1955.10.09 Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 2:1
Z Historia Wisły
Linia 21: | Linia 21: | ||
[[Grafika:1955.10.09 Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 2-1 b.jpg|right|300px|thumb|]] | [[Grafika:1955.10.09 Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 2-1 b.jpg|right|300px|thumb|]] | ||
[[Grafika:1955.10.09 Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 2-1.jpg|right|300px|thumb]] | [[Grafika:1955.10.09 Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 2-1.jpg|right|300px|thumb]] | ||
+ | |||
+ | |||
+ | ===Echo Krakowskie. 1955, nr 240 (8 X)=== | ||
+ | [[Grafika:Echo 1955-10-08a.jpg|thumb|right|200 px]] | ||
+ | |||
+ | WISŁA zwycięstwem nad Polonią Bytom udowodniła, że umie zdobywać punkty także na wyjazdach. Zdobycie punktów w GDAŃSKU będzie bez porównania trudniejsze. Lechia to dojrzała pod każdym względem drużyna a na własnym boisku nie lubi przegrywać. Tylko największy wysiłek krakowskiego zespołu może mu przynieść sukces w tym spotkaniu. | ||
Odmłodzony napad Lechii przez 75 minut w natarciu | Odmłodzony napad Lechii przez 75 minut w natarciu |
Wersja z dnia 07:06, 2 kwi 2019
Lechia Gdańsk | 2:1 (2:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 18.000 | ||||||||||
sędzia: Zdzisław Hasselbusch z Warszawy | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowskie. 1955, nr 240 (8 X)
WISŁA zwycięstwem nad Polonią Bytom udowodniła, że umie zdobywać punkty także na wyjazdach. Zdobycie punktów w GDAŃSKU będzie bez porównania trudniejsze. Lechia to dojrzała pod każdym względem drużyna a na własnym boisku nie lubi przegrywać. Tylko największy wysiłek krakowskiego zespołu może mu przynieść sukces w tym spotkaniu.
Odmłodzony napad Lechii przez 75 minut w natarciu
Lechia—Wisła 2:1 (2:0)
1:0 Adamczyk — 22 min.
2:0 .Jarczyk — 37 min.
2:1 Gamaj — 88 min.
LECHIA: Potrykus, Kusz, Korynt, Lenc, Czubała, Kaleta, Adamczyk, Musiał, Jarczyk (Rogocz), Nowicki, Kobylański.
WISŁA: Jurowicz (Kalisz), Dudek. Snopkowski, Budka, Piotrkowski, Jędrys, Machowski, Kotaba, Mordarski, Gamaj, Budek.
Sędzia Hasselbusch z Warszawy. Widzów 20.000.
GDAