Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2013/2014

Z Historia Wisły

Raport z Sektora C: Pożegnanie Radka Sobolewskiego:

Mecz z Górnikiem Zabrze zaliczyć trzeba do meczów wyjątkowych – nie tylko dlatego, że rozpoczynał on nowy sezon, ale przede wszystkim przez fakt, że żegnaliśmy wieloletniego zawodnika i kapitana Wisły Kraków, Radosława Sobolewskiego.

Kilka minut przed planowym rozpoczęciem meczu, na murawie pojawiły się jedenastki Wisły i Górnika oraz przedstawiciele krakowskiego klubu, Towarzystwa Sportowego oraz Stowarzyszenia Kibiców. Radosław Sobolewski, który osiem i pół sezonu spędził przy Reymonta 22, czołowy piłkarz Białej Gwiazdy, jej wieloletni kapitan, znany ze swojego charakteru walczaka, oddany klubowi i kibicom – został przez zgromadzonych odpowiednio pożegnany. Szacunek dla „Sobola” wyrazili już piłkarze Wisły, którzy na rozgrzewkę wyszli w koszulkach „Sobol, dziękujemy!!!” z siódemką i nazwiskiem Radka na plecach. Po wspomnianym już wyjściu piłkarzy na boisko pamiątki broniącemu teraz barw Górnika zawodnikowi wręczyli prezes Wisły Kraków SA, Jacek Bednarz, Prezes Towarzystwa Sportowego „Wisła”, Ludwik Miętta-Mikołajewicz oraz przedstawiciel SKWK. Specjalne pożegnanie przygotowali także kibole z Sektora C, gdzie pojawiła się podobizna Radosława Sobolewskiego na niebiesko-czerwonym tle nad hasłem „Sobol, nie zapomnij”. Swoją uroczystość miał także nasz obecny kapitan, Arkadiusz Głowacki, który rozgrywał swój 300. mecz w lidze. „Głowa” otrzymał koszulkę z jubileuszowym numerem oraz został nagrodzony aplauzem zgromadzonych kibiców. Pierwszą po hymnie wiślacką pieśnią, która zabrzmiała na Reymonta 22 w nowym sezonie była „Do boju Wisełka!”, tym razem wykonywane z bębnami, co dawało odświeżający efekt. Potem wszyscy złapali się za bary i wykonali „Eintracht”, wprawiając w kołysanie cały Sektor Kiboli. Jednak pierwszym numerem, który zabrzmiał solidnie było „Hej Wisła gol!”. Następne w kolejności „Nie dla nas jest porażki smak” wykonywane w wersji skakanej straciło nieco ze swojej mocy. Pomimo intonowania klasyków, takich jak „Chłopcy z Reymona” czy „Święte barwy” na dwie strony, nie czuło się „zajawki”, pasji i agresji, jakimi zwykle cechuje się nasz doping. Dopiero pod koniec pierwszej części meczu pokazaliśmy, na co nas stać: wykonując „Zawsze z wami” na dwie strony Sektora C. Ten numer ma spory potencjał, by stać się hitem kolejnych meczów.

W przerwie na murawie odbył się konkurs wiedzy na temat gry w Wiśle Radosława Sobolewskiego w Wiśle, który dostarczył kibicom, uczestnikom i spikerowi sporo radości.

Drugą część meczu rozpoczęliśmy od przyciszanego „Tak się bawią ludzie”. Następnie przypomnieliśmy sobie piosenkę derbową. Nie ma co koloryzować: wykonanie było mocno średnie, dlatego każdy powinien przesłuchać sobie oryginał („Kryzysowa Narzeczona” Lady Pank) z tekstem przed oczami, żeby wiedzieć, jak który wers zaśpiewać. Przypomnieliśmy także, że Wisła rządzi w Krakowie. „Bo moja jedyna miłość” zakończyliśmy długim „lalowaniem” z klaskaniem szybkim i wolnym. Potem znowu została przywołana piosenka ćwiczona na sparingu: „Gdybym mógł cofnąć czas”. Wychodziło dobrze; oby z kolejnymi meczami było jeszcze lepiej. W 64. minucie pozdrowiliśmy Lechię Gdańsk, Śląsk Wrocław, Unię Tarnów oraz Polonię Przemyśl. Wtedy też zanotowaliśmy kilkusekundowy przestój przy zmianie piosenek, w co akurat wcięli się goście z Zabrza. Odpowiedzieliśmy im głośnym „Ole Super Wisełka!” oraz krótką przyśpiewką, co cała Polska robi z fanami Górnika. Następnie rozpoczęliśmy „Boney M”, które wychodziło całkiem nieźle, jednak zaraz je przerwaliśmy, ponieważ zmieniany był Radek Sobolewski, który po zejściu z murawy podszedł do naszego sektora w koszulce „Wierność”. Ukłonił się i nagrodził kibiców brawami, na co ci odpowiedzieli gromkim skandowaniem jego nazwiska.

