Robert Maaskant

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
(Galeria zdjęć)
Linia 221: Linia 221:
|-
|-
|'''Wisła Kraków'''
|'''Wisła Kraków'''
-
|2010-
+
|2010-2011
|Polska
|Polska
|}
|}

Wersja z dnia 21:09, 7 lis 2011

Jest bardzo ambitny, ma doskonały kontakt z zawodnikami, świetnie wygląda i się wypowiada. Myślę, że w przyszłości będzie prowadził czołowe zespoły Holandii, a może nawet Europy. (...) On jest takim księciem holenderskich trenerów, następcą tronu
— Co Adriaanse, trener FC Twente na konferencji przed meczem Ligi Europy


Spis treści

Robert Maaskant: Biografia

Robert Patrick Maaskant
Robert Patrick Maaskant

Robert Patrick Maaskant urodził się 10 stycznia 1969 roku w holenderskiej miejscowości Schiedam. Swoją piłkarską karierę, w trakcie której grał na pozycji pomocnika, rozpoczynał w zespole Go Ahead Eagles. Później bronił także barw takich klubów jak FC Emmen, Motherwell FC, FC Zwolle i Excelsior Rotterdam.

Pracę trenerską rozpoczynał jako asystent pierwszego szkoleniowca w zespołach Go Ahead Eagles i FC Zwolle. Pierwszą samodzielną pracę podjął przed sezonem 1999/2000, kiedy został trenerem RBC Roosendaal, gdzie spędził trzy lata. W 2002 roku przeniósł się do Go Ahead Eagles, gdzie spędził jednak tylko pół roku i wrócił do Roosendaal.

W 2004 roku Maaskant został trenerem Willem II Tilburg. W pierwszym sezonie pracy z tym zespołem zajął dziesiąte miejsce. Początek kolejnego sezonu był jednak zdecydowanie gorszy. Po trzynastu kolejkach prowadzona przez niego drużyna zajmowała przedostatnie miejsce w tabeli. W listopadzie 2005 roku władze klubu podjęły decyzję o rozstaniu ze szkoleniowcem.

W styczniu 2006 roku, już po raz trzeci w swojej karierze, objął stanowisko trenera RBC Roosendaal, które z zaledwie czterema punktami na koncie po 18 rozegranych spotkaniach zamykało ligową stawkę. Maaskant nie zdołał uratować zespołu, która ostatecznie do końca sezonu wygrała zaledwie jedno spotkanie i opuścił szeregi Eredivisie. Do przedostatniego miejsca drużyna straciła aż 19 punktów.

Na zapleczu holenderskiej Eredivisie prowadził drużynę w 33 spotkaniach. Roosendaal zajmowało drugie miejsce w tabeli. Pod koniec marca opuścił klub, a kilka dni później został nowym szkoleniowcem MVV Maastricht, z którym podpisał roczny kontrakt. W kolejnym sezonie zajął z tym zespołem piąte miejsce w drugiej lidze. W trakcie sezonu podpisał umowę z NAC Breda, którą miał objąć od sezonu 2008/09.

Maaskant przejął wówczas zespół, który trener Ernie Brandts poprowadził do zajęcia bardzo wysokiego trzeciego miejsca w Eredivisie. W play-off drużyna nie zdołał jednak wywalczyć miejsca premiowanego grą w Lidze Mistrzów. Maaskant w swoim pierwszym sezonie pracy w Bredzie zajął z drużyną ósme miejsce w lidze i w play-off wywalczył z nim prawo reprezentowania Holandii w rozgrywkach Ligi Europejskiej.

W pierwszych dwóch rundach kwalifikacyjnych Breda nie miała problemów z wyeliminowanie armeńskiego Gandzasara Kapań (6:0 u siebie, 2:0 na wyjeździe) i Polonii Warszawa (1:0 na wyjeździe, 3:1 u siebie). W decydującej o awansie do fazy grupowej rundzie, podopieczni Maaskanta zostali jednak rozbici przez hiszpański Villarreal. U siebie przegrali 1:3, natomiast na wyjeździe zostali rozgromieni 1:6.

