1947.03.30 Wisła Kraków - Polonia Świdnica 3:2

Z Historia Wisły

1947.03.30, Eliminacje MP, 1. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 11:00, niedziela
Wisła Kraków 3:2 (1:0) Polonia Świdnica
widzów: 4.000
sędzia: Jędrzejczyk z Kielc
Bramki
Mieczysław Gracz (k) 9’


Mieczysław Gracz (k) 69’
Artur Woźniak 86’
1:0
1:1
1:2
2:2
3:2

48' Majcher
51' Majcher


Wisła Kraków
Skład nie pełny
Jerzy Jurowicz Grafika:Kontuzja.png Grafika:Zmiana.PNG (32' Przemysław Smolarek)
Michał Filek
Jan Wapiennik
Adam Wapiennik
Tadeusz Legutko
Andrzej Łyko
Władysław Giergiel
Zbigniew Jaskowski
Artur Woźniak
Mieczysław Gracz
Kazimierz Cisowski

trener: Adam Walter
Polonia Świdnica

Andrzejewski
Szymański
Szlenzok
Anioł
Dzierżok
Ziżka
Kusz
Kierysz
Majcher
Markowski
Maniura

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1947, nr 91 (1 IV) nr 382

„Wiosenna forma” drużyn krakowskich

Tradycji stało się zadość. Już przed wojną drużyny śląskie znane były z tego, że w okresie wiosennym były niezwykle groźne dla klasowego nawet przeciwnika. Opinię tę potwierdziły obydwie drużyny śląskie, które w dniu wczorajszym gościły w Krakowie. Zgodnie więc z tradycją zademonstrowały one doskonałe przygotowanie kondycyjne, szybkość i błyskawiczny start, które to zalety całkowicie równoważyły braki techniczne u wielu zawodników.

W przeciwieństwie —drużyny krakowskie wystartowały do walk o wejście do „klasy państwowej" w formie — daleko odbiegającej od przeciętnej, zeszłorocznej — w formie, która musi budzić wiele zastrzeżeń i nie obiecujących na przyszłość refleksji u zwolenników obu czołowych drużyn krakowskich.

Jeszcze gorzej wypad! start sędziów tych zawodów.

Lecz, jeśli mało ruchliwy p. Romanowski z Warszawy niewielką ilość swych błędów, sprawiedliwie rozłożył na obu wałczących przeciwników, to w żadnym wypadku nie można tego powiedzieć o p. Jędrzejczyku z Kielc, byłym zawodniku Wisły.

Jest on typem sędziego, który oby jak najrzadziej ukazywał się na boisku. Nie ulega wątpliwości, że z całą świadomością i premedytacją, od początku aż do końca spotkania, krzywdził drużynę śląską i w konsekwencji zdecydowanie zaważył na wyniku. Podyktowanie pierwszego z dwóch rzutów karnych przy stanie 0:0 zaskoczyło na pewno nawet zwolenników drużyny Wisły, a jeśli podyktowanie drugiego rzutu karnego można przyjąć za uzasadnione, to „przeoczenie" daleko cięższego przewinienia w ostatniej minucie gry na polu bramkowym Wisły było wyraźną złośliwością.

Jeszcze gorzej wypadła ocena spalonych p. Jędrzejczyka. Skrupulatnie wyłapywał spalone zawodników Polonii natomiast oczywiste spalone raz Artura, a po przerwie Gracza „niedostrzeżenie" przez sędziego o mało nie przyniosły dwóch dalszych bramek dla Wisły, gdyby’ nie doskonały refleks i błyskawiczna reakcja Andrzejewskiego w bramce. Podsumowawszy wszystkie złośliwości p. Jędrzejczyka należy stwierdzić, że Polonia zasłużyła co najmniej na wynik remi sowy.

Wisła -Polonia (Świdnica) 3:2 (1:0) Wisła: Jurowicz, (Smolarek), Filek I., Wapiennik II., Łyko, Legutko, Wapiennik I., Cisowski, Gracz, Artur, Jackowski i Giergiel.

