Wiktor Sydorenko

Z Historia Wisły

Wiktor Sydorenko
Informacje o zawodniku
kraj Ukrainiec
pseudonim Sidor
urodzony 1972.08.21
wzost/waga 178/80
pozycja prawy pomocnik
W rubryce Mecze/Gole najpierw podana jest statystyka z meczów ligowych, a w nawiasie ze wszystkich meczów oficjalnych.

Wiktor Sydorenko urodził się 21 sierpnia 1972 roku w Kołyniwce na Ukrainie. Na początku przygody z piłką spędził dwa sezony w Dynamie Lwów (obecnie Karpaty Lwów). Jednocześnie grywał w reprezentacjach juniorskich Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.

Po rozpadzie ZSRR, gdy Ukraina odzyskała niepodległość, postanowił poszukać szczęścia poza granicami kraju. W 1991 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie występował w amatorskim klubie Trizub, założonym przez emigrantów ukraińskich, w Filadelfii. Rok później wrócił jednak do ojczyzny, jeden sezon spędził w Karpatach, kolejny - w Skale Stryj.

Po zakończeniu sezonu 1992/1993 ponownie opuścił Ukrainę, tym razem udał się do Polski, gdzie zakotwiczył w I-ligowym wówczas Hutniku Kraków. Tam spędził dwa sezony, w tym wiosnę 1995 roku na wypożyczeniu w Stali Rzeszów.

Latem 1995 roku Sydorenko został piłkarzem II-ligowej wtedy Wisły Kraków. Transfer Sydorenki do Wisły to jedna z najdziwniejszych, niemal detektywistycznych, do dziś nie do końca wyjaśnionych historii w polskiej piłce nożnej. W celu przybliżenia sprawy posłużymy się obszernym fragmentem artykułu z „Gazety Wyborczej” z dnia 25. sierpnia 1995 roku:

„Wiktor Sydorenko przed dwoma laty znalazł się w Hutniku za 360 mln zł. Miał to być transfer definitywny. Wisła zakupiła go w lipcu od Skały Stryj za 1000 dol. Hutnik uważa, że piłkarz jest jego własnością, a Wisła nabyła zawodnika nieprawnie - wczoraj w klubie z Suchych Stawów pokazano dziennikarzom kopie dokumentów, mających być dowodem takiego stanu rzeczy. Hutnicy mają pretensje do Wisły, ale chyba jeszcze większe do Ukraińców. - Tak Zagłoba sprzedawał, tak Szwejk handlował - skarży się prezes, który uważa, że strona ukraińska sprzedała dwa razy tego samego piłkarza.(…) Na umowie międzyklubowej, dotyczącej przejścia Sydorenki ze Skały do Hutnika, odciśnięto pieczęć Stryjskiego Towarzystwa Sokół! Niewykluczone, że Hutnikowi "podłożono świnię" dwa lata temu. Buryj [prezes Skały – red.] i Zieliński [menedżer – red.] mogli sprzedać piłkarza Skały w imieniu jakiegoś Sokoła, a pieniądze sprzątnąć do własnej kieszeni. Hutnik również posiada dowody wypłat pieniędzy na ręce obu panów. Niejasny pozostaje udział Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej. W sprawie nie orientują się do końca PZPN i KOZPN - czyli organa Decyzyjne.”

Niemożność rozwiązania problemu sprawiła, że przypadek Sydorenki trafił do wyższych instancji. 30. sierpnia 1995 roku „Gazeta Wyborcza” ujawniła więcej szczegółów. Ze względu na zawiłości w tej historii przytaczamy cały tekst:

