1934.11.11 Pogoń Lwów - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 25: Linia 25:
[[Grafika:Kurjer Powszechny 1934-11-12.jpg|thumb|right|200 px]]
[[Grafika:Kurjer Powszechny 1934-11-12.jpg|thumb|right|200 px]]
[[Grafika:Raz, Dwa, Trzy 1934-12-18c.jpg‎|thumb|right|200 px]]
[[Grafika:Raz, Dwa, Trzy 1934-12-18c.jpg‎|thumb|right|200 px]]
 +
[[Grafika:Tygodnik Sportowy Bydgoszcz 1934-11-13.jpg‎|thumb|right|200 px]]
 +
==Relacje Prasowe==
==Relacje Prasowe==

Wersja z dnia 08:19, 10 lis 2015

1934.11.11, I Liga, 21. kolejka, Lwów, Stadion Pogoni, 13:15
Pogoń Lwów 1:0 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 2-2.500
sędzia: Stefan Glinka z Warszawy
Bramki
Wasiewicz 30' 1:0
Pogoń Lwów
2-3-5
Albański
Bereza
Jeżowski
Jaworski
Wasiewicz
Deutschmann
Matyas I
Kraus
Zimmer
Grafika:Kontuzja.png Nahaczewski
Niechcioł

trener:
Wisła Kraków
2-3-5
Maksymilian Koźmin
Eugeniusz Feret 85' grafika:cz.jpg
Władysław Szumilas
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Karol Bajorek
Bolesław Habowski
Henryk Kopeć
Artur Woźniak
Kazimierz Sołtysik
Antoni Łyko

trener: Vilmos Nyúl
Mecz został przerwany w 85', a wynik zweryfikowany jako wo 0:3 dla Pogoni Lwów.
Niechcioł nie wykorzystał rzutu karnego.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje Prasowe

Przegląd sportowy nr. 91 rok 1934 str. 6:


Trzeba umieć przegrywać z godnością
Wisła przyczyną przykrego zajścia na meczu z Pogonią we Lwowie



Lwów. 11.11. - Tel. Wł. - Pogoń - Wisła 1:0 (0:0) Bramkę zdobył Wasiewicz, sędziował p. Glinka z Warszawy.

Wisła: Koźmin, Feret, Szumilas, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Bajorek, Chabowski, Kopeć, Artur, Sołtysik, Łyko.

Pogoń: Albański, Bereza, Jeżowski, Jaworski, Wasiewicz, Deutschmann, Matyas I, Kraus, Zimmer, Nahaczewski, Niechcioł.

Ostatnie spotkanie ligowe we Lwowie pozostawiło po sobie przykry niesmak, a szkoda, gdyż były wszystkie dane, by mecz dzisiejszy dał widowni pełne zadowolenie. Wspaniała słoneczna pogoda, świąteczny nastrój drużyn o wielkich tradycjach i ostatecznie o nienajgorszych umiejętnościach. Wszystko zdawało się rokować grę ciekawą i emocjonującą.

Stało się inaczej. Dopisały wprawdzie wszystkie powyżej wspomniane elementy, nie wytrzymały jednak nerwy Wisły. Krakowianie opromienieni sławą wspaniałego zwycięstwa nad swym lokalnym rywalem zjechali widocznie do Lwowa z postanowieniem zwycięstwa za wszelką cenę. Gdy jednak już w pierwszych minutach okazało się, że rachunek jest zrobiony bez gospodarza, Wisła spróbowała z innej beczki i wprowadziła do gry nutę ostrą, wręcz brutalną.

Istniała wprawdzie możliwość powstrzymania w porę tych niewłaściwych zapędów jednak powołany do tego sędzia nie stanął na wysokości zadania i w rezultacie zawody zakończyły się wcale niesławnie.

Gdy mianowicie na 5 min. przed końcem obrońca Wisły Feret kopnął ni stąd ni zowąd Niechcioła w chwili gdy piłka znajdowała się zupełnie gdzie indziej, sędzia zdecydował się ostatecznie - szkoda, że nie wcześniej - usunąć gracza tego z boiska i to dopiero pod presją okrzyków widowni i przy interwencji urzędującego komisarza policji, który wszedł na boisko i zagroził, że o ile arbiter nie zdoła opanować sytuacji, zmuszony będzie z urzędu położyć kres dalszym tego rodzaju wyczynom.

Niesforny obrońca Wisły nie myślał zastosować się do zarządzenia p. Glinki, wobec czego po upływie przepisowego czasu odgwizdał on zawody w konsekwencji czego uzyska Pogoń dzięki w. o. dwie dalsze bramki.

