1951.08.25 Wisła Kraków - ŁKS Łódź 4:0

Z Historia Wisły

1951.08.25, I liga, 16. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 16.30
Gwardia Kraków 4:0 (0:0) Włókniarz Łódź
widzów: 10-15.000
sędzia: Orliński z Katowic
Bramki
Józef Kohut 53'
Zbigniew Jaskowski 57'
Józef Kohut 70'
Zdzisław Mordarski 78'
1:0
2:0
3:0
4:0
Gwardia Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Mieczysław Dudek
Stanisław Flanek
Leszek Snopkowski
Mieczysław Szczurek
Józef Mamoń
Zbigniew Kotaba
Zbigniew Jaskowski
Józef Kohut
Mieczysław Gracz
Zdzisław Mordarski

trener: Michał Matyas
Włókniarz Łódź
3-2-5
Henryk Szczurzyński
Jan Włodarczyk
Stanisław Baran
Stefan Bomba
Michał Urban
Adam Wapiennik
Lech Różycki
Kazimierz Wiernik
Henryk Szymborski
Ryszard Olejniczak Grafika:Zmiana.PNG (Tadeusz Hogendorf)
Henryk Marciniak

trener: Wacław Pegza

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

  • Mecz transmitowany przez radio.
Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Relacje prasowe

"Przegląd Sportowy" z 1951.08.27

Włókniarz Łódź potwierdza słabą formę

Pewne zwycięstwo Gwardii Kr. 4:0

KRAKÓW, 26.8 (Tel. wł.) Gwardia - Włókniarz 4:0 (0:0). Bramki zdobyli: Kohut - 2, Jaśkowski i Mordarski - po 1. Sędzia Orliński z Katowic. Widzów ok. 15 tys.

Gwardia: Jurowicz, Dudek, Flanek, Snopkowski, Szczurek, Mamoń, Kotaba, Jaśkowski, Kohut, Gracz, Mordarski. Trener Matias.

Włókniarz: Szczurzyński, Włodarczyk, Baran, Bomba, Urban, Wapiennik, Różycki, Wiernik, Szymborski, Olejniczak, (Hogendorf), Marciniak. Trener Drabiński.

Bezbramkowy rezultat, jaki - mimo zdecydowanej przewagi Gwardii - utrzymał się do przerwy był wynikiem "nowego systemu", który porzucić jednak musi drużyna lidera ligi, jeśli nadal chce utrzymać czołową pozycję. System ten doprowadzający bardziej krewkich zwolenników Gwardii do tzw. wściekłości polegał na tym, że krakowianie podawali piłkę obok znajdującym się partnerom z taką siłą, jak gdyby strzelali na bramkę przeciwnika, a na bramkę Szczurzyńskiego strzelali znów tak lekko, jakby to było podanie do partnera.

Raz jeden wyłamał się z tej zasady Jaśkowski, strzelając jak z armaty, lecz najlepszy zawodnik drużyny pokonanych, bramkarz Szczurzyński piękną paradą oddalił niebezpieczeństwo. Bezradny był natomiast Szczurzyński wobec bomby Kohuta, z której padła pierwsza bramka i wobec strzałów, z których padły trzy następne, gdyż znalazł się wówczas oko w oko z dwoma wzgl. trzema napastnikami Gwardii, którzy sprytnie "wykiwali" obrońców i pomocników łódzkich. I już w czasie meczu żalił się Szczurzyński, że jego partnerzy z przedpola nie potrafili w drugim okresie dobrze kryć i utrzymać w szachu napad przeciwnika, jak to zrobili przed zmianą pól.

Po zmianie stron defensywa Włókniarza miała w sobie więcej cech dziurawego sita, niż twardego muru. Wydaje się, że nie bez wpływu na taki stan były braki kondycyjne, które doprowadziły do "spuchnięcia" drużyny. Stawiając ten zarzut piłkarzom łódzkim trzeba również wytknąć im nie zawsze zgodne z przepisami atakowanie przeciwnika, nieraz tak sprytnie zamaskowane że uchodziło uwagi sędziego, który i tak zmuszony był przeciw włókniarzom odgwizdać sporą ilość fauli. Zwycięskiej drużynie, która zaimponowała agresywnością po przerwie, stawiamy zarzut, że przy stanie 4:0 grała jak gdyby "obawiając się" podwyższenia wyniku, a Kohutowi że demonstracyjnie obrażał się, za nie dość dokładne podania młodszych partnerów. Nie wymieniony między zdobywcami bramek Gracz był jak zwykle motorem ofensywy i w zdobytych bramkach ma wielki udział. Obok niego wyróżnić trzeba Jurowicza, Flanka, Dudka i Szczurka.

Pracowity i myślący w grze Bomba oraz spokojny Baran byli poza Szczurzyńskim najjaśniejszymi punktami zespołu pokonanych.