Maksymilian Koźmin

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 177: Linia 177:
Rzeźbą, która najmocniej zapisała się w pamięci jego syna, Adama, była przepiękna i bardzo wymowna praca dynamiczna, bryła pokazująca trzech piłkarzy walczących o piłkę. Koźmin podarował tę pracę Wiśle Kraków z okazji któregoś jubileuszu. Miejmy nadzieję, że wciąż można ją podziwiać w dziale klubowych pamiątek. Drugą zapamiętaną przez syna rzeźbą dynamiczną byli górnicy wracający z pracy.
Rzeźbą, która najmocniej zapisała się w pamięci jego syna, Adama, była przepiękna i bardzo wymowna praca dynamiczna, bryła pokazująca trzech piłkarzy walczących o piłkę. Koźmin podarował tę pracę Wiśle Kraków z okazji któregoś jubileuszu. Miejmy nadzieję, że wciąż można ją podziwiać w dziale klubowych pamiątek. Drugą zapamiętaną przez syna rzeźbą dynamiczną byli górnicy wracający z pracy.
-
Słynne stały się lajkoniki Koźmina (patrz [[:Kategoria:Kolekcja Adama Koźmina|Kolekcja Adama Koźmina]]), które wykonywał wraz z żoną, Stanisławą. On rzeźbił i malował figurki Tatarów (odwzorowując np. pomarszczoną skórę na butach), ona szyła maleńkie ubranka, wyszywając je koralikami. Lajkoniki służyły jako zabawki i prezenty, ale były też źródłem dochodów. Koźmin wprawdzie miał taką naturę, że najchętniej rozdałby wszystko za darmo, zapobiegliwa małżonka dbała jednak o to, by dało się bezboleśnie połączyć przyjemne z pożytecznym.
+
Słynne stały się lajkoniki Koźmina (patrz [[:Kategoria:Kolekcja Adama Koźmina|Kolekcja Adama Koźmina]]), które wykonywał wraz z żoną, Stanisławą. On rzeźbił i malował figurki Tatarów (odwzorowując np. pomarszczoną skórę na butach), ona szyła maleńkie ubranka, ozdabiając je koralikami. Lajkoniki służyły jako zabawki i prezenty, ale były też źródłem dochodów. Romantyczny, pozbawiony "głowy do interesów" Koźmin wprawdzie miał taką naturę, że najchętniej rozdałby wszystko za darmo, zapobiegliwa małżonka dbała jednak o to, by dało się bezboleśnie połączyć przyjemne z pożytecznym.
W domu Koźminów na Nowym Prokocimiu obejrzeć można, widoczną wyżej po prawo, płaskorzeźbę w drewnie, będącą autoportretem artysty. Jest to praca będąca najlepszym świadectwem kunsztu artysty. "Wygląda na niej jak żywy, pamiętam ojca, właśnie tak wyglądał, dokładnie tak" - mówi z przejęciem i wzruszeniem jego syn Adam.
W domu Koźminów na Nowym Prokocimiu obejrzeć można, widoczną wyżej po prawo, płaskorzeźbę w drewnie, będącą autoportretem artysty. Jest to praca będąca najlepszym świadectwem kunsztu artysty. "Wygląda na niej jak żywy, pamiętam ojca, właśnie tak wyglądał, dokładnie tak" - mówi z przejęciem i wzruszeniem jego syn Adam.

Wersja z dnia 18:22, 25 sie 2010

Maksymilian Koźmin
Informacje o zawodniku
kraj Polska
urodzony 09.02.1906, Kraków
zmarł 20.07.1983, Kraków
miejsce pochówku Cmentarz Salwatorski
wzost/waga 176/80
pozycja bramkarz
reprezentacja 2A
sukcesy Mistrz Polski 1927, 1928
Sezon Drużyna Mecze Gole
Grunwald
1922-1927 Zwierzyniecki
1927-1936 Wisła Kraków 121 0
1937-1939 Zwierzyniecki
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Spis treści

Biografia

Maksymilian Koźmin urodził się 19 lutego 1906 roku w Krakowie. Jego ojciec Józef był murarzem sztukatorem, patriotą walczącym w szeregach Legionów, żołnierzem I Kompanii Strzeleckiej. Matka, Wiktoria z Plichtów, szeregowa działaczka PPS, pracowała w Krakowskiej Fabryce Cygar.

