1925.04.18 Warszawianka - Wisła Kraków Ib 3:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 39: Linia 39:
Warszawianka – Wisła I-b (Kraków) 3:1 (1:1). Zawody te były może najbardziej nieudanym meczem pierwszoklasowym w sezonie bieżącym. Wisła skompilowana z weteranów pierwszej drużyny „poprzeplatanych” słabemi fizycznie graczami młodemi, nie miała jako zespół żadnego wyrazu. Ponieważ zaś talentów mogących błysnąć indywidualne w drużynie tej nie było również, w rezultacie grała ona tak źle, że uległa zasłużenie również bez pojęcia grającej Warszawiance. Na usprawiedliwienie ostatniej, trzeba nadmienić, że nieobecność Lotha III i Luxemburga I jest dla niej ubytkiem bardzo poważnym. Zresztą, być może, Warszawianka znajduje się obecnie w stadjum przejściowem, jakie często daje się zauważyć w drużynach, zaczynających ćwiczyć pod okiem trenera. Zmiany jednak takie mogą się tyczyć taktyki, ustawiania się, nawet techniki. Na to zgoda. Ale czem tłomaczyć sobie kompletny brak ambicji, chęci walki i tak właściwego sportowi wogóle, a piłce nożnej w szczególności, „serca”? Czyżby biało czarnym starczało go tylko na doroczne mecze mistrzowskie z Unią?! Cechy omawiane musi w sobie Warszawianka wyrobić jaknajszybciej. Inaczej będzie ona robić wrażenie drużyny grającej za karę, albo też – robotnika, stosującego przy pracy włoski strejk. A drużyny takie nie mogą liczyć na popularnosć i wziętość u publicznosci, która już na meczu omawianym domagała się najszybszego ukończenia tego nieprawdopodobnie nudnego i sennego widowiska. Przechodząc do kwalifikacji poszczególnych graczów Wisły należy wyróżnić pewnego tacklera Stopę i rutynowanego, aczkolwiek nieruchliwego Krupę na środku pomocy. Reyman II w napadzie tak pysznie dostosował się do reszty partnerów, że znikł wśród nich zupełnie. W Warszawiance dobry był Domański w bramce. Pozatem szczęśliwe momenty posiadał na środku pomocy Ordon, któremu jednak nałóg wózkowania nie pozwoli prawdopodobnie zostać naprawdę dobrym graczem. Reszta grała słabo, a Luxemburg II ponadto w sposób kwalifikujący go stanowczo do ponownej dłuższej dyskwalifikacji. Rozmyślnie zfaulowanie przez niego Majcherczyka, odegrana później w celu uniknięcia kary komedja, oraz prowokacyjne zachowanie się wobec, może nawet mylnych orzeczeń sędziego, mogą wzbudzić tylko antypatię i niesmak, zarówno do gracza, jak i do drużyny, która jednostki takiej nie umie utemperować, względnie wykluczyć ze swego grona. O przebiegu gry niema co pisać. Można tylko zaznaczyć, że pierwsza bramka padła dla Wisły wyłącznie na skutek błędu Suchorzewskiego, pragnącego grać nonszalancko, a nie posiadającego ku temu danych fizycznych. Punkt rewanżowy uzyskał bardzo piękną „główką” Luxemburg, który też strzelił drugą bramkę z pozycji wyraźni spalonej Trzecia bramka strzelona przez Redlicha, była naocznym przykładem złego obstawiania graczy przez tyły drużyny krakowskiej. Grę prowadził p. Starzyński, nieczuły naogół zupełnie na foule.
Warszawianka – Wisła I-b (Kraków) 3:1 (1:1). Zawody te były może najbardziej nieudanym meczem pierwszoklasowym w sezonie bieżącym. Wisła skompilowana z weteranów pierwszej drużyny „poprzeplatanych” słabemi fizycznie graczami młodemi, nie miała jako zespół żadnego wyrazu. Ponieważ zaś talentów mogących błysnąć indywidualne w drużynie tej nie było również, w rezultacie grała ona tak źle, że uległa zasłużenie również bez pojęcia grającej Warszawiance. Na usprawiedliwienie ostatniej, trzeba nadmienić, że nieobecność Lotha III i Luxemburga I jest dla niej ubytkiem bardzo poważnym. Zresztą, być może, Warszawianka znajduje się obecnie w stadjum przejściowem, jakie często daje się zauważyć w drużynach, zaczynających ćwiczyć pod okiem trenera. Zmiany jednak takie mogą się tyczyć taktyki, ustawiania