym w 2004 roku.
Urodzona 19 mają 1979 roku Amerykanka mierzy 196 cm wzrostu, waży 90,3 kg. Od kilku sezonów reprezentuje drużynę WNBA Seattle Storm. Znana jest również z występów w Europie:
- sezony 2006-2008: USK Praga (Euroliga) - 12,9 pkt./ mecz; 8,6 zbiórek/ mecz
- sezon 2009: Dynamo Moskwa (Puchar FIBA) - 13,3 pkt./ mecz; 8,3 zbiórek/ mecz
W roku 2006 Janell Burse wystąpiła w meczu Gwiazd Euroligi (Rest of the World).
Źródło: wislacanpack.pl
Janell Burse przybyła pod Wawel
8. październik 2009
Dziś o godz. 11.30 na krakowskim lotnisku im. Jana Pawła II w Balicach wylądował samolot z Janell Burse na pokładzie. Amerykankę przywitał wiceprezes TS Wisła Piotr Dunin-Suligostowski.
Z lotniska zawodniczka przyjechała do hali Wisły, gdzie spotkała się z m.in. z prezesem Ludwikiem Mięttą-Mikołajewiczem. Wieczorem Janell Burse weźmie udział w pierwszym treningu swojej nowej drużyny.
Wisła Can-Pack jest już niemal w komplecie. Oczekujemy już tylko na brazylijską skrzydłową Iziane Castro Marques, która spodziewana jest w Krakowie na początku listopada.
Źródło: wislacanpack.pl
Zwycięski debiut Janell Burse
10. październik 2009
Dwa dni temu do Krakowa przyleciała Amerykanka Janell Burse. Nowa center Wisły Can-Pack zadebiutowała dziś w wyjazdowym meczu z UTEX ROW Rybnik. Rozegrała niemal 23 minuty, rzuciła 16 punktów i zebrała 13 piłek z tablicy, a Wisła pokonała rybniczanki 85:69.
Wysokie zawodniczki Wisły brylowały dziś na parkiecie. Kolejne 16 punktów rzuciła dziś Ewelina Kobryn, zaś 15 Agnieszka Majewska. To druga wygrana wiślaczek w tym sezonie ligowym.
UTEX ROW Rybnik - Wisła Can-Pack Kraków 69:85 (12:19, 17:26, 18:17, 22:23)
UTEX ROW: Whitney Boddie 15, Katarzyna Krężel 14, Nikita Bell 10, Devanei Hampton 10, Monika Sibora 7, Martyna Koc 7, Agnieszka Jaroszewicz 4, Karolina Stanek 2, Małgorzata Chomicka 0, Katarzyna Suknarowska 0
Wisła Can-Pack: Ewelina Kobryn 16, Janell Burse 16, Agnieszka Majewska 15, Liron Cohen 11, Katarina Zohnova 11, Marta Fernandez 10, Magdalena Skorek 6, Agnieszka Kułaga 0, Anna Wielebnowska 0, Paulina Gajdosz 0, Dorota Gburczyk 0.
Źródło: wislakrakow.com
Pogodzili ogień z wodą, czyli temperamentna Liron i wrażliwa Janell
2009-12-31
Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Wojciech Batko
Budynek przy ul. Reymonta w Krakowie jest istną wieżą Babel. Obok Polek i Liron Cohen, rodem z Izraela, w zespole Wisły Can-Pack są Amerykanka, Hiszpanka, Czeszka, Brazylijka i Serbka. Do tego hiszpański duet szkoleniowców. Więc klubowym "językiem urzędowym" stał się angielski. A mecze koszykarek "Białej Gwiazdy" znowu cieszą się olbrzymią popularnością. W zasadzie każda z pań ma swoich sympatyków. Co zrozumiałe, grupki zwolenników Liron Cohen i Janell Burse należą do najliczniejszych. Jakie są te koszykarki poza boiskiem? O tym pisze Wojciech Batko.