Po ukończeniu szkoły powszechnej Koźmin wprawdzie terminował w zakładzie wodno-instalacyjnym, ale samowolnie przerwał naukę zawodu, by zatrudnić się jako maszynista w Zakładzie Polskiego Monopolu Tytoniowego, gdzie – jak się okazało – zarabiał na życie przez 44 lata! (Jedyną przerwą były lata zasadniczej służby wojskowej 1927-29). Decyzja o przerwaniu nauki i podjęciu pracy wynikała z niełatwej sytuacji materialnej w domu. Ojciec Józef zmarł - podczas wojny nabawił się w okopach zapalenia płuc i 20 października 1918 roku osierocił rodzinę. Jedynym źródłem utrzymania były skromne dochody matki.

Pierwsze piłkarskie doświadczenia Koźmin zdobywał w barwach Zwierzynieckiego w latach 1920-1927. Do powstałego właśnie klubu trafił jako czternastolatek prosto z krakowskich Błoń, na których wraz z rówieśnikami uganiał się za piłką. Zdolnego chłopca wyłowił z grupy Jan Wawrzysiuk, późniejszy sekretarz klubu (zwanego wówczas Rudawa, następnie Kościuszko a dopiero później – Zwierzyniecki). Pierwsze cztery lata Koźmin grał w drużynie juniorskiej, w 1925 roku przeniesiono go do grupy seniorskiej.

Koźmin - aktor

W okresie gry w Zwierzynieckim Koźmin związał się z zespołem teatralnym, któremu pozostał wierny przez 17 lat. Zespół złożony z aktorów amatorów powstał z inicjatywy artysty Teatru Starego, Edwarda Strycharza w 1921 roku, i w pierwszym roku istnienia zrzeszał ponad setkę pasjonatów. Dochody z przedstawień (początkowo w sali szkoły podstawowej im. K.Chodkiewicza, później w wielu innych szkołach, restauracjach, a nawet klasztorach czy koszarach) przeznaczono na jedzenie dla głodnych dzieci i wsparcie dla dzielnicowej biedoty.

Premiery odbywały się co dwa tygodnie, co oznacza, że aktorzy musieli wykazać się wielkim zdyscyplinowaniem, poświęcając na naukę nowych tekstów cały wolny czas. W przypadku Koźmina, który był jednym z liderów grupy, było to szczególnie trudne, ponieważ pracował ciężko zawodowo i trenował. Jednakże już wówczas dał się poznać jako człowiek silnego charakteru. Pozbawiony nałogów, silnie związany z rodziną, oddawał się z pełnym zaangażowaniem temu, co robił. Warto przy tym wspomnieć, że treningi drużyny nie odbywały się wówczas codziennie, a jedynie dwa-trzy razy w tygodniu, pewne ćwiczenia doskonalące umiejętności zawodnicy wyznaczali sobie sami. Z tego względu można było nawet w pracowitym tygodniu wygospodarować czas na teatr, który przecież humaniście, jakim był Koźmin, niewątpliwie zapewniał duchowy odpoczynek od żmudnej robotniczej codzienności.

Grupa teatralna Zwierzynieckiego z udziałem Koźmina oraz innych sportowców (m.in. Stanisława Czulaka, który służył za suflera) wystawiła kilkanaście spektakli, w tym "Krakowiaków i Górali" oraz "Ogniem i Mieczem". W repertuarze dominowały najbardziej lubiane przez widzów komedie, wodewile oraz sztuki z motywami lokalnymi, takie jak "Obywatel z Krowodrzy". Stroje wybierano w wypożyczalni kostiumów teatralnych, natomiast mundury wojskowe zapewniał Ludwik Binder. Chór i solistów przygotowywał Mieczysław Tylko. Grupa zbierała doskonałe recenzje, również od krytyków teatralnych.