Polonia (Świdnica): Andrzejewski, Ślęzak, Szymański, Ziżka, Dzierżok, Anioł, Maniura, Majcher, Markowski, Kerysz i Kusz.

Wisła, częściowo usprawiedliwiona nieobecnością obu obrońców (których zastąpili dwaj pomocnicy), grzeszyła przede wszystkim brakiem przygotowania kondycyjnego, występującym jaskrawo prawie u wszystkich zawodników. Także celność podań pozostawiała wiele do życzenia. Poza kilkoma momentami płynnych zagrań na początku spotkania drużyna czerwonych wypadła w tym meczu bardzo słabo. Stosunkowo najlepiej zagrała jeszcze linia pomocy, w której Wapiennik był tym razem najlepszym zawodnikiem. W ataku jedynie Gracz, a częściowo Cisowski osiągnęli zadowalający poziom. Najsłabszą częścią drużyny była obrona, której niepewność i niezdecydowanie stwarzała wiele groźnych sytuacji podbramkowych, ciążyła poza tym ujemnie na poziomie gry całej drużyny.

Pełnowartościowymi zawodnikami W drużynie Wisły okazali się jedynie obydwaj bramkarze: Jurowicz, a Po jego kontuzji Smolarek. Nie popełnił; oni żadnego błędu, wyjaśniając energicznymi interwencjami na przedpolu bramkowym wiele groźnych sytuacji.

W przeciwieństwie do drużyny Wisły, Polonia świdnicka wykazała przede wszystkim doskonałą kondycję, szybkość i wolę zwycięstwa. Mimo braku dwóch zawodników kontuzjowanych w ostatnich zawodach, i mimo, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni był to już piąty mecz, ambicją i ofiarnością potrafili świdniczanie wyrównać swe braki techniczne, stając się dla drużyny Wisły ‘bardzo groźnym przeciwnikiem. Klasą dla siebie był Andrzejewski w bramce, który między innymi wygrał dwa pojedynki sam na sam z Arturem i Graczem. W obronie spokojnie pracujący Szymański lepszy od Ślęzaka.

W pomocy najlepszy Ziżka, były zawodnik K. S. Cracovia, nasilający atak dokładnymi podaniami. W ataku obok Markowskiego, Kerfsz i Kurz sprawiali tyłom Wisły wiele kłopotu.

Przebieg gry: Pierwsze minuty należą całkowicie do Wisły, która przeprowadza szereg płynnych i groźnych ataków, którym brak jednak strzałowego wykończenia. W piątej minucie po pięknej kombinacji Cisowski—Gracz, ten ostatni strzela ostro obok słupka. —Także szereg dalszych strzałów mija cel, względnie staje się łupem dobrze usposobionego Andrzejewskiego. W dziesiątej minucie za urojony faul dyktuje sędzia rzut karny, który Gracz zamienia w pierwszą bramkę. Od tego momentu gra zupełnie się wyrównuje i następują po sobie okresy zmiennej przewagi to jednej, to drugiej drużyny. W 34 minucie Artur ma idealną okazję do podwyższenia wyniku, a jednak Andrzejewski wyłapuje strzał z bezpośredniej odległości.

Po zmianie pól drużyna Polonii energicznie dąży do- wyrównania wyniku. Prostymi nieskomplikowanymi pociągnięciami szybko zdobywa teren i często zagraża bramce przeciwnika. W piątej minucie po centrze Kusza Legutko główkuje na własną bramkę, a odbitą od poprzeczki piłkę, Kerisz skierowuje do- siatki. Już w następnej minucie Markowski poprawia wynik na 2:1. Następuje teraz okres przewagi W1sły, jednak Andrzejewski wyłapuje wszystko. Dopiero drugi rzut kamy podyktowany przez sędziego przynosi ze strzału Gracza wyrównanie. Na pięć minut przed końcem zawodów po wolnym bitym przez Cisowskiego, Gracz ustala wynik dnia. Mimo wysiłku obu stron, wynik ten utrzymuje się aż do końca.

