1949.06.26 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 0:3

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 90: Linia 90:
[[Grafika:Przekrój 1949.07.03.jpg|thumb|300px|right]]
[[Grafika:Przekrój 1949.07.03.jpg|thumb|300px|right]]
[[Grafika:Życie Warszawy 1949.06.27.jpg|thumb|300px|right]]
[[Grafika:Życie Warszawy 1949.06.27.jpg|thumb|300px|right]]
 +
 +
 +
===Sport. 1949, nr 51===
 +
 +
1949.06.23
 +
 +
Wiślacy kończą tym spotkaniem serię wyjazdów do najgroźniejszych przeciwników. W rewanżowych spotkaniach i Ruch i AKS i warszawska Polonia przyjedzie do Krakowa, gdzie niewątpliwie będzie łatwiej powiększyć stan posiadania.
 +
 +
„Nie ma Ruchu bez Cieślika” — pisaliśmy po meczu hajduczan z łódzkimi włókniarzami. Czy teraz.
 +
 +
gdy wszyscy partnerzy lewego łącznika mieli wiele czasu na podwyższenie wartości drużyny poprawą własnej formy, opinia ta straci aktualność?
 +
 +
Defensywa Gwardii musi się mieć na baczności.
 +
 +
Gorzej nieco przedstawiają się linie obronne Ruchu. Pewne wzmocnienie może w tych formacjach oznaczać powrót Wyrobka do bramki, oczywiście w zeszłorocznej jego formie.
 +
 +
Wisła podczas ostatniego pobytu na Śląsku bynajmniej nie zachwyciła. Jej zwycięstwo nad słabym wówczas jeszcze AKS-em, choć zasłużone, wypadłe bardzo blado. Naj poważniejszy kandydat na mistrza Polski ma niejako obowiązek zademonstrować pełną skalę swych umiejętności. Jest to dla Wisły spotkanie nie tylko o charakterze punktowym, ale i prestiżem. Ślązacy oczekują meczu na poziomie odpowiadającym Stawce spotkania, a choć teoretyczne wyliczenia dają większe szanse krakowianom, spodziewają się ambitnej, wyrównanej walki.
 +
 +
 +
===Sport. 1949, nr 52===
 +
[[Grafika:Sport 1949-06-30.jpg‎‎|thumb|right|200 px]]
 +
[[Grafika:Sport 1949-06-30b.jpg‎‎|thumb|right|200 px]]
 +
[[Grafika:Sport 1949-06-30c.jpg‎‎|thumb|right|200 px]]
 +
 +
[[Grafika:Sport 1949-06-27.jpg‎‎|thumb|right|200 px]]
 +
 +
1949.06.27
 +
 +
GWARDIA — RUCH 3:0 (3:0)
 +
 +
CHORZÓW - BATORY. Gwardia: Jurowicz, Dudek, Flanek, Legutko, Szczurek, Wapiennik, Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa, Mamoń.
 +
 +
Ruch: Szeja, Oślizlok, Gebur, Bomba, Bartyla, Hajduk, Kubicki, Cebula, Alszer, Suszczyk, Przecherka.
 +
 +
Sędzia Aleksandrowicz z Warszawy b. dobry.
 +
 +
Bramki padły w następującej kolejności: 1 min. Gracz, 17 min. Kohut, 31 min. Gracz. Widzów 20.000.
 +
 +
Występ leadera tabeli w Chorzowie, przyniósł mu dwa nowe punkty w spotkaniu z przeciwnikiem, którego nie należy nigdy nie doceniać.
 +
 +
Ruch, mimo iż nie znajduje się w szczytowej formie, mimo, że zagrał bez swojego najlepszego gracza ,Strzelca — Cieślika, nie był dla Wisły łatwym przeciwnikiem. Spotkanie z całym powodzeniem mogło się zakończyć zwycięstwem Ślązaków, gdyby w piątce ich ataku znalazł się chociaż jeden przytomny, zdecydowany strzelec. Wisła nastawiona na defensywę, potrafiła trzy razy znaleźć luki, w niepewne i obronie gospodarzy i strzeliła trzy bramki. Atakujący z małymi przerwami Ruch, ani razu nie zmusił do kapitulacji nerwowego Jurewicza A okazji do strzelania bramek by !o co niemiara. Wystarczy wspomnieć tylko o wspaniałej pozycji Cebuli w 8 minucie, kiedy to dosłownie o milimetry przeniósł nad poprzeczką, o conajmniej dziesięciu bombach nie nadającego się na napastnika Suszczyka, bijącego regularnie z naj idealniejszych sytuacji piłki wysoko ponad bramką.
 +
 +
W drugiej połowie Ruch tych sytuacji miał jeszcze więcej, ale bram ka gości była dla napastników śląskich zaczarowana. Przecherka nie niepokojony przez nikogo z odległości 1 metra strzelił Jurewiczowi pro sto w ręce. Cebula chcąc precyzyjnie zmylić obrońcę świątyni drużyny krakowskiej, bił obok słupków.
 +
 +