się, nawet techniki. Na to zgoda. Ale czem tłomaczyć sobie kompletny brak ambicji, chęci walki i tak właściwego sportowi wogóle, a piłce nożnej w szczególności, „serca”? Czyżby biało czarnym starczało go tylko na doroczne mecze mistrzowskie z Unią?! Cechy omawiane musi w sobie Warszawianka wyrobić jaknajszybciej. Inaczej będzie ona robić wrażenie drużyny grającej za karę, albo też – robotnika, stosującego przy pracy włoski strejk. A drużyny takie nie mogą liczyć na popularnosć i wziętość u publicznosci, która już na meczu omawianym domagała się najszybszego ukończenia tego nieprawdopodobnie nudnego i sennego widowiska. Przechodząc do kwalifikacji poszczególnych graczów Wisły należy wyróżnić pewnego tacklera Stopę i rutynowanego, aczkolwiek nieruchliwego Krupę na środku pomocy. Reyman II w napadzie tak pysznie dostosował się do reszty partnerów, że znikł wśród nich zupełnie. W Warszawiance dobry był Domański w bramce. Pozatem szczęśliwe momenty posiadał na środku pomocy Ordon, któremu jednak nałóg wózkowania nie pozwoli prawdopodobnie zostać naprawdę dobrym graczem. Reszta grała słabo, a Luxemburg II ponadto w sposób kwalifikujący go stanowczo do ponownej dłuższej dyskwalifikacji. Rozmyślnie zfaulowanie przez niego Majcherczyka, odegrana później w celu uniknięcia kary komedja, oraz prowokacyjne zachowanie się wobec, może nawet mylnych orzeczeń sędziego, mogą wzbudzić tylko antypatię i niesmak, zarówno do gracza, jak i do drużyny, która jednostki takiej nie umie utemperować, względnie wykluczyć ze swego grona. O przebiegu gry niema co pisać. Można tylko zaznaczyć, że pierwsza bramka padła dla Wisły wyłącznie na skutek błędu Suchorzewskiego, pragnącego grać nonszalancko, a nie posiadającego ku temu danych fizycznych. Punkt rewanżowy uzyskał bardzo piękną „główką” Luxemburg, który też strzelił drugą bramkę z pozycji wyraźni spalonej Trzecia bramka strzelona przez Redlicha, była naocznym przykładem złego obstawiania graczy przez tyły drużyny krakowskiej. Grę prowadził p. Starzyński, nieczuły naogół zupełnie na foule.
 +
 +
===Kurjer Sportowy===
 +
 +
Nr 7. Środa, 22 kwietnia 1925 L
 +
 +
Warszawianka — Wisła Rez. (Kraków ) 3 :1 (1 :1 ) Szumnie reklamowana Wisła stawiła się w rezerwowym składzie: Kiliński; Ostrowski, Stopa; Majcherczyk, Krupa, Niemczyk; Konkiewicz, Bajorek, Reyman5III. Mikuła i Cebulak; Warszawianka również w nienajlepszym składzie, a mianowicie: Domański; Suchorzewski, Sankowski: Putzman, Ordon, Braun;Fjalkowski, Jung, Szenajch, Luxemburg; II, Redlich. Grę rozpoczyna Wisła i przeprowadza kilka ładnych ataków, zlikwidowanych częściowo przez obronę, częściowo przez bramkarza. Warszawianka nie rozruszała się początkowo i gra słabo. W 15 m. prawy łącznik Wisły zdobywa pierwszą bramkę. Gra przybierana kilka minut szybsze tempo. Z kolei Warszawianka przychodzi do głosu i w 26 m. rewanżuje się przez Luxemburga. Do przerwy wynik pozostaje niezmieniony. Inna rzecz, że jedna i druga drużyna nie starała się wyniku poprawić. Warszawianka po zdobyciu gola gniecie Wisłę, jednak bez rezultatu. Po przerwie stała przewaga Warszawianki, która zdobywa dalsze 2 punkty, jeden przez Luxemburga z brzydkiego offsideu — i drugi z ładnego strzału Redlicha. Wynik zupełnie zasłużony i odpowiada przebiegowi gry. Rezerwa Wisły przedstawiała się słabo. Dobry był Kiliński, Krupa i Reyman III. Bardzo słaby Ostrowski w obronie. Z Warszawianki najlepsi Domański i Suchorzewski. —• Kornerów 5 :3 dla Warszawianki.
 +
 +
 +
 +
 +
[[Kategoria:Wisła kombinowana (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wisła kombinowana (piłka nożna)]]
[[Kategoria: Rezerwy 1925 (piłka nożna)]]
[[Kategoria: Rezerwy 1925 (piłka nożna)]]
[[Kategoria: Warszawianka Warszawa|R]]
[[Kategoria: Warszawianka Warszawa|R]]

