1948.10.10 Polska - Rumunia 0:0

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Mieczysław Gracz, Józef Kohut.

Skład Reprezentacji Polski:

Henryk Skromny - Legia Warszawa

Henryk Janduda - Budowlani Chorzów

Antoni Barwiński - Ogniwo Tarnów

Tadeusz Waśko - Legia Warszawa

Tadeusz Parpan - Cracovia

Henryk Gajdzik - Budowlani Chorzów

Jan Przecherka - Ruch Chorzów

Mieczysław Gracz - Wisła Kraków

Józef Kohut - Wisła Kraków Grafika:Zmiana.PNG (45' Henryk Spodzieja - Budowlani Chorzów)

Gerard Cieślik - Ruch Chorzów

Zdzisław Mordarski - Legia Warszawa


Miejsce/Stadion: Chorzów.

Strzelcy bramek:

Selekcjoner: Czesław Krug.

Opis meczu

„Dziennik Polski” nr 280 relacja.


Sport i Wczasy. R.2, 1948, nr 73

Dość porażek i mało zaszczytnych remisów

Niestety, jeszcze raz wypada nam się przyznać, że nie umiemy grać w piłkę nożną. Najsmutniejsze jest jednak to, że przekonują nas tym nawet spotkania ze słabymi … niedzielę w Hajdukach. Rumuni nie reprezentują w tej chwili wysokiej klasy i teoretycznie zwycięstwo w meczu z nimi leżało w granicach możliwości naszych piłkarzy, a jednak nie starczyło umiejętności nawet na strzelenie jednej bramki.

To, że spotkanie dało wynik bez bramkowy to nie wyłączna zasługa bramkarzy, ale w bardzo dużej mierze rezultat niezaradności napastników w sytuacjach podbramkowych.

Mecz, który był okazją do zrehabilitowania się przed opinią, otrzymał wspaniałą oprawę, zgromadził około 50 tys. widzów i rozegrany został w idealnych wprost I warunkach atmosferycznych — zawiódł ciche nadzieje widowni.

O zainteresowaniu, jakie wzbudził mecz świadczy najlepiej fakt, iż publiczność zajmowała miejsca już przed południem. Byli tacy, którzy nieśli ze sobą obiad, mając w perspektywie przymusowe spędzenie wielu godzin pod gołym niebem Na półtorej godziny przed spotkaniem, widownia była pełna po brzegi i śledziła z ciekawością żywa grę juniorów Zagłębia Dąbrowskiego i Śląska Opolskiego.

Emocji było sporo, gdyż padło aż osiem bramek. Zagłębiacy wygrali 7:1 Reprezentacje wybiegły na boisko punktualnie o drugiej. Rumuni w koszulkach o barwach narodowych i żółtych spodenkach, Pojący w białych dresach i czerwonych spodenkach. Gości powitał dyrektor Wojew. Urzędu Kultury Fizycznej Stefan Kisieliński, kończąc krótkie przemówienie okrzykiem na cześć sportu, który jest spójnią między narodami. Kapitanowie drużyn wymienili między sobą wiązanki kwiatów, orkiestra odegrała hymny państwowe i-sędzia Vlcek dał sygnał rozpoczęcia gry.

I od tej chwili rozpoczęła się nasza udręka. Patrzyliśmy przez 90 minut na grę, która nie przynosi zaszczytu naszej drużynie na rodowej. Powiedzmy od razu, że spośród jedenastu graczy usprawiedliwieni są tylko trzej: Skromny, bo nie puścił ani jednej bramki, Parpan, bo uratował od porażki i Gracz, bo był jedynym napastnikiem, który wiedział że mecz należy wygrać. Wszyscy pozostali grali tak słabo, że niech się schowa najlichsza ligowa kopanina. Słabo grała obrona, szczególnie Janduda, równie słabo boczni pomocnicy, wszyscy koledzy Gracza w ataku.

Mordarski miał kilka ładnych zagrań w drugiej połowie, ale to było wszystko. Najwięcej zawodu sprawili kierownicy napadu: Kohut do przerwy i Spodzieja, który zastąpił go w drugiej połowie. Kohut był jedynym człowiekiem, który mógł się przyczynić do zwycięstwa i spudłował dwukrotnie w idealnej sytuacji tak fatalnie, że co gorętsi widzowie nie mogli pohamować irytacji i wymyślali na głos, klnąc na czym świat stoi.

