Maciej Bałaziński

Z Historia Wisły

Maciej Bałaziński - ur. 27.10.1977, prawnik, wiceprezes Wisły Kraków.

Maciej Bałaziński urodził się 27 października 1977 roku. Jest absolwentem Prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Dodatkowo ukończył studia podyplomowe z zakresu Prawa UE, a także szkolenie UEFA Football Law Programme organizowane przez UEFA. Od kilkunastu lat jest radcą prawnym prowadzącym Kancelarię Prawną Maciej Bałaziński i Współpracownicy oraz zasiada w Radzie Nadzorczej Spółki REMAK - Elektromontaż S.A., będąc jej Sekretarzem. Pełni również funkcję arbitra w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie. Specjalizuje się m.in. w prawie sportowym, w zarządzaniu w sporcie, w reprezentowaniu stron przed sądami powszechnymi oraz polubownymi przy FIFA i FIBA.

W latach 2003-2006 Maciej Bałaziński był już związany z Wisłą Kraków i zajmował się obsługą prawną Klubu. Od kwietnia 2014 roku do października 2017 roku Bałaziński współpracował z Lechią Gdańsk SA, zasiadając w Zarządzie jako Wiceprezes, a także sprawując rolę Przewodniczącego Rady Nadzorczej Klubu.

Przez dwie kadencje był Członkiem Wydziału Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej i Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, Członkiem Izby do spraw Rozwiązywania Sporów Sportowych przy Polskim Związku Piłki Nożnej, Komisji Prawnej przy Polskim Komitecie Olimpijskim czy dwukrotnie Członkiem Rady Nadzorczej Ekstraklasy SA, pełniąc rolę Sekretarza. Do tej pory pozostaje Członkiem szwajcarskiego Stowarzyszenia Prawników Prawa Sportowego, a także Sekcji Prawa Sportowego Instytutu Allerhanda.

Od 2020 roku wiceprezes TS Wisła Kraków SA (decyzja Rady Nadzorczej z 19 czerwca 2020, data wpisu do KRS 22 września 2020).

Spis treści

Artykuły. Wywiady

Nowe władze Wisły Kraków SA

Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Klubu ukonstytuowało Radę Nadzorczą na nową kadencję. 19 czerwca 2020 r. Rada Nadzorcza powołała nowy dwuosobowy Zarząd, w którym do Dawida Błaszczykowskiego dołączył Maciej Bałaziński.


19.06.2020r.

Redakcja


Obradujące w miniony czwartek WZA było pierwszym takim wydarzeniem w nowożytnej historii polskiego sportu - swoje głosy oddało na nim ponad 2 tysiące Akcjonariuszy, w tym ci, którzy swoje akcje nabywali w pierwszej emisji publicznej Klubu przeprowadzonej na początku 2019 roku. Akcjonariusze powołali na pięcioletnią kadencję nową Radę Nadzorczą, w skład której weszli ponownie Tomasz Jażdżyński - Przewodniczący - i Jarosław Królewski jako Wiceprzewodniczący. Jako drugi Wiceprzewodniczący do Rady został włączony Jakub Błaszczykowski.


Nowa Rada Nadzorcza w piątek 19 czerwca 2020 roku podjęła uchwały dotyczące składu osobowego Zarządu piłkarskiej Spółki. Dawidowi Błaszczykowskiemu, który dotychczas zasiadał w Zarządzie jako delegowany Członek Rady Nadzorczej, powierzono na stałe funkcję Prezesa. Dołączył do niego Maciej Bałaziński, obejmując tym samym stanowisko Wiceprezesa Klubu.


„Nowy Zarząd piłkarskiej Wisły to kolejny krok w procesie budowania profesjonalnych struktur, na których Klub oprze długoterminową strategię rozwoju” - powiedział Tomasz Jażdżyński, Przewodniczący Rady Nadzorczej. „Wierzę, że jego powołanie 19.06 w tak ważnym dla każdego Wiślaka dniu będzie dobrym znakiem na przyszłość. W imieniu całej Rady Nadzorczej i wszystkich właścicieli chciałbym życzyć Zarządowi powodzenia i samych sukcesów” - dodał.

Maciej Bałaziński urodził się 27 października 1977 roku. Nowy Wiceprezes Wisły Kraków jest absolwentem Prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Dodatkowo ukończył studia podyplomowe z zakresu Prawa UE, a także prestiżowe szkolenie UEFA Football Law Programme organizowane przez UEFA. Od kilkunastu lat jest radcą prawnym prowadzącym Kancelarię Prawną Maciej Bałaziński i Współpracownicy oraz zasiada w Radzie Nadzorczej Spółki REMAK - Elektromontaż S.A., będąc jej Sekretarzem. Pełni również funkcję arbitra w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie. Specjalizuje się m.in. w prawie sportowym, w zarządzaniu w sporcie, w reprezentowaniu stron przed sądami powszechnymi oraz polubownymi przy FIFA i FIBA.

