Kazimierz Antkowiak

Z Historia Wisły

Kazimierz Antkowiak.
Kazimierz Antkowiak.
Daniel Dubicki i Kazimierz Antkowiak
Daniel Dubicki i Kazimierz Antkowiak

Kazimierz Antkowiak związał się z Towarzystwem Sportowym Wisła w 1985 roku - od tamtego czasu był między innymi inspektorem sekcji piłkarskiej, kierownikiem wydziału szkolenia, pracował na stanowisku dyrektora organizacyjno-szkoleniowego. Był też kierownikiem drużyny siatkarek Wisły Enion Kraków, którym do dziś służy pomocą i radą.

12 października 2006 roku Antkowiakowi powierzono funkcję dyrektora wykonawczego pionu sportowego Wisła Kraków SSA. W 2007 roku został dyrektorem do spraw bezpieczeństwa.

Dyrektor ośrodka treningowego w Myślenicach.

Kazimierz Antkowiak - bezpieczeństwo

Bardzo ważnym działem klubu jest ten, który odpowiada za bezpieczeństwo meczów. W Wiśle od lat szefem jest tutaj Kazimierz Antkowiak, w różnych rolach związany z "Białą Gwiazdą" od ponad dwudziestu lat. Nie kryje on, że to ciężki kawałek chleba.

- To chyba jedna z najbardziej stresujących funkcji w klubie - mówi. - Trzeba brać odpowiedzialność za to, co dzieje się na stadionie. Trzeba być do tego przygotowanym. Ja mam doświadczenie, bo pracowałem w resorcie spraw wewnętrznych. Mam przygotowanie do zabezpieczania imprez masowych. W dniu meczu do pracy przychodzę o godzinie 6 rano, a wychodzę grubo po północy. Tak naprawdę przygotowania do meczu zaczynają się już kilka dni wcześniej. Trzeba spotykać się m.in. z policją, ustalić strategię działania.

Pan Kazimierz przyznaje, że z kibicami Wisły nie ma większych problemów, a współpraca układa się bardzo dobrze.

- Mieliśmy co prawda ostatnio historię, kiedy nie zgodziliśmy się na prezentację oprawy nie związanej z meczem. Wyjaśniliśmy sobie już jednak wszystko i mam nadzieję, że kibice zrozumieli, dlaczego podjęliśmy taką decyzję. Generalnie kibice Wisły to rozsądni ludzie, z którymi można dojść do porozumienia. I im, i nam zależy na tym, żeby na ten stadion przychodziło jak najwięcej ludzi i żeby panowała na nim jak najlepsza atmosfera.

Powyższy tekst jest fragmentem artykułu pt: "Oni też pracowali na mistrzostwo Polski"
Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz


O dyrektorze ds. bezpieczeństwa słów kilka:

28 maja 2013

Zapewne wielu z was zastanawiało się dlaczego podczas ostatniego meczu kibice na trybunie C wyrazili swoją dezaprobatę wobec działań dyrektora ds. bezpieczeństwa naszego klubu.

Poniżej kilka faktów, które mogły wpłynąć na takie a nie inne postrzeganie tej, jakże ważnej persony zatrudnionej w Wiśle Kraków SA.

Wszystkie osoby, które aktywnie działają w tzw. ruchu kibicowskim miały mniejszą bądź większą styczność z Panem dyrektorem. Z pozoru dość miły i sympatyczny człowiek, niestety z przeszłością jak i wielu innych na tym stanowisku w Polsce. I to niestety ta przeszłość powoduje, że najprawdopodobniej bliżej mu to tej drugiej, mundurowej strony.

Od lat SKWK próbuje wpłynąć na klub, aby wykonywać tylko te polecenia policji, które mają oparcie w obowiązującym w naszym kraju prawie. Pojawiające się głosy, że podczas meczów na naszym stadionie „rządzi policja” nie są niestety niczym nieuzasadnionymi pomówieniami. Przypomnijmy kilka zdarzeń z ostatniego tylko okresu.

Listopad zeszłego roku, mecz ze Śląskiem Wrocław. Policja szaleje dookoła stadionu jak nigdy dotąd. Zbierający na oprawę przedstawiciele SKWK zostają zatrzymani przez policję, która twierdzi, że zbierają pieniądze nielegalnie i do tego w miejscach do tego nie przeznaczonych – wcześniej wystarczył jeden telefon i sprawa byłaby wyjaśniona. W tym dniu jednak Pan dyrektor staje się osobą widmo. Wiele czasu i poświęcenia ze strony przedstawicieli SKWK powoduje jednak, że bezprawnie działający mundurowi postanawiają odpuścić.