Tak wiec w sumie Ruch zasłużył conajmniej na tyle bramek, ile ich Wisła strzeliła.
 +
 +
Goście do przerwy byli zespołem znacznie lepszym. Grając pod wiatr zastosowali mądrą taktykę defensywną, operując umiejętnie skrzydłami, często zagrażali bramce Szeji. Szczurek w tym okresie gry znakomicie dawał sobie radę z całą środkową trójką przeciwnika. Obrońcy pewnymi wykopami przenosili grę daleko od swojej bramki. Jurowicz mało za trudniony, albo oglądał z daleka piłkę, albo spokojnie patrzał jak fruwała ona wysoko ponad poprzeczką.
 +
 +
W linii napadu dzielnie spisywała się trójka Mamoń — Kohut i nieco egoistycznie grający Cisowski, Obydwaj łącznicy Rupa i Gracz, mieli jednakowo słaby dzień. Pierwszy nie potrafił znaleźć wspólnego języka z Mamoniem, a drugi nie wykazał normalnej werwy i przez długi okres czasu statystował na boisku. Najlepiej wypad! Kohut, łatwo przechodzący Bartylę. Dzięki szybkości i zdecydowaniu, stwarza! bardzo groźne sytuacje pod bramką, a i grą skrzydeł dyrygował bez zarzutu.
 +
 +
Po przerwie dość długo czekaliśmy na zmianę systemu gry ze strony Wisły. Nie doczekaliśmy się jakiejś na większą skalę zakrojone] akcji ofensywnej. W drużynie nastąpiło małe przesunięcie Szczurek nie wytrzymał kondycyjnie szybkiego tempa i przeszedł na boczną pomoc, a miejsce jego zajął Legutko, czujący się tu znacznie lepiej, niż na skrajnej pozycji: Obydwaj łącznicy nie potrafili wzbić się na wyższy poziom, a i skrzydłowi obniżyli swoje loty. Mamoń czynił raidy z lewej strony na prawą, nie zawsze potrzebnie i skutecznie Ruch po utracie pierwszej bramki już zaraz na początku gry. kiedy to Gracz wykorzystał błąd Oślizoka i niezdecydowanie Szeji, strzelił lekko i piłka znalazła sic w siatce, był wybitnie speszony. Odbiło się to wyraźnie na grze pomocy i obrony. Zdenerwowane tyły oddawały piłkę niedokładnie, pchając ją bez celu i adresu do przodu. Szeja raz po raz interweniował niepewnie, a atak zagrywający poprawnie w polu, gubił się pod bramką. Powoli jednak zdenerwowanie ustępowało Hajduk i Bomba coraz skuteczniej stopowali ataki Wisły i wspomagali piłkami atak, w którym rej wodził Cebula.
 +
 +
Kubicki i Przecherka inicjowali dość udane raidy i wydawało się. że lad? moment padnie wyrównanie Akurat w czasie intensywnej prze wagi gospodarzy, Gwardia przeprowadziła jeden udany atak, Kohut przejął dokładne podanie Mamonia, wyciągnął Szeję z bramki i podwyższył na 2:0. Ruch nadal nie zrezygnował z odwetu, napadowi brakło jednak natchnienia i szybkości. Gwardia utrzymując przeciwnika konsekwentnie w szachu, zagrywała coraz pewniej i efektowniej i w 31 minucie Szeja skapitulował poraź trzeci.
 +
 +
Po solowej akcji Cisowski skierował piłkę do Gracza, który w zamieszaniu strzelił i stan meczu był już 3:0.
 +
 +
Po przerwie gospodarze podciągnęli się znacznie. Cebula pracował jak motor, w pomocy Hajduk i Bom ba oddawali wszystkie piłki celowo, a Bartyla cofnięty głęboko w tył unicestwiał groźne sytuacje pod własną bramką. Nawet Szeja zagubił nerwowość i interweniował teraz bezbłędnie, kilka razy wyłapując nad zwyczaj trudne strzały. Atak nie mógł jednak w dalszym ciągu nastawić odpowiednio celownika i strzał za strzałem szedł w aut. Dopiero w ostatnim kwadransie Gwardia przeszła znów do falowych ataków. Nie miały one już jednak tej siły ogniowej i rozbijały się o obronę Ruchu.
 +
 +
Wynik nie uległ zmianie, aczkolwiek od ostatniego momentu jedna sytuacja podbramkowa goniła drugą.
 +
 +
 +
 +
[[Kategoria:I Liga 1949 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:I Liga 1949 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1949 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1949 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Ruch Chorzów]]
[[Kategoria:Ruch Chorzów]]