W sezonie 2009/10 NAC Breda do końca rywalizował o miejsce w pierwszej ósemce. Ostatecznie sezon zakończył na dziesiątym miejscu. Obecny sezon drużyna pod wodzą Maaskanta nie rozpoczęła najlepiej. W dwóch rozegranych meczach zdobyła tylko jeden punkt.

21 sierpnia podpisał dwuletni kontrakt z Wisłą. Jego oficjalna prezentacja nastąpiła dwa dni później. Tego samego dnia poprowadził także pierwszy trening zespołu.

Pierwszy sezon z Białą Gwiazdą uwieńczony został mistrzowskim tytułem, pierwszym w karierze Holendra, trzynastym w dziejach Wisły. Z tej okazji trener zapalił drugie w życiu cygaro, a w dniu "koronacji" wykonał honorową rundę wokół stadionu na rowerze podarowanym mu przez drużynę. (Patrz zdjęcia niżej).

1 lipca 2011 roku podczas króciutkiej przerwy między zgrupowaniami poślubił swą długoletnią partnerkę Lijsbeth van Kessel.

12 października 2011 roku przyszedł na świat drugi syn Roberta Maaskanta, który otrzymał imiona Maas Kaziu Flynn.


W mediach:

Maaskant: Co mnie przekonało? Nazwa klubu

23 sierpnia 2010

Holenderski trener Robert Maaskant rozpoczyna dziś współpracę z Wisłą Kraków. Podpisał dwuletnią umowę i odbył już szereg rozmów z nowym sztabem szkoleniowym. Jutro poprowadzi pierwszy trening.

- Obecność trenera tej klasy w polskim klubie jest rzeczą znamienną – nie ma wątpliwości prezes Wisły, Bogdan Basałaj, który negocjował jego kontrakt wraz z nowym dyrektorem sportowym klubu, Stanem Valckxem. - Prowadziliśmy poszukiwania także w Niemczech, Hiszpanii czy Włoszech. Model zarządzania holenderskich klubów zawsze mi jednak imponował i gdy dowiedziałem się o możliwości współpracy z trenerem Maaskantem, chętnie usiadłem do rozmów – przyznał Bogdan Basałaj.

Czym wicemistrzowie Polski przekonali szkoleniowca NAC Breda? - Nazwą klubu. To wystarczyło – stwierdził Holender, który póki co ze swoimi współpracownikami porozumiewa się w języku angielskim. Deklaruje jednak chęć nauki polskiego. - Mówię płynnie po angielsku i niemiecku. Mam siedmiu, może dziewięciu zawodników, którzy w tych językach się ze mną porozumie. Dużo rozumiem też po hiszpańsku, a jestem gotowy rozpocząć lekcję języka polskiego – zapewnił Maaskant.

Holender, mając za sobą wielogodzinne rozmowy z działaczami Wisły, jest świadom celów, których oczekuje od niego właściciel klubu. - Cele są jasne. Start sezonu nie był najlepszy, ale będziemy nad tym pracować – zapewnił nowy trener. Jego sztab tworzyć będą asystenci, którzy dotychczas współpracowali z Henrykiem Kasperczakiem i Tomaszem Kulawikiem. - Za wcześnie na rewolucję , ale będę chciał coś zmienić i nadać tej drużynie swój własny styl – zapewnia Maaskant.

Swoich nowych podopiecznych dwukrotnie obserwował już w lidze, a także podczas przegranych pojedynków pucharowych z FK Karabach. - Mój poprzedni zespół grał też z Polonią Warszawa. Mam więc ogólny pogląd na temat polskiej ligi - dodał szkoleniowiec, który jest już po rozmowie z byłym selekcjonerem reprezentacji Polski, Leo Beenhakkerem.

