1935.06.29 Wisła Kraków - Warta Poznań 3:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 18: Linia 18:
| statystyki = Nieuznano bramki w 80' Arturowi Woźniakowi (spalony).
| statystyki = Nieuznano bramki w 80' Arturowi Woźniakowi (spalony).
}}
}}
 +
 +
{{Artykul
 +
| skan = IKC 1935-07-01.JPG
 +
| skan2 =
 +
| tytuł = Wisła - Warta 3:1 (1:1)
 +
| gazeta = Ilustrowany Kurier Codzienny
 +
| data = 01 lipca 1935
 +
| treść = Trzy sobotnie mecze mistrzowskie wpłynęły dość znacznie na ukształtowanie się tabeli ligowej. Zwycięzcy, tj. Pogoń i Wisła, poprawili sobie dość wyraźnie swe stanowisko w tabeli, a w szczególności Polonia, które wyswobodziła się z ostatniego ciągle zajmowanego przez nią miejsca. Cracovia znajduje się w sytuacji ciężkiej i będzie musiała wytężyć wszystkie siły, aby wydostać się z zagrożonej spadkiem strefy.
 +
 +
Kraków, 30 czerwca.
 +
 +
Wbrew spodziewaniom, drużyna poznańska, która przed tygodniem miała słaby występ na meczu z Garbarnią, grała całkiem dobrze i stawiała dzielny opór gospodarzom. Wprawdzie lekką przewagę przyznać trzeba Wiśle, która na ogół miała więcej z gry, ale mimo to atak Poznańczyków, składnie kombinujący, do ostatniej niemal minuty był groźny i zawsze mógł doprowadzić do wyrównania.
 +
 +
W pierwszych 20 minutach dała się zaznaczyć lekka przewaga gości, podczas gdy tyły Wisły nie mogły oddać wyswabadzającego wykopu, względnie niedokładnie oddawały piłkę ofensywie. W tym to okresie pada pierwsza bramka dla Warty ze strzału Kryśkiewicza, nie bez winy słabo orientującego się Koźmina. Przedtem jeszcze sędzia nie uznał z powodu spalonego bramki strzelonej przez Szerfkego.
 +
 +
Druga część pierwszej połowy należy do Wisły, która ma trzy doskonałe pozycje podbramkowe, jedną z nich wykorzystuje pięknym strzałem Kopeć, w dwu pozostałych oddaje strzał w ręce Fontowiczowi.
 +
 +
Po pauzie gra początkowo równorzędna, choć raczej inicjatywa należy do Wisły, która strzela dalsze dwie bramki przez Kopecia i Artura.
 +
 +
Na wyróżnienie zasługuje z drużyny Warty przede wszystkim Fontowicz, który uratował swój zespół przed większą jeszcze porażką, następnie ruchliwy Szerfke, jako kierownik ataku i przebojowy Kruszkiewicz. W pomocy najlepszy Danielak. Z obrońców lepszy, choć brutalny Pawlak. Najsłabszy był Schreier na lewym łączniku.
 +
 +
W Wiśle tym razem tyły lepsze, niż na meczu z Warszawianką, choć jeszcze nie bez zarzutu. Raziło niedokładne podawanie piłki do napadu, przez co stawały się one nieraz łatwym łupem przeciwnika. W ofensywie szwankowała wybitnie tym razem lewa strona, składająca się z dwu solistów i nie uznająca współgrania z resztą drużyny, ani też przeniesienia gry na prawo. Ustawiczne "wózki" na tej stronie nie dawały żadnego rezultatu. Lubowiecki na środku jak i prawa strona na ogół dopisały, choć Kopeć mógł jeszcze więcej pozycji wykorzystać.
 +
 +
Skład Wisły był nast.: Koźmin, Szczapanik, Szumilas, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Bajorek, Habowski, Kopeć, Lubowiecki, Artur i Łyko. Warta: Fontowicz, Pawlak, Kubalczak, Przykucki, Danielak, Śmiglak, Radojewski, Kryszkiewicz, Szerfke, Schreier i Szwarc.
 +
 +
Sędziował p. Krukowski dość dobrze, choć przerywał zbyt często grę. Widzów około 2.000.
 +
 +
| autor =
 +
| link =
 +
}}
 +
 +
 +
{{Artykul
 +
| skan = Raz, Dwa, Trzy 1935-07-02a.jpg‎
 +
| skan2 =
 +
| tytuł = Talent Fontowicza błysnął w całej pełni. Wisła - Warta 3:1 (1:1)
 +
| gazeta = Raz, Dwa, Trzy
 +
| data = 02 lipca 1935
 +
| treść = Drużyna poznańska po raz drugi musiała uznać wyższość piłkarzy krakowskich. Po Garbarni dowiodła tego Wisła, uzyskując wyższy od miejscowego rywala wynik.
 +
 +
