Marian Styrski

Z Historia Wisły

Powtórzony mecz z roku 1954 – Jubilatka we wspomnieniach cz. 7

Źródło: TS Wisła

Data publikacji: 18 marca 2020Tweet



Z siódmej części “Jubilatka we wspomnieniach” dowiecie się czemu w roku 1954 powtórzono mecz Wisły z Ruchem (wtedy Gwardii i Unii), dlaczego kibice krzyczeli “Mistrz lipa”, oraz skąd wzięły się białe gołębie nad stadionem.

Wspomnienia do redakcji gazety “TEMPO” nadesłał w roku 1966 kibic Wisły Marian Styrski.


Jestem od lat zagorzałym sympatykiem Wisły. Przeżywam wszystkie jej sukcesy i niepowodzenia, wszystkie wzloty i upadki, a obecnie pragnę się podzielił moimi wspomnieniami. Dotyczą one okresu może dość odległego, niemniej jednak do dziś stoi mi żywo przed oczyma wypadek, który zamierzam opisać.

Był to październik roku 1954. Na stadionie krakowskiej Wisły/wtedy jeszcze Gwardii/ wypełnionym po brzegi stają do walki dwie godne siebie rywalki. Z jednej strony Chorzowska Unia /czyli Ruch/ – mistrz Polski mający w składzie m.in. Wyrobka, Cieślika i Suszczyka, z drugiej zaś nasza krakowska Wisła. Sędzia p. Haselbusch z Warszawy daje znać gwizdkiem i zaczyna się gra ….

Od początku zrywa się szalony doping widowni, od początku też krakowscy piłkarze ruszają do ataku. Obrona Unii dwoi się i troi ale Wisła gra znakomicie. Wyrobek broni z poświęceniem wiele groźnych strzałów, aż wreszcie nadchodzi 31 minuta gry. Krakowianie biją rzut rożny, którego egzekutorem jest Mamoń. Na polu karnym Unii powstaje zamieszenie, piłkę dostaje Kotaba – ostry strzał pod poprzeczkę i piłka grzęźnie w siatce. 1:0 prowadzili gospodarze. Szał radości na widowni – lecą w górę czapki i kapelusze, słychać huk petard, a nad stadionem ukazują się białe gołębie. Po prostu jeden z kibiców przyniósł ze sobą klatkę z gołębiami i po zdobyciu bramki przez Wiślaków wypuścił je. Swoją drogą, czego to już ludzie nie wymyślą.

Na boisku gra się toczy nadal pod dyktando krakowian, którzy rozgrywają znakomity wprost mecz, chyba jeden z najlepszych w swojej bogatej 60-letniej karierze. Tak już było do końca zawodów. Atak Unii nie istniał prawie zupełnie na boisku, natomiast Wyrobek błysnął wysoką klasą broniąc wprost niezliczoną ilość ostrych plasowanych strzałów nawet z bliskiej odległości. Gdyby nie on, Unia wyjechałaby bez przesady z bagażem sześciu lub siedmiu bramek.

Skończyło się tylko na jednej, ale skromne zwycięstwo sprawiło więcej radości sympatykom niż nie jedna wysoka wygrana.

Chodziło tu bowiem o prestiż. Dlaczego, zaraz wyjaśnię. Był to mecz powtórzony, do pierwszego bowiem Unia przystąpiła w osłabionym składzie bez trzech reprezentantów Polski: Wyrobka, Suszczyka i Cieślika, którzy wprawdzie wrócili na czas z zagranicznego wojażu, ale nie wystąpili na boisku. Chorzowianie przegrali wtedy 1:2 i kierownictwo klubu złożyło oficjalny protest do PZPN o unieważnienie spotkania. Nasze władze piłkarskie uwzględniły ten protest i nakazały rozegranie drugiego meczu. No cóż, różnie komentowano wtedy ten fakt, który odebrał krakowianom prawidłowo uzyskane punkty ligowe. Należy bowiem nadmienić, że Mordarski grał również w reprezentacji, ale zdążył na czas do Krakowa i mino zmęczenia podróżą wzmocnił drużynę w tak ważnym dla niej meczu o prestiż. Punkty odebrano Wiśle przy “zielonym stoliku” i dopiero drugi mecz udowodnił wyższość krakowian.

Pamiętam, że w całym sportowym Krakowie zapanowało oburzenie na tę decyzję PZPN i nie było wówczas kibica, który by nie życzył Wiśle nowego sukcesu. Stąd też dosłownie napchany publicznością stadion, stąd też oszałamiający doping w czasie całego meczu. Wybiegającą na boisko drużynę gości powitał koncert gwizdów i okrzyki: “Unia płaczki”, “Mistrz lipa” itp. niewybredne epitety. Nie było to oczywiście fair ze strony publiczności, ale niemniej doskonale obrazuje nastrój jaki panował wśród kibiców,

Kończę już te swoje wspomnienia. Może trochę za dużo się rozpisałem, jednak płynęły one z serca wiernego od lat ulubionej drużynie.

Życzę “Wiślakom”, aby w następnym 60-leciu dostarczali nam wielu takich miłych przeżyć.

Marian Styrski

Kraków, dn. 29 listopada 1966 r.



Wspomnienia nadesłane na konkurs tygodnika “TEMPO” oraz TS Wisła Kraków z okazji 60-lecia Białej Gwiazdy.

Zachowana pisownia oryginalna.


https://www.tswisla.pl/powtorzony-mecz-z-roku-1954-jubilatka-we-wspomnieniach-cz-7/