Z przykrością stwierdzić należy, że inicjatorem brutalnej gry był Kotlarczyk II, którego kwalifikacje piłkarskie nie wymagają chyba tego rodzaju uzupełnień. Gdy w 9-ej min. naskoczył na Nahaczewskiego tak, że gracz zmuszony był opuścić na jakiś czas boisko, a później grał z nadwyrężoną silnie ręką, byliśmy skłonni zapisać to na konto mimowolnego wypadku, jednak dalszy przebieg gry wykazał, że dzieje się to z premedytacją, przyczem znalazł on w Ferecie doskonałego partnera do faulowania. Ostrzej niż należy interweniował też Bajorek. Kotlarczyk I słabo panował nad nerwami, zbyt wiele krzyczał i protestował.

Pogoń podniecona przez własną widownię do rewanżu w identycznej formie na szczęście nie umiała dotrzymać w tego rodzaju grze kroku przeciwnikowi. Parokrotnie energicznie atakował Niechcioł i Bereza, jednak bez uszczerbku dla przeciwnika.

W rezultacie bilans strat przedstawia się następująco: Nahaczewski , silnie kontuzjowany w rękę. Niechcioł zniesiony z boiska, nie licząc kilku drobniejszych okaleczeń.

Stwierdzić należy, że zwycięstwo Pogoni było tym razem 100 procentowo zasłużone. Przy lepszej dyspozycji strzałowej i orjentacji pod bramką notowalibyśmy wynik kilkubramkowy. Lwowianie mieli bowiem przez cały czas przewagę, byli conajmniej 80 min. w ataku, zawodzili jednak przed bramką, nie dochodząc do strzałów względnie strzelając niecelnie. Na dobitek Niechioł nie wykorzystał jeszcze rzutu karnego.

Atak grał w polu nieźle, pierwsze skrzypce dzierżył Zimmer. Nahaczewski mimo kontuzji ruszał się wcale dobrze, nie umiał jednak rozdzielić sił i w drugiej połowie był już znacznie słabszy. Niechcioł, pieczołowicie pilnowany, z trudem tylko przebijał się. Najsłabiej wypadł Matyas I, wskutek złego ustawiania się i małej zwrotności.

W pomocy od pierwszej chwili brylował Deutschmann. Wasiewicz początkowo zatrważająco słaby, z czasem rozegrał się, zbierając piłki przeważnie głową co udawało mu się lepiej niż gra nogami. Na Jaworskim znać brak treningu i rutyny. Najlepszym graczem był Jeżewski, w ciągu całej gry jeden raz zaledwie skiksował wykopy były czyste i pewne. Bereza dał się kilkakrotnie zwieść. Albański nie miał pola do popisu. Wyłapał kilka zbyt daleko wypuszczonych piłek, pozatym ostry przyziemny strzał Sołtysika.

Wisła sprawiła zawód; o ile jeszcze dobrze trzymała się w defenzywie to akcjom ofenzywnym brak było ciągłości. Widziało się w ciągu 90 min. parę lepszych tylko zagrań. Ataki krakowian miały formę sporadycznych, niezbyt groźnych wypadów. Artur próbował przed przerwą inicjować jakąś racjonalniejszą grę, jednak nie znajdował należytego zrozumienia u bliższych i dalszych sąsiadów, to też w końcu zniechęcił się i operował więcej na tyłach. Łącznicy nie wyszli poza przeciętność. Łyko grał bez animuszu. Chabowski miał jeden dobry przebój i ostry, ukośny strzał, który przeszedł nad poprzeczką, w sumie atak był bardzo słaby. Również gra pomocy nie wypadła tak efektownie jak zwykle. Bajorek początkowo dobry, potem opadł na siłach. Kotlarczyk I miał tylko okresy pierwszorzędnej gry, zresztą wysiłki jego szły na marne, gdyż atak nie przytrzymywał podawanych mu piłek. Gra Kotlarczyka II bez faulów wypadłaby znacznie korzystniej. Obrona dawała sobie radę. Koźmin obronił rzut karny, pozatem w ładnym stylu wybił ostrą plasowaną piłkę Nahaczewskiego. Wywiązał się dobrze ze swego zadania.

Gra mimo wspomnianych incydentów była żywa i ciekawa. Wisła w pierwszej połowie mając za sobą wiatr, z miejsca oddała inicjatywę Pogoni, która już w tym okresie powinna była prowadzić 2:0. W 25-ej min. Niechcioł bije słabo rzut karny i najpewniejsza szansa jest zmarnowana. O przewadze Pogoni świadczy tylko szereg rogów.