Jak długo Warta zdawała się przypominać lepsze czasy, gra była wcale interesującą, bo Wisła, mimo chwilowego niepowodzenia, nie traciła rezonu, lecz walczyła ambitnie. Stąd też wynikały b. ciekawe sytuacje, stwarzane przez kombinującą Wartę lub szybkie akcje solowe napastników Wisły. Różnorodność tych poczynań emocjonowała więcej, niż zwykle, a tylko stary błąd nieproduktywnej gry w pobliżu bramki złościł widza. Moment zaciekawienie odpadł z chwilą nagłego załamania się Warty, powodującego zanik wszystkich do tej pory istniejących zalet. Równocześnie znów [tekst urwany - błąd w druku].
 +
 +
O ile początek gry mógł budzić obawy, to już końcowe minuty pierwszej połowy wyraźnie przechylały szalę nadziei na korzyść Wisły. Jej początkowa gra była jakaś bez wyrazu, zwykłej spoistości i płynności. Udane pociągnięcia Warty nie znajdowały często oporu nawet na linii pomocy. Zupełnie inaczej zagrała drużyna po swym pierwszym punkcie. Jest teraz stanowczo lepszą, niebezpieczniejszą i pozostaje przy tym do końca spotkania.
 +
 +
W ataku
 +
 +
'''czynniejszą była strona prawa'''
 +
 +
z bardzo pracowitym Kopciem i szybkim Habowskim. Cenną zaletą łącznika była ambicja, z jaką walczył o każdą piłkę oraz decydowanie się na strzał, co przyniosło Wiśle dwie bramki. Habowski był dostatecznie szybki i dokładny w swych akcjach, które, niestety, nie zostały wykorzystane.
 +
 +
Na lewej stronie głównym aktorem był Artur, panujący w każdej sytuacji nad piłką. Od niego wychodziła najczęściej inicjatywa ataków, słabnących w swej grozie przez bramką przeciwnika. Przyczyną tego była nie tylko
 +
 +
'''egoizm Artura'''
 +
 +
lecz także
 +
 +
'''znacznie słabszy niż zwykle Łyko'''
 +
 +
biegający bez umiaru aż za linię autową, nie pilnujący swej pozycji na skrzydle. Na środku ataku grał Lubowiecki na ogół dobrze.
 +
 +
Linia pomocy potrzebowała dość dużo czasu, by stanąć na zwykłej dla siebie wyżynie. Gdy to jednakże osiągnęła, cała drużyna zyskała momentalnie na wartości, spychając Wartę na jej połowie boiska. Na czele tej linii stanął starszy Kotlarczyk, swą myślowa grą wprowadzając spokój w szeregi ataku, dla którego podobną wartość posiadał młodszy. Bajorek nie wyglądał dobrze w okresie zapału Warty, po nim stał się skuteczniejszym.
 +
 +
Rola obrońców trudną była tylko w początkach, gdy Warta miała jeszcze coś do powiedzenia. Później z rozbitą linią ataku gości, uciekających się do wypadów, dawała sobie łatwo radę tym bardziej, że już pomoc wyręczała ich w tym przeważnie. Koźmin i tym razem pewnym nie był, aczkolwiek nie ponosi winy jedynej bramki Warty.
 +
 +
'''Start Warty wypadł dobrze'''
 +
 +
Cała drużyna grała bardzo ambitnie, z pełnym wysiłkiem, atak ładnie kombinował. Z wielu pozycji wykorzystano jedną. Na tym skończył się sukces. Okazało się bowiem, że drużynie nie starczyło sił na przetrzymanie narzuconego tempa już przy końcu pierwszej połowy. Z tą chwilą, zamiast dobrej dotychczas całości, ujrzeliśmy zespół dziś na boiskach zwykły, dużo bieganiny, walki na siłę, w końcu rezygnację pokonanego.
 +
 +
Podobnie jak w spotkaniu z Garbarnią, najlepszym zawodnikiem Warty był znowu bramkarz Fontowicz, świetnie interweniujący w grze podbramkowej, spokojnie likwidujący najtrudniejsze dla siebie sytuacje. Rutyna starego gracza w połączeniu z młodzieńczą wprost ruchliwością, dały sylwetkę bardzo dobrego bramkarza, którego jedyny błąd - nieasekurowanie piłki rzekomo idącej w aut - było powodem trzeciej bramki Wisły.
 +
 +
Do poziomu bramkarza dorastał
 +
 +
''' przez pewien czas atak'''
 +
 +