„Europejska Unia Piłkarska (UEFA) zdecyduje o przynależności klubowej ukraińskiego piłkarza Wiktora Sydorenki. Występował on kiedyś w krakowskim Hutniku, teraz gra w Wiśle. I Hutnik, i Wisła mają dokumenty wykazujące, że Sydorenko jest ich zawodnikiem. Hutnik kupił go dwa lata temu, Wisła w ubiegłym miesiącu. Hutnik podpisał 22 lipca 1993 r. umowę, którą firmowali ze strony klubu dyrektor Stanisław Łach i główna księgowa Grażyna Dziedzic, a ze strony ukraińskiej prezes Skały Stryj Wołodia Buryj i menedżer Mykoła Zieliński. W paragrafie 1. napisano, że Sydorenko przechodzi do Hutnika na tzw. okres definitywny. Klub miał zapłacić za niego 360 milionów starych złotych, w dwóch ratach. Ukraiński Związek Piłki Nożnej przesłał do Polskiego Związku dwuletni certyfikat (świadectwo przekazania zawodnika). Gdy się okazało, że wymagany jest tzw. certyfikat definitywny, odpowiedni dokument nadszedł z Ukrainy. W PZPN gdzieś się jednak zawieruszył. Tymczasem zawodnika nabyła od Ukraińców Wisła. Według prezesa Hutnika Jana Figuta, dokument definitywny odnalazł się, o czym prezes miał się dowiedzieć w rozmowie telefonicznej z Edmundem Zientarą z PZPN. Wiślacy otrzymali zaś poświadczenie związku ukraińskiego, że autentyczny jest tylko certyfikat terminowy. Pozostaje jeszcze kontrakt osobisty piłkarza z Hutnikiem, podpisany do 30 czerwca 1998 r. Prezes Figut nie wyklucza porozumienia z Wisłą. – Jesteśmy skłonni wypożyczyć zawodnika za darmo. Mówię to od siebie - stwierdził. Jednak według menedżera Wisły Zdzisława Kapki, klub ten jest zainteresowany tylko certyfikatem definitywnym. Z. Kapka przypomina poza tym, że Sydorence skończyła się 3 czerwca wiza. Wyrobiła mu nową Wisła. - Wszystkie dokumenty, których potrzebował PZPN, są u nas - oświadczył Z. Kapka. - Dowiedzieliśmy się, że Sydorenko nie jest zawodnikiem Hutnika definitywnie, został tylko wypożyczony do 23 lipca tego roku. Dlatego wystąpiliśmy do klubu Sydorenki i odkupiliśmy go. Dokumenty potwierdzają, że jedynie umowa, którą my podpisaliśmy, jest prawdziwa. Niejasny pozostaje udział Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej oraz Burego i Zielińskiego, którzy podpisując umowę w imieniu Skały Stryj, posłużyli się pieczątką jakiegoś "Sokoła". Podczas poniedziałkowego posiedzenia zarządu Polski Związek Piłki Nożnej poczuł się bezradny wobec skomplikowanej sytuacji i poprosił UEFA o rozstrzygnięcie, który certyfikat ukraińskiej federacji jest obowiązujący. Decyzja UEFA będzie ostateczna.”

W wyniku końcowych rozstrzygnięć Sydorenko został zgłoszony do rozgrywek w barwach Wisły. Na koniec sezonu 1995/1996 r. "Biała Gwiazda" dowodzona przez trenera Henryka Apostela celebrowała powrót do I ligi. Ukraiński pomocnik miał swój niekwestionowany udział w awansie, wystąpił bowiem niemal we wszystkich spotkaniach ligowych (z wyjątkiem 3 meczów – w tym z Unią Tarnów, Petrochemią w dwóch pierwszych kolejkach).

Sydorenko zapisał się w historii Wisły jako pierwszy obcokrajowiec, który strzelił gola dla Wisły w oficjalnym spotkaniu II ligi. Miało to miejsce 9. września 1995 roku, w wyjazdowym, zwycięskim meczu 7. kolejki z Motorem (4:1). Wiktor zdobył bramkę w 58. minucie. Swoją grą i pełną zaangażowania postawą na boisku zaskarbił sobie szacunek w środowisku sportowym i rzetelnie zapracował na przychylność kibiców.

Sydorenko pozostał podstawowym zawodnikiem w pierwszym sezonie Wisły po powrocie na pierwszoligowe boiska (1996/1997). Kolejny sezon - 1997/1998 też zaczął dobrze, ale … zimą dowiedział się, że musi odejść. Kadra Wisły liczyła wówczas ponad 30 zawodników, kilku przeznaczono więc „do odstrzału”. Tuż przed rundą wiosenną klub poinformował o rozstaniu się z pięcioma piłkarzami. Na czarnej liście znaleźli się wtedy: Wiktor Sydorenko i Janusz Świerad (wypożyczeni do Wawelu do 30 czerwca 1998), Guy Armand Feutchine (wypożyczony do Cracovii do 30 czerwca 1998), Adam Dąbrowski (transfer do Varty Namysłów), Marek Koniarek (transfer do Katowic). Najbardziej zadowoleni z kłopotów bogactwa Wisły byli działacze Wawelu, którzy tanim kosztem pozyskali dwóch bardzo cennych zawodników.

Sydorenko wrócił więc w barwach Wawelu do ... II ligi. W kwietniu przeżył zmianę trenera - szkoleniowcem Wawelu został wówczas ex-wiślak, Marek Motyka, któremu przyszło zadebiutować na ławce trenerskiej meczem derbowym z Cracovią. W kuluarach spekulowano, że Wawel miał obowiązek przegrać, gdyż Cracovia pilnie potrzebowała punktów. „Piłkarze "wojskowych" sprawili zimny prysznic zwolennikom Cracovii (potem sami taki mieli w szatni, gdyż w obiektach Cracovii jest tylko zimna woda), ale nie zawiedli Motyki: - Chcieliśmy się pokazać i zrobić dobry wynik - twierdził pomocnik Wiktor Sydorenko. - Przecież od tego występu mogło zależeć miejsce w zespole. Poza tym trener miał imieniny i chcieliśmy podarować mu miły prezent” – czytamy w „Gazecie Wyborczej” 28. kwietnia 1998 roku.

