1923.05.10 Warszawianka - Wisła Kraków 1:6

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 20: Linia 20:
[[Grafika:SportowiecT 1923-05-17d.JPG|thumb|right|200px]]
[[Grafika:SportowiecT 1923-05-17d.JPG|thumb|right|200px]]
[[Grafika:Polska Zbrojna 1923-05-11.JPG|thumb|right|200px]]
[[Grafika:Polska Zbrojna 1923-05-11.JPG|thumb|right|200px]]
-
 
+
[[Grafika:SportowiecP 1923-05-18b.JPG|thumb|right|200 px[[
==Relacje prasowe==
==Relacje prasowe==
===W skrócie===
===W skrócie===

Wersja z dnia 13:13, 15 paź 2012

1923.05.10, Mecz towarzyski, Warszawa, Stadion Legii,
Warszawianka 1:6 (0:6) Wisła Kraków
widzów: 4.000
sędzia: Grabowski
Bramki
3x Henryk Reyman
2x Stefan Reyman
Władysław Kowalski
Warszawianka
Wisła Kraków
2-3-5
Mieczysław Wiśniewski
Kazimierz Kaczor
Stanisław Stopa
Stefan Wójcik
Stefan Śliwa
Witold Gieras
Józef Adamek
Stefan Reyman
Henryk Reyman
Władysław Kowalski
Stanisław Marcinkowski

trener: brak
PS daje 3 gole Kowalskiemu, a nie Stefanowi Reymanowi

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

[[Grafika:SportowiecP 1923-05-18b.JPG|thumb|right|200 px[[

Relacje prasowe

W skrócie

Małe tournee Wisły po Warszawie zakończył pojedynek z Warszawianką (6:1), który prasa warszawska skwitowała: „Europejska gra krakowska i żakowska nieudolność warszawska". Wisła zaimponowała grą w pierwszej połowie strzelając w tej części gry wszystkie bramki. W drugiej widać było już po jej graczach wysiłek rozgrywania meczów dzień po dniu i jak napisano: „Zwierz jest bezwzględnie przemęczonym. Wisła pokazała ładną grę ataku, najlepsi są bracia Reyman".

Mecz dzień po spotkaniu z Legią ,stąd Wiślacy zmęczeni po przerwie dali sobie strzelić gola. W I. połowie meczu dominowali bezapelacyjnie na boisku, rozstrzeliwując Warszawiankę. Zawody były ciekawe tylko ze względu na ładną grę Wisły. Na podstawie: Tygodnik Sportowy nr 14; Wiadomosci Sportowe nr 12; PZ nr 128; Rzeczpospolita nr 127.

Przegląd Sportowy nr 20/1923, s.11:

10 maja. Wisła - Warszawianka 6:1 (6:0).

Wybitny spadek formy, dający się obserwować ostatnio w Warszawiance, znalazł w powyższych zawodach pełny wyraz. Brak pewności siebie, serca do walki, uznanie się za pokonanego już przy utracie pierwszej bramki, wreszcie poważne niedomagania na wszystkich stanowiskach w tej drużynie znamionują przemęczenie bardzo poważne. To też drużyna ta, w formie przedstawiająca miły i efektownie grający zespół, powinna obecnie ograniczyć swoje występy do minimum a w przerwie między sezonem wiosennym a letnim dać graczom kompletny wypoczynek przynajmniej trzytygodniowy. Gra omawiana robiła bowiem na widzu wrażenie walki, do której jednego z przeciwników zmuszono. Kazano grać, więc gra, wiedząc że musi być zwyciężonym. Nic też dziwnego, że przybrała ona postać meczu mocno anemicznego, prowadzonego w najwyższym stopniu fair. Bramki, strzelane dzięki zasadniczym błędom taktycznym obrońców nie idących wcale na piłkę lecz cofających się bez końca pod bramkę, sypały się jak z rogu obfitości.

Po zmianie stron Warszawianka jakby pokrzepiona na duchu zaczęła nawet naciskać, co zostało przypieczętowane zdobyciem honorowego punktu. Wisła natomiast opadła na siłach i mimo intenzywnych usiłowań napadu nie potrafiła powiększyć swego zwycięstwa. U gości dnia tego na pierwszy plan wybił się Kaczor, pozatem pole do popisu mieli Reyman I i II oraz Kowalski, którzy ilość 6 strzelonych bramek rozdzielili po równi między sobą. Łatwą rolę sędziego opanował p. J. Grabowski