W latach 2003-2006 Maciej Bałaziński był już związany z Wisłą Kraków i zajmował się obsługą prawną Klubu. Od kwietnia 2014 roku do października 2017 roku Bałaziński współpracował z Lechią Gdańsk SA, zasiadając w Zarządzie jako Wiceprezes, a także sprawując rolę Przewodniczącego Rady Nadzorczej Klubu.


Przez dwie kadencje był Członkiem Wydziału Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej i Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, Członkiem Izby do spraw Rozwiązywania Sporów Sportowych przy Polskim Związku Piłki Nożnej, Komisji Prawnej przy Polskim Komitecie Olimpijskim czy dwukrotnie Członkiem Rady Nadzorczej Ekstraklasy SA, pełniąc rolę Sekretarza. Do tej pory pozostaje Członkiem szwajcarskiego Stowarzyszenia Prawników Prawa Sportowego, a także Sekcji Prawa Sportowego Instytutu Allerhanda.


Źródło: wisla.krakow.pl

Zapełnione trybuny powodują, że jest nam łatwiej

Czwartek, 14 października 2021 r.


Na specjalnie zwołanym briefingu prasowym prezesi "Białej Gwiazdy" - Dawid Błaszczykowski oraz Maciej Bałaziński, a także dyrektor sportowy - Tomasz Pasieczny rozmawiali o aktualnej sytuacji klubu z przedstawicielami krakowskich mediów. Zapraszamy do zapoznania się z jego najważniejszymi tematami.

Oczywiście już na wstępie poruszono ten związany z ostatnią passą drużyny seniorskiej "Białej Gwiazdy", która zanotowała trzy kolejne porażki.

- Zawsze gdy się przegrywa to jest taki moment zastanowienia, czy to idzie w dobrym kierunku, ale nie dramatyzowałbym - rozpoczął Dawid Błaszczykowski. - Mieliśmy trzy trudne mecze, bo choćby z pretendentem do mistrzostwa Polski, a Lech Poznań na swoim stadionie jest naprawdę bardzo groźną drużyną. Następnie graliśmy z Pogonią Szczecin, która też nie osłabiła się, a wręcz powiedziałbym, że wzmocniła na ten sezon i to drużyna, która mocno walczy o czołówkę ligi. I też jest w stanie poprzeszkadzać Lechowi w walce o mistrzostwo. Z kolei mecz w Gliwicach trochę nas boli, bo nie graliśmy słabo, a nie wywieźliśmy stamtąd ani jednego punktu, a bramkę straciliśmy po własnym błędzie. Jest to bolesne, ale tak jak powiedziałem - nie dramatyzowałbym. Przed nami ważne mecze, bo teraz w Zabrzu z drużyną, która jest niedaleko w tabeli. I musimy się skoncentrować na tym, żeby takie spotkania wygrywać. Jesteśmy w miejscu, w którym mieliśmy świadomość, że będziemy. Trener jest u nas trzeci miesiąc, a pozyskaliśmy jedenastu nowych zawodników, z czego pięciu, sześciu gra systematycznie w pierwszym składzie. Mieliśmy pełną świadomość, że tak naprawdę potrzebujemy czasu na to, żeby szkoleniowiec pokazał swoje umiejętności i wiemy o tym dobrze, że nie zrobi tego w przeciągu miesiąca, czy dwóch. Tak jak jesteśmy spokojni po tych trzech porażkach, tak też wiemy doskonale, że trener potrzebuje czasu i że my ten czas chcemy mu dać. Podchodzimy do tego spokojnie - mówił Błaszczykowski.

- Wierzymy w tę drużynę, bo chociaż - jeśli chodzi o skład personalny to ona jeszcze nie jest idealna - to zrobiliśmy duży krok w stronę, w którą chcemy dążyć jeśli chodzi o styl gry oraz o to, co chcemy pokazywać kibicom - stwierdził z kolei Bałaziński. - A drugim elementem jest to, że staramy się też dawać szansę na grę młodzieży. Czasami punktowo nie jest to najbardziej efektywne, ale jeśli do tych młodych zawodników doliczy się nie tylko młodzieżowców, ale także tych, którzy właśnie ten wiek młodzieżowca skończyli, to 3-4 takich zawodników gra w naszym składzie regularnie i te minuty oraz to doświadczenie zbierają. Oczywiście nie chodzi o to, żeby gorszy wynik w ten sposób usprawiedliwiać, bo jest to dokładnie to, o co nam chodziło - czyli rozwój drużyny, stylu gry oraz rozwój młodych zawodników, których pozyskaliśmy i których mamy w swoich szeregach - mówił wiceprezes.