Wersja z dnia 06:32, 4 gru 2019

1949.06.26, I ligi, 10. kolejka, Chorzów, niedziela
Ruch Chorzów 0:3 (0:3) Gwardia - Wisła Kraków
widzów: 20.000
sędzia: Aleksandrowicz z Warszawy.
Bramki
0:1
0:2
0:3
1' Mieczysław Gracz
31’ Mieczysław Gracz
17' Józef Kohut
Ruch Chorzów
3-2-5
Szeja
Oślizłok
Glebur
Hajduk
Bartyla
Bomba
Przycherka
Sumczyk
Alszer
Cebula
Kubicki

trener: brak
Gwardia - Wisła Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Mieczysław Dudek
Stanisław Flanek
Tadeusz Legutko
Mieczysław Szczurek
Jan Wapiennik
Kazimierz Cisowski
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Mieczysław Rupa
Józef Mamoń

trener: Josef Kuchynka

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowskie. 1949, nr 167 (23 VI) nr 1172

‎‎‎

RUCH Z GWARDIĄ (WISŁA) Czy Ruch może pokonać Gwardię? Poza Cracovią, nikt nie Ruch gra bez chorego Typujemy Wisłę na zwycięzcę, aczkolwiek remisowy wynik, nie jest wykluczony.

Drugim — ważnym dla obu przeciwników meczem — będzie spotkanie



”Piłkarz” z 1949.06.27

Gwardia Kraków wiosennym mistrzem ligi

Na boisku Ruchu w Chorzowie zapadł w niedziele decyzja odnośnie tytułu wiosennego mistrza Klasy Państwowej. Krocząca od zwycięstwa do zwycięstwa drużyna leadera tabeli Gwardii-Wisły po pokonaniu Ruchu w stosunku 3:0 uzyskała tytuł wiosennego mistrza ligi.

Wprawdzie drużyna krakowska ma jeszcze do rozegrania w pierwszej rundzie jedno spotkanie z Wartą, ale nawet w wypadku problematycznej zresztą utraty punktów, nie dojdzie już odda już ona w pierwszej rundzie nikomu prowadzenia.

"Przegląd Sportowy" z 1949, nr.51

Gwardziści Krakowa biją nerwowy Ruch 3:0

Chorzów, 26.6 (tel. wł.) - Wisła Gwardia - Ruch 3:0 (3:0). Bramki zdobyli w pierwszej min. Gracz, w 17-ej Kohut i w 31 - Gracz. Sędziował - red. Aleksandrowicz z Warszawy, widzów ponad 20 tys.

