1947.02.02 Wisła Kraków - Cracovia 3:4

Z Historia Wisły

1947.02.02, Mistrzostwa Polski. Baraż o mistrzostwo Polski, lodowisko Cracovii, 12:00
Wisła Kraków 3:4 Cracovia
(0:0, 0:3, 3:1)
widzów:
sędzia: Trytko i Michalik
Bramki




Mieczysław Palus 53’
Tomasz Jasiński (Mieczysław Palus) 58’
Mieczysław Palus 59’
0:1
0:2
0:3
0:4
1:4
2:4
3:4
23’ Wołkowski
34’ Wołkowski
36’ Wołkowski
41’ Wołkowski



Wisła Kraków
Walenty Bratek
S. Bałaj
Kazimierz Sokołowski
Tomasz Jasiński
Mieczysław Palus, Bolesław Kolasa
Korzeniowski
Zenon Peter
Kazimierz Cisowski
Grzegorz Kowalski
Cracovia
Maciejko
Kasprzycki
Marchewczyk
Wołkowski
Pochwalski
Więcek
Kopczyński
Ostrowski
Gozdek

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1947, nr 31 (1 II) nr 322

Krakowskie „derby" Niedzielne spotkanie hokejowe pomiędzy Cracovią a Wisłą o tytuł mistrza Polski, urasta do rozmiarów największej sensacji sportowej ostatnich dni.

Dzięki wygranej Wisły w Łodzi, będą mieli zwolennicy obu tych najsilniejszych w Polsce zespołów, możność zobaczenia meczu, jakiego Kraków jeszcze w tym sezonie nie oglądał. Jest rzeczą zrozumiałą, że każda bramka strzelona zarówno przez graczy Wisły, jak też i przez zawodników Cracovii, będzie miała decydujące znaczenie, toteż walka musi być przeprowadzona mądrze taktycznie, z należytą ofiarnością i ambicją wszystkich graczy. Poziom zawodów będzie na pewno wysoki, odpowiadający układowi sił obu drużyn w grupie finałowej Wszystkich zwolenników tego pięknego sportu, a w szczególności „kibiców" obu drużyn zainteresuje niewątpliwie przebieg dotychczasowych spotkań Cracovii b Wisłą, jak również i końcowy bilans tej „świętej wojny" na lodzie.

Echo Krakowa. 1947, nr 34 (4 II) nr 325

Przy pięknej słonecznej pogodzie w obecności ponad 10.000 ludzi rozegrano finałowe spotkanie pomiędzy najlepszymi drużynami hokejowymi Polski — Cracovią i Wisłą, zakończone zwycięstwem zeszłorocznego mistrza Polski, Cracovii, w stos. 4:3.

Zwycięstwem tym zdobyła Cracovia poraź drugi po wojnie, zaszczytny tytuł mistrza Polski, zdobywając go zasłużenie bez najmniejszych zastrzeżeń, wykazując, że umie ona pokonać wszelkie trudności, jakie przed nią się piętrzyły, oraz że potrafiła usunąć wszelkie kłody rzucane jej pod nogi tak przed, jak i w czasie mistrzostw aż do ostatniego mementu.

MIMO PRZESZKÓD I TRUDNOŚCI

Trudności Cracovia miała wiele.

Pierwsza, to pokonanie swej słabej formy wykazanej w pierwszych meczach z KTH i ustabilizowanie składu osobowego w drużynie. Wspólna jednak praca wszystkich zawodników nad oszlifowaniem swej formy, opieka klubu przez wysłanie drużyny do Krynicy, wytrwałe treningi i sparringi pod okiem rutyniarzy Kasprzyckiego i Marchewczyka, oraz Ogromna wola zwycięstwa i ambicja całej drużyny a zwłaszcza starszych zawodników, —doprowadziła drużynę do zdobycia tytułu mistrzowskiego.