Liron Cohen aspiruje przecież do miana czołowej rozgrywającej na Kontynencie, a w tej dyscyplinie sportu kompetentny "reżyser" to prawdziwy skarb! Z kolei Janell Burse jest najlepsza w Eurolidze w grze na tablicach! Króluje tak w liczbie zdobywanych punktów jak i w zbiórkach piłek. Zadziwia też konsekwencją na parkiecie i bogatym repertuarem podkoszowych akcji. Nie dziwi więc, że mecze koszykarek "Białej Gwiazdy" znowu cieszą się olbrzymią popularnością i trzeba jedynie żałować, że Kraków długo jeszcze pozostanie zaściankiem, jeśli chodzi o sportową infrastrukturę - czytaj: o halę z prawdziwego zdarzenia...
Oczywiście kibice "chodzą na Wisłę", ale też po to, żeby podziwiać kunszt poszczególnych zawodniczek. W zasadzie każda ma swoich sympatyków. Co zrozumiałe, grupki zwolenników Liron Cohen i Janell Burse należą do najliczniejszych. Zobaczmy więc, jakie te koszykarki są poza parkietem. Jakie wartości mają dla nich największe znaczenie, co jest dla nich ważne, a co jakby mniej. Pamiętając, że to jakimi są kobietami ma niebagatelny wpływ na ich zawodowe, czyli sportowe postawy i dokonania.
Miejsce na ziemi
Jerozolima, Jerozolima, Jerozolima... Wydaje się, że o rodzinnym mieście 27-letnia Liron Cohen mogłaby mówić bez końca. Zgadza się też, żeby nazywać ją szczęściarą... - Bo trzeba mieć szczęście, a przecież nie każdemu jest to dane, żeby móc powiedzieć, że posiada się to małe, ale tylko swoje miejsce na ziemi. A tym jest dla mnie Jerozolima. I zawsze będzie, choć dziś nie powiem, że na pewno wrócę tam na stałe. Życie przecież tak pędzi. Liczy się atmosfera domu, w którym się wychowała. Dzieciństwo, dorastanie i wchodzenie w dorosłość. W miejscu pięknym, historycznie i religijnie wyjątkowym, ale też niekoniecznie łatwym do codziennego, zwykłego życia. A już na pewno nie sielankowym. - Udało mi się jednak wynieść stamtąd wartości, którymi staram się kierować. Choćby wiarę w ludzi i otwartość wobec nich. A także pielęgnowanie otrzymanych talentów. Gdy słyszy się te słowa, łatwo zrozumieć, dlaczego nawet dla nieznajomych Liron zawsze ma szczery, życzliwy uśmiech i choć chwilę, żeby zamienić parę słów, dać autograf. Błyskawicznie też zintegrowała się z wiślackimi koleżankami. A przy ul. Reymonta mamy istną wieżę Babel - obok Polek i Liron Cohen rodem z Izraela, w zespole są także Amerykanka, Hiszpanka, Czeszka, Brazylijka i Serbka. Do tego hiszpański duet szkoleniowców. Klubowym "językiem urzędowym" stał się więc angielski, którym władają wszystkie zawodniczki oraz trener-asystent Jordi Aragones. Będący przy okazji tłumaczem "pierwszego" - Jose Ignacio Hernandeza, posługującego się tylko hiszpańskim. Musimy jednak przyznać, że przesympatyczny Hernandez czyni postępy tak w języku angielskim jak i polskim. Czego nie można powiedzieć o zagranicznych zawodniczkach - jakoś polskiego nie zgłębiają, poza zdawkowymi słowami i zwrotami...
Cicha i wrażliwa
Przeciwieństwem wesołej, nie mogącej dłużej usiedzieć w jednym miejscu Cohen, jest jej koleżanka zza Wielkiej Wody - Amerykanka Janell Burse. Wyjątkowo stonowana i cicha trzydziestolatka, rodem z Nowego Orleanu. Do tego stopnia, że szef wiślackiej żeńskiej koszykówki, Piotr Dunin-Suligostowski uznał to za... błogosławieństwo. Szczególnie po doświadczeniach z rodaczką Burse - Karą Brown-Braxton.
