Krajowy Związek Turystyczny

Z Historia Wisły

Krajowy Związek Turystyczny (KZT) - jak sama nazwa mówi – organizacja zajmująca się propagowaniem turystyki. Powstała w Krakowie w 1906 r. Rychło też w orbicie jej zainteresowań znalazł się dynamicznie rozwijający się sport. Poprzez specjalnie utworzoną Sekcję Sportową, a w jej ramach koła, starała się sprawować pieczę nad raczkującymi w Krakowie klubami – z marnym skutkiem.

Wisła a KZT

W roku 1909 wstępuje „Wisła” wraz z „Cracovią” do Sekcji Sportowej „Krajowego Związku Turystycznego” w Krakowie” – pisano po latach. Informacja nie jest ścisła, gdyż wszystko na to wskazuje, że pierwsza do KZT wstąpiła Cracovia i to już 20 stycznia 1908 roku wraz z innymi krakowskimi związkami sportowymi. Działo się to z wyraźnej inicjatywy KZT. Wtedy też powstała Sekcja Sportowa Związku. Nic dziwnego, że Cracovia uzyskała spory wpływ we władzach Sekcji, a potem podlegających jej kołach sportowych (w tym w „kole footballistów”). Z tego też zapewne powodu stała się I. drużyną tegoż koła.

Kiedy do KZT wstąpiła Wisła? Dokładnej daty nie znamy. Faktem jednak było, że wraz z rozpoczynającym się wiosennym sezonem Wisła jest już członkiem KZT i stanowi II. drużynę koła footballowego. KZT wyraźnie dążył do skupienia w swoich ramach całej aktywności klubowej w Krakowie i miał na to pełne błogosławieństwo władz miejskich o czym informowała ówczesna prasa. Sekcja sportowa KZT miała w zamierzeniach zadbać o zbudowanie odpowiednich obiektów sportowych dla różnych dyscyplin sportowych i organizować zawody. W program zawodów wiosennych sekcji miały wejść: „Matche footballowe, zawody w lekkiej atletyce i kolarskie. Zawody te niewątpliwie przyczynią się do rozbudzenia zamiłowania do ćwiczeń sportowych wśród naszej młodzieży” – informował krakowski "Czas" w kwietniu i pierwsze imprezy sportowe zorganizowane przez KZT wiosną zdawały się spełniać te nadzieje.

Jesienią nastąpiło jednak poważne tąpnięcie w działalności Związku: „nie ułożono żadnego programu, a młodzież i kluby, grupujące się w koło sekcyi sportowej, pozbawione są najpotrzebniejszych rekwizytów. Nic dziwnego, że ogół ogarnia zniechęcenie; poszczególne drużyny footballowe, które dawniej rozporządzały zawsze potrzebnymi przyborami, obecnie w ciągu wakacyj, nie miały nawet piłek do gry”. Nic dziwnego, że kluby zaczęły na własną rękę organizować spotkania piłkarskie, nie licząc na pomoc Związku. Formalnie odbywały się one jeszcze pod egidą KZT, ale niezadowolenie w klubach należących do KZT narastało i jego funkcjonowanie w takiej formie nie miało przyszłości.

Czary goryczy, wydawało się, przelał derbowy mecz Wisły z Cracovią (1908.10.18 1:3) toczony w anormalnych warunkach pogodowych. Warunki, jakie zaserwował młodym adeptom futbolu KZT były również anormalne. Oburzony "Czas" pisał: „jak można było zostawić ich po grze w zimnej szatni, bez gorącej herbaty lub gorącego mleka z pobliskiej mleczarni...”; pamiętać o tym „należy .. nie tylko w imię ludzkości i z tego już względu, że przecież dwudziestu dwóch młodzieńców, biorących udział w walce, robi wprost podarunek Związkowi, który od widzów pobiera opłaty. Drugi przykład niedbalstwa funkcyonaryuszy biura objawiał się w braku opatrunków na boisku. Jeden z uczestników gry, kopnięty przypadkowo, nie miał czem ani obmyć rany, ani jej czem zabandażować...”.