- Trener Adrian Guľa jest z tego mocno znany, że bardzo dobrze pracuje z młodzieżą - przyznał Tomasz Pasieczny. - Nie jest też tajemnicą, że trenerzy są w to u nas mocno zaangażowani, oglądają mecze CLJ, indywidualnie prowadzą paru młodych piłkarzy, często z nimi rozmawiają. Mamy też od tych piłkarzy informacje, że podoba im się ten sposób prowadzenia i liczymy, że będzie to ich rozwijało - dodał, a pytany o to, czy już robione są wnioski z ostatniego okna transferowego, powiedział: - Z każdego meczu staramy się jakieś wnioski wyciągać i po miesiącu-dwóch zawsze jest jakaś "burza mózgów". Zastanawiamy się nad tym co robimy dobrze, a co źle. Jeśli zaś chodzi o długofalowe wnioski dotyczące nowych piłkarzy, to jest zbyt wcześnie, ale jakieś mniejsze wnioski na każdym etapie próbujemy wyciągać. Żadna drużyna nie jest kadrowo idealna i wszyscy zdajemy sobie sprawę gdzie jako Wisła jesteśmy w kontekście finansowym i sportowym, w porównaniu do innych klubów Ekstraklasy. Nie jesteśmy na samej górze i jeszcze nam trochę brakuje. Mamy jedenastu nowych piłkarzy, więc jest to jakaś rewolucją, czy jak ktoś woli - jakiś etap ewolucji. W klubie sportowym ta ewolucja nigdy się nie kończy, bo zawsze jakieś zmiany będą, ale plus-minus dążymy do tego, żeby zbudować kadrę taką, jaką chcemy mieć, co jeszcze się nie skończyło. A później będziemy chcieli dokonywać kosmetycznych zmian - dodał.

Kolejnym poruszonym tematem, był ten związany z obcokrajowcami w drużynie.

- Bardzo byśmy chcieli mieć samych Polaków i grać najlepszymi Polakami, tylko musimy sobie zdawać pełną świadomość z tego, jakie na tę chwilę posiadamy możliwości - powiedział Błaszczykowski. - Chcemy sprowadzić jak najlepszych zawodników piłkarsko - i oczywiście świetnie, gdyby to był Polak - a z drugiej strony musimy patrzeć na nasze możliwości zarówno finansowe, jak i możliwości transferowe. Niestety póki co obracamy się głównie w przedziale zawodników, którym kończą się kontrakty. Oczywiście nie jest tak do końca, bo w jednym okienku pozyskaliśmy Wachowiaka, a w drugim chcieliśmy "Młynka", co się nie udało, ale podpisaliśmy z nim kontrakt jako z "wolnym zawodnikiem". A w kolejnym pozyskaliśmy Biegańskiego. Chcemy szukać tych młodych, ciekawych i rozwijających się piłkarzy, którzy dadzą nam potencjał w przyszłości. I jak widać - te trzy transfery są właśnie z tej kategorii. Oczywiście - nasze możliwości są jeszcze niskie, ale gdy już inwestujemy pieniądze na transfer, to właśnie w młodych, polskich - ciekawych zawodników - podkreślił prezes.

- Zawodnicy nie dzielą się na narodowości, tylko na "dobrych zawodników" i "słabych zawodników" - stwierdził natomiast Bałaziński. - Oczywiście, że zależy nam na tym, żeby było jak najwięcej Polaków. I byłoby super, gdyby wszyscy byli urodzeni w Krakowie. Ale to jest trudne, by nie powiedzieć - niemożliwe. I dlatego szukamy przede wszystkim zawodników dobrych, choć z preferencją na Polaków. I jeśli jest taka możliwość i jest nas na to stać... Prawda jest też taka, że często trudniej jest pozyskać zawodnika z klubu polskiego, niż z zagranicznego, bo klub oddający ma świadomość, że oddaje do konkurencji - dodał.

- W tym okienku przyszło trzech młodych i bardzo utalentowanych polskich zawodników - powiedział natomiast Pasieczny. - Mam takie wrażenie, że trudno wymagać, aby tych transferów młodych Polaków było więcej. Do tego doszli Alan Uryga i Paweł Kieszek, więc to nie jest tak, że nikt u nas na Polaków nie patrzy. A koniec końców jest to kwestia tego, czy dany ruch jest realny, czy nie. Możecie nam wierzyć - jeśli jest Polak o odpowiedniej jakości dla nas dostępny, to próbujemy go pozyskać. Czy jesteśmy w stanie to zrobić, to jest inne pytanie - skwitował.

