1931.05.17 Cracovia - Wisła Kraków 1:4

Z Historia Wisły

1931.05.17, I liga, 6. kolejka, Kraków, Stadion Cracovii,
Cracovia 1:4 (1:1) Wisła Kraków
widzów: 5.000-7.000
sędzia: Edward Gulicz ze Lwowa
Bramki

Oskar Selinger (k) 7'



0:1
1:1
1:2
1:3
1:4
5' Stefan Lubowiecki

50' Henryk Reyman
50' Walerian Kisieliński
81'Henryk Reyman
Cracovia
2-3-5
Jerzy Otfinowski
Stefan Lasota
Tadeusz Zastawniak
Kazimierz Seichter
Oskar Selinger
Aleksander Mysiak
Henryk Czarnik
Edward Suchoń
Tadeusz Mitusiński
Antoni Zieliński
Mieczysław Szumiec

trener: Viktor Hierländer
Wisła Kraków
2-3-5
Maksymilian Koźmin
Józef Kotlarczyk
Emil Skrynkowicz
Jan Kotlarczyk
Karol Bajorek
Bronisław Makowski
Józef Adamek
Stefan Lubowiecki
Henryk Reyman
Walerian Kisieliński
Mieczysław Balcer

trener: brak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

”Przegląd Sportowy” z 1931.05.20

Wspaniały słoneczny dzień sprawił, że przeszło 7000-czna rzesza miłośników piłki okrągłej zaległa boisko biało-czerwonych. Żar słoneczny utrudnił jednak grę, mimo to widownia na brak emocji uskarżać się nie może. Wbiegających czerwonych wita burza oklasków, a zwiększona ich doza oznajmia, że i gospodarze są na boisku. Sędzia, p. Gulicz ze Lwowa, przeprowadza z kapitanami drużyn Rejmanem i Zastawniakiem losowanie, przy którem połowa pod słońce przypada Cracovii. Wisła z miejsca narzuca szybkie tempo podjeżdżając pod bramkę gospodarzy, ci zaś rewanżują się wypadem Szumca. Ten przejeżdża swego pomocnika, wypuszcza piłkę lekko Zielińskiemu którego słaby strzał, łapie Koźmin. Lewa strona ataku Wisły nie pozostaje dłużna. Po kornerze bitym w 5-ej min. przez Balcera, Kisieliński wyzyskuje zamieszanie i strzela pierwszą bramkę. Niedługo jednak cieszą się czerwoni prowadzeniem. Już w 7-ej min. uzyskuje róg Cracovia. Po kilku odbiciach mamy piłkę w siatce Wisły, równolegle słychać gwizdek sędziego i widać ruch ręki wskazujący punkt karny. Za co, dokładnie zdać sprawy sobie nie można, karny strzela Selinger 1:1. Wisła uzyskuje teraz dwa rogi. Po kwadransie jej przewagi, nadchodzi teraz 15 minut przewagi Cracovii. Atakom biało-czerwonych brak jest jednak wykończenia. Do piłki biegnie równocześnie kilku zawodników przeszkadzając sobie wzajemnie i uniemożliwiając strzał nawet z bliskiej odległości. Nie można się temu zbytnio dziwić, gdy ustalimy, że w napadzie gospodarzy jeden tylko Czarnik grał na swej pozycji kilkakrotnie w tym sezonie. Reszta - to nowicjusze, lub gracze występujący nie na swoich pozycjach. Lepszego składu jednak kierownictwo nie mogło wystawić, bo Sperling i Chruściński są chorzy, a Muszyński wyjechał na ćwiczenia. W tym stanie rzeczy, trzeba było sięgnąć do rezerw. Wracając do gry, obserwujemy, jak Czarnik, po centrze Szumca, nie mogąc inaczej piłki chwycić, umieszcza ją pięścią w siatce, ponad głową podbiegającego Koźmina. W ostatnim kwadransie przed pauzą gra się wyrównuje. Suchoń podaje piłkę Czarnikowi, ten mu ją oddaje, strzał jednak przechodzi koło słupka. Po rogu bitym przez Adamka, któryś z napastników Wisły ręką strzela bramkę, naturalnie nieuznaną przez sędziego. Wisła zdobywa ponownie róg. Górny, daleki strzał Kotlarczyka, broni spokojnie Otfinowski, a za chwilę Lubowiecki strzela obok bramki. Tak mija pierwsza połowa. O ile gra była dotychczas ładna i efektowna, wskazująca że zawody toczą się między reprezentantami elity piłkarskiej o tyle to, co widzieliśmy po pauzie, dowodzi wyraźnie, że na dłużej niż na 45 minut, Wisła nie może się wyzbyć swoich brzydkich przyzwyczajeń. Mimo, że uzyskuje w 5-tej minucie ze strzału Kisielińskiego drugą, a tuż potem przez Rejmana trzecią bramkę (nie bez winy Otfinowskiego) rozpoczyna grę brutalną i pełną fauli. Celuje w tem Skrynkowicz i Kotlarczyk II. Ponieważ zaś sędzia albo fauli nie widzi, albo też na nie nie reaguje, zanika dotychczasowy nastrój na boisku i gra traci na wartości. Cracovia zdeprymowana dwiema bramkami cofa się, a gdy do tego Szumiec, wywichnąwszy nogę, schodzi z boiska, piłka nie opuszcza połowy gospodarzy. Zachemski bije rzut wolny na linji pola karnego, Koźmin z trudnością zatrzymuje piłkę na linji. Ataki Cracovii prawie nie istnieją. Przy przebojach Mitusiński zostaje dwukrotnie sfaulowany, co widocznie wyprowadza z równowagi widzów. W 36-ej minucie Rejman celnym strzałem podwyższa wynik do 4:1. W 43-ej minucie po zderzeniu się Adamka z Zastawniakiem, sędzia dyktuje karny. Strzela Kisieliński. Otfinowski jednak wspaniale broni. W ostatnicj sekundach pada strzał Rejmana, Otfinowski broni ładną paradą. Koniec. W Cracovii dobre tyły, Otfinowski zawinił dwie bramki. Wisła wyrównana i znacznie spokojniejsza. Gdyby nie wypadki w drugiej połowie, możnaby zawody uważać za ładne i ciekawe.