W tym czasie na płocie Parku Jordana pojawiają się transparenty dotyczące dezaprobaty wobec działań rządu, wojewody i policji wobec kibiców. Kto je powiesił? Nie wiadomo ale z naszych informacji wynika, że podczas rozmowy z mundurowymi Pan dyrektor przekazał, że wszystkie osoby zostały nagrane na monitoringu, a sam monitoring trafił już do jednostki ds. walki z chuliganami stadionowymi. Zastanawia w tym wszystkim nadgorliwość w działaniu. Wypada też zapytać, na jakiej podstawie przekazano nagrania i od kiedy to chuligani stadionowi wieszają transparenty o treściach politycznych na płotach? Ciekawym jest też, że osoba która jeszcze chwilę wcześniej była osobą widmo, formalnie na L4, jednak aktywnie działała w tym dniu na stadionie.

Wróćmy na chwilę do przedstawicieli SKWK, którzy mieli wnieść transparent na stadion – nie trzeba chyba mówić, że transparent nie zawierał żadnych treści zakazanych. Ochrona mówi wyraźne nie – decyzję podejmuje kolejna osoba widmo, ponoć zastępująca w tym dniu Pana dyrektora. Jak się później okaże, przedstawiciel policji i Pan dyrektor siedzieli obok tej osoby i wydali takie a nie inne polecenie. Nie pierwszy raz zresztą okazało się, że policja ingeruje w treści flag i transparentów wnoszonych na nasz stadion. Na jakiej podstawie prawnej? Nie wiadomo.

Z tym meczem wiąże się jeszcze jedna historia – kibica, który mecz postanowił oglądnąć z rodziną w domu, a do teraz toczy się przeciwko niemu sprawa w sądzie za niewykonanie podczas tego właśnie meczu polecenia porządkowego wydanego na podstawie ustawy przez spikera oraz służbę porządkową i nieopuszczenie ciągu komunikacyjnego sektora G stadionu. Kto zeznał w toku sprawy, że osoba ta rzeczywiście na meczu była? Zgadnijcie sami.

Podpisane z klubem porozumienie miało wyeliminować m.in. nadgorliwość i uległość wobec bezpodstawnej ingerencji służb mundurowych w życie kibiców. Jak jednak wiadomo, papier wszystko przyjmie a życie toczy się dalej.

Wciąż te same problemy – zezwalanie policji na działania w obrębie stadionu, na które zgody w świetle ustaw mieć wcale nie muszą. Awantury i rozkazy wydawane przez wysoko postawionych policjantów, czy przekazywanie informacji i danych, których przekazywać wcale nie trzeba. Co ciekawsze, dawane są też zakazy klubowe na podstawie żądań policji, zakazy które potem uchylane są przez Ekstraklasę SA jako wydane bez dowodów. Sytuacji tych w ostatnich latach było już tak wiele, że wreszcie trzeba powiedzieć stop.

Ostatni mecz z Ruchem. Sprawa dotyczy przedstawicieli SKWK, którym zapewniono m.in. w ramach porozumienia z klubem dostęp do murawy podczas trwania meczu. Sytuacja podobna do tej z meczu ze Śląskiem. Znów dyrektor jest osobą widmo, formalnie na L4, praktycznie wydającą decyzje po cichu. Próba wywieszenia jednej ze zgodowych flag kończy się interwencją ochrony, która siłą chce usuwać osoby, które są uprawnionego do przebywania przy murawie. Sprawę udaje się uspokoić ale jak się potem okazuje, szef ochrony z rozbrajającą szczerością przyznaje, że decyzję o usunięciu osób z SKWK wydała policja. Tak, policja, która nie ma w tym przypadku żadnego prawa ingerować w zabezpieczenie imprezy masowej na stadionie. Okazuje się też, że jeszcze ktoś był wtedy przy monitoringu. Zgadnijcie kto.

Na zakończenie trzeba też wspomnieć o sprawach, które dotyczą każdego kibica, niezależnie od tego, czy działa aktywnie, czy skupia się głownie na oglądaniu widowiska sportowego. Czy nie dziwi fakt zachowań ochrony? Ciągłych problemów z napojami, plecakami, parasolami. Przeszukiwaniem nawet najmłodszych kibiców? Sprawy te SKWK stara się od lat rozwiązywać, są pewne ustalenia na najwyższych szczeblach klubowych. Co się potem okazuje – „decyzja dyrektora”, „my nic nie wiemy”, „taki rozkaz”, i wciąż te same problemy i wciąż kręcimy się w kółko, bo cytując klasyka: „zgody nie ma”.

Czy może wreszcie nadeszła chwila, żeby ta zgoda się pojawiła? Że być może trzeba dokonać w klubie jakiś zmian? Że może są w tym kraju osoby, które mają uprawnienia do zarządzania bezpieczeństwem stadionu a nie mają przeszłości mundurowej? Miejmy nadzieję, że tak i że przekonamy się o tym już wkrótce.


Źródło:http://skwk.pl/


Ciekawostki:

  • Urodził się w Bydgoszczy
  • Był obrońcą bydgoskiego Chemika

Galeria