- Mnie się marzy, by była taka sytuacja, jaka była za czasów Pana Cupiała, że w Wiśle Kraków było ośmiu reprezentantów Polski. To są marzenia, ale na dzisiaj Wisła Kraków jest w takim miejscu, że na takie rzeczy i na takie działania nie może sobie pozwolić. Są pewne granice, w których pracujemy, dlatego staramy się dobierać takich zawodników, aby dali nam jakość piłkarską, ale też w pewnym zakresie finansowym - mówił Bałaziński. - Jesteśmy szczęśliwi, gdy nasi zawodnicy grają w swoich kadrach, a przede wszystkim w kadrach młodzieżowych. Trudno jest mi sobie wyobrazić pozyskanie zawodnika, który grał w tym tygodniu przeciwko Albanii, czy nawet przeciwko San Marino, ale już tych z kadry młodzieżowej nam się udaje i oni grają - dodał.

Dziennikarze porozmawiali też o obsadzie naszego ataku, ze szczególnym uwzględnieniem Felicio Brown Forbesa, który bliski był - przypomnijmy - odejścia latem z Wisły, ale ten krok zatrzymały sprawy wizowe. Prezes Dawid Błaszczykowski został więc zapytany, czy temat jego odejścia może wrócić zimą?

- Wszystko jest otwarte, ale nie chcemy deklarować, że tak będzie, albo nie będzie. Jeśli jakakolwiek oferta przyjdzie do klubu i będzie ona na tyle dobra, że będziemy nią zainteresowani, to siadamy i rozmawiamy. Dziś jesteśmy na etapie budowania klubu i fajnie byłoby się nie osłabić, jeśli chodzi o tych wiodących zawodników, ale też wiemy dobrze, że kwestia dobrych transferów na zewnątrz pomoże nam szybciej odbić się od tego dna finansowego, w którym jesteśmy - stwierdził. - Problemu z napastnikiem nie miała tylko Wisła, bo ja uważam, że na dziś mamy dwóch bardzo ciekawych napastników. Nie jeden klub zazdrości nam, bo z nie jednym prezesem klubu rozmawiałem i mówią, że żałują, że Forbesa nie byli w stanie do siebie ściągnąć. Wiele klubów w Ekstraklasie ma problemy z tą pozycją, a słyszałem też, że mamy problem ze skrzydłowymi, a z tym się też nie zgodzę - dodał Błaszczykowski.

Gdy już znaleźliśmy się w tematach transferowych, o najbliższym "oknie" wypowiedział się również dyrektor Pasieczny.

- Wiadomo, że jesteśmy polskim klubem i jeśli przyjdzie jakaś fajna oferta, to usiądziemy i porozmawiamy. Jeśli będzie ona bardzo dobra, to pewnie dojdziemy do porozumienia. Na pytanie więc - czy jest szansa, że kogoś sprzedamy, odpowiemy - zawsze jest taka szansa. Jesteśmy w takim miejscu, że nie zamykamy się - w sensie nie uznajemy, że jest jakiś zawodnik "nie na sprzedaż", bo nie takie nasze miejsce. Jeśli chodzi o zimowe okno oraz o to letnie - bo łączymy je w naszym planowaniu - to wiemy "plus-minus" czego potrzebujemy. Już sobie o tym z trenerem rozmawialiśmy i mamy jakieś plany. Oczywiście jeśli chodzi o zimę, to część z naszych planów jest zależna od tego, czy ktoś odejdzie. Nie jest tajemnicą, że są zawodnicy, którzy mogą odejść - i nie chcę mówić o nazwiskach, ale też jeśli ktoś odejdzie, no to na pewno ktoś przyjdzie. Nie mamy wrażenia, że tę kadrę trzeba uzupełniać, bo trzeba ją wzmocnić. Jeśli więc będzie tylko miejsce, to to zrobimy. A jeśli zimą będzie mało miejsca, bądź go nie będzie - to większość rzeczy zrobimy latem - deklaruje dyrektor.

Wpływ na ewentualne ruchy transferowe bez wątpienia będzie mieć sytuacja finansowa klubu i o tej aktualnej wypowiedzieli się szerzej prezesi.

- Sytuacja zmienia się o tyle, że cały czas pracujemy, żeby spłacać długi - rozpoczął Błaszczykowski. - One topnieją - co jest ważne - ale z drugiej strony ta praca, która została wykonana - jeśli chodzi o sport - spowodowała, że utrzymanie pierwszej drużyny jest minimalnie wyższe od tego, co było. Do tego dochodzą podpisane na ten rok kontrakty i one są zdecydowanie większe, jeśli chodzi o umowy sponsorskie. Nie chciałbym mówić, że jest już dobrze i że jest lepiej. My idziemy dalej tym krokiem, który sobie założyliśmy. Spłacamy i pracujemy nad tym, aby drużynę wzmocnić, dać jej lepszą jakość piłkarską - a co za tym idzie - osiągnąć lepszy wynik w lidze. A finansowo ma się to "spinać", żeby to nie generowało kolejnych problemów, związanych z naszym budżetowaniem. Dziś sytuacja wygląda tak, że mamy 13,5 miliona długów zewnętrznych, więc ten topnieje, ale też jest uzależniony od sytuacji, którą mamy. A mamy trybuny i możemy się cieszyć, że przychodzi bardzo dużo kibiców, jeśli chodzi o Ekstraklasę. To też jest ważny element, bo powoduje on, że jest łatwiej, ale też nie wiemy co będzie za chwilę, bo słyszymy o kolejnych wzrostach zakażeń i ta tendencja idzie w kierunku zachorowań w grudniu na poziomie kilkudziesięciu tysięcy. Nie wiadomo więc co będzie z trybunami, które dziś dają nam około 21-22% naszego budżetu - mówił prezes.