- Po prostu na Janell można polegać. Dla niej słowo jest rzeczą świętą. Może być przykładem podejścia do uprawianej profesji. Kara też była świetną koszykarką - tyle że my, praktycznie codziennie, nie mieliśmy pewności, co wymyśli, a mówiąc wprost, co jej akurat strzeli do głowy! W drużynie żartują, że czasami trzeba sprawdzać, czy Janell jest w szatni lub w autokarze, bo jej nie widać i nie słychać. Choć wzrostu jest słusznego - mierzy 196 cm. Ma za to nieprzebrane chyba pokłady życzliwości dla bliźnich oraz współczucia na ludzką krzywdę. Zawsze jest chętna do bezinteresownej pomocy. Wiślackie koszykarki doświadczają tego na każdym kroku. Inni przekonali się o tym, kiedy los okrutnie ich doświadczył. Na przykład w sierpniu 2005 roku, gdy południowe wybrzeże Stanów Zjednoczonych zaatakował huragan Katrina. Uznawany za jeden z trzydziestu najbardziej morderczych cyklonów tropikalnych, jakie nawiedziły USA i szósty z cyklonów atlantyckich, pod względem siły wiatru. Największe zniszczenia Katrina spowodowała w Nowym Orleanie. Do tego stopnia poruszyło to Janell Burse, że na pomoc dla ofiar oraz na odbudowę po hekatombie przeznaczyła znaczną część swojego majątku! I być może nikt by o tym nie wiedział, gdyby nie media, które nie mogły nie wyeksponować postawy znanej sportsmenki, m.in. mistrzyni WNBA, czyli najsilniejszej kobiecej ligi na świecie. - Ale ja nie zrobiłam nic szczególnego. Mnie się powiodło w życiu, więc w ten sposób starałam się za to podziękować i ulżyć ludziom boleśnie doświadczonym przez siły przyrody. Taka jestem, tak zostałam wychowana. Piotr Dunin-Suligostowski zauważył. - I raczej więcej na ten temat od Janell się nie dowiemy. Ona wychodzi z założenia, że o człowieku mówią jego czyny. A przecież została tzw. twarzą akcji pomocy dla ofiar tego kataklizmu!
Magiczny Rynek
Kiedy Liron Cohen zdecydowała się podpisać kontrakt z Wisłą Can-Pack rozpoczęła błyskawiczne zgłębianie wiedzy o Polsce i Krakowie. - Owszem, nie była to dla mnie biała plama, ale dopiero po przyjeździe przekonałam się, jak dużo będę miała do nadrobienia. I czyni to z zadziwiającą konsekwencją, mimo niezwykle napiętego harmonogramu, który najkrócej można przedstawić tak: codzienne treningi oraz mecze w układzie weekend - środa. Dość powiedzieć, że od połowy września do 19 grudnia koszykarki miały jedynie tydzień, w którym rozegrały tylko jedno spotkanie! - Nie jest to z mojej strony kurtuazja, ale w Krakowie czuję się prawie jak w domu. Prawie, gdyż Jerozolima na zawsze pozostanie pierwsza w moim sercu. Wspaniałe jest w Krakowie to, że niemal na każdym kroku można obcować z historią. Bogatą do tego stopnia, jakby była dana tylko wybrańcom. I może niektórych zaskoczę, ale najbliższy jest mi nie Kazimierz, choć wyjątkowy, nostalgiczny i piękny, ale Rynek Główny. Dla mnie miejsce po prostu magiczne. Dla wędrówek po Krakowie Liron potrafiła ograniczyć czytanie książek czy relaksowanie się przy muzyce. W rytmach preferuje te rodzime, izraelskie (z różnych lat), ciągle jeszcze stosunkowo mało znane poza jej ojczyzną. Natomiast przy doborze lektur w dużym stopniu decyduje nastrój dnia. - Niczego jednak nie tracę. Czytać czy słuchać mogę przecież w trakcie naszych licznych podróży. Czas szybciej wtedy płynie.