Po przerwie Niechcioł już w pierwszych minutach nie wyzyskuje pewnej sytuacji. Koźmin broni trudny strzał Nahaczewskiego. Przeniesienie Łyki przynosi pewne ożywienie w napadzie Wisły. Zwolna jednak lwowianie znów opanowują pole i w 30 min. po rzucie z rogu pakuje Wasiewicz piłkę do siatki. Ostatnie min. pod znakiem przewagi gospodarzy, tem bardziej, że krakowianie widocznie przemęczeni. Na 3 min. przed końcem sędzia odgwizduje zawody na skutek wspomnianego na początku incydentu.

Sędzia p. Glinka nie dorósł do prowadzenia tego rodzaju spotkań, okazał się mało energicznym, popełniał szereg błędów przy ocenianiu faulów i rąk.

Publiczności około 2.500.


„Ilustrowany Kurier Codzienny” z 13.11

Pogoń—Wisła 1:0 (0:0).

Lwów, 11 listopada. (Fk)

Skład drużyn: Wisła: Koźmin, Feret, Szumilas, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Bajorek, Habowski, Kopeć, Artur, Sołtysik i Łyko. — Pogoń: Albański, Bereza, Jeżewski, Jaworski, Wasiewicz, Deutschman, Matjas, Kraus, Zimmer, Nachaczewski, Niechcioł.

Wisła wystąpiła bez kontuzjonowanego na meczu z Cracovią Balcera, którego miejsce w napadzie zajął Sołtysik. W pierwszych minutach gra jest otwarta, poczem przez 15 minut grająca z wiatrem Wisła ma przewagę. Zderzenie Kotlarczyka I z Nachaczewskim w 5 min., w czasie którego Nachaczewskiemu odnowiła się dawna kontuzja obojczyka, wywołuje na widowni burzę, która zwiększa się jeszcze, gdy w parę minut później dochodzi do ostrzejszego zetknięcia się Kotlarczyka z Zimmerem. Pogoń gra tylko przez parę minut w dziesiątkę, poczem jednak Nachaczewski wraca na boisko.

W ciągu pierwszego kwadransa Wisła miała możność uzyskania bramki. Nieźle w polu kombinujący napad czerwonych zawodził jednak na przedpolu bramkowem. W 15 min. Pogoń uzyskuje róg, w następstwie czego bramkarz znajduje się w opresji. Niechcioł, Kraus i Nachaczewski pudłują trzykrotnie pod rząd. Stroną więcej atakującą jest Pogoń. W 23 min. Koźmin z trudem wyłapuje piłkę przed atakującym go Krausem. W 24 min. ładna centra Łyki do nieobstawiomego Kopcia umożliwiła temu ostatniemu pewny strzał na bramkę. Zamiast tego Kopeć „główkuje", a piłka idzie w aut. W 25 min. nastrzelona „ręka“ pociąga za sobą rzut karny. Strzał Niechcioła Koźmin broni na róg. W ostatnim kwadransie pod bramką Wisły chodzi do licznych i ostrych zetknięć między poszczególnymi graczami. Pogoń nie wyzyskuje licznych możliwości bramkowych tak, że wynik do przerwy nie ulega zmianie.

W drugiej połowie przewaga Pogoni wzrasta, a w ślad za tem tyły Wisły, a szczególnie Koźmin, mają wiele zatrudnienia. Pogoń uzyskuje parę kornerów, których nie umie wykorzystać. Wisła w tym czasie tylko sporadycznie dochodzi do głosu. W ciągu ostatnich 30 minut napad Pogoni ustawicznie zagraża bramce Wisły, zatrudniając Koźmina częstemi strzałami. Z licznych tych możliwości Wasiewicz wykorzystuje jedną w 30 min. po kornerze, nieuchronnym strzałem, uzyskując decydującą o zwycięstwie Pogoni bramkę. Na 3 minuty przed końcem następuje zgoła nieoczekiwany incydent. Feret „fauluje“ nieumyślnie zresztą Niechcioła, na skutek czego ten ostatni zmuszony jest opuścić boisko, a sędzia wyklucza bezsensownie Fereta. Mimo nalegania kolegów klubowych, ten wzbrania się zejść z boiska, wobec czego, po upływie kilku minut, sędzia p. Glinka odgwizduje zawody.

Wisła grała tym razem słabo w napadzie, gdzie brak Balcera dawał się wyraźnie odczuć, natomiast dobrze spisała się trójka obrony, tudzież pomoc pod względem gry defensywnej. Pogoń grała po przerwie dobrze i przy mniej skutecznej obronie przeciwnika mogłaby uzyskać korzystniejszy dla siebie wynik. Widzów około 2.500.