- Ja zaryzykuję stwierdzenie, że sytuacja jest lepsza, bo wszyscy już zapomnieli, że dwa sezony temu i sezon temu już się z COVID-em zmagaliśmy - stwierdził z kolei Bałaziński. - Pod tym względem sytuacja jest lepsza, bo ta odnoga przychodów związana z biletami, z uczestnictwem kibiców, z gadżetami - istnieje, działa i ma się bardzo dobrze. Ta frekwencja jest fantastyczna jak na nasze warunki, bo pewnie gdybyśmy grali o czołowe lokaty, to byłaby jeszcze lepsza, ale biorąc pod uwagę to w jakim miejscu jesteśmy - to, że kibice są z nami - jest dla nas bardzo cenne. Pod tym względem sytuacja jest więc lepsza. Długi się zmniejszają, ale też musimy pamiętać, że w zeszłym sezonie musieliśmy prosić właścicieli o dofinansowanie, ale to nie oznacza, że dług się zwiększa, bo w tym czasie spłaciliśmy więcej długów, niż pożyczyliśmy. Zmienia się więc ich struktura. Długi spadają, natomiast nie aż tak szybko jakbyśmy chcieli. Spłacając np. zaległości za stadion do miasta, który przez bardzo długi okres czasu przez poprzednie zarządy nie był płacony - to tutaj pojawić się mogą zobowiązania wobec właścicieli. Generalnie długi spadają, ale trudno przesądzić, czy są to 2 mln złotych rocznie. Ich dynamikę trzeba mierzyć sezon do sezonu, rok do roku. Nie można jej mierzyć z miesiąca na miesiąc, bo wtedy te dane się zakłamują, bo przychodzą nowe zobowiązania, ale i nowe przychody. Jednocześnie zwiększa się nam zdolność do spłacania długów, co jest spowodowane z pozyskiwaniem coraz lepszych umów sponsorskich oraz partnerskich, a także dzięki zwiększającej się frekwencji. A nasza zdolność jest najważniejszym parametrem oceny długów klubu sportowego. Jeśli budżet wynosi "100" i dług wynosi "100", to jest całkiem inna sytuacja, gdy wynosi "100", a budżet to "400". Jest to całkiem inna sytuacja i jest to kluczowe. Dlatego patrzymy optymistycznie - mówił Bałaziński.

Prezes Błaszczykowski odniósł się także do sytuacji na linii "klub-miasto", także w kwestii tego, że piłkarze nie mają już reklamy na spodenkach, co miało miejsce w sezonie poprzednim.

- Była propozycja reklamy dla miasta, proponowaliśmy kilka wariantów, ale warunkiem ze strony miasta było to, że muszą być na stroju meczowym i tutaj był problem. Robimy jednak wspólnie z miastem turnieje, w planach mamy kolejny, więc współpracujemy - powiedział Dawid Błaszczykowski. - Do tego - co może być szokujące - płacimy już 100% za stadion. Płacimy więc 102 tysiące netto, bo jeśli jest możliwość zapełnienia stadionu w pełni, no to jest on w pełni otwarty, więc wróciliśmy do pełnej kwoty. Jeśli jednak sytuacja ulegnie zmianie, czyli zostaną wprowadzone ponowne obostrzenia, czyli np. wejście tylko 50% kibiców, a może tak być, że wejdą tylko zaszczepieni i tylko do 50%, to wtedy wrócimy do 50% płatności, czy też do 25%. Czyli do takich ustaleń, które były poprzednio. Dziś natomiast sytuacja wygląda tak, że za stadion płacimy już normalnie - dodał.

Po tych tematach wrócono do spraw sportowych i aktualnej serii porażek, co jeden z dziennikarzy określił mianem "kryzysu w drużynie".