Widzów około 4 tys. Sędzia p. Jędrzejczyk z Kielc bardzo słaby.


Echo Krakowa. 1947, nr 94 (4 IV) nr 385

Migawki z pierwszych meczy —Przywieźliście ze sobą worek na gole? —tak pytali kibice Wisły graczy i sympatyków Polonii świdnickiej, którzy samochodami przyjechali wprost ze Świdnicy na ten. mecz.

Gracze „zielonych" uśmiechnęli się tylko.

—Zobaczymy na boisku...

— odparli fanatykom.

Wisła jest jeszcze w „wiosennej" formie, toteż przeciwnik górował nad nią nie tylko pod względem lepszej kondycji, ale również pod względem startu do piłki, ofiarności i serca do gry i gdyby nie sędzia, który jak mógł tak pomagał gospodarzom, sympatyczny zespół gości wywiózłby z Krakowa obydwa punkty, co się mu zresztą z przebiegu gry należało.

Wystarczy tylko porównać dwa fakty, rzucające najlepsze światło na stronniczość sędziego. W. pierwszej połowie meczu przy stanie 0:0 za pchnięcie zawodnika Wisły, ciałem w zamieszaniu podbramkowym, sędzia dyktuje rzut karny przeciw Polonii, a w ostatniej minucie meczu, przy stanie 3:2 dla Wisły, sędzia „dyskretnie" nie widzi ręki obrońcy Wisły na polu karnym.

Zgadzamy się z jego punktem widzenia. On nie mógł podyktować karnego przeciw Wiśle w ostatniej minucie,. bo przecież Polonia mogłaby wyrównać. Niech-że więc wyjeżdżają goicie z Krakowa z poczuciem krzywdy, a Wisła niech-że się cieszy z „zasłużonego" zwycięstwa.


Echo Krakowa. 1947, nr 95 (5 IV) nr 386

Do jakiego krańcowego daltonizmu na punkcie pewnej drużyny dochodzi jedno ze sportowych pism krakowskich, to ilustruje najlepiej recenzja z meczu Wisła—Polonia, w której czytamy, że „...sędzia Jędrzejczyk zasłuży! na b. dobrą notę. Sprawozdawca zapomniał tylko dodać, że istotnie p- Jędrzejczyk sędziował b. dobrze ale... dla Wisły i szczęśliwe zwycięstwo „czerwonych" jest wyłączną zasługą arbitra.

Znowu zaczyna się stron historia Sprawozdawcy pism sportowych, podobnie jak podczas hokejowych mistrzostw świata, informują mylnie czytelników, podając niewłaściwe nazwiska zdobywców bramek w pierwszych meczach eliminacyjnych. Wystarczy jeden przykład: krakowski „Start" podoje, że w meczu Wisła—Polonia wszystkie trzy bramki dla Wisły zdobył Gracz. Dodatek tygodniowy „Dziennika Polskiego" — Życie Sportowe zgadza się na zdobycie przez Gracza tylko dwóch bramek, a trzecią przypisuje ...Legutce. Warszawski „Przegląd Sportowy" i katowicki „Sport" twierdzą, że trzecią, bramkę dla Wisły zdobył Artur.

Komu wierzyć?..




w niedzielę o 11:00

"Dziennik Polski" nr 90

Dziś 1.IV. ma się odbyć dogrywka meczu Wisła-Polonia Świdnica, ponieważ sędzia zapomniał podyktować trzeciego karnego dla Wisły sic!

"Przegląd Sportowy"z 1947.03.31

Zatrzęsły się posady twierdzy krakowskiej

Pan sędzia łaskaw dla Wisły

Niezasłużona porażka Polonii

Kraków, 30.3. (Tel. wł.) Wisła - Polonia (Świdnica) 3:2 (1:0)

Wisła: Jurowicz, Smolarek, Filek I, Wapiennik I, Wapiennik II, Legutko, Łyko, Giergiel, Laskowski, Artur, Gracz(?).