Teatr przestał funkcjonować w 1937 roku, gdy zmiany w prawie uniemożliwiły wystawianie sztuk w szkołach i placówkach oświatowych.

Początki w Wiśle

Dniem o przełomowym znaczeniu dla Koźmina okazał się 13 marca 1927 roku. Zwierzyniecki spotkał się towarzysko z Wisłą i ku zaskoczeniu wszystkich ograł wiślackich gwiazdorów aż 7:1. W „Przeglądzie Sportowym” kilka dni później napisano, że „Główną winę ponosi rezerwowy bramkarz Wisły.” O Koźminie wprawdzie w gazecie nie wspomniano, wiadomo jednak, że pokazał się z dobrej strony , nie dając się pokonać Reymanowi, Kotlarczykom czy Balcerowi. Wkrótce potem otrzymał - i bez większych wątpliwości zaakceptował - propozycję gry w Wiśle, której pozostał wierny przez osiem lat.

W rozgrywkach ligowych zadebiutował w bramce Wisły 24 lipca 1927 roku w wyjazdowym, zwycięskim meczu z Czarnymi Lwów. Mimo iż dał się dwukrotnie pokonać Eugeniuszowi Harasymowiczowi, zebrał dobre recenzje, w przeciwieństwie do bramkarza gospodarzy, Jana Drapały, na którym prasa i kibice nie zostawili suchej nitki.

W debiutanckim roku w Wiśle Koźmin wystąpił cztery razy w lidze – po raz ostatni 14 sierpnia. Tego dnia Wisła grała w Poznaniu z Wartą i musiała uznać wyższość gospodarzy, którzy wygrali 2:1. „Za klęskę spada wina na bramkarza Wisły, który grał ogromnie nerwowo. Drugą i trzecią bramkę należy zapisać na konto jego nieosobliwych wybiegów” - napisał po meczu „Przegląd Sportowy”. W 1927 roku Koźmin nie pojawił się już w żadnym meczu ligowym.

W 1928 roku (drugim z kolei mistrzowskim) Koźmin wystąpił w piętnastu meczach ligowych. Podsumowując jego udział w zdobyciu przez Wisłę tytułu, Jerzy Grabowski w „Przeglądzie Sportowym” pisał: „ Koźmin w bramce, mimo, że zadebiutował dopiero w drugiej połowie rozgrywek okazał się graczem nietylko zdolnym i dobrze wyszkolonym. Jest on ponadto jednym z talentów bramkarskich w Polsce. Jego świetne warunki fizyczne, opanowanie nerwowe, dobra technika chwytu poparte w przyszłości nabytą rutyną i pewnością siebie pozwolą Koźminowi prędzej czy później dostąpić godności reprezentowania barw polskich w grach międzypaństwowych.”.

Szaleniec czy odkrywca?

Koźmin zwracał uwagę kibiców i dziennikarzy nietypową jak na tamte czasy grą. Można go bez wątpliwości uznać za prekursora nowoczesnego, odważnego bramkarstwa. Początkowo obserwatorzy przyzwyczajeni do widoku golkiperów "przywiązanych" do linii bramkowej reagowali na wybiegi Koźmina śmiechem lub zdziwieniem. Przepychanki Koźmina z napastnikami rywali w polu karnym zdawały się potwierdzać, że zgodnie z niepisaną teorią każdy bramkarz powinien mieć coś z szaleńca. Z czasem odważna gra Koźmina na przedpolu, wyłapane przez niego wrzutki i dośrodkowania, pozbawiające rywala szansy na strzał, zaczęły zdobywać zwolenników i naśladowców. Dziś dalekie wybiegi bramkarzy są piłkarską normą i jedynie potwierdzają słuszność bezprecedensowych decyzji Koźmina, który sposobem gry wyprzedził czasy, w których przyszło mu żyć.

