1950.07.30 Lech Poznań - Wisła Kraków 2:3

Z Historia Wisły

1950.07.30, I ligi, 12. kolejka, Poznań,
Kolejarz Poznań 2:3 (2:3) Gwardia Kraków
widzów: 10-12.000
sędzia: Marian Nalepa z Zabrza
Bramki
Tadeusz Kołtuniak 7'
Zygfryd Słoma (k) 11'



1:0
2:0
2:1
2:2
2:3


30' Mieczysław Rupa
35' Zdzisław Mordarski
39' Kazimierz Cisowski
Kolejarz Poznań
3-2-5
Roman Wróblewski
Władysław Sobkowiak
Ryszard Wojciechowski
Zygfryd Słoma
Mieczysław Tarka
Kazimierz Matuszak
Mieczysław Chudziak
Edmund Białas
Teodor Anioła
Janusz Gogolewski
Tadeusz Kołtuniak

trenerzy: Antoni Bottcher oraz Franciszek Bródka
Gwardia Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Mieczysław Dudek
Stanisław Flanek
Jan Wapiennik Grafika:Cz.jpg 49'
Mieczysław Szczurek
Tadeusz Legutko
Kazimierz Cisowski
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Mieczysław Rupa
Zdzisław Mordarski

trener: Josef Kuchynka

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Relacje prasowe

"Piłkarz" z 1950.07.31

Krakowska Gwardia wywozi dwa punkty z Poznania

Gwardia – Kolejarz 3:2 (3:2)

Rozegrany w Poznaniu w ubiegłą niedzielę po trzytygodniowej przerwie mecz ligowy pomiędzy Gwardią a Kolejarzem zakończył się w pełni zasłużonym zwycięstwem Gwardzistów 3:2 (3:2).

Pierwsze 15 min. należało zdecydowanie do Kolejarzy, który prowadził grę szybka i żywą. W 3 min. gospodarze omal że nie zdobyli bramki — kiedy Anioła poszedł zdecydowanie na przebój, ale z 5 m spudłował. W 6 min. Anioła przebił się przez obronę gości, wystawia Kołtuniaka, który strzela w prawy, górny róg zdobywając pierwszą bramkę dla gospodarzy. Robinzonada Jurowicza okazała się spóźniona. W 12 min. Anioła znów idzie na przebój zostaje jednak na polu karnym sfaulowany, wobec czego sędzia p. Nalepa dyktuje rzut karny, egzekwowany przez Słomę. Kolejarz prowadzi 2:0.

Jeszcze przez 5 min. przeważają Kolejarze, lecz ataki Gwardzistów stają się coraz składniejsze i w lini obronnej gospodarze mają coraz więcej roboty. W 30 min. wolny Kohuta trafia w poprzeczkę i znajdujący się w pobliżu Rupa dobija, zdobywając pierwsza bramkę dla Krakowian. W 5 min. Później Cisowski bije korner a Mordarski głową zdobywa drugą bramkę. Była to najpiękniejsza bramka dnia i trudno za jej puszczenie obciążać konto bramkarza poznańskiego.

W 38 min Mordarski centruje, bramkarz wybiega i Cisowski powoli lokuje piłkę w siatce. Po przerwie początkowo przeważają Kolejarze i od 5 min. Gwardia gra w dziesiątkę, gdyż sędzia usuwa z boisko Wapiennika, który kopnął Kołtuniaka bez piłki.

Gwardia mimo, że gra w osłabionym składzie utrzymuje grę otwartą, a wypady Kohuta i Cisowskiego są groźne. Ostatnie 15 min. Krakowianie grają na czas. Kolejarze alokują, ale bez wyniku. Widzów 12 tys.

(ks)

"Przegląd Sportowy" z 1950, nr 60

Kolejarz poznański zawodzi

Gwardia Kraków z 0:2 wyprowadziła do 3:2

POZNAŃ, 30.7 (Tel. wł.). Gwardia - Kolejarz 3:2 (3:2). Bramki padły w następującej kolejności: prowadzenie dla Kolejarza uzyskał w 7 min. Kołtuniak, w 11 min. Słoma podwyższył na 2:0 wyzyskując rzut karny, w 30 min. Rupa zdobył pierwszą bramkę dla Gwardii, a 5 minut później Mordarski wyrównał, w 39 min. Cisowski ustalił wynik . Zawody prowadził wobec 10 tys. widzów Nalepa z Zabrza.

Gwardia: Jurowicz, Dudek, Flanek, Wapiennik, Szczurek, Legutko, Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa, Mordarski.

Kolejarz: Wróblewski, Sobkowiak, Wojciechowski, Słoma, Tarka, Matuszak, Chudziak, Białas, Anioła, Gogolewski, Kołtuniak.

MIŁE ZŁEGO POCZĄTKI Nie spodziewano się, że mecz Gwardia-Kolejarz zakończy się porażką miejscowych, zwłaszcza, że już w 11 minucie poznaniacy prowadzili 2:0. W tym okresie Kolejarze pokazali dawno nie widzianą przebojowość i Jurowicz miał pełne ręce roboty. Po 20 minutach gry gospodarze zmęczeni własnym tempem popuścili cugli, co przytomnie wykorzystali krakowianie. Krótkie przyziemne podania, doskonałe wychodzenie na pozycje pozwoliły im nie tylko na wyrównanie, lecz uzyskanie zwycięstwa i wywiezienie z Poznania dwóch cennych punktów.

ZŁUDNE NADZIEJE

Po zmianie stron, kiedy sędzia w 4 min. usunął z boiska Wapiennika (za kopnięcie przeciwnika bez piłki) widzowie mieli nadzieję, że miejscowi rozstrzygną mecz na swoją korzyść. Niestety stało się inaczej. Krakowianie zepchnięci do defensywy, bronili się skutecznie. Liczne wypady miejscowych rozbijali w zarodku.

GDYBY NIE BYŁO SZCZURKA

Najbardziej emocjonujący moment meczu nastąpił na trzy minuty przed końcem gry. Anioła posłał piłkę obok wybiegającego Jurowicza do pustej bramki, ale w ostatniej chwili wyrósł jakby spod ziemi Szczurek i wybił piłkę w pole.

Mecz stał na dobrym poziomie, zwłaszcza w pierwszej połowie. Licznie zebranym widzom dostarczył on dużo momentów emocjonalnych. Drużyna krakowska przewyższała przeciwnika lepszą techniką i taktyką. Jurowicz w bramce był silnym punktem. Obaj obrońcy i pomoc wkraczali pewnie i skutecznie, dobrze kryjąc przeciwników. W napadzie Cisowski i Mordarski byli trudni do utrzymania, a ich "raidy" stwarzały dużo kłopotu defensywie gospodarzy. Gracz i Rupa w potrzebie wspomagali własne linie obronne, Kohut na środku mimo dość troskliwej opieki Tarki, zdołał kilka razy uciec poznańskiemu wielkoludowi. Drużyna poznańska grała dobrze tylko przez pierwsze 20 minut. Po tym okresie między poszczególnymi formacjami zaczęły się tworzyć coraz poważniejsze luki.