składnie prowadzący swe akcje podaniami prostopadłymi ku bramce Wisły. Wówczas można było przekonać się o wartości tych prostych, a tak skutecznych podań. Krótkotrwałe te chwile. Dobry do tej pory i pomysłowy w planach Szerfke, stracił bojowość, a z nią zdolność kierowania akcjami ataku, który rozpadł się całkowicie. Przez pewien czas trzymała się jeszcze prawa strona, gdzie pracowity Kryszkiewicz dobrze uruchamiał Radojewskiego, mijającego łatwo Bajorka. Podania skrzydłowego psuł głównie rezerwowy Scheier, najsłabszy gracz Warty, a tegoż ofiarą był skrzydłowy Szwarz, pozostawiony swej pomysłowości przy groźnym Kotlarczyku. Tak więc atak Warty po początkowej ładnej, a mało produktywnej grze, w drugiej połowie reprezentowany był przez wypadu niegroźnych już napastników.
 +
 +
Pomoc była tą linią, na której najwcześniej uwidocznił się wielki wysiłek fizyczny pierwszej fali ofensywnej Warty. Z wybitnie ofensywnej gry przeszła ona w czysto defensywną, gubiąc kontakt z atakiem i tym wpływając na jego grę. Najlepszy Danielak, bo wytrzymał najdłużej. Natomiast Śmiglak rozpoczął serię słabnięcia najwcześniej.
 +
 +
Linii tej brakło zresztą należytego poparcia ze strony obrońców. Ci byli bez wykopu, docierającego swej linii ataku, oddawali piłkę bez namysłu, a tylko w walce z bliska przedstawiali wartość. Byli najsłabszą linią.
 +
 +
'''Skład drużyn i przebieg gry'''
 +
 +
Wisła: Koźmin, Szczepanik, Szumilas, Bajorek, Kotlarczyk II, I, Habowski, Kopeć, Lubowiecki, Artur, Łyko. Warta: Fontowicz, Pawlak, Kublaczyk, Przykucki, Danielak, Śmiglak, Radojewski, Kryszkiewicz, Szerfke, Schreier, Szwarc.
 +
 +
Piękną grę rozpoczyna atak Warty, szybko zdobywający teren przez Radojewskiego i Kryszkiewicza. Akcje łamią się przed polem karnym. Odpowiedź Wisły kończy się doskonałą obroną Fotnowicza. Znowu Warta przejmuje inicjatywę i utrzymuje dłuższy czas. W tym czasie strzela też bramkę, nie uznaną z powodu spalonego. Przewaga gości znajduje wyraz w strzeleniu bramki przez Kryszkiewicza w 10 min. Podniecenie ożywia grę jeszcze. Niebezpiecznym atakom Warty przeciwstawia Wisła mniej skoordynowane wysiłki swojej ofensywy. W 22 min. Habowski nie trafia z 2 m. - był zresztą spalony. Po pół godziny zapał Warty stygnie, a rośnie przeciwwaga Wisły, dla której wreszcie w 38 min. pada pierwsza bramka ze strzału Kopecia.
 +
 +
Następuje gwałtowna zmiana. Wisła przechodzi do gremialnej ofensywy, czemu Warta coraz słabiej przeciwdziała. Fontowicz ma bardzo wiele pracy, szczególnie przy rzutach z rogu, które świetnie piąstkuje.
 +
 +
Po przerwie Wisła od razu przechodzi do ataku. Łyko zapędza się jednak poza linię. Artur grzeszy przydługim trzymaniem piłki i wózkowaniem. Korzystniej gra prawa strona, gdzie Habowski ustawicznie ucieka z piłką, a Kopeć nie opuszcza żadnej sposobności do strzału. Uzyskuje też w 15 min. drugą bramkę, korzystając z nieporozumienia obrony Warty.
 +
 +
Warta gra teraz, jakby godziła się z losem. Ataku nie widać, pomoc wycieńczona, a jedynie obrońcy walczą. Przewaga Wisły rośnie, jednakże jej napastniczy nie umieją jej cyfrowo wykorzystać. W 36 min. pada bramka przez Artura, także podobno na spalonym. Natomiast w następnej w zupełnie identyczny sposób strzela Artur bramkę i ta znajduje uznanie.
 +
 +
Pod koniec atak Warty daje znak życia w postaci strzału Kryszkiewicza na poprzeczkę.
 +
 +
Widzów mało. Sędzia p. Krukowski.
 +
 +
| autor =
 +
| link =
 +
}}
 +
 +
[[Grafika:Polonia 1935-07-01.JPG|thumb|right|200 px]]
[[Grafika:Polonia 1935-07-01.JPG|thumb|right|200 px]]
Linia 24: Linia 125:
[[Grafika:IKC 1935-06-28.JPG|thumb|right|200 px]]
[[Grafika:IKC 1935-06-28.JPG|thumb|right|200 px]]
[[Grafika:IKC 1935-06-30b.JPG|thumb|right|200 px]]
[[Grafika:IKC 1935-06-30b.JPG|thumb|right|200 px]]
-
[[Grafika:IKC 1935-07-01.JPG|thumb|right|200 px]]
 