Po ostatnich niepowodzeniach Wisły, kibice oczekiwali szkoleniowca, który zmusi zawodników do wytężonej pracy. Jaki będzie Maaskant? Jak sam mówi, potrafi być zarówno szefem, jak i przyjacielem. - Potrafię rozmawiać z zawodnikami. O mentalnym przygotowaniu drużyny napisałem nawet książkę. Jeśli trzeba, potrafię też być szefem. Taka rola trenera.

wislakrakow.com
(PM)


Gazeta Krakowska: Maaskant po krakowsku

2010.12.03

Autor: Bartosz Karcz

Nie zapytaliśmy holenderskiego trenera Wisły Kraków o transfery. Nie wyciągaliśmy go na zwierzenia dotyczące wzmocnień krakowskiego zespołu. Nie dopytywaliśmy, czy Mariusz Pawełek podpisze kontrakt, ani czy Żurawski zagra wiosną cały mecz. W zamian trener przedstawił nam swoją narzeczoną. O uczuciach Roberta Maaskanta do Lijsbeth i Krakowa - pisze Bartosz Karcz.

Dookoła mróz, śnieg, zaspy, a pomiędzy nimi na rowerze mknie slalomem ponadczterdziestoletni postawny, uśmiechnięty mężczyzna.

Szaleniec? Nie, to Robert Maaskant, trener piłkarzy Wisły Kraków, dla którego rower jest najczęstszym środkiem lokomocji po mieście. Jak sam twierdzi, zima go nie zniechęca, by korzystać z dwóch kółek. Zresztą Maaskant potrafi zaskakiwać nie tylko jazdą na rowerze po śniegu. Chcecie wiedzieć, jakim człowiekiem jest Holender prywatnie? Postanowiliśmy to sprawdzić.

Trzy podejścia do Polski

Przyjazd Roberta Maaskanta do Krakowa był jego trzecią wizytą w naszym kraju. Najdłuższą, ale, jak sam twierdzi, już pierwsze dwa krótkie pobyty pozwoliły mu wyrobić sobie zdanie o naszej ojczyźnie i Polakach. Tego zdania nie zmienił teraz, gdy w Krakowie mieszka już kilka miesięcy.

- Pierwszy raz w Polsce byłem dwadzieścia lat temu - mówi Maaskant. - To były pokazy dżiu-dżitsu, w których zresztą brałem udział.

Już wtedy przekonał się, że Polacy są otwartymi, dobrymi i bezinteresownymi ludźmi.

- Polska była wtedy oczywiście zupełnie innym krajem niż obecnie - dodaje Robert Maaskant. - Przez te dwadzieścia lat zmieniło się tutaj bardzo dużo rzeczy na plus, ale ludzie są tacy sami...

Po raz drugi przyjechał do Polski w sierpniu ubiegłego roku.

- Ta wizyta związana była z meczem NAC Breda z Polonią Warszawa w Lidze Europejskiej - przypomina. - To był krótki pobyt. Teraz jestem w Krakowie i... mogę mówić przede wszystkim o bardzo pozytywnych wrażeniach. Dla mnie jedną z ważniejszych rzeczy jest to, że większość ludzi mówi tutaj po angielsku. Nie będę krył, że to ułatwia mi życie, a żyje mi się w Krakowie bardzo dobrze.

Niektórych może zdziwić, skąd Maaskant, były piłkarz, a obecnie trener futbolu, wziął się na pokazach dżiu-dżitsu przed dwudziestu laty i to w charakterze jednego z uczestników.

Z papierami dżiu-dżitsu

Odpowiedź jest prosta. Holender uwielbia najróżniejsze sporty i jego świat wcale nie ogranicza się tylko do piłki nożnej. Ma papiery instruktora dżiu-dżitsu, ale również narciarstwa. A nie są to jedyne sporty, które uprawia.

- Kocham sport w każdej postaci - zdradza. - Dżiu-dżitsu, narty, rower, a także tenis, squash. Raz wystartowałem również w maratonie nowojorskim. To było niezapomniane przeżycie. Jako Holender muszę też oczywiście obowiązkowo umieć jeździć na panczenach, choć przyznam, że to akurat nie jest moja ulubiona dyscyplina - zastrzega. W Holandii łyżwy cieszą się jednak rzeczywiście ogromną popularnością. W zimie gdy w moim kraju zamarzają kanały, można zobaczyć często ludzi, którzy na łyżwach potrafią przejechać nawet po 40 kilometrów...

