1924.06.22 Czarni Lwów - Wisła Kraków 3:4
Z Historia Wisły
(Nowa strona: {{Mecz | data = 1924.06.22 | nazwa rozgrywek = Mecz towarzyski | stadion(miasto) = Lwów | godzina = | herb gospodarzy ...) |
|||
Linia 4: | Linia 4: | ||
| stadion(miasto) = Lwów | | stadion(miasto) = Lwów | ||
| godzina = | | godzina = | ||
- | | herb gospodarzy = | + | | herb gospodarzy = Czarni_Lwów_herb.jpg |
| herb gości = | | herb gości = | ||
| gospodarze = [[Czarni Lwów]] | | gospodarze = [[Czarni Lwów]] |
Wersja z dnia 13:29, 27 lut 2009
Czarni Lwów | 3:4 (1:3) | Wisła | [[Grafika:|150px]] | |||||||
widzów: | ||||||||||
sędzia: Picheta | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
Wg Sportu lwowskiego nr 95 brak Stopy w składzie. |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Słabszy mecz Wisły, która szczególnie w II. połowie grała na stojąco. Mimo to mecz był interesujący z powodu otwartej gry z obu stron. W I. połowie przeważała Wisła ,w drugiej Czarni. Pierwszą bramkę strzeliła Wisła w 13’ (wyrównanie padło w 15’). Dalsze gole padały: dla Wisły w 28, 31 i 48’; dla Czarnych w 55 i 80’ z karnego. Na podstawie: Sport lwowski nr 95.
Czerwcowy 30 stopniowy upał nie sprzyjał obu drużynom. Szczególnie zaś Wiśle, która dzień wcześniej w drodze do Lwowa grała z przemyską Polonią (7:0). Anormalne warunki do gry odbiły się na kondycji graczy krakowskich, którzy pewnie prowadząc w tym meczu 4:1 ledwo wyszli zwycięsko z tej potyczki 4:3 będąc drużyną wyraźnie gorszą w II połowie gry. Czarni z Wisła zawsze grali najlepiej mimo to od dłuższego czasu nie potrafili wygrywać. Tak było i tym razem. Wisła grała nieco na stojąco. "Kombinuje, wprawdzie technicznie bardzo ładnie, lecz produktywnie z małym skutkiem, Reyman I w swej obecnej formie, przypomina najładniejszego, doskonałego napastnika Wisły, Olejaka. Silne i dobre strzały, dobre opanowanie piłki, lecz brak biegu, zmniejsza wartość tych pierwszorzędnych zalet". Gra obu drużyn była interesująca i podobała się widowni. Reyman i tym razem strzelił bramkę, choć wyraźnie miał w tym dniu pecha, gdyż piłka dwukrotnie po jego strzałach znaczyła słupek Lwowian. Szczęście z kolei dopisywało Kowalskiemu, który trzykrotnie pokonał bramkarza Czarnych. Na podstawie: Przegląd Sportowy nr 25