- Nie widzę żadnego kryzysu - stwierdził Pasieczny. - A mówiąc już bardzo brzydko i upraszczając, to czy ktoś dostanie na Lechu "piątkę", czy "czwórkę", czy przegra 0-1, to ma zero punktów, więc ta dyskusja prowadzi do tego samego. A jeśli chodzi o inne mecze, to my musimy sobie zdawać sprawę z tego - gdzie my jesteśmy? Pogoń przyjeżdżająca tutaj w kryzysie, to jest wciąż Pogoń na totalnie innym etapie budowy, bo jest to dalej bardzo jakościowa drużyna. I będą nam się zdarzały porażki z takimi drużynami. Ja nie chcę powiedzieć, że one są wkalkulowane, bo chcielibyśmy wygrywać w każdym meczu, ale jeśli przegrywamy u siebie z Pogonią, to nie można powiedzieć, że mamy kryzys. Osiągnęliśmy wynik, którego nie chcieliśmy, ale to nie jest kryzys. Jedziemy na Piasta, mamy zero punktów i nikt tego nie neguje, ale w tym meczu byliśmy zwyczajnie zespołem lepszym. Czy graliśmy świetnie? Absolutnie nie. Ale czy byliśmy lepsi? Tak. Czy zrobiliśmy zero punktów? Tak, natomiast można zagrać jak np. Zagłębie z Wartą, czyli być skrajnie fatalnym i zdobyć trzy punkty. Gdybyśmy zagrali na Piaście fatalnie, ale zdobyli trzy punkty, to nikt nie mówiłby o kryzysie, tylko o tym, że są punkty. Ale ja bym wtedy mówił o kryzysie. Dlatego według mnie go nie ma - skwitował.

Kolejna sprawa to temat klubowego marketingu, a w tej materii o planach uruchomienia wiślackiego "Fan Store".

- Liczymy na to, że sklep zostanie możliwie szybko wykończony - powiedział Bałaziński. - Przeznaczamy na to dużo energii oraz środków. Kluby w Polsce są moim zdaniem generalnie mocno niedofinansowane jeśli chodzi o stronę personalną-biurową. Na zachodzie kluby mają większe zaplecze, ale nie jesteśmy w stanie przeznaczyć większej ilości środków na obudowanie klubu zapleczem, ale to będzie się zmieniać. Wisła i tak jest przykładem klubu, który ma dosyć rozbudowaną strukturę, jeśli chodzi o te elementy. I na pewno jest to coś, co w przyszłości będzie podlegało pewnej poprawie i ewolucji. Aktualnie prowadzimy zresztą rekrutację do działu marketingu - powiedział.

- Rozmawiałem w zeszłym tygodniu z jednym z prezesów klubu Ekstraklasy i powiedział mi, że mają zatrudnione sześć osób - przyznał Błaszczykowski. - U nas jest w biurach ponad trzydzieści, co i tak nie jest mało. Możemy polemizować, czy to jest dobrze zrobione, czy źle oraz czy moglibyśmy zrobić coś więcej w tym kierunku, ale są to kolejne etapy do rozwoju, tyle tylko, że nie w tym momencie. Aktualnie koncentrujemy się na innych sferach klubu. Na innych obszarach, na których nam zależy. Oczywiście marketing jest też ważny i też będziemy go chcieli w jakiś sposób rozszerzyć lub wprowadzić nowe standardy, ale na dziś mamy większe i ważniejsze problemy na głowie - dodał prezes.

- Jesteśmy w takim roku, w którym mnóstwo energii poświęciliśmy obchodom 115-lecia klubu - przypomniał Bałaziński. - I widać, że ileś tych rzeczy się działo i to też jest marketing. To też jest przyciąganie ludzi do klubu, poprzez działania związane z rocznicą. I to też jest naszym zdaniem elementem rozwoju. Oczywiście za rok już nie będzie 115-lecia i ten zapas energii zostanie przeznaczony na inne działania - mówił.

Prezesom przypomniano jednak wstępne zapowiedzi, że wiślacki sklep planowano uruchomić do końca bieżącego roku.

- Staramy się iść zgodnie z planem, niestety - jak doskonale wiemy - jest problem z dostawami materiałów budowlanych, bo są opóźnienia - mówił Błaszczykowski. - Powiem też prywatnie, bo prowadzę budowę i jak mówił mi "budowlaniec" - czeka na materiały, bo po prostu ich nie ma. Od trzech tygodni czekają. Oczywiście - my ten plan realizujemy, ale nie chcemy deklarować, że tak na pewno będzie, przy czym - będziemy się starać, żeby jednak do końca roku ten sklep powstał. Zależy nam na tym bardzo, bo to jest dla nas marketingowo ważny element, bo w końcu powstanie coś naprawdę fajnego. Może być jednak też tak, że wiele tych elementów, które idą w kolejnych etapach - mogą być niestety niezależne od nas, a to spowoduje, że mogą pojawić się pewne opóźnienia - stwierdził.

Błaszczykowskiego zapytano także o kwestie stadionowe, które rozwiązać mogą planowane na 2023 rok w Krakowie - "Igrzyska europejskie".