"Raz, Dwa, Trzy" nr 5.

6000 kibiców. Cracovia zagrała bez Sperlinga i Chruścińskiego i po stracie Kossoka i Malczyka była skazana na porażkę. Mimo to do przerwy gra wyrównana. O przegranej Cracovii zadecydowała słaba gra Otfinowskiego. Wisła przed przerwą nie potrafiła rozwinąć skrzydeł. Mecz rozstrzygnął się w ciągu pierwszych pięciu minut drugiej połowy, kiedy to Otfinowski dwukrotnie wyjmował piłkę z siatki i to załamało Cracovię. "Reyman dopiero w 2-giej połowie zadowolił całkowicie, gdy wyzyskiwał nie tylko skrzydła, ale i łączników. Brak ruchliwości niejednokrotnie nie pozwala mu wyzyskać swej dużej skali rutyny". Cracovia atakowała pod słońce. Ostatni gol Reymana padł z podania Adamka. Jeszcze w ostatniej min. Reyman miał szansę podwyższyć wynik - bramkarz przeniósł jednak piłkę nad poprzeczką.

Cracovia 1:4 Wisła. Powtórzcie to, Panowie! Po powrocie Cracovii do ekstraklasy w roku 2004, tylko raz udało się Białej Gwieździe wygrać ligowy mecz po drugiej stronie Błoń. Co prawda, ani razu od tamtej pory nie przegraliśmy z naszym odwiecznym rywalem, zaś u siebie gromimy go systematycznie, jednak marzą nam się regularne zwycięstwa także na wyjeździe.