Przez kolejnych kilka minut obrywało się Górnikowi, który stawił się przy Reymonta w ponad 1000 osób. Jak zwykle dobrze oflagowali swój sektor. Wizualnie prezentowali się nieźle (większość miała koszulki w zabrzańską szachownicę), natomiast wokalnie raczej przeciętnie. Słyszani na Sektorze C byli jedynie przy „dżudżu” z bębnem i we wspomnianym momencie przestoju.

Pod koniec zaintonowaliśmy „Biała Gwiazda na niebie się mieni”. Potem w górę powędrowały szale i poleciało „Hej Wisła gol!”. Po odśpiewaniu hymnu mecz zakończyliśmy klasycznym „Tylko Wisła – TS!”. Gdy pod trybunę podeszli piłkarze, daliśmy im do zrozumienia, że ich wspieramy, śpiewając „Czy wygrywasz, czy nie”. Ponownie też przywołaliśmy Radosława Sobolewskiego, który w podzięce rzucił kibicom kilka koszulek.

Flagi, które ozdobiły nasz stadion, to: Armia Wisły, Reyman, Wisła Sharks, „Nasze miasto, nasze zasady”, Nowa Huta, „5”, Bronowice, Qrdwanów, Prądnik Biały, Kazimierz, Fanatycy, Jaworzno, Olkusz, Skawina, Zabierzów, Chicago, Unia Tarnów oraz Śląsk. Ponadto wywieszono transparent przypominający o marszu pamięci ofiar „Krwawej środy” w 1940. w Olkuszu. Rozpocznie się on 27 lipca o 16:45 na olkuskim rynku. Przy organizacji tego wydarzenia pomaga nasz fanklub.

Kolejny mecz przy Reymonta 22 dopiero w piątek 9 sierpnia. Do tego czasu Sektor C powinien się zaznajomić z tekstami i melodiami nowych numerów. Nie zaszkodzi też odświeżenie starych klasyków. Wszystko po to, aby prezentować się w jak najlepszej formie już do końca rundy!


Źródło:http://skwk.pl/


Raport z sektora B: Wspólnie z Braćmi oddajmy cześć

To był piękny weekend we Wrocławiu, gdzie z wizytą do Braci ze Śląska przyjechała ponad tysięczna reprezentacja Armii Białej Gwiazdy. Oprócz wspólnego biesiadowania i umacniania zgody, kibice obydwu klubów oddali cześć pamięci ofiarom rzezi wołyńskiej.

Wiślacy zaczęli zjeżdżać do stolicy Dolnego Śląska już w okolicach czwartku, kiedy to WKS mierzył się w eliminacjach do Ligi Europy z belgijskim Club Brugge. Wspólne imprezy oraz wyjazdy na nocne zwiedzanie dolnośląskich miasteczek zaczęły się więc na długo przed samym meczem przyjaźni. W niedzielę od wczesnych godzin rannych do Wrocławia wszelkimi środkami lokomocji zaczęły zjeżdżać oddziały Armii Białej Gwiazdy, które można było potem spotkać zarówno na rynku, jak i wyspach i osiedlach. Popołudniu niemal wszystkie mniejsze i większe grupki fanów TS-u i WKS-u z całego miasta i okolic zmierzały w jednym kierunku – na pilczycki obiekt.