BRAK NAJLEPSZYCH GRACZY r Innego rodzaju trudnością był ubytek dwu najlepszych zawodników, a to: Ursonia i Rocha-Kowalskiego. —Pierwszy wyjechał do Szwajcarii i nadzieje na jego powrót są znikome, albowiem zawarł on tam związek małżeński. Gdyby Cracovia miała Ursonia w ataku, — nie ma drużyny w Polsce, która marzyć by mogła o dorównaniu Cracovii. Drugi, Roch Kowalski „uznany" został za tak niebezpiecznie chorego, (bez badania lekarskiego, przyp. aut.), że zakazano mu grać w hokeja, a nawet zmuszono kierownictwo Cracovii do usunięcia go z lodowiska tuż przed rozpoczęciem meczu. Toteż prawie ze łzami w oczach, kamy ten zawodnik i najlepszy sportowiec w Polsce, zdjął ubiór hokeisty i zajął się kierowaniem swej drużyny. Wyrażamy mu z tego miejsca najwyższe uznanie! Jeśli mimo takich trudności i przeciwieństw, hokeiści Cracovii potrafili zdobyć ten zaszczytny tytuł, jakim jest mistrzostwo Polski, musimy stwierdzić, że Klub Cracovia oparty jest na najzdrowszych podstawach i potrafi wszystkim przeciwnościom stawić czoła.

O SAMYM MECZU Ale powróćmy do samego meczu.

Już na kilka godzin przed rozpoczęciem, tłumy widzów zaczęły ściągać na lodowisko Cracovii i zajmowały najlepsze miejsca, aby być świadkami najładniejszego i najlepszego meczu hokejowego, jaki dotychczas rozegrano w Polsce w roku bieżącym.

Tuż przed godziną 12-tą, na lodowisko wyjechała Wisła w swym pełnym składzie, a za parę minut Cracovia z Rochem-Kowalskim! Targi i pertraktacje, czy Kowalski może grać, czy mu wolno, groźby walkoweru w razie jego udziału w grze, —trwały kilka minut i w rezultacie... Roch Kowalski powędrował do szatni.

Przed sędziami ob. ob. Michalikiem i Trytką (z Katowic) drużyny ustawiły się w następujących składach: Cracovia: Maciejko, Kasprzycki, Godek, Marchewczyk, Wołkowski, Więcek i w drugim ataku, Pochwalski, Bereza, Kopczyński, rez. Ostrowski i Popiel.

Wisła: Bratek, Sokołowski, Bałaj, Kolasa, Palus, Jasiński, drugi atak Peter, Korzeniowski, Cisowski. Pierwsza tercja mimo obustronnych ataków, była właściwie wzajemnym badaniem się, a od czasu do czasu ataki tej czy innej drużyny przeprowadzały wypady, oddając tu i ówdzie niebezpieczne strzały, bronione zresztą doskonale przez obu bramkarzy. Obie drużyny grają jednak bardzo ostrożnie i nie dopuszczają do tworzenia niejasnych i niebezpiecznych sytuacji podbramkowych. I tak upływa pierwsza tercja — bezbramkowo.

20 MINUT CRACOVII W drugiej tercji, sensacja! Wołkowski już w 3-ciej minucie strzela z pięknego przeboju po objechaniu niemal wszystkich przeciwników 1:0.

W dalszym ciągu gra jest ostrożna, jednak tu i ówdzie następuje ostry strzał, gdzie bramkarze a zwłaszcza Maciejko doskonale bronią; I tak broni on bliski strzał Palusa a przebój Marchewczyka broni Bratek i znów zamieszanie pod bramką Cracovii, lecz Maciejko jest na stanowisku. Więcek otrzymawszy krążek, objeżdża obronę? i... gubi krążek, za chwilę ładny atak Wołkowskiego z Marchewczykiem broni bardzo ładnie Bratek.

Ale i drugie ataki nie próżnują, Cisowski robi najwięcej zamieszania w szeregach Cracovii i jego też najwięcej muszą obrońcy pilnować. Jego przebój stwarza niebezpieczną sytuację pod bramką Cracovii i Kasprzycki z trudem wytrąca mu krążek z kija, zawiniając rzut wolny. Po zmianie, —pierwsze ataki grają teraz skutecznie a tyczy się to przede wszystkim Cracovii. Kasprzycki odbiera krążek Palusowi, jedzie spokojnie a nawet wolno, aż do obrońców, gdzie rozglądnąwszy się, spokojnie podaje Wołkowskiemu, który mija Sokołowskiego i strzela 2:0.

