Ocena pomocników ligowych 1932

Z Historia Wisły

Ocena pomocników ligowych 1932

Przegląd Sportowy numer 104/1932 strona 4

Wśród czołowych pomocników polskich

Mysiak i bracia Kotlarczykowie na czele naszej elity

W dyskusjach, jaka formacja w drużynie piłkarskiej jest najważniejsza, przeważa zdanie, że nie napad i nie obrona, lecz właśnie linja pomocy.

Strategja futbolu uzasadnia to w sposób dość przekonywujący, zwłaszcza, jeśli wyjść z jedynego, słusznego założenia, że linja pomocy w czasie ofensywy powiększa ilość napastników z pięciu graczy do ośmiu, a w chwilach natarcia przeciwnika, zasila tyły zespołu trzema obrońcami.

Rzecz jasna, że rozważanie powyższe posiada w sobie, mimo wszystko cechy pewnego schematu, dobra bowiem drużyna piłkarska nie może mieć w ogóle punktów słabych i każdy gracz, bez względu na formację, w której gra, jest niezastąpiony.

Jeśliby jednak wziąć dwie drużyny, w których zespół A miałby o cień lepszych obrońców i napastników, a zespół B – o cień lepszą linję pomocy, zdaniem znawców, zwycięstwo przypaść winno w udziale drużynie B.

Porównując mecz piłkarski do strategji wojennej, można śmiało powiedzieć, że pomoc odgrywa rolę tak cenionych przez dowódców rezerw, o które opiera się równie mocno linja szturmowa jak i tyły.

W tych warunkach rola pomocnika wymaga od niego zupełnie specyficznych kwalifikacyj. Jest to bodaj jedyna formacja w drużynie piłkarskiej, od której graczy nie wymaga się wybitnej szybkości.

W zamian za to pomocnik musi być niezwykle wytrzymały i przygotowany zgóry na to, że w ciągu 90-ciu minut gry ani przez chwilę nie będzie mógł po boisku chodzić, czy nawet stać na niem, jak obrońcy czy napastnicy, lecz ciągle będzie pracowicie dreptał między jedną a drugą bramką.

Pozatem wymaga się od niego, jeszcze lepszego bodaj, jak od napastników czy obrońców, ustawiania się, stopingu piłki i dokładności w podaniu.

Zdanie nasze potwierdza jaskrawo fakt, że w trójce reprezentacyjnej polskich pomocników – Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Mysiak, dwu pierwszych biegowo przedstawia się bardzo mizernie. Mimo to pozostałe zalety tych graczy równoważą minus im wytknięty niemal że w 100 procentach. Komu z tej trójki należy się tytuł najlepszego pomocnika polskiego – możnaby o to stoczyć wiele dyskusyj. Gdyby Kotlarczyk I był o parę lat młodszy i posiadał dziś jeszcze tyle żywotności, co jego młodszy brat lub Mysiak, jemu niewątpliwie przyznałby należało palmę pierwszeństwa.

Niestety, wiele lat wiernej, oddanej pracy w szeregach Wisły nadszarpnęło już nieco wytrzymałość najlepszego środkowego pomocnika piłkarzy polskich. Ciężki mecz wytrzymuje on już z największą trudnością, a kiedy walka nie potrafi odpowiednio nastroić jego systemu nerwowego, gra tyle, że przeciętnie.

Minusy te sprawiają, że w chwili obecnej berło najlepszego pomocnika polskiego jesteśmy skłonni oddać w ręce Mysiaka. […]

Kotlarczyk II-gi, mimo, że w zespole klubowym występuje stale na stanowisku obrońcy, w pomocy niemal zupełnie nie odbiega od poziomu reprezentowanego przez Mysiaka i swego starszego brata ...