- Jest to niezależne od nas. Oczywiście świetnie by było, gdyby igrzyska przyśpieszyły ten projekt przebudowy infrastruktury około stadionowej i żeby zostało to zrealizowane, bo wpłynie to na kolejne nasze plany. Tak jak mówiliśmy o sklepie oraz o muzeum i jesteśmy wstępnie po rozmowie z miastem, że chcielibyśmy wykorzystać powierzchnię w tych budynkach, które powstaną. Fajnie byłoby, gdyby one były już i "szybko", bo mówimy o 2023 roku, ale wiemy dobrze, że jeśli te igrzyska nie dojdą do skutku, to wszystko się opóźni - mówił prezes.

Następnym tematem była myślenicka baza treningowa klubu.

- To jest kolejny projekt i jest on długoterminowy. Oczywiście rozmawiamy, spotykamy się. W następny tygodniu jest bardzo ważne spotkanie w tym temacie. Zależy nam na tym, żeby tam zostać, żeby bazę rozbudować i zrobić ją taką na miarę klubu ekstraklasowego. Jeśli nie dojdziemy do porozumienia, to będziemy szukać "planu B", który oczywiście mamy - zdradził Błaszczykowski.

Wiślackich prezesów zapytano też o bieżące rozegrywki piłkarskie oraz o miejsce, w które celują na koniec sezonu.

- Jeśli na koniec sezonu będziemy na miejscu ósmym, to będzie to miejsce, które będzie nas satysfakcjonować. Nie zmieniamy planów, które założyliśmy sobie przed sezonem - przyznał Błaszczykowski. - A ja jestem z natury obdarzony dużym optymizmem, więc powiedziałbym, że do ósmego, czyli ósme z drobnym marginesem w górę - mówił z kolei Bałaziński. - Tę drużynę stać na to, bo ja bardzo w nią wierzę. Bardzo wierzę w jej skład personalny, w związku z czym może będzie to wyżej, niż miejsce ósme. Mamy też jednak swoje ograniczenia finansowo-organizacyjne, a wiadomo też, że mogą ten plan całkowicie wywrócić np. konuzje. Tak jak ta Alana przed sezonem, który też był planowany, jako postać wiodąca, czy też pierwszoplanowa - jako wiślak z "krwi i kości", a dopiero teraz może wrócić na boisko. Jak człowiek robi plany, to Pan Bóg się śmieje - to wszyscy wiemy - dodał wiceprezes.

Następny poruszony temat dotyczył mocno kontrowersyjnego cateringu na wiślackim stadionie, który jest przez kibiców mocno krytykowany.

- Mamy problem z cateringiem na stadionie, a obecna umowa kończy się w czerwcu 2022 roku - powiedział Błaszczykowski. - Prezes doprowadził do pojawienia się na stadionie piwa "Wiślackiego". To też jest projekt i skomplikowana operacja, bo to nie jest tak, że ktoś z dnia na dzień jest w stanie wyprodukować i dostarczyć świeże piwo na tak duży obiekt i w takich ilościach. Ale udało się to doprowadzić do skutku - podpowiedział Bałaziński. - Oczywiście było to we współpracy z "Socios", bo są bardzo mocnym ramieniem do tego, żeby to "Wiślackie" było u nas na stadionie - przypomniał Błaszczykowski.

Wiceprezes Bałaziński wypowiedział się po kolejnym pytaniu o bieżących działaniach w klubie.