Do rozpadu TZR jednak nie doszło i nowy sezon wiosenny 1909 r. Wisła z Cracovią nadal rozpoczęły jako drużyny Sekcji Sportowej i koła futbolistów KZT.

W połowie marca dokonano zresztą wyboru nowych Władz Sekcji. Z wiślackiego punktu widzenia istotnym był fakt, że na czele sekcji jako prezes stanął Tadeusz Łopuszański, dotychczasowy opiekun Wisły. Cracovia musiała zadowolić się miejscami w Zarządzie i jak donoszono w prasie: „Zarząd przystąpił z pośpiechem do pracy nad nowym regulaminem oraz programem zawodów sportowych w sezonie wiosennym”. Dzierżawa „pięciu kortów tennisowych w parku krakowskim” świadczyć miała o żywotności Sekcji sportowej. Podobnie organizowanie pod egidą Związku kolejnych zawodów sportowych, w tym oczywiście piłkarskich. Hierarchia drużyn w ramach koła również nie uległa zmianie, co potwierdzają rozgrywane wiosną mecze. Regułą było, że kontraktowane przez KZT drużyny na mecze w Krakowie pierwszego dnia grały z Wisłą, a następnie z Cracovią (zwykle dzień później).

Brak odpowiedniego boiska dawał się jednak Związkowi i klubom we znaki, co dostrzegała prasa pisząc przy okazji derbów z maja 1909 r.: „Match wczorajszy np. był bardzo primitywnie urządzony. Boisko krzewami zarosłe, ale nierówne - plac obwiedziony prostym sznurkiem - bramki bez siatek - a dla widzów nie było ani jednego siedzenia. Podobno zarząd towarzystwa wyścigowego odmówił wypożyczenia krzeseł z powodu niedzielnego konkursu hippicznego. Czy nie za daleko posunięta ostrożność? Dla braku krzeseł, kluby, urządzające match, zostały pozbawione pewnej części dochodu, a sport piłkowy chociaż nie zbyt kosztowny - potrzebuje jednak pewnych nakładów. Miasto posiadając park Jordana, Błonia, powinno co rychlej pomyśleć o zbudowaniu odpowiedniego boiska z trybunami dla zawodów piłki nożnej”. Miasto jednak nie myślało o takiej ekstrawagancji i KZT zmuszony był do wynajmowanie boiska np. od Towarzystwa Wyścigów Konnych, które to „za wiele wymaga wynagrodzenia za użycie boiska pod „match’e”, przez co sekcya sportowa Związku turystycznego narażona jest na deficyt, a w następstwie tego na... upadek. Wiadomo jest przecież, że jedynie silne stanowisko finansowe Sekcyi, może jej ułatwić spełnienie zadań sportowych. Nie wątpimy, że dyrekcya Tow. wyśc. poczyni ze swej strony wszystko, byle tylko ułatwić egzystencyę Towarzystwu, duchem mu pokrewnemu”. Z tego płynął też jeden wniosek, że KZT jednak się przydawał, skoro koszty wynajmu boiska były aż tak duże...

W przerwie letniej Cracovia i Wisła skalkulowały jednak zyski i straty z funkcjonowania w ramach Związku. Biało-czerwoni doszli do jednoznacznego wniosku, że działanie na własny rachunek będzie się bardziej opłacać i do sezonu jesiennego przystąpiła już jako samodzielny podmiot. Gdy zrobiono po sezonie bilans wydatków i przychodów okazało się to strzałem w dziesiątkę. Wisła pozostała w Związku. Zresztą jej status w ramach KZT był od początku niejasny. O ile o Biało-czerwonych w okresie przynależności do KZT w relacjach prasowych pisano: „byłej Cracovii”; o tyle w wypadku Wisły takie sformułowania nie padają. Z formalnego punktu widzenia od wiosny 1908 r. do jesieni 1909 r. obie krakowskie drużyny stały się integralną częścią Związku i zatraciły odrębność. Zresztą wcześniej nie legalizowały swej działalności i trudno było je traktować jako kluby (stowarzyszenia sportowe) z punktu widzenia obowiązującego prawa.

