1948.07.11 Wisła Kraków - Widzew Łódź 8:0
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 8:0 (7:0) | Widzew Łódź | ||||||||
widzów: 4.000 | ||||||||||
sędzia: Bolesław Latosiński z Sosnowca | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
Kazimierz Cisowski nie strzelił karnego w 56. minucie (uderzył ponad bramką). |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
„Dziennik Polski” nr 190 relacja.
Spis treści |
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1948, nr 185 (9 VII) nr 834
Mecz Widzewa z Wisłą
to kwestia mniej lub większej ilości zdobytych przez .Wisłę bramek. Napastnicy „czerwonych" będą starali się „odbić" na najsłabszej drużynie ligowej i posłać ich do domu z kilkoma, a może nawet kilkunastoma bramkami
"Przegląd Sportowy" z 1948, nr 56
Mimo zwycięstwa Wisła nie nawaliła
Dziwne wcielenia napadu krakowskiego
KRAKÓW, 11. 7. (Tel. wł.) Wisła – Widzew 8:0 (7:0). Bramki zdobyli: 23 min. Kohut, 24 min. M. Gracz, 29 min. Kohut, 31 min. Gracz, 33 min. Rupa, 34(?) min. Kohut, 41 min. Gracz, 82 min. Gracz z karnego.
Mimo wysokiego zwycięstwa Wisła spisała się nie nadzwyczajnie w spotkaniu z najsłabszym przeciwnikiem ligowym, który wystąpił ponadto w osłabionym składzie bez Cichockiego, Fornalczyka i Gbyła. Przebieg pierwszej połowy zapowiadał wynik dwucyfrowy. Zawiodła się jednak i rozczarowała tą część publiczności, która w czasie przerwy wędrowała na połowę gości, spodziewając się ostrego ataku Wisły. Atak strzelał, ale ślepymi nabojami. Celny strzał i to z karnego raz tylko trafił w bramkę Widzewa.
Dość na tym, że po pauzie grała po prostu nie ta sama Wisła. Mówimy to tylko o ataku, gdyż ten zawiódł na całej linii. Pierwszego karnego, podyktowanego w 11 min. po pauzie przeciw Widzewowi na podcięcie Gracza, nikt nie chciał strzelać. Odważył się wreszcie Cisowski i przeniósł (?). Dopiero drugi karny w 33 min, przynosi Wiśle jedyną bramkę zdobytą w tej części gry. Wprawdzie na 3 min. przed końcem tych bardzo nieciekawych zawodów pada jeszcze jedna bramka dla Wisły, strzelona przez Rupę, lecz sędzia nie uznaje jej z powodu spalonego.
Widzew Mimo że stał z góry na straconej pozycji odgrywał się jak mógł. W pierwszych 20 min. gry, kiedy Wisła nie mogła w żaden sposób zmusić Uptasa(?) do kapitulacji, atak Widzewa mógł nawet strzelić bramkę. Raz prawy łącznik nie wiedział co zrobić z piłką, stojąc sam na sam z Jurowiczem, drugi raz wyjaśnił Jurowicz, strzelając piłkę na róg.
Na plus Widzewa należy zaliczyć, że umiał przegrać z godnością, nie uciekając się do ostrej gry.
"Start" z 1948.07.14
Wisła - Widzew 8:0 (7:0)
Składy drużyn:
Wisła: Jurowicz, Kubik. Flanek, Filek, Łyko, Wapiennik, Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa, Mamoń.
Widzew: Uptas (Mazur), Raszka, Kopanfcwski, Stempel, Konarski, Słaby, Wróbel, Wiernik, Horyń, Pawlikowski, Marciniak.
O tym meczu można by pisać zaczynając od popularnego „gdyby". Gdyby bowiem nie niezdrowa rywalizacja w tak zwanym królestwie strzelców to obraz i wynik drugiej części meczu byłyby zgoła inne aniżeli te jakie były w istocie. Wisła prowadziła do przerwy 7:0, zdobywszy w ciągu 20 minut tj. między 22—42 minutą 7 bramek z tego po 3 ze strzałów Gracza i Kohuta. Trzeba tu podnieść że pierwszą bramkę przepuścił rezerwowy bramkarz Widzewa Mazur zastąpiwszy przez 3. minuty kontuzjowanego Uptasa.
