1930.09.07 Wisła Kraków - Garbarnia Kraków 1:6

Z Historia Wisły

1930.09.07, I liga, Boisko Wisły,
[[Grafika:|150px]] Wisła 1:6 (1:2) Garbarnia Kraków [[Grafika:|150px]]
widzów: 5000
sędzia: Hanke
Bramki
Stanisław Czulak 13'
Wisła
Maksymilian Koźmin
Aleksander Pychowski
Józef Kotlarczyk
Karol Bajorek
Jan Kotlarczyk
Ferdynand Pachner
Józef Adamek
Stanisław Czulak
Henryk Reyman
Stefan Lubowiecki
Kazimierz Sołtysik

trener: brak
Garbarnia Kraków

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Relacje prasowe

W meczu tym Wisła była tylko tłem dla rewelacyjnie spisujących się Garbarzy. Obrona Wisła zagrała w tym dniu fatalnie praktycznie w każdej formacji. Być może wpływ na jej dyspozycję miała absencja w tym meczu Skrynkowicza. Faktem jest, że Wisła została rozgromiona na własnym stadionie aż 1:6. Tylu bramkę Czerwoni nie stracili do tej pory w żadnym z dotychczas rozegranych spotkań ligowych. Nic dziwnego, że ten wynik przyjęto w kraju z pewnym niedowierzaniem. „IKC” pisał po tym meczu, że „znana ze swej twardości i zaciętości drużyna Wisły, która na własnym boisku nie tak łatwo uginała czoła przed najsilniejszym nawet przeciwnikiem, uległa w tak wysokim stopniu grającej z najwyższą ambicją i ofiarnością Garbarni” . Co więcej po utracie 3 gola „Czerwonym” najwyraźniej odeszła ochota do gry (co było dla tej drużyny rzadkością). Na podstawie: IKC nr 243.


Przegląd Sportowy nr 73/1930 str. 2: Garbarnia - Wisła 6:1


Zamiast sprawozdania z boiska, na które nie ma wstępu

Sprawozdania z powyższego meczu nie możemy umieścić wobec incydentu, który zaszedł dn. 31 ub. m. na boisku Wisły, a który opisaliśmy w poprzednim numerze na str. 3-ciej w notatce "Smutne obyczaje". Dotychczasowe sprawozdania z meczów na boisku Wisły umieszczał "Przegląd Sportowy" , mimo, że klub ten nie wydał legitymacji prasowej naszemu przedstawicielowi.

Zarząd klubu zaproponował "Przegl. Sport." na początku sezonu wiosennego, że sam desygnuje lub wskaże nam korespondenta. W r. ubiegłym stosowaliśmy z innych względów i bez czyjegokolwiek nacisku z zewnątrz podobną metodę sprawozdawczą - niestety nie dała ona rezultatów, z których moglibyśmy być zadowoleni.

Tegoroczna propozycja Wisły była tymbardziej nie do przyjęcia, że równała się ingerencji klubu w sprawy redakcyjne, na co oczywiście nie mogliśmy się zgodzić, tak jak nie zgodziłoby się na to żadne niezależne pismo na kuli ziemskiej.

Podejrzewać nas o t. zw. "stronniczość", o sympatje dla przeciwnika. czy nie wiadomo już o co - nie może nikt, gdyż działalność nasza jest publiczna. Kontroluje ją każdy czytelnik i dość chyba daliśmy dowodów, że w ocenie zjawisk naszego życia sportowego powodujemy się tylko jednym jedynym względem: dobrem sportu polskiego i rozwojem kultury fizycznej.

W wypadku omawianym sprawa jest o tyle jeszcze bezsporniejsza, że korespondentem naszym z Krakowa jest p. inż. Ignacy Rosenstock, b. kapitan K. O. Z. P. N., jeden z najstarszych, najbardziej znanych i znających się na rzeczy działaczy piłkarstwa polskiego.

Wszystkiemu temu daliśmy wyraz wiosną w liście do T. S. Wisła, który jednak pozostał bez odpowiedzi. Nie zważając na nietakt gospodarczy, odmawiających biletu prasowego oficjalnemu korespondentowi, drukowaliśmy cały czas sprawozdania z imprez na boisku Wisły, dając zawsze sprawiedliwy i ścisły obraz walk drużyny tego zasłużonego i tak wspaniale w piłkarstwie polskiem zapisanego klubu.

Gdy jednak dn. 31 ub. m. dwaj członkowie zarządu T. S. Wisła pp. Kornaś i Kopeć odmówili prawa fotografowania momentów meczu naszemu przedstawicielowi fotograficznemu w Krakowie, p. Peryemu, o czem donosiliśmy we wspomnianej notatce poprzedniego numeru - przebrała się miara. Zdjęcia fotograficznego nikt przecież poza chorym umysłowo nie może posądzić o stronniczość czy niesprawiedliwość. Mamy do czynienia - jak się okazuje - z terrorem. Na ten niesłychany objaw może być tylko jedna odpowiedź: zamknięcie łamów "Przeglądu Sportowego" dla imprez na boisku Wisły.

Minęły te czasy, gdy prasa w sporcie znaczyła mniej, niż panowie Kornaś i Kopeć na boisku swego klubu. "Przegląd Sportowy" jest pismem zbyt wielkiem i wpływowym, by miał się liczyć z tymi, którzy z nim liczyć się zapominają.

Nie mniej - choć zmuszeni brutalnie do użycia tych środków samoobrony - czynimy to z wielkim żalem. Świetna drużyna czerwonych zasłużyła sobie zaiste na co innego, niż przemilczanie jej występów u siebie w domu. Wspaniały duch walki lojalnej i dżentelmeńskiej Reymana, któremu tyle mamy do zawdzięczenia w meczach międzypaństwowych z Austrią w Gracu i w Krakowie. nieporównana klasa Kotlarczyka, jednego z najlepszych naszych pomocników i filara słynnej linji pomocniczej, fenomenalny i porywający talent Balcera, wreszcie twarda, dumna i niezwalczona postawa całego zespołu, - wszystko to czyni z Wisły drużynę, dla której każdy żywić musi uznanie i szacunek nietylko gdy ona zwycięża, lecz kiedy nawet ulega lub spada w swej formie.

Szacunek ten żywi i żywić będzie w dalszym ciągu "Przegląd Sportowy". Dalecy jesteśmy od myśli, że "wyczyn" niektórych panów z zarządu, znajdzie oddźwięk w drużynie reprezentacyjnej Klubu, w szeregach sportowców czynnych i w szerokich kołach sympatyków Wisły.

Mamy również nadzieję, że znajdą się w łonie Wisły czynniki, które przykrócą samodzierżawne zapędy pewnych działaczy i umożliwią utrzymywanie normalnych stosunków z towarzystwem - jednem z pierwszych na froncie pracy sportowej.



W meczu na szczycie Legia -Cracovia 2:2. Tabela: Cracovia 15-23, Warta 13-19, Wisła piąta 15-19.