Kontrataki Wisły stwarzają zamieszanie pod bramką Cracovia, lecz Maciejko jest nie do pokonania, odbija on wszystko co idzie w kierunku bramki i zdawało się, że tercja zakończy się tymi 2-ma bramkami, gdy wtem tuż przed końcem tercji Wołkowski wspaniale przechodzi przez obronę Wisły i strzela, — wprawdzie Bratek dostaje krążek na piersi, lecz stojąc źle ustawiony, pozwala opaść na lód krążkowi, który wtacza się do siatki. Cracovia prowadzi 3:0.

I w trzeciej tercji Cracovia zastosowała mądrą taktykę ostrożności. —Wprawdzie już w pierwszej minucie Wołkowski podwyższa pięknym dalekim strzałem na 4:0, po którym zdawało się, że Cracovia wygra bardzo wysoko, —lecz mimo to Cracovia nie spoczywając na laurach, gra ostrożnie, tym bardziej, że za bandę wędruje niespodzianie Więcek za bodiczek przy bandzie. Wołkowski za „sztywny kij", Godek i znowu Więcek. Cracovia gra przez kilka minut z ‘trzema graczami na lodzie, toteż Maciejko ma pełne ręce roboty.

7 MINUT WISŁY Po zmianie pól Palus z zamieszania podbramkowego zdobywa pierwszą bramkę dla Wisły i teraz następuje chwilowa przewaga Wisły, w której zdobywa cna znowu przez Palusa drugą bramkę, przy czym nie bez winy był tu Marchewczyk.

I zdawało się, że wynik ten utrzyma się do końca, gdyż Cracovia znowu owładnęła lodowiskiem, gdy niespodziewanie Palus nieobstawiony otrzymuje krążek i poprawia wynik na 4:3.

OCENA ZAWODÓW I ZAWODNIKÓW

Zawody same,. stały na bardzo dobrym poziomie i wykazały, że obie krakowskie drużyny są bezsprzecznie najlepszymi zespołami w Polsce.

Cracovia rozstrzygnęła te zawody na swoją korzyść na skutek mądrzejszej taktyki i ostrożniejszej gry. Wie działa, że walczy o wielką stawkę i lekceważyć gry ani bardziej tym przeciwnika, nie wolno. Zasługa w tym niemała doskonałej gry mądrego i wytrawnego obrońcy — obecnie najlepszego w Polsce — Kasprzyckiego, który był współautorem 2-giej bramki, o-raz doskonałego1 kierownika drużyny, jakim okazał się niegrający Roch-Kowalski.

Wisła chciała —naszym zdaniem —rozstrzygnąć zawody w trzeciej tercji, kiedy to poszła całym gazem i strzeliła nawet trzy bramki. Lecz to było nieco za -późno i z takim przeciwnikiem jak Cracovia było złym pociągnięciem.

Jeśli chodzi o ocenę zawodników, to mimo iż tak Wołkowski jak i Palus zasługują na najlepszą ale równorzędną lokatę, to stwierdzić musimy, że Wołkowski był na tym meczu najlepszym zawodnikiem na lodzie.

Odzyskał; on już przedwojenną błyskotliwą formę i świetny dribling. Dodać do tego należy, że nabrał rutyny i spokoju starego wygi, która pozwoliła mu strzelić wspaniałą drugą bramkę, właśnie przez ten spokój i opanowanie nerwów. Obok Wołkowskiego postawić należy doskonałego Kasprzyckiego, który mimo że nie strzelił ani jednej bramki, ale jest „ojcem zwycięstwa" Cracovii.

Oby tacy obrońcy rodzili się nam w Polsce na kamieniu. Trzecie miejsce należy się. Marchewczykowi, który był niezwykle pracowitym i niebezpiecznym strzelcem, grał wszędzie i bardzo ambitnie. Więcek dobry, ale nieopanowany, Godek spełnił należycie swoje zadanie. W drugim' ataku dobry Pochwalski i Kopczyński. Maciejko był wprost doskonały i zapracował sobie na wysoką lokatę a przy puszczonych bramkach miał wielu pomocników.

