1933.10.01 Wisła Kraków - Legia Warszawa 3:0
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 3:0 (1:0) | Legia Warszawa | ||||||||
widzów: 3-4.500 | ||||||||||
sędzia: Bolesław Posner z Bielska | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
Sędzia nie uznał dwóch bramek S. Obtułowicza z 53' i 58' (spalone) |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Spis treści |
Relacje prasowe
„Ilustrowany Kuryer Codzienny”
1933, nr 270 (29 IX)
Legja—Wisła.
Najbliższa niedziela przynosi zwolennikom piłki nożnej w Krakowie niepowszednią sensacje. Będzie nią spotkanie Legji z Wisłą, dla której zwycięstwo oznacza ponowne wysuniecie się na czoło tabeli ligowej. Chodzi wiec tu o wielką stawkę. Każdorazowy występ Legji w jakimikolwiek ośrodku sportowym stanowi zawsze atrakcję, ze względu na wysoką klasę drużyny, mimo chwilowych jej nie powodzeń. Szkoła krakowska -graczy tej -drużyny, piękna przyziemna gra kombinacyjna— to Walory, które sprawiają, iż Legja zawsze ciągnie. Ostatnio za pozyskanie doskonałego trenera wiedeńskiego Wiesera, a nadto powrót na zieloną murawę Martyny sprawia, iż spotkaniu niedzielnemu przypisać można będzie niepowszednie zalety, które ściągną napewno tłumy widzów na boisko Wisły. Początek meczu o godz. 3-ciej popołudnia, poprzedzi mecz znanych z pięknej gry juniorów Wisły z juniorami Zakrzowianki. Bilety już są do nabycia w przedsprzedaży.
Przegląd Sportowy, numer 79, str. 2, środa 4 października 1933:
Bramki dla Wisły strzelili Obtułowicz z karnego, Sołtysik i Artur. Analizując przebieg tego spotkania trudno pomyśleć o wygranej Legii. Można było mówić o wyniku remisowym, gdyby atak Wisły nie strzelił bramki. Możnaby mówić o przegranej Wisły, gdyby jej bramkarz puścił jakąś beznadziejną piłkę, ale trudno sobie w meczu tym wyobrazić wygraną na skutek umiejętności i woli drużyny warszawskiej.
O bramkarzu jej trudno wyrokować, atak Wisły strzelał mało, ale już obrona wykazuje braki, Jesionka bardzo słaby, Martyna odstrasza przeciwnika raczej swą wagą i numerem nazwiska aniżeli formą. Pomoc to najsłabsza formacja: niema ani jednego gracza któryby, rozumiał swe zadanie. Nie wiele lepiej wreszcie przedstawia się ofenzywa warszawian. Od czasu do czasu zabłysnął gdzieś Nawrot, podał celowo, strzelił może raz czy dwa razy w ciągu meczu i na tem się skończyło. Pozatem po przerwie Rajdek dawał jeszcze jakieś znaki życia. Reszty napastników Legii nie było widać. W takich warunkach Wisła powinna była wygrać zdecydowanie. Linja jej ataku wspierana przez dobrą, jak zwykle pomoc, powinna była wygrać atuty w walce ze słabym przeciwnikiem. Ale i Wisła miała takiego Fereta który miał niezliczone pozycje i sytuacje, proszące się wprost o wykończenie i nie umiał tego wyzyskać; a że większość akcji Wisły szła prawą stroną więc szły one na marne. Jedynie Obtułowicz umiał wyzyskać słabą grę Nowakowskiego, ale ograniczyło się to tylko do momentów podbramkowych.
Drużyny wystąpiły w następujących składach:
Wisła: Madejski; Pychowski Szumilas; Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Bajorek, Feret, Obtułowicz, Artur, Sołtysik, Łyko.
Legia: Keller; Martyna, Jesionka, Przeździecki II, Kubera, Nowakowski, Przeździecki I, Nawrot, Skrzypczak, Rajdek
Przebieg meczu
Wisła od pierwszej chwili wykazuje "tendencję" do wzięcia akcji w swe ręce. Kilka pozycyj zaprzepaszczają jej napastnicy. Feret w 14 min. po ładnym przeboju strzela obok słupka. Goście rewanżują się bombą Martyny, który egzekwuje wolnego z 40m. W 22 min. gospodarze uzyskują prowadzenie Przeździecki fauluje Sołtysiaka, a ostry strzał Obtułowicza z rzutu karnego przynosi im pierwszą bramkę.
Wisła uzyskuje coraz większą przewagę, ale nie umie tego wyzyskać. Po przerwie gra wyrównuje się nieco. Atak Wisły naciera z początku słabiej. Gospodarze uzyskują dwa punkty w 8 i 13 min. przez Obtułowicza oba nie uznane z powodu ofsajdu. Dopiero w 30 min. Sołtysik po ładnej akcji z Arturem, lokuje piłkę pod poprzeczką, a w 10 min. później Artur przebija się ładnie przez obrońców Legii i strzela dołem trzecią bramkę. Sędzia p. Posner z Bielska