-
[[Grafika:Raz, Dwa, Trzy 1935-07-02a.jpg‎|thumb|right|200 px]]
 
[[Grafika:Orędownik 1935-07-02.JPG|thumb|right|200 px]]
[[Grafika:Orędownik 1935-07-02.JPG|thumb|right|200 px]]
[[Grafika:Polska Zachodnia 1935-07-01.JPG|thumb|right|200px]]
[[Grafika:Polska Zachodnia 1935-07-01.JPG|thumb|right|200px]]

Wersja z dnia 08:17, 10 gru 2016

1935.06.29, I Liga, 8. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 15:45
Wisła Kraków 3:1 (1:1) Warta Poznań
widzów: 2.000
sędzia: Franciszek Krukowski z Warszawy
Bramki

Henryk Kopeć 38'
Henryk Kopeć 60'
Artur Woźniak 81'
0:1
1:1
2:1
3:1
10' Kajetan Kryszkiewicz



Wisła Kraków
2-3-5
Maksymilian Koźmin
Stanisław Szczepanik
Władysław Szumilas
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Karol Bajorek
Bolesław Habowski
Henryk Kopeć
Stefan Lubowiecki
Artur Woźniak
Antoni Łyko

trener: brak
Warta Poznań
2-3-5
Marian Fontowicz
Klemens Pawlak
Edward Kubalczak
Witold Przykucki
Piotr Danielak
Kazimierz Śmiglak
Leon Radojewski
Kajetan Kryszkiewicz
Fryderyk Scherfke
Aleksander Schreier
Hieronim Schwartz

trener: Adolf Riebe
Nieuznano bramki w 80' Arturowi Woźniakowi (spalony).

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Wisła - Warta 3:1 (1:1)
Ilustrowany Kurier Codzienny, 01 lipca 1935
Trzy sobotnie mecze mistrzowskie wpłynęły dość znacznie na ukształtowanie się tabeli ligowej. Zwycięzcy, tj. Pogoń i Wisła, poprawili sobie dość wyraźnie swe stanowisko w tabeli, a w szczególności Polonia, które wyswobodziła się z ostatniego ciągle zajmowanego przez nią miejsca. Cracovia znajduje się w sytuacji ciężkiej i będzie musiała wytężyć wszystkie siły, aby wydostać się z zagrożonej spadkiem strefy.