Wisła Gwardia - Jurowicz; Dudek, Flanek; Legutko, Szczurek, Wapiennik I; Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa, Mamoń.

Ruch - Szeja; Oślizłok, Glebur, Hajduk, Bartyla, Bomba; Przycherka, Sumczyk, Alszer, Cebula, Kubicki.

Zwycięstwo nie przyszło tak łatwo jakby to wyglądało z suchego wyniku. Prawda, że Ruch nie potrafił zmusić krakowian do grania całą parą niemniej jednak w meczu niedzielnym obserwowaliśmy lekki spadek formy Gwardzistów.

Osłabieni brakiem Cieślika chorzowianie siali często zamieszanie na połowie Wisły i oni raczej nadawali ton grze. Zupełna jedna indolencja strzałowa była powodem, że nie potrafili oni zdobyć się nawet na jedną bramkę.

Odwrotnie sprawa przedstawiała się u Wiślaków. Atakowali wypadami, które ze względu na szybkość były zawsze niezwykle groźne. Grając pod silny, przeciwny wiatr zapewnili sobie stosunkowo wcześnie prowadzenie, a później ograniczali się już raczej tylko do paraliżowania zapędów Ruchu. W Wiśle wszyscy grali równo i poza szybkim, wędrującym po wszystkich pozycjach Mamoniem, niezłym do przerwy Szczurkiem i niezawodnym Jurowiczem trudno kogoś wyróżnić. Szczurek wykazał duże zaległości kondycyjne i po przerwie zamienił się miejscem z Legutką. U gospodarzy zauważyliśmy lekką poprawę formy u Bartyli. Reszta grała na normalny dla niej ostatnio poziomie, tj. słabo.

Występ Suszczyka na łączniku wypadł nieudanie i potwierdził, że nie ma on czego szukać na tej pozycji.

Krakowianie przewyższali miejscowych lepszą kondycją, dokładniejszym kryciem, wyrównaniem we wszystkich liniach, a przede wszystkim szybkością i wiarą we własne siły. Grę gospodarzy cechowała niezwykła nerwowość, przypadkowość w akcjach i kompletny brak powiązania poszczególnych członów w zespole.

Wisła zdobyła prowadzenie już w pierwszej minucie z winy Oślizłoka, który nie potrafił utrzymać idącego na przebój Gracza. Wzorowa akcja Mamoń - Kohut kończy się strzałem do pustej bramki po minięciu z piłką wybiegającego Szeję.

W podobnych okolicznościach padła bramka ostatnia. Strzelcem był Gracz, któremu wyłożył pięknie piłkę Kohut.

”Piłkarz” z 1949.06.27

Najlepsi strzelcy ligowi

W tabeli najlepszych strzelców nie zaszły większe zmiany. Do Łącza prowadzącego w tabeli strzelców dołączył się Anioła i obaj Ci gracze mają w tej chwili po 11 bramek na swym koncie.

10 bramek zdobyło trzech zawodników, w tym dwóch „gwardzistów” — Gracz i Kohut oraz Krosówka (Szombierki), Spodzieja uzyskał 8 bramek, a Cieślik — 7.


Chrzanów-Kraków 3:1 (1:1)

Rozegrane w dniu wczorajszym spotkanie piłki nożnej pomiędzy reprezentacją Krakowa a reprezentacją Chrzanowa zakończyło się zwycięstwem Chrzanowa w stosunku 3:1. Gra do przerwy wyrównana, po przerwie lekka przewaga Chrzanowa. Zawody stały na dobrym poziomie.

Bramki dla Chrzanowa zdobyli: Obtułowicz, Zamorski, Kumała; dla Krakowa Piszczek. Drużynę krakowską, która oparta była na zawodnikach drużyn A- klasy od większej porażki uchronił doskonały bramkarz Stefaniszyn. Sędziował b. dobrze p. Kula. Widzów 3.000.