W Wiśle najlepszym był bezsprzecznie Palus. Jest to przy Wołkowskim nasz najlepszy napastnik w Polsce. Niestety nie znalazł on takiej współpracy u swoich kolegów, jakiej by należało oczekiwać.

Tak bowiem Kolasa jak i inż. Jasiński, nie byli w najlepszej swej formie. Starali się grać i robili wszystko — ale jakoś nie było to najlepsze, na co ich stać. Zwłaszcza strzałowo zawiedli obaj. (Nerwy?). Obrońcy obaj — można śmiało powiedzieć — zawiedli. Sokołowski ma niewyleczoną nogę i wskutek tego pozwalał się objeżdżać a Bałaj nie błysnął formą. Naszym zdaniem lepszym byłby na tej pozycji Peter, który w ataku nie był najgorszym. Bratek zawinił jedną bramkę, a kto wie czy Maciejko nie obroniłby i tych dalszych. Nie jest to tylko nasze zdanie ale i zawodników Wisły. Najlepszym w drugim ataku był Cisowski, który „mieszał" wszędzie, gdzie się dało i był bardzo groźnym. Korzeniowski mało widoczny a Peter mało wykorzystany.

Mistrz Polski, Cracovia, zawody te wygrała zasłużenie. W sumie była lepszym zespołem i mamy nadzieję, nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Piękny ten mecz zakończyły uroczystości wręczenia pucharu mistrzowskiej drużynie, jako też i wicemistrzowi Wiśle. Zawodnicy Cracovii powędrowali do szatni na ramionach rozentuzjazmowanych zwolenników.


Sport. 1947, nr 9

1947.02.03

CRACOVIA REWANŻUJE się WIŚLE ZA PORAŻKĘ ŁÓDZKĄ i ZDOBYWA TYTUŁ MISTRZA POLSKI W HOKEJU 1947 BIALOCZERWONI WYGRALI 4:3 (0:0, 3:0, 1:3)

KRAKÓW (tel. wł.) Przy pięknej i słonecznej pogodzie rozegrany został w niedzielę w południe finałowy mecz o mistrzostwo Polski na rok 1947, do którego stanęły dwie rywalki krakowskie Cracovia i Wisła.

Finał rozstrzygnęła na swą korzyść Cracovia zwyciężając 4:3.

Zwycięstwo to należy uważać za zasłużone. Cracovia mimo braku Ursonia, Lemiszki i Rocha Kowalskiego, któremu w ostatniej drwili lekarz zakazał grać w obawie o jego zdrowie, (chociaż wraz z drużyną wyszedł na lód), odniosła duży sukces grając przeciwko kompletnej drużynie Wisły.

Wbrew wszelkim przypuszczeniom Cracovia pokazała jeszcze raz co umie, zdobyła się na wielki wysiłek, który przyniósł jej zaszczytny tytuł mistrza po raz drugi zdobyty po. wojnie.

Bohaterami meczu byli, Wołkowski zdobywca 4-ch bramek, Kasprzycki i Maciejko. Te trzy asy autowe Cracovii wypracowały biało - czerwonym w głównej mierze tak cenne zwycięstwo.

Nic też dziwnego, że po meczu rozentuzjazmowana publiczność zniosła ich na ramionach z lodowiska. Zwłaszcza Wołkowski, zdumiewał swoją doskonałą formą} przypominając jego dawne dobre czasy. Jego trzecia bramka strzelona z połowy boiska była wspaniała i dawno niewidziana na naszych lodowiskach.

Cracovia rozstrzygnęła mecz na swoją korzyść już w drugiej tercji, prowadząc 3:0. Pierwsze sekundy trzeciej tercji przynoszą Cracovii czwartą i ostatnią . bramkę, po której Wisła zrywa się do rozpaczliwego ataku i w krótkich odstępach czasu uzyskuje trzy bramki przez Palusa.

To było wszystko na co się Wisła mogła zdobyć. Zwycięstwo pozostało przy Cracovii, W drużynie. Wisły zawiódł w pierwszym rzędzie bramkarz Bratek, który co najmniej dwie bramki ma na swym sumieniu.