Kraków, 30 czerwca.

Wbrew spodziewaniom, drużyna poznańska, która przed tygodniem miała słaby występ na meczu z Garbarnią, grała całkiem dobrze i stawiała dzielny opór gospodarzom. Wprawdzie lekką przewagę przyznać trzeba Wiśle, która na ogół miała więcej z gry, ale mimo to atak Poznańczyków, składnie kombinujący, do ostatniej niemal minuty był groźny i zawsze mógł doprowadzić do wyrównania.

W pierwszych 20 minutach dała się zaznaczyć lekka przewaga gości, podczas gdy tyły Wisły nie mogły oddać wyswabadzającego wykopu, względnie niedokładnie oddawały piłkę ofensywie. W tym to okresie pada pierwsza bramka dla Warty ze strzału Kryśkiewicza, nie bez winy słabo orientującego się Koźmina. Przedtem jeszcze sędzia nie uznał z powodu spalonego bramki strzelonej przez Szerfkego.

Druga część pierwszej połowy należy do Wisły, która ma trzy doskonałe pozycje podbramkowe, jedną z nich wykorzystuje pięknym strzałem Kopeć, w dwu pozostałych oddaje strzał w ręce Fontowiczowi.

Po pauzie gra początkowo równorzędna, choć raczej inicjatywa należy do Wisły, która strzela dalsze dwie bramki przez Kopecia i Artura.

Na wyróżnienie zasługuje z drużyny Warty przede wszystkim Fontowicz, który uratował swój zespół przed większą jeszcze porażką, następnie ruchliwy Szerfke, jako kierownik ataku i przebojowy Kruszkiewicz. W pomocy najlepszy Danielak. Z obrońców lepszy, choć brutalny Pawlak. Najsłabszy był Schreier na lewym łączniku.

W Wiśle tym razem tyły lepsze, niż na meczu z Warszawianką, choć jeszcze nie bez zarzutu. Raziło niedokładne podawanie piłki do napadu, przez co stawały się one nieraz łatwym łupem przeciwnika. W ofensywie szwankowała wybitnie tym razem lewa strona, składająca się z dwu solistów i nie uznająca współgrania z resztą drużyny, ani też przeniesienia gry na prawo. Ustawiczne "wózki" na tej stronie nie dawały żadnego rezultatu. Lubowiecki na środku jak i prawa strona na ogół dopisały, choć Kopeć mógł jeszcze więcej pozycji wykorzystać.

Skład Wisły był nast.: Koźmin, Szczapanik, Szumilas, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Bajorek, Habowski, Kopeć, Lubowiecki, Artur i Łyko. Warta: Fontowicz, Pawlak, Kubalczak, Przykucki, Danielak, Śmiglak, Radojewski, Kryszkiewicz, Szerfke, Schreier i Szwarc.

Sędziował p. Krukowski dość dobrze, choć przerywał zbyt często grę. Widzów około 2.000.




Talent Fontowicza błysnął w całej pełni. Wisła - Warta 3:1 (1:1)
Raz, Dwa, Trzy, 02 lipca 1935
Drużyna poznańska po raz drugi musiała uznać wyższość piłkarzy krakowskich. Po Garbarni dowiodła tego Wisła, uzyskując wyższy od miejscowego rywala wynik.

Jak długo Warta zdawała się przypominać lepsze czasy, gra była wcale interesującą, bo Wisła, mimo chwilowego niepowodzenia, nie traciła rezonu, lecz walczyła ambitnie. Stąd też wynikały b. ciekawe sytuacje, stwarzane przez kombinującą Wartę lub szybkie akcje solowe napastników Wisły. Różnorodność tych poczynań emocjonowała więcej, niż zwykle, a tylko stary błąd nieproduktywnej gry w pobliżu bramki złościł widza. Moment zaciekawienie odpadł z chwilą nagłego załamania się Warty, powodującego zanik wszystkich do tej pory istniejących zalet. Równocześnie znów [tekst urwany - błąd w druku].