Jeżeli dodamy, iż również Cieślik był raz oko w oko z bramkarzem i nieudolnie strzelił jak nowicjusz, to mamy w sumie trzy partactwa, bo partactwem jest zaprzepaszcza nie stuprocentowych okazji.

Rumuni byli wyraźnie zadowoleni z wyniku, toteż po końcowym gwizdku gracze ucałowali się serdecznie. Mieli powody do .radości, bo liczyli się z możliwością przegranej. Goście nasi, jak widać, również przeżywają jakiś kryzys.

Reprezentacja Rumunii zagrała w polu nienajgorzej, ale napastnicy jak gdyby wzorując się na przeciwniku, strzelali mało i niecelnie. Przypuszczam, że ocena całości drużyny dałaby w odniesieniu do Rumunów lepszą notę przeciętną. Oni również mieli trzech wybijających się ponad poziom zawodników. Byli to lewy obrońca Farmati, środkowy pomocnik Ritter lewy łącznik Jordache, ale wśród pozostałych Wszyscy zagrali mniej więcej równo. Tak samo równy jest ich udział w grze fani.

Na ich usprawiedliwienie możnaby jednak powiedzieć, że w drużynie polskiej byli też tacy, którym odpowiada taki „system" gry. Należeli do nich Janduda, Gajdzik i Waśko. Na szczęście obyło się bez większych kontuzji.

Sędzia zawodów p. VLCEK (Czechosłowacja) zaimponował energią i zimną krwią. „Wyłapał" on wszystkie faule i nie szczędził napomnień popędliwym graczom.

Przydał by się naszym sędziom taki instruktor. Postawa arbitra sprawiła, iż gracze nie próbowali protestować przeciwko jego orzeczeniom. Sędziowie liniowi Kmiciński z Warszawy i Rutkowski z Krakowa skrupulatnie pełnili swe funkcje.

Wynik wczorajszego meczu, przebieg gry i forma wykazana przez naszych reprezentantów, zmuszą niewątpliwie kierownicze sfery polskiego piłkarstwa do pomyślenia nad sposobami wprowadzenia poprawy. Coś szwankuje, toteż trzeba znaleźć przyczyny systematycznego obniżania się poziomu naszego piłkarstwa i leczyć chorobę gruntownie u jej źródła, rezygnując z terapii polegającej na stosowaniu „środków łagodzących". Do polskiego piłkarstwa trzeba podejść jak do chorego, bo musimy je uzdrowić, jeżeli nie chcemy znaleźć się na samym końcu w klasyfikacji międzynarodowej.

Zobaczymy jakie zostaną zastosowane środki wobec czekającego nas jeszcze w tym sezonie spotkania z piłkarzami Finlandii. Dość mamy porażek i mało zaszczytnych wyników bezbramkowych.

Bogumił Miklica.

OCENA GRY NASZYCH PIŁKARZY

Reprezentacja Polski zagrała.— jak powiedzieliśmy — poniżej swoich normalnych możliwości Coprawda pod względem taktycznym tyły stanęły na wysokości zadania. Bramkarz, Skromny spisał się doskonale, obronił, zwłaszcza do przerwy szereg trudnych pozycji. Raził tylko u niego brak porozumienia z Parpanem przy obronie górnych piłek. Z obrońców lepszym był Barwiński, energicznie wkraczający w poszczególne akcje. W pomocy na pierwsze miejsce wysunął się Parpan, który całkiem unieszkodliwił po przerwie Redulescu. Boczni pomocnicy, Waśko jak i Gajdzik, o ile chodzi o defensywę, spełnili swoje zadanie, gorzej się miała sprawa z zasilaniem ataku piłkami. W linii napadu wybijał się jedynie Gracz, pracujący dobrze zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Mordarski po przerwie miał kilka dobrych momentów i jego debiut uważać należy za szczęśliwy. Cieślik zagrał poniżej normalnej formy, był niedokładny w podaniach i gubił się pod bramką. Zarówno Kohut jak i Spodzieja nie spełnili zadania. Przecherka wypadł gorzej, jak zazwyczaj, ale trzeba uwzględnić to, że miał naprzeciw siebie obrońcę o dobrej klasie, Formatiego.