Cohen bardzo sobie też ceni, że w Krakowie jest stosunkowo liczna i życzliwa sobie społeczność żydowska. "Nową" przyjęto jak swoją. Jakby tylko na chwilę gdzieś wyjechała i wróciła do domu. A przecież była klasycznym przybyszem z zewnątrz. - Taka postawa na pewno pomogła mi w asymilacji ze środowiskiem i z miastem. Przyjemnie zaskoczyła mnie także atmosfera w Wiśle. Powiedzieć, że jest wręcz rodzinna nie będzie ani przesadą, ani nadużyciem. Dodajmy, że w Krakowie Liron jest sama, a zagadnięta na ten temat tajemniczo się uśmiecha, stwierdzając, że ta sfera prywatności jest tylko dla niej.
Generalnie jest OK
Janell Burse również czuje się w Krakowie bardzo dobrze. I owszem, także stara się poznawać bogactwa naszego miasta. Trudno jednak - na ten temat - "wydobyć z niej" dużo więcej od zdawkowego OK! Ale potwierdzeniem właściwego wyboru miejsca do pracy i życia może być jej ciepły uśmiech. Biorąc pod uwagę powściągliwość Janell oraz nieuzewnętrznianie przez nią nastrojów i uczuć, to i tak sporo. Janell preferuje ognisko domowe - i także tu w Krakowie stara się jak najwięcej przebywać w mieszkaniu wynajętym jej przez klub. Co nie znaczy, że stroni od kontaktów choćby z koleżankami z drużyny. Na wszystko musi być jednak właściwy czas. W tym także na spotkanie na swojej drodze tej "drugiej połowy jabłka"... Do Krakowa Janell przyjechała jako "singielka". Taka życiowa postawa wynika m.in. z zasad wpojonych Janell w rodzinnym domu w Nowym Orleanie, gdzie szczególnie ceniono takie wartości jak wrażliwość na potrzeby innych, sumienną pracę i postępowanie pozwalające zasłużyć na miano porządnego człowieka. A elementem scalającym są rodzina i tradycja. Mogliśmy się o tym przekonać, kiedy Burse - w przeddzień wylotu do Stanów na Boże Narodzenie - mówiła o zbliżających się świętach w Houston, gdzie mieszkają najbliżsi koszykarki. - Nie będzie żadnych ekstrawagancji. Najpierw wspólne wyjście do kościoła, potem rodzinny obiad, wreszcie prezenty. Ale drobne, czyli raczej upominki przypominające, że jesteśmy razem i pamiętamy o sobie.
Noworoczne życzenia
Dziś obie koszykarki Wisły przywitają nowy, 2010 rok. Wcześniej, w Jerozolimie, uczyni to Liron Cohen. Życząc sobie, żeby była jeszcze lepszym człowiekiem, zrobiła jak najwięcej dla Wisły i potrafiła dokonywać właściwych życiowych wyborów. Potem w Houston lampkę szampana wypije Janell Burse. Prosząc Opatrzność m.in. o możliwość dobrego wykonywania swojej pracy, gdyż w życiu nie ma niczego za darmo. Liron zamierza przywitać 2010 rok w gronie znajomych, na luźnej zabawie. Janell nie miała jeszcze skonkretyzowanych planów, licząc na spontaniczny pomysł własny albo kogoś z rodziny lub przyjaciół.
Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Wojciech Batko
Mecz Gwiazd: Najskuteczniejsze wiślaczki
9. stycznia 2010
Ewelina Kobryn i Janell Burse stanęły w sobotę naprzeciw siebie w meczu pokazowym pomiędzy reprezentacją Polski a Gwiazdami PLKK. Zawodniczki Wisły Can-Pack zdobyły najwięcej punktów dla swoich zespołów, a prowadzona przez duet hiszpańskich trenerów Wisły drużyna Gwiazd PLKK pokonała reprezentację Polski 95:75.
Kobryn zdobyła dla Biało-Czerwonych 11 "oczek" zaś Burse dla Gwiazd 18. Oprócz nich wystąpiły także trzy inne zawodniczki Wisły: Agnieszka Majewska (Polska, 5 pkt), Paulina Pawlak (Polska, 4 pkt) oraz Marta Fernandez (Gwiazdy, 4 pkt).