O ile początek gry mógł budzić obawy, to już końcowe minuty pierwszej połowy wyraźnie przechylały szalę nadziei na korzyść Wisły. Jej początkowa gra była jakaś bez wyrazu, zwykłej spoistości i płynności. Udane pociągnięcia Warty nie znajdowały często oporu nawet na linii pomocy. Zupełnie inaczej zagrała drużyna po swym pierwszym punkcie. Jest teraz stanowczo lepszą, niebezpieczniejszą i pozostaje przy tym do końca spotkania.

W ataku

czynniejszą była strona prawa

z bardzo pracowitym Kopciem i szybkim Habowskim. Cenną zaletą łącznika była ambicja, z jaką walczył o każdą piłkę oraz decydowanie się na strzał, co przyniosło Wiśle dwie bramki. Habowski był dostatecznie szybki i dokładny w swych akcjach, które, niestety, nie zostały wykorzystane.

Na lewej stronie głównym aktorem był Artur, panujący w każdej sytuacji nad piłką. Od niego wychodziła najczęściej inicjatywa ataków, słabnących w swej grozie przez bramką przeciwnika. Przyczyną tego była nie tylko

egoizm Artura

lecz także

znacznie słabszy niż zwykle Łyko

biegający bez umiaru aż za linię autową, nie pilnujący swej pozycji na skrzydle. Na środku ataku grał Lubowiecki na ogół dobrze.

Linia pomocy potrzebowała dość dużo czasu, by stanąć na zwykłej dla siebie wyżynie. Gdy to jednakże osiągnęła, cała drużyna zyskała momentalnie na wartości, spychając Wartę na jej połowie boiska. Na czele tej linii stanął starszy Kotlarczyk, swą myślowa grą wprowadzając spokój w szeregi ataku, dla którego podobną wartość posiadał młodszy. Bajorek nie wyglądał dobrze w okresie zapału Warty, po nim stał się skuteczniejszym.

Rola obrońców trudną była tylko w początkach, gdy Warta miała jeszcze coś do powiedzenia. Później z rozbitą linią ataku gości, uciekających się do wypadów, dawała sobie łatwo radę tym bardziej, że już pomoc wyręczała ich w tym przeważnie. Koźmin i tym razem pewnym nie był, aczkolwiek nie ponosi winy jedynej bramki Warty.

Start Warty wypadł dobrze

Cała drużyna grała bardzo ambitnie, z pełnym wysiłkiem, atak ładnie kombinował. Z wielu pozycji wykorzystano jedną. Na tym skończył się sukces. Okazało się bowiem, że drużynie nie starczyło sił na przetrzymanie narzuconego tempa już przy końcu pierwszej połowy. Z tą chwilą, zamiast dobrej dotychczas całości, ujrzeliśmy zespół dziś na boiskach zwykły, dużo bieganiny, walki na siłę, w końcu rezygnację pokonanego.

Podobnie jak w spotkaniu z Garbarnią, najlepszym zawodnikiem Warty był znowu bramkarz Fontowicz, świetnie interweniujący w grze podbramkowej, spokojnie likwidujący najtrudniejsze dla siebie sytuacje. Rutyna starego gracza w połączeniu z młodzieńczą wprost ruchliwością, dały sylwetkę bardzo dobrego bramkarza, którego jedyny błąd - nieasekurowanie piłki rzekomo idącej w aut - było powodem trzeciej bramki Wisły.

Do poziomu bramkarza dorastał

przez pewien czas atak

składnie prowadzący swe akcje podaniami prostopadłymi ku bramce Wisły. Wówczas można było przekonać się o wartości tych prostych, a tak skutecznych podań. Krótkotrwałe te chwile. Dobry do tej pory i pomysłowy w planach Szerfke, stracił bojowość, a z nią zdolność kierowania akcjami ataku, który rozpadł się całkowicie. Przez pewien czas trzymała się jeszcze prawa strona, gdzie pracowity Kryszkiewicz dobrze uruchamiał Radojewskiego, mijającego łatwo Bajorka. Podania skrzydłowego psuł głównie rezerwowy Scheier, najsłabszy gracz Warty, a tegoż ofiarą był skrzydłowy Szwarz, pozostawiony swej pomysłowości przy groźnym Kotlarczyku. Tak więc atak Warty po początkowej ładnej, a mało produktywnej grze, w drugiej połowie reprezentowany był przez wypadu niegroźnych już napastników.

