1954.10.24 Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:0

Z Historia Wisły

1954.10.24, I liga, 11. kolejka - powtórzony, Kraków, Stadion Wisły, 12:00
Gwardia Kraków 1:0 (1:0) Unia Chorzów
widzów: 25.000
sędzia: Zdzisław Hasselbusch z Warszawy
Bramki
Zbigniew Kotaba 32' 1:0
Gwardia Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Jerzy Piotrowski
Mieczysław Szczurek
Stanisław Flanek
Leszek Snopkowski
Ryszard Jędrys
Marian Machowski Grafika:Zmiana.PNG (Stanisław Adamczyk)
Zbigniew Kotaba
Zdzisław Mordarski
Wiesław Gamaj
Józef Mamoń

trener: Czesław Skoraczyński i Mieczysław Gracz
Unia Chorzów
3-2-5
Wyrobek
Giebur
Bartyła
Bomba
Suszyk
Siekiera
Michałek Grafika:Zmiana.PNG (Mateja)
Pohl
Alszer
Cieślik
Kubicki

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Relacje prasowe

"Przegląd Sportowy" z 1954.10.21

GWARDIA KR. MUSI GRAĆ JESZCZE LEPIEJ

Krakowska Gwardia gra u siebie zaległy mecz z przodownikiem tabeli - Unią. Drużyna Jurowicza po remisie z Ogniwem Bytom nabrała większej pewności siebie i poważnie odgraża się mistrzowi Polski za dość przypadkową porażkę 0:1 w I rundzie.

Wykazująca zwyżkę formy Gwardia może liczyć na sukces w wypadku, jeśli dobry technicznie atak zagra jeszcze szybciej i bardziej zdecydowanie, niż z Ogniwem Bytom. Na samą obronę liczyć nie można, bo ani Szczurek, ani Flanek nie są już w stanie utrzymać w szachu Cieślika, Alszera i Pohla.


Przegląd Sportowy, numer 88, str. 6:

Mistrzowskiej grze Wyrobka zawdzięcza Unia nikłą porażkę w Krakowie

KRAKÓW, 24.10 (tel. wł.) Gwardia Kraków - Unia Chorzów 1:0 (1:0). Bramkę zdobył Kotaba. Sędzia Hasetbusch z Warszawy. Widzów ok. 25 tys.

Gwardia: Jurowicz, Piotrowski, Szczurek, Flanek, Snopkowski, Jędrys, Machowski (Adamczyk), Kotaba, Mordarski, Gamaj, Mamoń.

Unia: Wyrobek, Giebur, Bartyła, Bomba, Suszyk, Siekiera, Michałek (Mateja), Pohl, Alszer, Cieślik, Kubicki.

Wyrobkowi w bramce, dużej dozie szczęścia oraz zgoła nierozsądnej taktyce uporczywego przedzierania się przez gąszcz nóg na środku pola jaki stosował napad Gwardii zawdzięcza mistrz Polski niską stosunkowo porażkę. Wynik w żadnym wypadku nie odzwierciedla tego co działo się na boisku. A działo się tak, że np. w ciągu ostatnich 15 min. meczu wykopywał Wyrobek 21 razy piłkę od swojej bramki wykazując przy tym kocią zwinność, niezawodne chwyty i refleks reprezentacyjnego bramkarza.

Duża przewaga, jaką z miejsca wyrobiła sobie Gwardia którą potęgowała w miarę jak upływał czas gry, miała swoje źródło w dalszej poprawie formy, ambicji i ofiarności z jakimi krakowianie przystąpili do zawodów oraz przeniesieniu Mamonia do linii napadu. Nie wpisał się on co prawda jako strzelec, oddając w 90 min. gry jeden groźny strzał mistrzowski sparowany przez Wyrobka, ale wypracował swoim kolegom tyle pozycji podbramkowych, że wykorzystanie choćby połowy z nich przyniosłoby pogrom Unii. Wstawienie Mamonia do napadu stało się poważnym wzmocnieniem linii ofensywnej, którą świetnie dyrygował Mordarski. Ten groźny strzelec za późno jednak rozpoczął w tym meczu zadanie bombardiera, powierzając przez zbyt długi okres wykończenie szybkich i składnych akcji swoim kolegom, głównie z prawej strony.

Dobra postawa drużyny krakowskiej, a szczególnie bezbłędna gra defensywy wybiły zupełnie z uderzenia zespół chorzowski. Szczurek znajduje pełne poparcie ze strony Snopkowskiego i Piotrowskiego "zatkał" całkowicie Cieślika i Alszera. Próbowali oni od czasu do czasu inicjować ataki z głębi pola niemniej jednak linia pola karnego była magiczną granicą, przez którą nie udało się im przejść z piłką.

Nieliczne strzały z dalszej odległości stawały się łupem niezawodnego Jurowicza, Trzeba również powiedzieć, że nie udał się Unii manewr taktyczny, jakim było zwiększenie tempa po wznowieniu gry w drugiej połowie meczu. Na silniejsze tempo, jakie narzuciła Unia odpowiedziała Gwardia tą samą bronią, co przy większym wyrównaniu zespołu i lepszej kondycji gwardzistów nie zmieniło obrazu ani przebiegu gry.

Osobny rozdział należy poświęcić Suszczykowi i Geburowi. Nie jeden to raz zdarza się że rutynowany zawodnik bezsprzecznie lepiej technicznie wyszkolony znajduje się w słabszej formie i jest bezlitośnie ogrywany przez o wiele młodszych i ambitnie walczących przeciwników. Jednak... "rewanże" w postaci złośliwych fauli i podcięć budzą zawsze niesmak, tym bardziej, że obrońca i pomocnik Unii dołączyli do tego niesportowe zachowanie się, ironiczne gestykulacje po interwencjach sędziego.

Jedyna bramka padła w 32 min. gry. Po trzecim kolejnym rzucie z rogu Kotaba otrzymał piłkę na linii pola karnego i ostrym strzałem posłał ją w górny róg bramki. St. Habzda