Problemem nowatorskiego Koźmina był często brak równie nowatorskich reakcji jego własnych obrońców, co wynikało z metod treningowych lub raczej ich braku. Wisła przez wiele lat radziła sobie bez trenera, treningi stricte bramkarskie w ogóle nie istniały, ustalanie taktyki meczowej w dzisiejszym rozumieniu też właściwie nie miało miejsca. Bramkarze nie posiadali "lepkich" rękawic, nie byli chronieni przepisami w polu bramkowym. To wszystko sprawiało, że "Koźmin obok momentów dobrych, ma chwile niepewności". Gdyby prześledzić ówczesną prasę, znaleźlibyśmy opinie pozytywne i negatywne: "po rzucie rożnym Koźmin broni świetnie paradą", "Dwa błędy Koźmina przyniosły w rezultacie dwie bramki dla gości. Niezliczone błędy napastników krakowskich uniemożliwiły powetowanie tego", "u zwycięzców na pierwszy plan wybijał się Koźmin w bramce oraz Artur obok Obtułowicza w ataku", "Daleki strzał łatwy do obrony przepuścił Koźmin fatalnie", "Po pauzie kilka niebezpiecznych sytuacyj pod bramką Wisły, które ratuje doskonały Koźmin". Zdecydowanie jednak dobrych opinii było znacznie więcej - Koźmin grał tak widowiskowo, że wszyscy długo wspominali jego nieziemskie parady, pomyłki zaś szybko ginęły w niepamięci.

Najlepsze lata w Wiśle

Koźmin spędził w Wiśle osiem lat. Dwa razy został mistrzem kraju, trzy razy - wicemistrzem. W barwach Wisły wystąpił 118 razy w rozgrywkach ligowych, natomiast 22 razy w meczach międzynarodowych. Ponadto 13 razy reprezentował Kraków, zaś 3 razy - Polskę.

Z roku na rok stawał się postacią coraz mocniej zaznaczającą swą obecność nie tylko w Wiśle, ale i w świecie polskiego sportu. W podsumowaniu 1929 roku w Wiśle napisano o nim: "Maksymilian Koźmin z pośród 24-ch walk swej drużyny tylko w dwu zastąpiony był przez Tadeusza Kilińskiego. Wysoki, spokojny i opanowany, reprezentacyjny bramkarz Wisły, jest typem gracza, który może zagrać na pięć lecz nigdy nie zejdzie poniżej trójki." Ta opinia nic nie zatraciła ze swej aktualności w następnych latach, kiedy to "piął się w formie swej ku górze", aż do szczytowych lat, kiedy przyszły wreszcie powołania do polskiej kadry narodowej (1930, 1931).


CDN


Zmierzch przy Reymonta

Rok 1933 Koźmin zaczął pewnie w bramce Wisły, która na inaugurację 9 kwietnia odprawiła z kwitkiem Ruch po dwóch bramkach Reymana. Koźmin zachował czyste konto i w dobrym humorze opuszczał boisko przy Reymonta, w najczarniejszych myślach nie podejrzewając, że już za dziewięć dni pożegna się z drużyną na dłużej....

18 kwietnia 1933 roku podczas towarzyskiego meczu z DFC Praga Koźmin doznał złamania ręki i po pierwszej połowie musiał opuścić boisko. Między słupkami zastąpił go Tadeusz Brudny.

Po długiej przerwie Koźmin wrócił do bramki Wisły 5 sierpnia 1934 roku w meczu ze Strzelcem i z powodzeniem bronił do połowy następnego, 1935, sezonu. Potem zmuszony był uznać wyższość Edwarda Madejskiego. W 1936 roku jeszcze dwukrotnie pojawił się na boisku jako zmiennik, a jego ostatnim meczem, z symbolicznym udziałem, było wyjazdowe spotkanie z Grabarnią 17 maja 1936 roku.


CDN


Koźmin arysta - rzeźbiarz

Właściwie zaczęło się od przyjaźni z Vlastimilem Hofmanem, który podarował Koźminowi akcesoria malarskie do pracy w plenerze. Zamiłowanie do rzeźbiarstwa pojawiło się później. Przy ulicy Senatorskiej znajdowała się pracownia niejakiego D......, któremu Koźmin pomagał w wykończeniu wielkich rzeź, figur świętych z przeznaczeniem do kościołów i innych świątyń. Tam poznał rzeźbiarskie abecadło. Od swojego pierwszego nauczyciela i mistrza zakupił zestaw 60 angielskich dłutek, które do tej pory pieczołowicie przechowuje jego syn, Adam. Nic już nie stało na przeszkodzie, by wielki talent mógł rozwijać się samodzielnie.