Sokołowski po niedawno przebytej chorobie był znacznie słabszy aniżeli w Łodzi.

W pierwszym ataku Wisły wyróżnił się tylko Palus, który grał niezwykle ofiarnie i ambitnie, nie znajdował jednak zrozumienia u swoich współpartnerów zarówno bowiem i Jasiński a zwłaszcza Kolasa zagrali paninej. swego poziomu. Znacznie podciągał się natomiast drugi atak Wisły, który spowodował . wiele kłopotu obronie i bramkarzowi Cracovii.

Naszym zdaniem Wisła wyszła na lodowisko może zbyt pewna swego zwycięstwa a druga tercja wyraźnie ją załamała. Wprawdzie zerwała się do ataku w trzeciej tercji, jednakże nie starczyło jej już czasu do wyrównania, ani też do zdobycia zwycięskiej bramki.

Pierwsza tercja upłynęła bez bramek i była zupełnie wyrównana przyczyni obydwie drużyny grały ostrożnie, wzajemnie się badając. Akcje się zmieniły i obydwaj bramkarze byli stale zatrudnieni, jednakże nie dopuścili do utraty bramek.

W drugiej tercji już w pierwszej minucie Bratek obronił niebezpieczny strzał Marchewczyka.

W 3-ciej minucie pada pierwsza bramka — Wołkowski przebija się przez obronę i z bliska zdobywa pierwszą bramkę dla Cracovii. Po tej bramce gra przybiera na tempie i do głosu dochodzi również atak Wisły, ale doskonale broniący Matejko wychodzi zwycięsko ze wszystkich opresji. Koniec tercji przynosi Cracovii dalsze dwie bramki.

W 18-tej minucie Wołkowski z podania Kasprzyckiego zdobywa drugą bramkę dla Cracovii a w następnej minucie Wołkowski z połowy boiska zdobywa trzecią bramkę.

Początek trzeciej tercji przynosi czwartą i ostatnią bramkę Cracovii, zdobyta przez Wołkowskiego. Do zmiany stron wynik nie ulega zmianie.

Dopiero po zmianie — 13-ta, 18-ta i 19-ta minuta przynoszą trzy bramki dla Wisły, które zdobywa Palus ustalając tym samym wynik zawodów.

Sędziowali doskonale Michalski i Trytko.

Zaznaczyć należy, że gra była fair, pomiędzy zawodnikami nie dochodziło do większych incydentów. Przez pierwsze dwie tercje nikt nie wędrował za bandy, dopiero w trzeciej tercji podzielili ten los Bereza, Wołkowski i Więcek.

Po zawodach w obecności 6 tys. widzów prezes PZHL dyr.

Boczar wręczył zwycięskiej drużynie puchar ufundowany przez PZHL. Również puchar otrzymała Wisła za tytuł wicemistrzowski.

Cracovia zdobyła tytuł mistrzowski w nast. składzie: Maciejko, Kasprzycki, Pochwalski, Marchewczyk, Wołkowski, Więcek, Bereza, Kobczyński, Ostrowski i Godek


Życie Sportowe. R.2, 1947, nr 5 1947.02.03

Maciejko, Kasprzycki i Wołkowski zdobywają dla Cracovii mistrzostwo Polski w hokeju

Cracovia utrzymała prymat w hokeju polskim, zdobyty w ubiegłym roku. Zdobyła po raz drugi po wojnie mistrzowski tytuł najzupełniej zasłużenie i mimo braku swego najbardziej bojowego zawodnika, Olimpijczyka Adama Kowalskiego, który niestety z powodu złego stanu zdrowia nie mógł brać udziału, zdołała pokonać swego najgroźniejszego przeciwnika Wisłę.

Na sukces ten złożyła się pełna ambicji gra całej drużyny oraz wysoka forma, jaką wykazali w spotkaniach w Łodzi oraz w ostatnim w Krakowie najlepszych jej obecnie zawodników Maciejki w bramce, Kasprzyckiego w obronie i Wołkowskiego w ataku.