Pomoc była tą linią, na której najwcześniej uwidocznił się wielki wysiłek fizyczny pierwszej fali ofensywnej Warty. Z wybitnie ofensywnej gry przeszła ona w czysto defensywną, gubiąc kontakt z atakiem i tym wpływając na jego grę. Najlepszy Danielak, bo wytrzymał najdłużej. Natomiast Śmiglak rozpoczął serię słabnięcia najwcześniej.

Linii tej brakło zresztą należytego poparcia ze strony obrońców. Ci byli bez wykopu, docierającego swej linii ataku, oddawali piłkę bez namysłu, a tylko w walce z bliska przedstawiali wartość. Byli najsłabszą linią.

Skład drużyn i przebieg gry

Wisła: Koźmin, Szczepanik, Szumilas, Bajorek, Kotlarczyk II, I, Habowski, Kopeć, Lubowiecki, Artur, Łyko. Warta: Fontowicz, Pawlak, Kublaczyk, Przykucki, Danielak, Śmiglak, Radojewski, Kryszkiewicz, Szerfke, Schreier, Szwarc.

Piękną grę rozpoczyna atak Warty, szybko zdobywający teren przez Radojewskiego i Kryszkiewicza. Akcje łamią się przed polem karnym. Odpowiedź Wisły kończy się doskonałą obroną Fotnowicza. Znowu Warta przejmuje inicjatywę i utrzymuje dłuższy czas. W tym czasie strzela też bramkę, nie uznaną z powodu spalonego. Przewaga gości znajduje wyraz w strzeleniu bramki przez Kryszkiewicza w 10 min. Podniecenie ożywia grę jeszcze. Niebezpiecznym atakom Warty przeciwstawia Wisła mniej skoordynowane wysiłki swojej ofensywy. W 22 min. Habowski nie trafia z 2 m. - był zresztą spalony. Po pół godziny zapał Warty stygnie, a rośnie przeciwwaga Wisły, dla której wreszcie w 38 min. pada pierwsza bramka ze strzału Kopecia.

Następuje gwałtowna zmiana. Wisła przechodzi do gremialnej ofensywy, czemu Warta coraz słabiej przeciwdziała. Fontowicz ma bardzo wiele pracy, szczególnie przy rzutach z rogu, które świetnie piąstkuje.

Po przerwie Wisła od razu przechodzi do ataku. Łyko zapędza się jednak poza linię. Artur grzeszy przydługim trzymaniem piłki i wózkowaniem. Korzystniej gra prawa strona, gdzie Habowski ustawicznie ucieka z piłką, a Kopeć nie opuszcza żadnej sposobności do strzału. Uzyskuje też w 15 min. drugą bramkę, korzystając z nieporozumienia obrony Warty.

Warta gra teraz, jakby godziła się z losem. Ataku nie widać, pomoc wycieńczona, a jedynie obrońcy walczą. Przewaga Wisły rośnie, jednakże jej napastniczy nie umieją jej cyfrowo wykorzystać. W 36 min. pada bramka przez Artura, także podobno na spalonym. Natomiast w następnej w zupełnie identyczny sposób strzela Artur bramkę i ta znajduje uznanie.

Pod koniec atak Warty daje znak życia w postaci strzału Kryszkiewicza na poprzeczkę.

Widzów mało. Sędzia p. Krukowski.




Relacje prasowe

Przegląd Sportowy nr 66, s.2, 1 lipca 1935:

Wisła - Warta 3:1

Pół godziny dobrej gry poznańczyków w Krakowie.

Kraków, 29.6. - Wisła-Warta 3:1 (1:1).

Bramki dla Wisły: Kopeć 2, Artur. Dla Warty: Krzyszkiewicz. Sędzia p. Krukowski z Warszawy. Publiczności 2.000.

Wisła: Koźmin; Szczepanik, Szumilas; Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Bajorek; Habowski, Kopeć, Lubowiecki, Artur, Łyko.

Warta: Fontowicz; Pawlak, Kubalak; Przykucki, Danielak, Śmiglak; Radojewski, Kryszkiewicz, Szerfke, Schreier, Szwarc.