Życie holenderskiego trenera nie tylko wokół sportu się kręci. Gdy sprowadził się do Krakowa, postanowił szybko poznać historię miasta, również naszego kraju. Jak sam przyznaje, interesuje go wszystko i choć wolnego czasu na zwiedzanie nie ma za wiele, to i tak już sporo zobaczył.

- Mam swój sposób na poznawanie Krakowa - opowiada. - Spaceruję po prostu po mieście i poznaję coraz to nowe zakątki. Robię to też na rowerze.

Kręgi Holendra

Zaczął od okolicy, gdzie mieszka, ale zatacza coraz szersze kręgi.

- Cały czas uczę się Krakowa, czytam na ten temat sporo. Zacząłem od standardowych miejsc - Rynek Główny, Kazimierz. Odwiedzam muzea. Byłem na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wybrałem się też do Auschwitz i było to dla mnie niesamowite przeżycie - przyznaje Holender.

Kraków i Polskę poznaje również rozmawiając z ludźmi.

- Nie tylko z tymi, których znam z klubu czy jego otoczenia. Moi współpracownicy pomagają mi zrozumieć waszą historię, a ja chcę o niej wiedzieć jak najwięcej, bo przecież teraz żyję właśnie tutaj. Tę naukę zacząłem od najprostszych rzeczy. Mieszkam przy ul. Królowej Jadwigi, więc szybko musiałem się dowiedzieć, kim była ta królowa - opowiada. - Dzięki temu poznałem też historię królów.

Polska bez kompleksów

- W ogóle macie piękną historię - Maaskant bierze głębszy oddech. I kontynuuje: - Dlatego powiem szczerze, że czasami zaskakuje mnie podejście Polaków do swojej ojczyzny, to negatywne nastawienie. Mieszkałem przez większość swojego życia w Holandii, gdzie ludzie są bardzo pozytywnie nastawieni do swojego kraju. Teraz jestem tutaj i trochę dziwi mnie ten pesymizm, a przecież wy Polacy nie powinniście mieć żadnych kompleksów!

Gdy pytamy Maaskanta, czy jeszcze coś negatywnie zaskoczyło go w naszym kraju, prócz polskiego pesymizmu, odpowiada już na wesoło: - O tak, drogi. Powiedzmy sobie szczerze, są koszmarne (śmiech).

Dziewczyna trenera

Robert Maaskant w Krakowie w wolnym czasie może liczyć na towarzystwo nie tylko Polaków, ale również innych Holendrów, mieszkających pod Wawelem. Przede wszystkim swojej dziewczyny o imieniu Lijsbeth, która, żeby zamieszkać z trenerem Wisły w Polsce, zostawiła pracę w słynnym Ajaksie Amsterdam. Teraz nie żałuje jednak tego kroku.

- Moja dziewczyna krąży między Holandią a Krakowem, ale jest tutaj ze mną bardzo często - mówi trener. - I tak jak mnie, bardzo się jej tutaj podoba. Tak samo jak ja, uczy się języka polskiego. Nawet zapisała się do szkoły językowej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dla niej przyjazd do Polski też jest nowym doświadczeniem. Ma możliwość poznania nowych, ciekawych ludzi i cieszy się z tego.

Trener utrzymuję kontakty między innymi z Patrickiem den Bultem, Holendrem, który właśnie został radnym Krakowa.

- Słyszałem zresztą, że osiągnął w wyborach bardzo dobry wynik - mówi Maaskant. - Cieszę się, że mogłem go spotkać, bo wychowywaliśmy się w tej samej wiosce, a teraz życie po latach rzuciło nas w to samo miejsce i mogliśmy odnowić starą znajomość. Bardzo lubię towarzystwo Patricka i jego polskiej żony. Jak tylko czas pozwala, chodzimy razem do restauracji.

Popularność jest miła

Maaskant, jak sam przyznaje, spotyka wielu ludzi, ale popularność nie męczy go. Zresztą sam jest bardzo otwartym człowiekiem, o czym przekonują się choćby dziennikarze na co dzień piszący o Wiśle.

