1935.06.29 Wisła Kraków - Warta Poznań 3:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 5: Linia 5:
| godzina =
| godzina =
| herb gospodarzy = Wisła Kraków herb1.jpg
| herb gospodarzy = Wisła Kraków herb1.jpg
-
| herb gości = Warta Poznań herb.gif
+
| herb gości = Warta Poznań herb.jpg
| gospodarze = Wisła Kraków
| gospodarze = Wisła Kraków
| wynik = 3:1 (1:1)
| wynik = 3:1 (1:1)

Wersja z dnia 16:09, 9 lip 2010

1935.06.29, I Liga, 8. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 3:1 (1:1) Warta Poznań
widzów: 2.000
sędzia: Franciszek Krukowski z Warszawy
Bramki

Henryk Kopeć 38'
Henryk Kopeć 60'
Artur Woźniak 81'
0:1
1:1
2:1
3:1
10' Krzyszkiewicz



Wisła Kraków
2-3-5
Maksymilian Koźmin
Stanisław Szczepanik
Władysław Szumilas
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Karol Bajorek
Bolesław Habowski
Henryk Kopeć
Stefan Lubowiecki
Artur Woźniak
Antoni Łyko

trener: brak
Warta Poznań
2-3-5
Fontowicz
Pawlak
Kubalak
Przykucki
Danielak
Śmiglak
Radojewski
Kryszkiewicz
Szerfke
Schreier
Szwarc

trener:
Nieuznano bramki w 80' Arturowi Woźniakowi (spalony).

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Relacje prasowe

Przegląd Sportowy nr 66, s.2, 1 lipca 1935:

Wisła - Warta 3:1

Pół godziny dobrej gry poznańczyków w Krakowie.

Kraków, 29.6. - Wisła-Warta 3:1 (1:1).

Bramki dla Wisły: Kopeć 2, Artur. Dla Warty: Krzyszkiewicz. Sędzia p. Krukowski z Warszawy. Publiczności 2.000.

Wisła: Koźmin; Szczepanik, Szumilas; Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Bajorek; Habowski, Kopeć, Lubowiecki, Artur, Łyko.

Warta: Fontowicz; Pawlak, Kubalak; Przykucki, Danielak, Śmiglak; Radojewski, Kryszkiewicz, Szerfke, Schreier, Szwarc.

Warta miała podwójny cel: zdobyć dwa punkty i zrehabilitować się w opinji Krakowa po bladym występie przeciw Garbarni. Zdawało się, iż uda się jej to chociaż częściowo. Może nie pod względem "punktowym", ale w każdym razie pod względem stylu. Tak przynajmniej można było myśleć w pierwszych minutach gry.

Goście ruszyli z impetem do ataku i przez jakieś 30-ci minut wcale umiejętnie przeprowadzali swe zamierzenia. Fontowicz był niezawodny, obrońcy robili stosunkowo mało błędów, a pomoc defenzywnie stała na wysokości zadania.

Przy takim układzie sił w defenzywie, napad wypadł również raczej dobrze. Ton nadawali mu Kryszkiewicz i Radojewski, którzy krótkimi passingami ogrywali Bajorka, dość ciężko reagującego na ich posunięcia. Ruchliwy Szerfke, uwijający się wzdłuż całej szerokości i ambitny nowicjusz Schreier, który wykrzesał przy pomocy Szwarca kilka pozycyj, dopełniali reszty ataku, który w pierwszej fazie gry był najlepszą częścią poznańskiej jedenastki.

Nie starczyło jednak na długo sił do boju. Po pół godzinie pomoc była kompletnie "gotowa". Radojewski coraz mniej dokładnie oddawał piłkę, Szerfke wrócił znów namiętnie do starego nałogu wózkowania, tak, że ofenzywne zapędy "zielonych" ograniczały się do sporadycznych akcyj Kryszkiewicza i porywczych, ale nieprzemyślanych zapędów Schreiera.

W tych warunkach Wisła dochodziła teraz częściej do głosu i opanowywała w końcu teren, stając się panem sytuacji. Zespół gospodarzy wypadł odmiennie, niż zazwyczaj. Odnosi się to do pomocy, która po występach zagranicznych nie wróciła jeszcze do normalnego poziomu. O ile u Bajorka różnica klasy jest niezbyt wielka, o tyle u Kotlarczyków przemęczenie tarapatami podróży jest nadal widoczne. Mniej już może u środkowego, bardziej natomiast u młodszego, grającego na bocznej pomocy.

Atak niespodziewanie zmienił swe szyki przez wstawienie Lubowieckiego w miejsce Obtułowicza. Spowodowało to brak zgrania i rozbiło te linję na kilka mniejszych formacyj, które - przyznać to należy - pracowały jednak chwilami bardzo dobrze, zdobywając skutecznie teren, nie umiejąc natomiast dorobku swego wyzyskać. Najgroźniejszy duet stanowili Kopeć - Habowski, gorzej natomiast czuł się w nowej kombinacji Artur, grawitujący raczej ku skrzydłowemu Łyce, aniżeli ku środkowemu Lubowieckiemu. O ileby zmiana personalna miała trwać dłużej, trójka środkowa w składzie Lubowiecki - Artur - Kopeć wydaje się nam racjonalniejsza.

Historia spotkania nie notuje wielu wielkich momentów. Prowadzenie padło już w 10-ej min., kiedy to Krzyszkiewicz potężnym strzałem z 16m. ulokował piłkę w siatce Koźmina, który ani drgnął. Skolei bramkarz Wisły interwenjuje parokrotnie, wykazując "drżącą" formę. Akcje gości kończą się jednak i Wisła coraz częściej jest przy piłce.

Teraz mnożą się momenty pod bramką Warty. Jest ich coraz więcej i więcej, aż wreszcie 38-ma min. przynosi wyrównanie ze strzału Kopecia.

Druga połowa jest gatunkowo gorsza. Obie drużyny ostygły w swych zapędach, niemniej akcje gospodarzy są nadal najgroźniejsze. Przynoszą one drugą bramkę po starciu Kopecia z obrońcą w 15-ej min. Wisła podwyższa wynik offsidowym strzałem Artura w 35-ej minucie. Chociaż sędzia bramki tej nie uznaje, Artur nie jest zdeprymowany, lecz już w 30-ci sekund później uzyskuje "prawdziwą" bramkę, ustalając wynik spotkania.