Remigiusz Kurek

Z Historia Wisły

Remigiusz Kurek - W latach 2001-2010 zawodniki sekcji koszykówki w klubie TS Wisła Kraków osiągając min. 4 miejsce na Mistrzostwach Polski kadetów. 2010 - 2012 Akademia Wychowania Fizycznego w Krakowie, Magister Wychowania Fizycznego. 2009 - 2010 Ukończone zawodowe kursy masażu I, II, III, IV stopnia. 2007 - 2010 Akademia Wychowania Fizycznego w Krakowie, Licencjat Wychowania Fizycznego - specjalizacja gimnastyka korekcyjna. W toku studiów uzyskał dyplom instruktora koszykówki. Obecnie asystent trenera w II lidze oraz masażysta (specjalista/trener odnowy psychosomatycznej zawodników).


Wywiad z Remigiuszem Kurkiem

8 stycznia 2014

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Remigiuszem Kurkiem, byłym koszykarzem Wisły, który obecnie pracuje w klubie jako trener i masażysta.

Jakie są Pana związki z klubem i kiedy się zaczęły?

Jestem wychowankiem Wisły. Od 6 klasy szkoły podstawowej trenowałem tutaj pod okiem trenera Piotra Piecucha. Po kolei przechodziłem przez szczeble szkolenia w gimnazjum, szkole średniej. Potem, na studiach skończyłem z grą w Wiśle, ale po ich zakończeniu odnowiliśmy kontakty i tutaj teraz pracuje już nie jako zawodnik, a jako członek sztabu szkoleniowego.

Od kiedy Pan współpracuje z Wisłą i jak przebiega ta współpraca?

W charakterze trenera pracujemy wspólnie od sierpnia poprzedniego roku, a jako specjalista od odnowy biologicznej jeździłem z drużyną Wisły na zawody od kwietnia 2013 roku.

Jaka jest Pana rola w sztabie jako specjalisty od odnowy? Za co Pan odpowiada?

Mówiąc krótko odpowiadam za to, żeby zawodnicy wytrzymali trudy sezonu. Planuję odnowę biologiczną po wszystkich meczach, masuję zawodników tak, aby rozluźnić zmęczone mięśnie, układ kostno-stawowy, aby mogli przystąpić do każdego treningu, meczu w jak najbardziej optymalnej formie. Do tego pomagam w zakresie suplementacji.

Ma Pan też swoich pacjentów, łatwiej pracuje się z zawodnikami czy z innymi ludźmi?

Zdecydowanie łatwiej z zawodnikami. Są świadomi, wiedzą co dokładnie ich boli i w którym punkcie.

Jak pracuje się z zawodnikami, którzy nie są w pełni zawodowcami?

Myślę, że to już podchodzi pod zawodowstwo. Nasi zawodnicy trenują pięć razy w tygodniu, a do tego dochodzą mecze. Trochę doskwierają nam godziny treningów, które są bardzo późne, ale pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Do tego dochodzi fakt, że niektórzy zawodnicy muszą pracować i bywa, że są zmęczeni.

Co daje Panu większą satysfakcje, praca z dziećmi w szkołach czy z seniorami?

Nie ma co porównywać pracy z dziećmi, a z seniorami, bo w tych przypadkach metodyka pracy jest zupełnie inna. Dzieci trzeba wszystkiego nauczyć od zera na przykład, która noga ma być pierwsza, gdzie trzymać piłkę. Co trening powtarzamy to samo po to, żeby wszyscy załapali te podstawy, ale najważniejsze, że widać postępy. Ostatnio nawet byliśmy na turniej w jednej ze Szkół Podstawowych gdzie mimo słabej frekwencji zawodników poradziliśmy sobie świetnie.

Ostatnio przybyło Panu niewielkie narzędzie do pomocy.

Kapitalna lodóweczka, którą kupiliśmy za drobne pieniążki i która bardzo nam pomoże na meczach wyjazdowych. Chłodzi bardzo dobrze i wytrzyma nawet najdłuższą podróż także już nie ma obaw, że braknie nam lodu na meczu.

Ma Pan jakąś zachętę dla kibiców, żeby częściej przychodzili na mecze koszykarzy?

Nasza drużyna znacznie się rozwinęła. Widać to było po meczu z AGH, gdzie przegraliśmy tylko 5 punktami i wszyscy byli pozytywnie zaskoczeni naszą postawą. Cały czas ciężko pracujemy i efekty widać coraz częściej. Jesteśmy młodą drużyną, widać postępy i zawodnicy bardzo potrzebują wizyt kibiców na meczu i ich dopingu, chcą czuć, że grają dla kogoś.

Źródło: http://wawelskiesmoki.pl


Zapraszamy do uzupełnienia biogramu. Napisz: redakcja@historiawisly.pl