Jesienią w KZT pozostawała tylko Wisła, ale najwyraźniej wywalczyła sobie specjalną pozycję w Związku, którego Sekcja sportowa przeżywała wyraźny kryzys organizacyjny, a świadczyły o tym jakże wymownie zaledwie dwa spotkania piłkarskie, jakie rozegrała Wisła w sezonie jesiennym. Zresztą nie ma pewności, czy zostały zorganizowane pod egidą Związku, czy tylko przez Wisłę. Jak pisano potem w wydawnictwie na 30-lecie TS Wisła: „Kiedy jednak pod koniec tegoż roku Sekcja sportowa przestała istnieć, postanowiła „Wisła” zorganizować się w osobne statutowe towarzystwo.

W oczekiwaniu zatwierdzenia statutu pragnie tymczasowy Zarząd uzyskać pewne środki finansowe dla przygotowania warunków pracy na przyszłość. Nastąpiła umowa z KZT, że z chwilą zatwierdzenia statutu przez Namiestnictwo, „Wisła” przystąpi do KZT w charakterze członka z roczną wkładką 200 koron, wzamian za to „Wisła” otrzymała prowadzenie pewnej części działu sportowego Związku, jak tenisu i ślizgawki. Na urządzenie tychże otrzymać miała „Wisła” pożyczkę w wysokości 1.500 koron, która to pożyczka miała być spłacaną KZT z dochodów z tenisu i ślizgawki.

W wykonaniu tej umowy wydzierżawił KZT od gminy miasta Krakowa dla Wisły część gruntów pofortyfikacyjnych (łącznie z połową kazamaty fortecznej), znajdujących się przy ulicy Żabiej (obecnie Alei Mickiewicza).

Ponieważ na powyższych gruntach znajdowały się korty tenisowe, stanowiące własność p. F. Nowotnego, przeto zaszedł wypadek odkupienia ich przez Wisłę, oraz konieczność założenia ślizgawki zgodnie z umową. Przeprowadzenie adaptacyj przekroczyło wielokrotnie otrzymaną pożyczkę, tak że „Wisła” silnie się zadłużyła, względnie osobiści członkowie jej Zarządu”.

Ówczesne doniesienia prasowe to potwierdzają (Czas z 10 grudnia 1909 r.): „Wisła po zastoju w sezonie jesiennym postanowiła dać znak życia. Zorganizowana na nowo w klub przy Związku Turystycznym i przy pomocy subwencyi Związku, zakłada ślizgawkę na gruntach pofortyfikacyjnych w miejscu, gdzie latem znajdowały się korty tenisowe p. Nowotnego. Tak więc w Krakowie powstaje jeszcze jedna ślizgawka; szkoda tylko, że „Wisła” wybrała na nią teren przepuszczający wodę, co opóźni wogóle otwarcie i utrudni utrzymanie. Ślizgawka urządzona na takim gruncie, już przy 1% ciepła jest niemożliwą do użycia, co więcej, zawsze po odtajaniu lodu trzeba ją na nowo nawadniać, a łyżwiarze narażeni są na ciągłe przerwy, jak to bywa na boisku „Sokoła”. Podkreslić tu należy, że miasto dało dowód – jak dotychczas nieczęsty – iż interesuje się ruchem sportowym Krakowa i wydzierżawiło klubowi „Wisła” za niską opłatą grunt pod ślizgawkę. Ponieważ jednak plac leży w pasie gruntów pofortyfikacyjnych miasto zastrzegło sobie czterotygodniowy termin wypowiedzenia, co ma się rozumieć uniemożliwi temu klubowi inwestycye na większą skalę. Zdaje się, że kluby nasze długo jeszcze będą musiały czekać, nim dzisiejsza reprezentacya miasta uzna konieczność stworzenia w „wielkim” Krakowie boiska sportowego”.

Przygoda Wisły z KZT kończyła się więc zaciągniętymi długami, które ciążyły na członkach TS Wisła jeszcze latami. Na całe szczęście Wisła, ”jako nie mająca jeszcze własnego statutu nie mogła być prawnie tym długiem obciążona”.

Prasówka

Źródła

Wydawnictwa jubileuszowe Wisły
Artykuły z ówczesnej prasy - głównie z "Czasu"