Po opuszczeniu Wawelu Sydorenko przeniósł się do KSZO Ostrowiec, gdy trenerem został tam - zwolniony z Wisły - Henryk Apostel. Po słabym sezonie 1998/99, kiedy ostrowiecki klub nie zdołał awansować do pierwszej ligi, Wiktor powrócił na Ukrainę.

W ojczyźnie długo nie pozostał. Znalazł zatrudnienie w Lubece, zespole III ligi niemieckiej, gdzie spędził rok. Ponownie przyjechał na Ukrainę i jeden sezon występował w drugoligowym wtedy Dynamie Lwów, który opuścił ze swoją kartą w ręku. W 2002 roku znów pojawił się w Polsce. Przez trzy tygodnie trenował w Kuźni Raciborskiej z drugoligowymi Tłokami. Gdy nie porozumiał się z działaczami z Gorzyc, wrócił do Nowej Huty, gdzie od pięciu lat miał mieszkanie. Sezon 2002/2003 spędził grając w dobrze sobie znanym, wówczas III-ligowym, Hutniku.

Latem 2003 roku Sydorenko został grającym trenerem Bronowianki Kraków, której miał pomóc awansować do wyższych klas. Na stanowisku trenera zastąpił Pawła Regulskiego, byłego gracza Wisły. Warto dodać, że Wiktor wybrał Bronowiankę również ze względu na żonę - Wanda Lityńska-Sydorenko, doskonała pingpongistka, reprezentantka Polski wcześniej przeszła do Bronowianki, do ekstraklasowej drużyny tenisa stołowego (była też trenerem drużyn II i III ligi).

Po dwóch latach Bronowianka awansowała do V ligi. W czerwcu 2005 roku Sydorenko powiedział „Dziennikowi Polskiemu”. - To był mój drugi sezon pracy w Bronowiance. Muszę po tym czasie powiedzieć, że praca w niższych ligach jest cięższa niż się spodziewałem. Zawodnicy pracują, nie można od nich wymagać całkowitego poświęcenia się futbolowi. Udało nam się sięgnąć po awans, bo drużyna opiera się na chłopakach związanych z Bronowianką, wychowanych tu, mieszkających w okolicach Bronowic, oni po prostu kochają ten klub. Każdy z nich dał z siebie wszystko. To nie tylko mój sukces, ale całego zespołu, a także wszystkich ludzi, którzy w Bronowiance pracują, razem z tą drużyną cieszyli się i martwili. Czy zostanę w Bronowiance? W czerwcu kończy się moja umowa o pracę. Chciałbym tu zostać, bo z ludźmi, których tu spotkałem, dobrze się pracuje.

Niestety, Bronowianka spadła do VI ligi. 19 lipca 2006 roku Sydorenkę na stanowisku trenera Bronowianki zastąpił Krzysztof Szopa. Wiktor zaś miał pełnić funkcję trenera rezerw i pozostać zawodnikiem pierwszej drużyny. Po zmianie szkoleniowca zespół Bronowianki rozsypał się kadrowo, podupadł, w dodatku drużyna doznała dotkliwej porażki w meczu Pucharu Polski z A-klasowym Nadwiślanem Kraków. Szopa, nie widząc perspektyw w pracy z osłabioną odejściem ośmiu podstawowych graczy zespołem, zrezygnował. 11. sierpnia 2006 jego miejsce zajął ponownie Sydorenko. Nikt inny nie palił się do podjęcia pracy w klubie przeżywającym poważne problemy finansowe.

Po sezonie 2006/2007 Bronowianka została zdegradowana do A-klasy, ale dzięki wycofaniu się z rozgrywek rezerw Cracovii pozostała w VI lidze. Z klubu odeszli prezes i wiceprezes, a 30. czerwca 2007 roku ze swoją funkcją pożegnał się także Sydorenko.

W sezonie 2007/2008 Sydorenko nadal pojawiał się w składzie Bronowianki, jednocześnie trenując w tym klubie drużynę rezerw. W ramach ciekawostki podamy, że w barwach Bronowianki miał okazję konfrontacji z Wisłą Kraków. W wygranym 5:2 meczu z juniorami „Białej Gwiazdy” zdobył nawet gola.

W sierpniu 2008 roku w siedzibie Bronowianki poinformowano nas, że Wiktor powrócił na Ukrainę.

Sydorenko oprócz ukraińskiego ma również obywatelstwo polskie.

(redakcja)
Źródło: The White Star Division



...

Zawód: nauczyciel WF. Pierwszym trenerem był we Lwowie Edward Koziukiewicz. W młodości kibico Dynoma Kijów. Piłkarski wzór: Maldini. Hobby: wędkarstwo. Ma słabość do kotów. Po zakończeniu kariery chce zostać trenerem.