Wersja z dnia 07:13, 24 sty 2017

1925.04.18, Mecz towarzyski, ,
Warszawianka 3:1 (1:1) Wisła Kraków I-b
widzów: 2000
sędzia: Starzyński
Bramki

Luxemburg
Luxemburg
Redlich
0:1
1:1
2:1
3:1
Warszawianka
Wisła Kraków I-b
trener: Imre Schlosser

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

W Wiśle wystąpili między innymi Marian Majcherczyk, Stopa, Krupa i Stefan Reyman

Prawdopodobnie notatka o tym meczu, ale z błędnym wynikiem
Prawdopodobnie notatka o tym meczu, ale z błędnym wynikiem

Relacje prasowe

Przegląd Sportowy nr 16 (205) 22.04.1925 s. 15:

Warszawianka – Wisła I-b (Kraków) 3:1 (1:1). Zawody te były może najbardziej nieudanym meczem pierwszoklasowym w sezonie bieżącym. Wisła skompilowana z weteranów pierwszej drużyny „poprzeplatanych” słabemi fizycznie graczami młodemi, nie miała jako zespół żadnego wyrazu. Ponieważ zaś talentów mogących błysnąć indywidualne w drużynie tej nie było również, w rezultacie grała ona tak źle, że uległa zasłużenie również bez pojęcia grającej Warszawiance. Na usprawiedliwienie ostatniej, trzeba nadmienić, że nieobecność Lotha III i Luxemburga I jest dla niej ubytkiem bardzo poważnym. Zresztą, być może, Warszawianka znajduje się obecnie w stadjum przejściowem, jakie często daje się zauważyć w drużynach, zaczynających ćwiczyć pod okiem trenera. Zmiany jednak takie mogą się tyczyć taktyki, ustawiania się, nawet techniki. Na to zgoda. Ale czem tłomaczyć sobie kompletny brak ambicji, chęci walki i tak właściwego sportowi wogóle, a piłce nożnej w szczególności, „serca”? Czyżby biało czarnym starczało go tylko na doroczne mecze mistrzowskie z Unią?! Cechy omawiane musi w sobie Warszawianka wyrobić jaknajszybciej. Inaczej będzie ona robić wrażenie drużyny grającej za karę, albo też – robotnika, stosującego przy pracy włoski strejk. A drużyny takie nie mogą liczyć na popularnosć i wziętość u publicznosci, która już na meczu omawianym domagała się najszybszego ukończenia tego nieprawdopodobnie nudnego i sennego widowiska. Przechodząc do kwalifikacji poszczególnych graczów Wisły należy wyróżnić pewnego tacklera Stopę i rutynowanego, aczkolwiek nieruchliwego Krupę na środku pomocy. Reyman II w napadzie tak pysznie dostosował się do reszty partnerów, że znikł wśród nich zupełnie. W Warszawiance dobry był Domański w bramce. Pozatem szczęśliwe momenty posiadał na środku pomocy Ordon, któremu jednak nałóg wózkowania nie pozwoli prawdopodobnie zostać naprawdę dobrym graczem. Reszta grała słabo, a Luxemburg II ponadto w sposób kwalifikujący go stanowczo do ponownej dłuższej dyskwalifikacji. Rozmyślnie zfaulowanie przez niego Majcherczyka, odegrana później w celu uniknięcia kary komedja, oraz prowokacyjne zachowanie się wobec, może nawet mylnych orzeczeń sędziego, mogą wzbudzić tylko antypatię i niesmak, zarówno do gracza, jak i do drużyny, która jednostki takiej nie umie utemperować, względnie wykluczyć ze swego grona. O przebiegu gry niema co pisać. Można tylko zaznaczyć, że pierwsza bramka padła dla Wisły wyłącznie na skutek błędu Suchorzewskiego, pragnącego grać nonszalancko, a nie posiadającego ku temu danych fizycznych. Punkt rewanżowy uzyskał bardzo piękną „główką” Luxemburg, który też strzelił drugą bramkę z pozycji wyraźni spalonej Trzecia bramka strzelona przez Redlicha, była naocznym przykładem złego obstawiania graczy przez tyły drużyny krakowskiej. Grę prowadził p. Starzyński, nieczuły naogół zupełnie na foule.

Kurjer Sportowy

Nr 7. Środa, 22 kwietnia 1925 L

Warszawianka — Wisła Rez. (Kraków ) 3 :1 (1 :1 ) Szumnie reklamowana Wisła stawiła się w rezerwowym składzie: Kiliński; Ostrowski, Stopa; Majcherczyk, Krupa, Niemczyk; Konkiewicz, Bajorek, Reyman5III. Mikuła i Cebulak; Warszawianka również w nienajlepszym składzie, a mianowicie: Domański; Suchorzewski, Sankowski: Putzman, Ordon, Braun;Fjalkowski, Jung, Szenajch, Luxemburg; II, Redlich. Grę rozpoczyna Wisła i przeprowadza kilka ładnych ataków, zlikwidowanych częściowo przez obronę, częściowo przez bramkarza. Warszawianka nie rozruszała się początkowo i gra słabo. W 15 m. prawy łącznik Wisły zdobywa pierwszą bramkę. Gra przybierana kilka minut szybsze tempo. Z kolei Warszawianka przychodzi do głosu i w 26 m. rewanżuje się przez Luxemburga. Do przerwy wynik pozostaje niezmieniony. Inna rzecz, że jedna i druga drużyna nie starała się wyniku poprawić. Warszawianka po zdobyciu gola gniecie Wisłę, jednak bez rezultatu. Po przerwie stała przewaga Warszawianki, która zdobywa dalsze 2 punkty, jeden przez Luxemburga z brzydkiego offsideu — i drugi z ładnego strzału Redlicha. Wynik zupełnie zasłużony i odpowiada przebiegowi gry. Rezerwa Wisły przedstawiała się słabo. Dobry był Kiliński, Krupa i Reyman III. Bardzo słaby Ostrowski w obronie. Z Warszawianki najlepsi Domański i Suchorzewski. —• Kornerów 5 :3 dla Warszawianki.