- Budowanie drużyny trwa cały rok, ale spiętrza się w okresach transferowych i jest to zupełnie normalne - mówił wiceprezes. - Tak jak i to, że gdy drużyna gra lepiej, to poświęca się temu mniej czasu, a gdy gra słabiej to więcej. Bo trzeba diagnozować co jest przyczyną takiej sytuacji. Jest oczywiście ważne, bo przed chwilą był okres licencyjny, przy którym trzeba się na pewnych rzeczach skupić i trzeba te prace dobrze wykonać, żeby transparentnie przedstawić wszystkie dane Komisji Licencyjnej. Wiadomo, że Wisła miała w tym zakresie trudności, a teraz uda się to przechodzić bez kłopotów, ale to wymaga pracy całego działu finansowego i pod nadzorem zarządu, żeby to zostało wykonane dobrze. Z pewnością jesień jest takim okresem przygotowawczym i kiedy podsumowujemy jak przebiega struktura kosztów, czy pokrywa się z naszymi prognozami, czy też nie. Planujemy też kwestie budżetowe do końca sezonu, czyli po prostu teraz... nudy. Przed zimą zaczną się rzeczy bardziej ekscytujące, ale żeby klub mógł je robić, to kilkadziesiąt osób musi robić prace nudne - dodał Bałaziński, który został też zapytany o sprawy zaległości w wypłatach dla byłych trenerów, ze szczególnym naciskiem na Joana Carrillo. - Wiemy jakie kwoty klub mu zalegał, wiemy jakie kwoty musieliśmy wysłać w związku z zajęciem komorniczym, które otrzymaliśmy i jesteśmy rozliczeni. Jesteśmy w takim fantastycznym okresie, że płacimy tylko temu trenerowi, który aktualnie prowadzi pierwszą drużynę, a żadnym innym nie. To jest taki niebywały moment. A co do trenera Carrillo, to nie odzywał się już, a ja nie chcę wywoływać "wilka z lasu", nie chcę go prowokować, że teraz się za dwa dni odezwie, więc wolałbym tego wątku nie poruszać. Jeśli ktoś uważa, że Wisła Kraków jest mu coś winna, to pewnie się do nas zgłosi. Uwierzcie mi, że to powoli zaczyna być czytelne. Gdy zaczynał prezes Obidziński, potem Błaszczykowski, a teraz gdy ja dołączyłem - to lista wierzycieli to była taka "zgaduj-zgadula". Połowę trzeba byłoby zrobić z takimi zakrytymi paseczkami, że nie wiadomo kto i nie wiadomo ile oraz kiedy. Ci wszyscy ludzie się zgłaszali i była kompletna zgadywanka - kto i z jakiego powodu się zgłosi oraz jakie ma wierzytelności. A teraz zaczynamy nad tym w miarę panować, bo wiemy kto, za co oraz ile. Wiemy co jest sporne, a co jest bezsporne. Co się należy, a co nie. Wcześniej te szacunki były trochę "na oko", bo nigdy nie było wiadomo, czy ktoś nowy się nie pojawi. I nie chodzi nawet o słuszność, ale o to, że nawet nie wiedzieliśmy. No i do teraz są rzeczy, które porządkujemy z tych poprzednich lat, tylko mówię - o tyle patrzę na to optymistycznie, że wreszcie wydaje nam się, że ogarniamy już tę strukturę, ogarniamy te elementy i poszczególnych partnerów oraz wierzycieli. I zakładamy, że jeśli ktoś się nie zgłosił przez ten czas, to prawdopodobnie już się nie zgłosi - powiedział Bałaziński, a pytany zaś o wspomniane sporne kwestie finansowe, powiedział: - Jakieś spory toczymy, nie jest ich dużo i raczej większość zmierza w kierunku zakończenia ugodowego. To najczęściej chodzi o jakieś usługi, które były wykonywane dawno temu i jeśli one rzeczywiście były wykonane, to za nie zapłacimy zgodnie z ugodą, którą podpiszemy. A usługi te są najróżniejsze, aż trudno byłoby opisać z jakich dziedzin, bo od mediów, po menadżerów, a także dostawców. Bardzo różne - powiedział Bałaziński.

Niejako na zakończenie poruszono jeszcze kwestię wychowywania piłkarzy w wiślackiej Akademii.

- Trener Adrian Guľa blisko współpracuje z Akademią, a z trenerem Adrianem Filipkiem rozmawiają niemal codziennie - powiedział Pasieczny. - Część tych młodych chłopaków dostaje szanse na treningach z pierwszą drużyną, więc oni są próbowani. Idzie to w dobrym kierunku, bo będą dostawać więcej minut. Współpraca jest i jest ona codzienna. Jest wymiana doświadczeń, ale jest też dawanie szans przez pokazywanie tym chłopakom seniorskiej piłki, dostosowywanie ich do takiej piłki, a mamy także paru młodych bardzo ciekawych zawodników na wypożyczeniach, bo chcieliśmy im dać szansę ogrania się w dorosłej piłce, aby też sprawdzić jak funkcjonują obecnie na poziomie II-ligowym, gdzie się rozwijają. Czekamy co z nimi będzie dalej, bo monitorujemy ich występy. Dostają dużo minut, fajnie wyglądają i liczymy na to, że będziemy z nich korzystać w przyszłości. Nie jest też tajemnicą, że w obecnej chwili nie jesteśmy najlepszą Akademią w Polsce i do tego nie aspirujemy, bo jest nam do tego daleko. Chcemy się jednak rozwijać i chcemy kształtować piłkarzy, mieć zawodników kreatywnych, którym piłka nie przeszkadza. I liczymy, że coraz więcej takich chłopaków będzie się pojawiało i będzie grało. Warto też wspomnieć, że zostają wprowadzane zmiany w CLJ, bo będzie ona U-19. Musimy więc wypracować optymalne rozwiązanie, ale bardzo często już o tym rozmawiamy i to planujemy - dodał Pasieczny, a wspomniane przez dyrektora zmiany mogą mieć też wpływ na planowaną w Wiśle reaktywację drużyny rezerw, nad czym w klubie toczyć się też będzie w najbliższym czasie debata.

Źródło: wislaportal.pl

Galeria