1936.04.26 Wisła Kraków - Pogoń Lwów 2:1

Z Historia Wisły

1936.04.26, I Liga, 3. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 16:15
Wisła Kraków 2:1 (1:0) Pogoń Lwów
widzów: 2-3.000
sędzia: Walenty Gerblich z Lipin
Bramki
Czesław Bereza (sam.) 10'

Antoni Łyko (k) 77'
1:0
1:1
2:1

71' (g) Antoni Borowski

Wisła Kraków
2-3-5
Edward Madejski
Stanisław Szczepanik
Władysław Szumilas
Józef Kotlarczyk
Jan Kotlarczyk
Mieczysław Jezierski
Bolesław Habowski
Henryk Kopeć
Artur Woźniak
Kazimierz Sołtysik
Antoni Łyko

trener: brak
Pogoń Lwów
2-3-5
Spirydion Albański
Czesław Bereza
Wacław Jerzewski
Leon Hanin
Jan Wasiewicz
Stefan Sumara
Niechcioł - Edmund Majowski
Michał Matyas
Mieczysław Luchter
Adolf Zimmer
Antoni Borowski

Trener: György Molnár
Antoni Łyko nie strzelił w 6' rzutu karnego.
Edward Madejski obronił w 62' rzut karny wykonywany przez Matyasa.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

Przegląd Sportowy numer 36/1936 strona 4:


3 rzuty karne dały jedną bramkę
Wisła zwycięża przy pomocy obrońców Pogoni


KRAKÓW, 26.4. - Tel. wł. - Wisła - Pogoń 2:1 (1:0). Bramki dla Wisły padły: ze strzału samobójczego Berezy oraz z rzutu karnego Łyki. Dla Pogoni punkt uzyskał Borowski. Obie strony nie wyzyskały po jednym rzucie karnym. Sędzia p. Gerblich, publiczności 2.500.

Wisła: Madejski, Szczepanik, Szumilas, Kotlarczyk II, Kotlarczyk I, Jezierski, Habowski, Kopeć, Artur, Sołtysik, Łyko.

Pogoń: Albański, Bereza, Jeżewski, Hanin, Wasiewicz, Sumara, Niechcioł, Matyas, Luchter, Zimmer, Borowski.

Mecz ten należał niewątpliwie do kategorji "wielkich". Wszystko przemawiało za tem: dotychczasowa pozycja zespołów, klasa graczy, stanowiących trzon jedenastki reprezentacyjnej, no i bądź co bądź fakt stałej rywalizacji o prymat.

Głowy rządziły nogami

Niestety kiepskie warunki atmosferyczne zniwelowały wiele wartości do dadatnich i obniżyły noty ogólne. Pomimo to pozostała wartość solidna, wykraczająca zdecydowanie poza przeciętność. Z przebiegu spotkania dało się bowiem wyłuskać szereg momentów świadczących o tem, że myśli kierowała poczynaniami graczy, a technika była środkiem wykonawczym. Niestety, nie wolno pominąć również faktu, że więcej było momentów kiedy siła bojowa przeradzała się w grę brutalną. Pod tym względem goście przewyższali stanowczo gospodarzy.

Ale... ataki zawiodły

Przystępując do analizacji poszczególnych formacyj obu zespołów należy na wstępie przyjąć, że zawiodły ataki.

Jakkolwiek pod względem solidności wykonania przewagę dajemy kwintetowi lwowskiemu, a wyższość szybkich improwizacyj - gospodarzom, to jednak w obu wypadkach powiedzieć musimy: ataki zawiodły!

Goście dysponowali dobrym technikiem i strzelcem Matyasem oraz niezmordowanym Zimmerem, pracującym z niewidzianą energią. Reszta nie dostrajała się bynajmniej do ich poziomu. Niechcioł porwał za sobą atak kilkoma biegami, ale na tem się skończyło. Luchter - tylko spoczątku był widoczny, potem krążył anemicznie między Matyasem i Zimmerem żywiąc się ich dorobkiem. Wreszcie Borowski, najrzadziej widoczny, zrehabilitował się jedynie uzyskaną bramką.