Maciejko wykazał doskonalą orientację i spokój, wyłapując krążek w szeregu najniebezpieczniejszych j zdawało by się nieraz beznadziejnych sytuacjach. Kasprzycki znakomicie paraliżował zakusy napastników Wisły w strzelaniu z najbliższych odległości i wyjazdami siwym; wywoływał zamieszanie w szeregach Wisły i przyczynił się m. ta. do zdobycia jednej bramki.

Wołkowskiego raidy i przeboje nabrały mocy oraz szybkości, a że przy tym wykazał doskonałą orientację pod bramką Wisły j dysponuje silnym niskim strzałem przez zdobycie wszystkich 4 bramek stał się głównym aktorem zwycięstwa. Wprawdzie nastąpił w Cracovii w ostatniej tercji moment niebezpieczny, kiedy huraganowe ataki napastników Wisły przyniosły im w krótkich odstępach czasu 3 bramki, lecz przyczyna tego tkwiła w przecenieniu przez Cracovię pewności zwycięstwa, widocznych oznak zmęczenia u Wołkowskiego i przejścia jej wszystkich zawodników do defensywy. Wytwarzało to zamieszanie, wykorzystane przez walczących o poprawę wyniku napastników Wisły, którzy uzyskali w ten sposób 2 bramki. Poza wymienionymi na dobrym poziomie zagrali jeszcze Marchewczyk i Więcek, natomiast słabymi byli Skóraczyński-Bereza, Godek, a Ostrowskiego czy Kopczyńskiego nie było w ogól. Wisła mecz ten zagrała słabiej. Dotyczy to szczególnie pierwszej trójki. Zadowolił z niej jedynie Palus, natomiast Kolasa i Jasiński dobrze kryci przez obronę Cracovii nie umieli się od niej uwolnić. Oczywiście w tej sytuacji zadanie Palusa było niezwykle trudne. Widząc, niemożność nawiązania odpowiedniej gry zespołowej w ostatniej tercji inicjował silne i niebezpieczne wypady wybitnie na własną rękę. Rezultat osiągnął jak najlepszy, gdyż dwukrotnie w zamieszaniu a raz z przeboju zdobył wszystkie bramki dla swej drużyny. Kto wie czy nie korzystniej wypadł drugi atak Wisły: Cisowski, Korzeniowski, Peter. Zawodnicy ci w momencie wyjścia na lód drugiego ataku Cracovii wykazywali pełną przewagę nad przeciwnikiem. Nie mieli jednak szczęścia, oraz wykazali trak w umiejętności strzałowej i tym razem bramki nie zdołali uzyskać. Najniebezpieczniejszym z nich był Peter. Obrona Sokołowsk:—Balaj wobec słabszej gry ataku pierwszego miała zadanie trudniejsze. Rażących błędów nie popełnili, ale wobec gry czy Kasprzyckiego czy szczególniej Wołkowskiego byli bezradni. Najsłabszym punktem Wisły, w dużym stopniu będącym przyczyną porażki był Bratek w bramce. Wprawdzie kilka interwencji miał szczęśliwych, jednak przy puszczonych bramkach, po drugą zdobytą przez Wołkowskiego po zagraniu Kasprzyckiego, ponosi wyłącznie sam winę.

Na ogół Wisła okazała się drużyną dobrze grającą, ale złożoną z zawodników, poza Sokołowskim nie mających należytego doświadczenia i rutyny. W odnoszeniu zwycięstw, szczególnie w tak decydujących spotkaniach czynnik ten, jak dala nam dowód Cracovia odgrywa jednak niezwykle ważną rolę. Poza tym przegrana ta, która w rezultacie dała tej drużynie zaszczytny tytuł wicemistrza Polski, tytuł przez Wisłę zdobyty po raz pierwszy w historii tej sekcji, zamiast być przyjęta jako Wybitny sukces, wpłynęła na jej zawodników mocno przygnębiająco.

Wyrazem tego były objawy niezbyt wysoko pojętej kultury sportowej — stwierdzającej, że należy umieć nie tylko zwyciężać, ale i przegrywać — pewnego zniechęcenia i rezygnacji z wyjścia na lodowisko, celem uroczystego zakończenia mistrzostw rozdaniem nagród. Ceniliśmy i podkreślaliśmy dotychczas wysokie walory psychiczne i moralne tej drużyny, która nigdy me rezygnowała z walki i potrafiła utrzymać się zawsze na najwyższym poziomie. Toteż w tym decydującym momencie spotkał nas pewien zawód. Oby te uwagi — powodowane wielką życzliwością wyszły zawodnikom Wisły na lepsze.