Jeszcze nie tak dawno, żeby umówić się nawet na krótki wywiad z jednym z poprzedników Holendra, trzeba było czekać po kilka tygodni. Z Robertem Maaskantem sprawę załatwia się w kilka... minut.

O tej swojej otwartości i popularności zarazem mówi: - To jest dla mnie normalne zachowanie. Przecież, ja, piłkarze i dziennikarze, my wszyscy pracujemy dla futbolu, więc naturalną koleją rzeczy powinniśmy sobie pomagać wzajemnie. Oczywiście w tym wszystkim zawsze trzeba zachować proporcje, umiar. Ale w Holandii miał okres, gdy nieco ograniczył kontakty z mediami. - Teraz zdaję sobie jednak sprawę z tego, w jakim klubie pracuję - mówi. - Tę wiedzę czerpię też m.in. z kontaktów z normalnymi kibicami. Gdy na ulicy, w restauracji czy innym miejscu podchodzą do mnie fani, proszą o autograf, chcą sobie zrobić wspólne zdjęcie czy po prostu uścisnąć rękę i życzyć powodzenia, to z jednej strony jest mi bardzo miło, ale z drugiej uświadamia mi to, jak ważna dla wielu osób w tym mieście jest Wisła - uśmiecha się.

Robert Maaskant w Krakowie ma jasny cel do zrealizowania - najpierw mistrzostwo Polski, później Liga Mistrzów. Jasne jest jednak również to, że kiedyś opuści nasz kraj i wróci do swojej ojczyzny.

Kiedy stąd wyjedzie...

Po zaledwie kilku miesiącach pobytu pod Wawelem mówi jednak: - Życie trenera jest takie, że nigdy nie wiesz, jak długo będziesz pracować w danym miejscu. Ja w tej chwili nie wiem, z czym i kiedy stąd odejdę. Już teraz mam jednak porównanie. Żyłem w Maastricht, w Bredzie, a teraz w Krakowie. I wiem, że życie w Polsce i Holandii w tej chwili nie różni się specjalnie, przynajmniej w takim mieście jak Kraków. We wszystkich tych miastach są miejsca gdzie można spędzać miło czas. Tutaj są znakomity Rynek i Kazimierz, gdzie bardzo lubię zjeść obiad w restauracji czy po prostu posiedzieć. To jest miasto na światowym poziomie! Jeśli kiedyś stąd odejdę, to na pewno będę tęsknił za Krakowem i... na pewno będę tutaj wracał.


Źródło: gazetakrakowska.pl
Autor: Bartosz Karcz


Piłkarska kariera

Klub Lata Kraj Il. wys. il. goli)
Go Ahead Eagles 1989-1990 Holandia 21 1
Takoma (piłka halowa) 1990 USA
FC Emmen 1990-1991 Holandia 12 1
Motherwell FC 1991-1992 Szkocja 12 0
FC Zwolle 1992-1995 Holandia 75 3
Excelsior Rotterdam 1995-1996 Holandia 12 1
W sumie: 132 5

Kariera Trenerska

Klub Lata Kraj
RBC Roosendaal 1999-2002 Holandia
Go Ahead Eagles 2003 Holandia
RBC Roosendaal 2003-2004 Holandia
Willem II Tilburg 2004-2005 Holandia
RBC Roosendaal 2006-2007 Holandia
MVV Maastricht 2007-2008 Holandia
NAC Breda 2008-2010 Holandia
Wisła Kraków 2010-2011 Polska

Sukcesy

Piłkarskie:
Brak

Trenerskie:

  • 2000: awans do Ekstraklasy Holenderskiej (Eredivisie) z RBC Roosendaal
  • 2005: Finał pucharu Holandii z Willem II Tilburg
  • 2011: Mistrzostwo Polski z Wisłą
Poprzednik Okres pracy:
23.08.2010 -
Następca
. .Tomasz Kulawik Grafika:1.png‎ Grafika:2.png‎ '. .


Galeria zdjęć