Sport. 1949, nr 51

1949.06.23

Wiślacy kończą tym spotkaniem serię wyjazdów do najgroźniejszych przeciwników. W rewanżowych spotkaniach i Ruch i AKS i warszawska Polonia przyjedzie do Krakowa, gdzie niewątpliwie będzie łatwiej powiększyć stan posiadania.

„Nie ma Ruchu bez Cieślika” — pisaliśmy po meczu hajduczan z łódzkimi włókniarzami. Czy teraz.

gdy wszyscy partnerzy lewego łącznika mieli wiele czasu na podwyższenie wartości drużyny poprawą własnej formy, opinia ta straci aktualność?

Defensywa Gwardii musi się mieć na baczności.

Gorzej nieco przedstawiają się linie obronne Ruchu. Pewne wzmocnienie może w tych formacjach oznaczać powrót Wyrobka do bramki, oczywiście w zeszłorocznej jego formie.

Wisła podczas ostatniego pobytu na Śląsku bynajmniej nie zachwyciła. Jej zwycięstwo nad słabym wówczas jeszcze AKS-em, choć zasłużone, wypadłe bardzo blado. Naj poważniejszy kandydat na mistrza Polski ma niejako obowiązek zademonstrować pełną skalę swych umiejętności. Jest to dla Wisły spotkanie nie tylko o charakterze punktowym, ale i prestiżem. Ślązacy oczekują meczu na poziomie odpowiadającym Stawce spotkania, a choć teoretyczne wyliczenia dają większe szanse krakowianom, spodziewają się ambitnej, wyrównanej walki.


Sport. 1949, nr 52

1949.06.27

GWARDIA — RUCH 3:0 (3:0)

CHORZÓW - BATORY. Gwardia: Jurowicz, Dudek, Flanek, Legutko, Szczurek, Wapiennik, Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa, Mamoń.

Ruch: Szeja, Oślizlok, Gebur, Bomba, Bartyla, Hajduk, Kubicki, Cebula, Alszer, Suszczyk, Przecherka.

Sędzia Aleksandrowicz z Warszawy b. dobry.

Bramki padły w następującej kolejności: 1 min. Gracz, 17 min. Kohut, 31 min. Gracz. Widzów 20.000.

Występ leadera tabeli w Chorzowie, przyniósł mu dwa nowe punkty w spotkaniu z przeciwnikiem, którego nie należy nigdy nie doceniać.

Ruch, mimo iż nie znajduje się w szczytowej formie, mimo, że zagrał bez swojego najlepszego gracza ,Strzelca — Cieślika, nie był dla Wisły łatwym przeciwnikiem. Spotkanie z całym powodzeniem mogło się zakończyć zwycięstwem Ślązaków, gdyby w piątce ich ataku znalazł się chociaż jeden przytomny, zdecydowany strzelec. Wisła nastawiona na defensywę, potrafiła trzy razy znaleźć luki, w niepewne i obronie gospodarzy i strzeliła trzy bramki. Atakujący z małymi przerwami Ruch, ani razu nie zmusił do kapitulacji nerwowego Jurewicza A okazji do strzelania bramek by !o co niemiara. Wystarczy wspomnieć tylko o wspaniałej pozycji Cebuli w 8 minucie, kiedy to dosłownie o milimetry przeniósł nad poprzeczką, o conajmniej dziesięciu bombach nie nadającego się na napastnika Suszczyka, bijącego regularnie z naj idealniejszych sytuacji piłki wysoko ponad bramką.

W drugiej połowie Ruch tych sytuacji miał jeszcze więcej, ale bram ka gości była dla napastników śląskich zaczarowana. Przecherka nie niepokojony przez nikogo z odległości 1 metra strzelił Jurewiczowi pro sto w ręce. Cebula chcąc precyzyjnie zmylić obrońcę świątyni drużyny krakowskiej, bił obok słupków.

Tak wiec w sumie Ruch zasłużył conajmniej na tyle bramek, ile ich Wisła strzeliła.