Reprezentacja Polski - Gwiazdy PLKK 75:95 (17:20, 21:30, 19:23, 18:22)
Polska: Kobryn 11, Mieloszyńska 10, Gala 8, Idczak 6, Majewska 5, Krężel 4, Pawlak 4, Krawiec 4, Piekarska 4, Walich 3, Babicka 3, Dźwigalska 3, Skobel 2, Sosnowska 2, Pietrzak 2, Gulak-Lipka 2, Żurowska 2, Tomiałowicz 0, Gajda 0, Jeziorna 0.
Gwiazdy PLKK: Burse 18, Matovic 17, Shields 14, Richards 10, Spencer 10, Bortelova 9, Carter 7, Denson 4, Fernandez 4, Gahan 2.
Źródło: wislakrakow.com
W Wiśle czuję się jak w domu
25 września 2010
Musimy grać jak świetna drużyna, bo taką byłyśmy w ostatnim sezonie. Teraz trzeba potwierdzać to na parkiecie - zapowiada po powrocie do Krakowa koszykarka Wisły Can-Pack, Amerykanka Janell Burse.
Damian Juszczyk: Jak czujesz się z powrotem w Krakowie?
Janell Burse: - Jestem szczęśliwa, że znowu tu jestem. Lubię wracać do tego samego zespołu, grając w Europie, czuję się wtedy jak w domu. Dobrze zobaczyć znajome twarze, zaprzyjaźnione osoby i te same miejsca.
Jak oceniasz Wasz pierwszy mecz? Nie grałyście jeszcze o ligowe punkty, ale walki nie brakowało.
- Zawsze kiedy wychodzimy na parkiet i stajemy naprzeciw rywala musimy grać twardo, tak jakby ten mecz o wszystkim decydował - nawet jeśli tak nie jest. To jedyna droga, żebyśmy grały coraz lepiej jako zespół, więc to dla nas bardzo ważne.
Jesteś zadowolona ze swojej gry? Zdobyłaś aż 17 punktów…
- Nie w pełni. Muszę złapać swój rytm. Mój rzut z wyskoku ciągle nie jest taki, jak bym tego chciała. Jest kilka małych rzeczy, które chcę poprawić.
Co myślisz o poziomie drużyny? Część koszykarek odeszła, ale są inne wartościowe zawodniczki.
- Na pewno jest inaczej. To dla mnie trochę dziwne uczucie - wrócić po tak udanym ostatnim sezonie i zobaczyć tyle zmian i nowych twarzy. Mamy utalentowane koszykarki. Musimy tylko grać razem i odpowiednio podzielić się rolami w zespole.
Czy, kiedy wychodzisz na parkiet, wciąż z tyłu głowy jest myśl o tym, że jesteście uczestniczkami Final Four Euroligi Kobiet?
- Zdecydowanie tak. To coś, z czego powinnyśmy być dumne. Musimy grać jak świetna drużyna, bo taką byłyśmy w ostatnim sezonie. Teraz trzeba potwierdzać to na parkiecie.
Rozmawiał Damian Juszczyk
Źródło: tswisla.pl
Rozwiązany kontrakt z Janell Burse
2 stycznia 2011
Janell Burse nie zagra już w Wiśle Can-Pack Kraków. Towarzystwo Sportowe Wisła poinformowało o rozwiązaniu kontraktu z amerykańską koszykarką.
Jako powód rozwiązania umowy podano "zalecenia medyczne uniemożliwiające dalsze występy Zawodniczki w sezonie 2010/2011".
Janell Burse trafiła do Wisły półtora roku temu. Dobrze prezentowała się w poprzednim sezonie, w którym Wisła Can-Pack awansowała do Final Four Euroligi. Władze naszego klubu postanowiły więc przedłużyć umowę z Amerykanką o kolejny rok, jednak zawodniczka nie spisywała się tak dobrze - m.in. z powodu problemów zdrowotnych. Nie wiadomo jeszcze jaką koszykarkę Wisła postanowiła ściągnąć w jej miejsce. (...)
Źródło: wislakrakow.com
Źródło statystyk i danych do biogramu
- informacje własne
- doniesienia medialne
- http://www.plkhistory.ugu.pl
- http://www.pzkosz.pl