1924.06.22 Czarni Lwów - Wisła Kraków 3:4
Z Historia Wisły
Czarni Lwów | 3:4 (1:3) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: | ||||||||||
sędzia: Picheta | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
Wg prasy lwowskiej brak Stopy w składzie. Rogi: 8:7 |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Słabszy mecz Wisły, która szczególnie w II. połowie grała na stojąco. Mimo to mecz był interesujący z powodu otwartej gry z obu stron. W I. połowie przeważała Wisła ,w drugiej Czarni. Pierwszą bramkę strzeliła Wisła w 13’ (wyrównanie padło w 15’). Dalsze gole padały: dla Wisły w 28, 31 i 48’; dla Czarnych w 55 i 80’ z karnego. Na podstawie: Sport lwowski nr 95.
Czerwcowy 30 stopniowy upał nie sprzyjał obu drużynom. Szczególnie zaś Wiśle, która dzień wcześniej w drodze do Lwowa grała z przemyską Polonią (7:0). Anormalne warunki do gry odbiły się na kondycji graczy krakowskich, którzy pewnie prowadząc w tym meczu 4:1 ledwo wyszli zwycięsko z tej potyczki 4:3 będąc drużyną wyraźnie gorszą w II połowie gry. Czarni z Wisła zawsze grali najlepiej mimo to od dłuższego czasu nie potrafili wygrywać. Tak było i tym razem. Wisła grała nieco na stojąco. "Kombinuje, wprawdzie technicznie bardzo ładnie, lecz produktywnie z małym skutkiem, Reyman I w swej obecnej formie, przypomina najładniejszego, doskonałego napastnika Wisły, Olejaka. Silne i dobre strzały, dobre opanowanie piłki, lecz brak biegu, zmniejsza wartość tych pierwszorzędnych zalet". Gra obu drużyn była interesująca i podobała się widowni. Reyman i tym razem strzelił bramkę, choć wyraźnie miał w tym dniu pecha, gdyż piłka dwukrotnie po jego strzałach znaczyła słupek Lwowian. Szczęście z kolei dopisywało Kowalskiemu, który trzykrotnie pokonał bramkarza Czarnych. Na podstawie: Przegląd Sportowy nr 25
Tygodnik Sportowy
ROK IV. KRAKÓW, DNIA 2 5 C ZER W C A 1 9 2 4 ROKU. NR. 2 6 .
22. VI. Wisła (Kraków) — Czarni 4:3 (3 :1 ).
Boisko Czarnych. Spiekota 40° C. Wisła bez Markiewicza, Stycznia, Gierasa i Czulaka, których zastąpili Stopa, Wójcik, Majcherczyk i Reyman II. Czarni z Drapałą w bramce, zresztą w najlepszym, jakim obecnie rozporządzają, składzie. Przyjazd Wisły wyprzedziła wieść o zgruchotaniu Polonii przemyskiej na jej własnych śmieciach 7:0. Spodziewano się więc i u nas pięknej gry gości, nadzieje jednak Lwowa prysły i gdyby nie rezerwowy bramkarz Czarnych, kto wie, jakiby był wynik tego meczu. We Wiśle zawiodła pomoc, w której najsłabszym był Krupa. Wójcik na pr. pomocy pracował, jak mógł. Majcherczyk nie cofał się do obrony i nie osłaniał skrzydła. W obronie lepszy Kaczor. Atak w I. poł. dobry, w II. zawiódł na całej linji. Gracze nawzajem się nie rozumieli, nie wykorzystywano lotnych skrzydeł, szwankowała też kondycja fizyczna. Wiśniewski mógł drugą bramkę obronić. Czarni grali z zapałem, zwł. w II. połowie, w której Wisłę zupełnie przydusili. Obrona słaba, pomoc, zwł. lewy juniorek, b. dobry. Atak szedł sprawnie, wybijali się Miller i Kopeć IV. Wisła uzyskuje bramki w 13, 28, 31 i 48, Czarni w 15 (własny goal Wójcika), 55 i 80 z karnego, za rękę Kaczora. Sędziował słabo p. Picheta.