Goście do przerwy byli zespołem znacznie lepszym. Grając pod wiatr zastosowali mądrą taktykę defensywną, operując umiejętnie skrzydłami, często zagrażali bramce Szeji. Szczurek w tym okresie gry znakomicie dawał sobie radę z całą środkową trójką przeciwnika. Obrońcy pewnymi wykopami przenosili grę daleko od swojej bramki. Jurowicz mało za trudniony, albo oglądał z daleka piłkę, albo spokojnie patrzał jak fruwała ona wysoko ponad poprzeczką.

W linii napadu dzielnie spisywała się trójka Mamoń — Kohut i nieco egoistycznie grający Cisowski, Obydwaj łącznicy Rupa i Gracz, mieli jednakowo słaby dzień. Pierwszy nie potrafił znaleźć wspólnego języka z Mamoniem, a drugi nie wykazał normalnej werwy i przez długi okres czasu statystował na boisku. Najlepiej wypad! Kohut, łatwo przechodzący Bartylę. Dzięki szybkości i zdecydowaniu, stwarza! bardzo groźne sytuacje pod bramką, a i grą skrzydeł dyrygował bez zarzutu.

Po przerwie dość długo czekaliśmy na zmianę systemu gry ze strony Wisły. Nie doczekaliśmy się jakiejś na większą skalę zakrojone] akcji ofensywnej. W drużynie nastąpiło małe przesunięcie Szczurek nie wytrzymał kondycyjnie szybkiego tempa i przeszedł na boczną pomoc, a miejsce jego zajął Legutko, czujący się tu znacznie lepiej, niż na skrajnej pozycji: Obydwaj łącznicy nie potrafili wzbić się na wyższy poziom, a i skrzydłowi obniżyli swoje loty. Mamoń czynił raidy z lewej strony na prawą, nie zawsze potrzebnie i skutecznie Ruch po utracie pierwszej bramki już zaraz na początku gry. kiedy to Gracz wykorzystał błąd Oślizoka i niezdecydowanie Szeji, strzelił lekko i piłka znalazła sic w siatce, był wybitnie speszony. Odbiło się to wyraźnie na grze pomocy i obrony. Zdenerwowane tyły oddawały piłkę niedokładnie, pchając ją bez celu i adresu do przodu. Szeja raz po raz interweniował niepewnie, a atak zagrywający poprawnie w polu, gubił się pod bramką. Powoli jednak zdenerwowanie ustępowało Hajduk i Bomba coraz skuteczniej stopowali ataki Wisły i wspomagali piłkami atak, w którym rej wodził Cebula.

Kubicki i Przecherka inicjowali dość udane raidy i wydawało się. że lad? moment padnie wyrównanie Akurat w czasie intensywnej prze wagi gospodarzy, Gwardia przeprowadziła jeden udany atak, Kohut przejął dokładne podanie Mamonia, wyciągnął Szeję z bramki i podwyższył na 2:0. Ruch nadal nie zrezygnował z odwetu, napadowi brakło jednak natchnienia i szybkości. Gwardia utrzymując przeciwnika konsekwentnie w szachu, zagrywała coraz pewniej i efektowniej i w 31 minucie Szeja skapitulował poraź trzeci.

Po solowej akcji Cisowski skierował piłkę do Gracza, który w zamieszaniu strzelił i stan meczu był już 3:0.

Po przerwie gospodarze podciągnęli się znacznie. Cebula pracował jak motor, w pomocy Hajduk i Bom ba oddawali wszystkie piłki celowo, a Bartyla cofnięty głęboko w tył unicestwiał groźne sytuacje pod własną bramką. Nawet Szeja zagubił nerwowość i interweniował teraz bezbłędnie, kilka razy wyłapując nad zwyczaj trudne strzały. Atak nie mógł jednak w dalszym ciągu nastawić odpowiednio celownika i strzał za strzałem szedł w aut. Dopiero w ostatnim kwadransie Gwardia przeszła znów do falowych ataków. Nie miały one już jednak tej siły ogniowej i rozbijały się o obronę Ruchu.

Wynik nie uległ zmianie, aczkolwiek od ostatniego momentu jedna sytuacja podbramkowa goniła drugą.