Z przebiegu gry na uwagę zasługują dopiero druga i trzecia tercja.

Pierwsza była raczej pewnym „badaniem się i minęła bezbramkowo. W drugiej po zdobyciu już w 3 minucie pierwszej bramki przez Wołkowskiego wybitne ożywienie. Gra nabrała zaciętości, szybkości, ataki obustronne zmieniały się b. często. Widać jednak było większą ich koordynację w Cracovii. Na drugą bramkę czekaliśmy dość długo Padła ona w 18 min. po wspaniałym zagraniu Kasprzyckiego i wyłożeniu krążka Wołkowskiemu, który z najbliższej odległości strzelił nie do obrony. „ przy Trzecia padła zupełnie niespodziewanie z silnego ale dalekiego strzału Wołkowskiego. Bratek puszcza ją fatalnie. W trzeciej tercji już 1 min.

zasadniczo przypieczętowała przegraną Wisły, kiedy Wołkowski, po w przedwojennym stylu „przejechaniu" wszystkich zawodników Wisły i atakowaniu go w chwili strzału, zdołał jednak strzelić do bramki.

Cracovia mając pewne zwycięstwo zrezygnowała z dalszych ataków.

Dało to impuls do żywiołowych kontrataków Wiśle. Wytworzone dwukrotnie zamieszanie wykorzystał w 13 i 17 min. Palus zdobywając dwie bramki. W 2 min. później z przeboju zdobył on jeszcze jedną i ostatnią bramkę. Wydawało się. iż nastąpi wyrównanie, a wtedy Cracovia, zaczęła przechodzić znowu do ataków i nie dopuściła do czwartej bramki.

Po zawodach prezes PZHL dyr. Boczar gratulując obu drużynom dobrej gry oraz zdobycia przez dwie krakowskie drużyny pierwszeństwa w hokeju polskim wręczył im puchary. Pełni radości i triumfu sympatycy Cracovii z flagą klubową na czele wynieśli swych ulubieńców na rękach z lodowiska.

A. TARGOSZ


Sportowiec. R.3, 1947, nr 5 1947.02.03

Kraków. W niedzielę odbył się w Krakowie wobec 7000 widzów decydujący finałowy mecz o mistrzostwo Polski w hokeju na lodzie, będący jednocześnie ostatnim egzaminem hokeistów polskich przed wyjazdem do Budziejowic.

Mecz zakończył ,się po żywej I bardzo zaciętej grze zwycięstwem zeszłorocznego mistrza Polski — „Cracovii", która pokonała „Wisłę" w stosunku 4: 3 (0: 0, 3: 0, 1: 3). W trzeciej tercji „Wisła" zdobyła wyraźną przewagę i gdyby mecz trwał dłużej jeszcze kilka minut, to napewno odniosła by zwycięstwo. Trzy bramki w drugiej tercji straciła „Wisła" wskutek słabej gdy bramkarza Bratka. U zwycięzców wyróżnili się — znakomity bramkarz Maciejko, Kasprzycki w obronie oraz strzelec wszystkich 4 bramek — Wołkowski, który w bież roku przeżywa renesans swej wielkiej formy. z zawodników młodszych dobrze wypadli Godek w obronie oraz Kopczyński i Więcek w ataku.

W drużynie „Wisły" należy wyróżnić obrońcę Sokołowskiego, który łącznie z Kasprzyckim i Maciejką będzie niezawodnie stanowił trio defensywne naszej reprezentacji. Atak, złożony z Palusa, Kolasy i Jasińskiego, grał doskonale w polu, lecz zawodził w sytuacjach podbramkowych. Dopiero w ostatnich 7 minutach gry przeprowadził kilka udanych ataków, które przyniosły „Wiśle" 3 bramki. Mimo ostrej gry, mecz był prowadzony „fair".

Sędziowali bez zarzutu pp. Michalik i Trytko.