1935.10.27 Wisła Kraków - Polonia Warszawa 8:1

Z Historia Wisły

1935.10.27, I Liga, Stadion Wisły,
[[Grafika:|150px]] Wisła Kraków 8:1 (5:1) Polonia Warszawa [[Grafika:|150px]]
widzów: 1.500
sędzia: Posner
Bramki

Antoni Łyko 16'
Artur Woźniak 20'
Henryk Kopeć (g) 25'
Artur Woźniak 40'
Henryk Kopeć 44'
Artur Woźniak 50'
Bolesław Habowski (g) 73'
Henryk Kopeć 77'
0:1
1:1
2:1
3:1
4:1
5:1
6:1
7:1
8:1
Bułanow III 7'








Wisła Kraków
Ustawienie: 1-2-3-5

Edward Madejski
Władysław Szumilas
Stanisław Szczepanik
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Mieczysław Jezierski
Bolesław Habowski
Henryk Kopeć
Artur Woźniak
Kazimierz Sołtysik
Antoni Łyko

bez trenera
Polonia Warszawa
Ustawienie: 1-2-3-5

Korniejewski (Ałaszewski)
Bułanow
Szczepaniak
Seichter
Jelski
Odrowąż
Kruk
Wolańczyk
Kruszyński
Bułanow III
Ciszewski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Relacje prasowe

Przegląd Sportowy, numer 117, str.2, poniedziałek 28 października 1935:

9 bramek na boisku Wisły

Wisła - Polonia 8:1 (5:1)

Bramki dla Wisły: Artur i Kopeć po trzy, Chabowski i Łyko po jednej. Sędzia p. Posner

Wisła: Madejski, Szumilas, Szczepanik, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Jezierski, Chabowski, Kopeć, Artur, Sołtysik, Łyko.

Polonia: Korniejewski, Bułanow, Szczepaniak, Seichter, Jelski, Odrowąż, Kruk, Wolańczyk, Kruszyński, Bułanow III, Ciszewski

W ciężkich warunkach, smagani przejmującym wichrem, siedzieliśmy przez półtorej godziny, licząc na przemarzniętych palcach, padające bramki. Było tych bramek sporo, więc widownia miała trochę emocyj. Poza tem zresztą na nic nie liczyła.

Od skazanej bezapelacyjnie n spadek Polonji nie spodziewano się niczego. Wiedziano, że nie stać ją na przeciwstawienie się Wiśle, kroczącej ostatnio ku górze i walczącej skutecznie z potentatami Ligi. Cóż dopiero z autsajderami!

Jakaż więc była sensacja, jaki dreszcz emocji przebiegł po zmarzniętych widzach, kiedy w pierwszych minutach goście "odważyli się" bronić, a nawet podjeżdżali pod bramkę przeciwnika. A cóż dopiero działo się, kiedy mocne kopnięcie Bułanowa III ulokowało piłkę w siatce Wisły: ta siódma minuta była doprawdy największą niespodzianką meczu. Większą, aniżeli wszystkie 8 min., w których padały następne gole po stronie warszawskiej.

Po chwilach niespodziewanego sukcesu przyszły dla gości ciężkie momenty. Drużyna, istniejąca tylko pracą swych obrońców, nie mogła jednak niczego więcej osiągnąć. Dodajmy jeszcze słabą formę Korniejewskiego i uganiających się bezcelowo pomocników, a wówczas zrozumiemy, dlaczego prowadząca 1:0 Polonia musiała 8-krotnie wyciągać piłkę z własnej bramki.

Istnieje jeszcze atak - powie czytelnik. Słusznie, ale ten na tym meczu nie mógł wiele zdziałać. Z jednej strony tyły, grające katastrofalnie, a z drugiej strony pomoc Wisły, twarda i nieugięta. Cóż więc mogła zdziałać ofenzywa, składająca się z gwiazd o minionej sławie - Ciszewski albo też zawodników, rokujących dobre nadzieje - Bułanow III, ale narazie jeszcze niezaprawionych do kampanji ligowej.

W tych warunkach Wisła miała łatwe zadanie. Spoczątku nie mogła wejść w uderzenie, ale już po kilkunastu minutach była panem boiska i strzelała w równych odstępach czasu bramki. Atak, gdzie najlepsi byli Kopeć i Łyko, oparty o dobrą pomoc zadecydował o wyniku. Reszta drużyny nie miała ciężkiego zadania. Po pierwszej bramce Bułanowa Wisła wyrównuje już w 16 m. przez Łykę. Do przerwy gospodarze mają bezwzględną przewagę. Artur w 20, Kopeć w 25, Artur w 40 i Kopeć w 44 strzelają kolejno dalsze punkty.

W drugiej połowie w Polonji następuje generalne przesunięcie: Korniejewskiego zastępuje Ałaszewski. Jakkolwiek puścił on niepotrzebnie jedną bramkę, to jednak był lepszy od swego poprzednika. Pozatem Jelski zmienia miejsce z Odrowążem, Wolańczyk idzie do pomocy, zastępuje go Ciszewski, a jego znów Selchier na skrzydle. Tak zestawiona Polonja gra lepiej, niż przed pauzą, ma nawet kilka pozycyj, nie przeszkadza to jednak, że atak Wisły uzyskuje dalsze bramki, a to ze strzałów Artura w 5 minucie, Chabowskiego w 27 i Kopecia w 32.

Sędzia p. Posner słabo orjentował się w spalonych.