W dziesiątej minucie po przerwie „zarobiła" Wisła rzut karny i wówczas to „zaczęło się". Gdyby egzekwował Kohut i strzelił bramkę wówczas miałby zapewnione „królestwo strzelców"; publiczność miała znów zaufanie do Gracza i domagała się głośno by on egzekwował jedenastkę. W końcu bił kameno Cisowski i strzelił— w poprzeczkę i aut. Następne 39 minut to popis nieproduktywnej gry na polu łodzian i efekt w formie jedynej strzelonej bramki przez Gracza z drugiego rzutu karnego.
Wisła straciła okazję do poprawienia stosunku bramkowego na przeciwniku który w tabeli ligowej już się właściwie „nie liczy". Bardzo dobrze w Wiśle grali Flanek w obronie Wapiennik i Filek w pomocy oraz Gracz i Kohut w napadzie (aż do chwili opisanego wyżej wypadku). Grę Cisowskiego najlepiej oddaje powiedzenie jednego z członków zarządu Wisły: „od wysokiej klęski uratował Widzew ich bramkarz Uptas i... Cisowski.
Echo Krakowa. 1948, nr 187 (11 VII) nr 836
Czy w Krakowie padnie rekord bramek?...
Ostatnim meczem Wisły w pierwszej rundzie rozgrywek ligowych, będą zawody z łódzkim Widzewem, stałym dostarczycielem punktów i bramek pozostałym drużynom Klasy Państwowej.
Drużynie krakowskiej trafia się więc okazja do wyraźnego poprawienia bilansu bramkowego, co mieć będzie poważne znaczenie przy końcowym układzie tabeli.
Interesująco zapowiada się potyczka napastników Wisły z nowym talentem bramkarskim — Musiałem, wykazującym ponoć b. dobrą formę.
O ile w niedzielę atak Wisły będzie dysponowany, to dojść może do poprawienia rekordu zdobytych bramek, który jak dotąd należy do Ruchu i wyraża się cyfrą 13 goali zdobytych w jednym meczu.
Należy jednak przestrzec wszystkich zbyt wielkich optymistów przed lekceważeniem sobie przeciwnika, który posiada w swej jedenastce kilku utalentowanych zawodników (Cichocki, Fornalczyk j na pewno łatwo nie sprzeda swej skóry.
Początek zawodów Widzew—Wisła w niedzielę 11 bm. o godz. 11
Echo Krakowa. 1948, nr 190 (14 VII) nr 839
Zamiast 15:0 wygrała Wisła tylko...
8:0. Kto temu był winieni... Zdaje się, że nie obrońcy i bramkarz Widzewa, lecz niektórzy napastnicy Wisły. Piłka czasami aż prosiła się o kopnięcie do bramki. Kopano ją — ale obok słupków, a rzut karny kopnięto nawet ponad bramkę.
— „Uśmiałem się serdecznie na tym meczu..." —powiedział do mnie pewien zagorzały zwolennik Wisły —bo wszyscy zakładali się. że będzie ponad 10, a tymczasem nie dopuścili do tego — właśnie napastnicy Wisły.
Kohut nie chciał być widocznie królem strzelców wiosennej rundy, bo nie chciał bić rzutu karnego dla Wisły.
Popularny „Kazio" widząc niezdecydowanie kolegów, podbiegł i palnął ponad poprzeczkę!
Krakowska publiczność chce widzieć bramki, chociaż by ich miało paść nawet 21 —jak w roku ubiegłym z Ogniskiem. Toteż głośno domagali się kibice Wisły bramek, wołając głośno „Wisła grać!" Pewnego rodzaju antidotum meczu Wisła — Widzew było spotkanie popołudniowe Cracovia —Legia. Tam była nuda, tu było tempo i ciekawe fikcje. Tam nie było gry, tu były szybkie i przemyślane akcje.
Ale tam nie było przeciwnika —tu zaś przeciwnik był i dobry i niebezpieczny. Mecz był do końca ciekawy i interesujący całą widownię.