Ku pokrzepieniu serc, jako prognostyk wielkich, miejmy nadzieję, dla nas chwil na Kałuży, przypominamy dzisiaj jedno z najbardziej efektownych victorii odniesionych na trudnym terenie Pasów. Było to 17 maja 1931 roku.

Już przy wyjściu piłkarzy na murawę boiska wiadome było, kto w tym dniu będzie rządził i dzielił. A to za sprawą kibiców. „Wbiegających czerwonych wita burza oklasków” - zaczynał swoją relację z meczu Przegląd Sportowy - dopiero potem dodając, że „(…) i gospodarze są na boisku”. To fakt, gospodarze są, ale jakoby ich nie było. Przy piłce bowiem cały czas jest Wisła. W 5 minucie rzut rożny egzekwuje Balcer. Kisieliński w dużym zamieszaniu wyłuskuje piłkę, strzela i jest 1:0! Wymarzony początek.

Dwie minuty później, nieoczekiwanie dla wszystkich, pada wyrównanie. Niespodziewanie głównie dlatego, że chyba nikt na stadionie -– poza sędzią zawodów - nie wie, dlaczego dyktuje on rzut karny dla Pasów. Nasi jednak nie zrażają się takim obrotem sprawy. Przez całą pierwszą połowę, z wyjątkiem drugiego kwadransa gry, mają zdecydowaną przewagę. Niestety, piękny strzał Kotlarczyka broni bramkarz Cracovii Otlinowski, tuż obok słupka strzela Lubowiecki i do przerwy jest 1:1.

Wiślacy wychodzą na drugą połowę tak, jakby chcieli żywcem połknąć swego przeciwnika. 50 minuta. Kisieliński nie daje żadnych szans ani obrońcom ani bramkarzowi Pasów i znów prowadzimy! Cracovia jest w szoku. Przez pięć minut po przerwie nie wyszła właściwie ze swojej połowy! Ba, nie wyszła także po wznowieniu gry od środka po stracie bramki! Przejmujemy od razu piłkę. Otlinowski chyba jeszcze roztrząsa strzał Kisielińskiego. Reyman uderza zaskakująco i jest 3:1! Euforia wśród kibiców Białej Gwiazdy. Nieczęsto bowiem zdarza się, aby w ciągu jednej zaledwie minuty strzelić dwa gole!

„Cracovia zdeprymowana dwiema bramkami cofa się”; „Ataki Cracovii prawie nie istnieją”. Tymi słowami opisuje grę Pasów Przegląd Sportowy. Wisła zaś nie osiada na laurach. Atakujemy non-stop. Środkiem, skrzydłami, przerzutami, grą z klepki. Nawałnica ta przynosi jednak efekt dopiero w końcówce. Dokładnie w 82 minucie, kiedy to Reyman strzela swego drugiego gola w meczu. Na tym nie kończą się jednak emocje. W 88 minucie po faulu na Adamku, Kisieliński nie wykorzystuje rzutu karnego, a na sekundy przed końcem kapitalne uderzenie Reymana broni Otlinowski.

Ostatecznie Biała Gwiazda wygrywa więc ten pojedynek 4:1, choć tak właściwie - używając pewnego frazesu - był to najniższy wymiar kary, jaki spotkał w tym dniu Cracovię. Nasza przewaga była bowiem miażdżąca; i należy mieć nadzieję, że 20 października 2007 roku będzie podobnie. Ja wynik 4:1 biorę w ciemno, choć gdzieś w oddali tli się piątka… Nie, przepraszam. To jest szóstka.

wislakrakow.com (Dariusz Zastawny)

Pogoń-Ruch 1:1. Wisła pierwsza w tabeli: 6-9, Ruch 6-8, Legia 5-7, Cracovia przedostatnia 6-4.