Koźmin rzeźbił dla siebie i dla innych. Jego misterne prace szybko opuszczały dom, wędrowały do rodziny, przyjaciół i znajomych jako prezenty. Jedna z jego najpiękniejszych rzeźb, kapliczka, znalazła miejsce na rodzinnym grobie na Salwatorze. Niestety, pod wpływem czasu i niepogody uległa zniszczeniu, podobnie jak głowa Chrystusa bolejącego w drewnie.

Gdy pracował u sióstr Norbertanek, pomagał w renowacji kościoła, dorabiał brakujące części świętych figur, np. nogę Józefa czy skrzydełko anioła, co było w rzeczywistości znacznie trudniejsze od wyrzeźbienia nowej postaci.

Rzeźbą, która najmocniej zapisała się w pamięci jego syna, Adama, była przepiękna i bardzo wymowna praca dynamiczna, bryła pokazująca trzech piłkarzy walczących o piłkę. Koźmin podarował tę pracę Wiśle Kraków z okazji któregoś jubileuszu. Miejmy nadzieję, że wciąż można ją podziwiać w dziale klubowych pamiątek. Drugą zapamiętaną przez syna rzeźbą dynamiczną byli górnicy wracający z pracy.

Słynne stały się lajkoniki Koźmina (patrz Kolekcja Adama Koźmina), które wykonywał wraz z żoną, Stanisławą. On rzeźbił i malował figurki Tatarów (odwzorowując np. pomarszczoną skórę na butach), ona szyła maleńkie ubranka, ozdabiając je koralikami. Lajkoniki służyły jako zabawki i prezenty, ale były też źródłem dochodów. Romantyczny, pozbawiony "głowy do interesów" Koźmin wprawdzie miał taką naturę, że najchętniej rozdałby wszystko za darmo, zapobiegliwa małżonka dbała jednak o to, by dało się bezboleśnie połączyć przyjemne z pożytecznym.

W domu Koźminów na Nowym Prokocimiu obejrzeć można, widoczną wyżej po prawo, płaskorzeźbę w drewnie, będącą autoportretem artysty. Jest to praca będąca najlepszym świadectwem kunsztu artysty. "Wygląda na niej jak żywy, pamiętam ojca, właśnie tak wyglądał, dokładnie tak" - mówi z przejęciem i wzruszeniem jego syn Adam.


CDN


Mecze w Reprezentacji Polski

Maksymilian Koźmin wystąpił w dwóch spotkaniach Reprezentacji Polski, wpuścił dwie bramki.

  • 1930-10-26 Polska – Łotwa 6–0, mecz towarzyski
  • 1931-08-23 Polska – Rumunia 2–3, do 45 minuty, mecz towarzyski

Pogrubiono występy Koźmina jako Wiślaka.
W debiucie Koźmin nie miał zbyt dużo pracy. W meczu z Rumunią pierwszą bramkę wpuścił z rzutu wolnego, po rykoszecie od obrońcy, druga padła "bez winy Koźmina" (PS nr 68/1931). Bramkarz z Wisły kilkakrotnie ratował drużynę odważnymi wyjściami, jednak w przerwie został zmieniony przez Albańskiego. Komentatorzy twierdzili po meczu, że obaj zaprezentowali poziom nie predysponujący do gry w Reprezentacji.

Koźmin w prasie

Galeria


Zobacz też

Strażnikiem pamięci o wielkim sportowcu i wspaniałym człowieku jest jego syn Adam, który wraz z żoną i córką pielęgnuje to, co pozostało po bramkarzu Wisły. Życzliwa rodzina Koźminów chętnie dzieli się z fanami Wisły zachowanymi wspomnieniami. Dzięki nim możemy poznać bliżej legendarnego, niecodziennego bramkarza. Zapraszamy do obejrzenia zdjęć kolekcji Adama Koźmina.