Tysiąc biletów przeznaczony dla kibiców Wisły znalazł swoich nabywców, do tego trzeba doliczyć wiele osób, które wejściówki kupowały na miejscu, dlatego ciężko określić dokładną naszą liczbę. Za oficjalną przyjmijmy wspomniany tysiąc. Znaczna większość Wiślaków swoje miejsca zajęła na sektorze B, gdzie mieści się młyn Śląska. Pomiędzy flagami gospodarzy zawisły nasze płótna: Wisła Sharks, „PDW”, Prądnik Biały, „5”, Bronowice, Kleparz, Olkusz, Jaworzno i Trzebinia.

Od momentu wyjścia piłkarzy doping prowadzony był dla obydwu klubów. Trybuny rozpoczęły od hymnów Wisły oraz Śląska, by potem zaraz ogłosić doskonale znaną każdemu prawdę, że to Biała Gwiazda rządzi w swoim mieście. Następnie kibole wzięli na warsztat nasze wiślackie „Tak się bawią ludzie”, ze zmienioną końcówką na „gdy ze Śląskiem gra”. W 20. minucie sektor B pokazał oprawę, przypominającą o mordzie wołyńskim i oddającą cześć poległym wtedy Polakom. Na transparencie napisano – jakby krwią – hasło: „Nigdy Kresy nie przeżyły takiego zdziczenia, dla ludobójców nie ma przebaczenia”, a podniesione kartony tworzyły napis „Wołyń”. Pierwotnie oprawa miała być zaprezentowana podczas meczu z Brugge, jednak wtedy została zablokowana przez delegata UEFA (piłkarskiej centrali w Europie poświęcony był osobny trans, który wynurzył się po zakończeniu patriotycznej prezentacji). Trybuny skandowały także „Cześć i chwała bohaterom!”, „Bóg, honor i ojczyzna!” oraz zaśpiewały „Mazurka Dąbrowskiego”. Wywieszono także transparent z wyrażonym stosunkiem do organizacji Narodowego Odrodzenia Polski. Oddajmy głos wrocławianom z Wielkiego Śląska: „(...)Jesteśmy patriotami, ale nie chcemy by wiązano nas z NOP-em i jego sojusznikami politycznymi z ukraińskiej Swobody, która stawia pomniki UPA i Banderze. Oprawa upamiętniająca Wołyń była okazją do pokazania, tak jak głosiło jej główne hasło, że nie zgodzimy się nigdy na jakieś zgniłe kompromisy i wybielanie przeszłości (...)”.

Przez dalszą część meczu słychać było już tylko śpiewy sławiące kluby z Wrocławia i Krakowa oraz naszych Braci z Gdańska. Były „-Wisła! -Kraków!” i „-Twierdza! –Wrocław” na dwie strony, „Wisła Kraków/Nasz Śląsk Wrocław aeaeao”, czy „Nie dla nas jest porażki smak”. Po przerwie trybuny wykonały „HSV”, raz kończąc „Wisła!”, a raz „Hej Śląsk!”. Następnymi zaintonowanymi numerami byli nakręcający do zabawy „Wrocławianie” oraz dumne i donośne „Jesteśmy tu by wspierać go”, które niosło się po mieście i okolicach przez dobrych kilka minut. Ostatnie fragmenty meczu upływały przy „Tak się bawią ludzie”.

Po ostatnim gwizdku piłkarze podziękowali fanom obydwu drużyn za wsparcie. Kibice zaś odpowiedzieli im głośnym „Czy wygrywasz, czy nie”. Później część Wiślaków udała się w drogę powrotną do Krakowa, część zaś przeniosła na rynek i osiedla, gdzie do późnych godzin nocnych/wczesnych godzin rannych trwało umacnianie zgody ze Ślązakami. Dla niektórych zgodowy weekend (tydzień?) trwa nadal, ponieważ jadą we czwartek do Belgii, gdzie WKS czeka rewanż z Club Brugge.

Wszystkim Braciom z Dolnego Śląska bardzo dziękujemy za gościnę. Po raz kolejny Wiślacy mogli się przekonać, jak wspaniałe jest braterstwo, które nas łączy. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko zaprosić Was do Krakowa, gdzie zrewanżujemy się równie serdecznym przyjęciem!


Źródło:http://skwk.pl/