Polonia: Andrzejewski, Szymański, Ślęzok, Anioł, Dzierżok, Ziszka, Kusz, Kerysz, Majcher, Jankowski, Maninra.

Jak nieudolny sędzia może popsuć zawody, tego typowym przykładem był arbiter pierwszych zawodów, o wejście do ligi, p. Jędrzejczyk z Kielc. Spaczył on nie tylko wynik zawodów, ale sędziując stronniczo, skrzywdził wyraźnie drużynę gości. Już w pierwszych minutach podyktował rzut karny przeciw Polonii za przewinienie, którego nie było i Wisła zdobyła pierwszą bramkę. Po pauzie z drugiego karnego zdobywa Wisła drugą bramkę. Trzecia bramka dla Wisły padła również z wątpliwego wolnego, a na minutę przed końcem zawodów skrzywdził pan Jędrzejczyk drużynę Polonii, nie dyktując karnego przeciwko Wiśle.

Musimy obciążyć konto WSS PZPN, który przysłał tak nieudolnego sędziego do Krakowa. W sumie zwycięstwo Wisły było raczej szczęśliwe, aniżeli zasłużone. Wisła wystąpiła bez chorego Flanka i Kubika, natomiast z Graczem w ataku (którego zjawienie się na boisku wywołało ogólne zdziwienie, ponieważ sprawa jego nie została jeszcze zakończona i akta odesłano do PUWFI).

Początek sezonu zastał Wisłę bardzo słabą kondycyjnie, braki kondycyjne drużyny czerwonych były tak wyraźne, że wzbudziły ogólne zdziwienie. Gdyby przeciwnik był groźniejszy, niewątpliwie wynik zawodów byłby zupełnie inny.

W przeciwieństwie do Wisły goście kondycyjnie przedstawiali się bardzo dobrze. To też na przegraną nie zasłużyli. Zawody nie należały do ciekawych, prowadzone były bez tempa. 9-ta minuta pierwszej połowy przynosi Wiśle pierwszą bramkę, zdobytą z karnego przez Gracza. W 32-ej min. Jurowicz zderzywszy się nieszczęśliwie z Legutką, schodzi z boiska, i zostaje do końca Smolarek. Po pauzie Majcher już w 3-ej minucie uzyskuje wyrównanie nie bez winy Legutki. Szybki atak Polonii przynosi w 6-ej minucie drugą bramkę, którą również zdobywa Majcher po pięknie przeprowadzonej akcji. W 33-ej minucie drugi karny, podyktowany przeciw Polonii przynosi wyrównanie przez Gracza. W 41-ej min. z wątpliwego wolnego w zamieszaniu podbramkowym Wisła przez Artura zdobywa trzecią bramkę. Na minutę przed końcem Polonia ma szanse wyrównania, jednakże sędzia nie widzi wyraźnej ręki na polu karnym Wisły, choć publiczność demonstruje.

Schodzącą z boiska drużynę Polonii widownia żywo oklaskuje. Widzów ponad 4 tysiące

"Start" z 1947.03.31


Wspomnienia

Jerzy Jurowicz

Sezon 1947 rozpoczął się od podziały najlepszych 28 drużyn krajowych na trzy grupy, z których trzy najlepsze zespoły zakwalifikować się miały do ligi. Wisła znalazła się w grupie trzeciej, w której grały również trzy Polonie: z Warszawy, Bytomia i Świdnicy.

Do drużyn o tej nazwie mieliśmy pecha. Nasz pierwszy mecz eliminacyjny z zespołem świdnickim żywo przypominał przebieg spotkania z końca ubiegłego roku, kiedy to pechowo ulegliśmy Polonii warszawskiej. Tym razem to my wprawdzie wygraliśmy 3:2, ale długo utrzymywał się wynik remisowy.

Źródło: Jerzy Jurowicz, Pamiętniki