Skrzydłowi oparciem Wisły

Nie inaczej było z atakeim Wisły, operującym przeważnie skrzydłowymi. Habowski i Łyko dźwigali na sobie ciężar ofenzywy, a trójka środkowa szła tylko za nimi. Kopeć strzalał od czasu do czasu, Artur starał się przebić przez mur obrony lwowskiej. Współpracy jednak nie było i... dlatego wygrana Wisły, aczkolwiek zasłużona, w przebiegu - wisiała na włosku!

Stara klasa "Kotlarzy"

Jeśli jakaś linia może mówić o swej zdecydowanej wyższości, to w pierwszym rzędzie pomoc gospodarzy. Kotlarczykowie niejedną już wygrali batalię. "Braciszkowie" biegli niezmordowanie za swym napadem i pchając go formalnie naprzód nie dawali odetchnąć przeciwnikowi. Poprawa formy Jezierskiego przyczyniła się do konsolidacji tej linji i pozwoliła na wyrównanie w pozycjach defenzywnych.

Osamotniony Wasiwicz

W Pogoni był niestety tylko jeden pełnowartościowy pomocnik - Wasiewicz, walczący z zaparciem do ostatniej sekundy. Ani Hanin, ani Sumara nie mogli powstrzymać nieprzyjacielskiej nawałnicy i tędy też szły wszelkie poczynania czerwonych.

Na poziomie przeciętności stały linje obrońców, przyczem u Pogoni Jeżewski przewyższał Berezę. Jeśli chodzi o bramkarzy, odstąpimy od starej klasyfikacji i... przyznamy w tym meczu wyższość Madejskiemu nad Albańskim. Polegała ona na spokoju i pewności, które szwankowały u lwowianina.

Karny na początek

Spotkanie zainaugorował rzut karny. Już w 6 minucie bystre oko sędziego dojrzało faul lwowskiego obrońcy na polu karnem i piłka stanęła na jedenastce. Łyko strzelił jednak na aut. Pod bramką lwowską zakotłowało jeszcze kilkakrotnie, aż wreszcie druga sensacja: całkiem niegroźny strzał ze skrzydła, tuż przed rękoma Albańskiego, natrafiła w nogę Berezy. Piłka zmienia kierunek i Wisła prowadzi w 10 minucie 1:0.

Sytuacje zmieniają się jak w kalejdoskopie. Teraz Szumilas ostrym "wykopem" omal nie uzyskuje wyrównania dla... Pogoni. To znów Kopeć, będąc sam przed bramką, nie trafia celu i to dwukrotnie. Wisła lekko przeważa. Wolny Habowskiego wprowadza zamęt pod bramką Pogoni, a wspaniały bieg Łyki omal nie kończy się bramką.

Matjas marnuje karny

Pogoń ma po przerwie przez kilkanaście minut przewagę, a wynikiem jej jest rzut karny, za faul na Matyasie. Strzela go sam delikwent i trafia w ręce Madejskiego. Rozradowany Kotlarczyk ściska jakby dziękując dłoń lwowiaka.

Ale jest i wyrównanie. Borowski wyzyskuje przytomnie piłkę po kornerze i w 28 minucie lokuje ją głową w siatce. Wygląda na to, że zwycięstwo Wisły przepadło. Tuż przed końcem jednak Artur przebija się pod bramkę i podcięty przez obrońcę, pada za linją 16-ki.

Do trzech razy...

Druga jedenastka Łyki nie zawodzi, a grzmot oklasków wita sukces Wisły.
Sędziował p. Gerblich, mający obok momentów dobrych, również i wiele słabszych.


źródło: http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1936/numer036/imagepages/image4.htm