Warta miała podwójny cel: zdobyć dwa punkty i zrehabilitować się w opinji Krakowa po bladym występie przeciw Garbarni. Zdawało się, iż uda się jej to chociaż częściowo. Może nie pod względem "punktowym", ale w każdym razie pod względem stylu. Tak przynajmniej można było myśleć w pierwszych minutach gry.

Goście ruszyli z impetem do ataku i przez jakieś 30-ci minut wcale umiejętnie przeprowadzali swe zamierzenia. Fontowicz był niezawodny, obrońcy robili stosunkowo mało błędów, a pomoc defenzywnie stała na wysokości zadania.

Przy takim układzie sił w defenzywie, napad wypadł również raczej dobrze. Ton nadawali mu Kryszkiewicz i Radojewski, którzy krótkimi passingami ogrywali Bajorka, dość ciężko reagującego na ich posunięcia. Ruchliwy Szerfke, uwijający się wzdłuż całej szerokości i ambitny nowicjusz Schreier, który wykrzesał przy pomocy Szwarca kilka pozycyj, dopełniali reszty ataku, który w pierwszej fazie gry był najlepszą częścią poznańskiej jedenastki.

Nie starczyło jednak na długo sił do boju. Po pół godzinie pomoc była kompletnie "gotowa". Radojewski coraz mniej dokładnie oddawał piłkę, Szerfke wrócił znów namiętnie do starego nałogu wózkowania, tak, że ofenzywne zapędy "zielonych" ograniczały się do sporadycznych akcyj Kryszkiewicza i porywczych, ale nieprzemyślanych zapędów Schreiera.

W tych warunkach Wisła dochodziła teraz częściej do głosu i opanowywała w końcu teren, stając się panem sytuacji. Zespół gospodarzy wypadł odmiennie, niż zazwyczaj. Odnosi się to do pomocy, która po występach zagranicznych nie wróciła jeszcze do normalnego poziomu. O ile u Bajorka różnica klasy jest niezbyt wielka, o tyle u Kotlarczyków przemęczenie tarapatami podróży jest nadal widoczne. Mniej już może u środkowego, bardziej natomiast u młodszego, grającego na bocznej pomocy.

Atak niespodziewanie zmienił swe szyki przez wstawienie Lubowieckiego w miejsce Obtułowicza. Spowodowało to brak zgrania i rozbiło te linję na kilka mniejszych formacyj, które - przyznać to należy - pracowały jednak chwilami bardzo dobrze, zdobywając skutecznie teren, nie umiejąc natomiast dorobku swego wyzyskać. Najgroźniejszy duet stanowili Kopeć - Habowski, gorzej natomiast czuł się w nowej kombinacji Artur, grawitujący raczej ku skrzydłowemu Łyce, aniżeli ku środkowemu Lubowieckiemu. O ileby zmiana personalna miała trwać dłużej, trójka środkowa w składzie Lubowiecki - Artur - Kopeć wydaje się nam racjonalniejsza.

Historia spotkania nie notuje wielu wielkich momentów. Prowadzenie padło już w 10-ej min., kiedy to Krzyszkiewicz potężnym strzałem z 16m. ulokował piłkę w siatce Koźmina, który ani drgnął. Skolei bramkarz Wisły interwenjuje parokrotnie, wykazując "drżącą" formę. Akcje gości kończą się jednak i Wisła coraz częściej jest przy piłce.

Teraz mnożą się momenty pod bramką Warty. Jest ich coraz więcej i więcej, aż wreszcie 38-ma min. przynosi wyrównanie ze strzału Kopecia.

Druga połowa jest gatunkowo gorsza. Obie drużyny ostygły w swych zapędach, niemniej akcje gospodarzy są nadal najgroźniejsze. Przynoszą one drugą bramkę po starciu Kopecia z obrońcą w 15-ej min. Wisła podwyższa wynik offsidowym strzałem Artura w 35-ej minucie. Chociaż sędzia bramki tej nie uznaje, Artur nie jest zdeprymowany, lecz już w 30-ci sekund później uzyskuje "prawdziwą" bramkę, ustalając wynik spotkania.