Ostatni gwizdek sędziego i obie drużyny schodzą z boiska do szatni.

Idziemy z Polakami. Po drodze słyszymy jak Wacek Kuchar strofuje swoich pupilków „dlaczego graliście górą. Trzeba było dołem, tylko dołem." Nasi piłkarze nie są bardzo przygnębieni wynikiem- W szatni pierwsza rzecz: wymycie i zajodynowanie ran — .widomych znaków ostrej gry. Najgroźniej przedstawia się kontuzja Gracza, który ma długą ranę na lewej nodze.

Rozmawiamy z naszymi reprezentantami: SKROMNY: „Miałem ułatwione zadanie wobec dobrej gry naszej." defensywy a szczególnie Parpana. Uważam, że powinniśmy wygrać co najmniej 2:0." JUROWICZ: „Siedziałem za bramką i z przyjemnością obserwowałem sędziego. Już dawno na naszych boiskach nie było takiego dobrego arbitra." Waśko: „Pech nam nie pozwolił wygrać. Ale mimo to uważam, ze wynik nie krzywdzi ani nas as! Rumunów." PARPAN: „Grało mi się dobrze. Myślę, że mogliśmy wygrać. Sędzia był bardzo dobry."

MORDARSKI: ..Jak miałem strzelać tego wolnego to wszyscy mnie namawiali żebym walił prosto na bramkę. Liczyłem, ze piłka po drodze otrze się o jakiego gracza. Mogliśmy wygrać, ale i tak wynik jest sprawiedliwy

BARWIŃSKI: „Noga jeszcze mi dokucza, ale na szczęście nie przeszkadzało to w grze. Myślę, że za dwa, trzy dni wyleczę ją zupełnie. Z kolei udajemy się do oficjeli, W od nich dowiedzieć się co sądzą o wyniku spotkania.

Gen. BOŃCZA-UZDOWSKI, prezes PZPN: „Tak się gra jak pozwala przeciwnik. Obserwował™" my to na meczu z Węgrami. Dzisiaj było inaczej. Nasi zagrali gorzej niż wtedy. Dobrze wypadli Skromny, Gracz i Parpan. Reszta przeciętni Zadziwił Cieślik swoją słabą formą, Kohut słaby a Spodzieja jest jeszcze słabszy. Wynik sprawiedliwy" Cz. KRUG, wiceprezes „Po przerwie nasi zagrali dużo lepiej. Eksperyment z Mordarskim nie udał się, niestety zbyt mało grali Iewą stroną. Natomiast Spodzieja zawiódł. Najlepszy był Gracz do chwili kontuzji.


Komentarze prasowe po występach w reprezentacji:

  • Józef Kohut:
    • „Kohut miał… doskonałą okazję wpisania się na listę strzelców, mając zupełnie wolne pole, stracił spokój i wypalił daleko poza cel. Miał jeszcze drugą okazję, wypracowaną przez Cieślika… Poza tym miał Kohut trudne zadanie, gdyż przeciwnikiem jego był wspomniany wyżej Ritter. Nie wydaje się nam, że miana Kohuta na Spodzieję po przerwie była słuszna”.
    • W 6’ „Gracz głową przerzuca do Kohuta i ten zupełnie spokojnie wali z 6 metrów w aut”.


  • Mieczysław Gracz:
    • O Graczu: „przy ataku na bramkarza został w drugiej połowie kontuzjowany. Wprawdzie grał dalej, ale był ostrożny. Nie mamy o to do niego pretensji”.
    • Podczas I. połowy i ataków Rumunów „Na naszym polu karnym zagęszczenie. Jest tam nawet Gracz, który uwija się po całym boisku”. W drugiej połowie parokrotnie zostaje poturbowany: „Gracz jeszcze raz kopnięty w zamieszaniu, nie może już tak pracować, jak przed przerwą”.
    • „W sumie mieliśmy jednego pełnowartościowego zawodnika w postaci Gracza”.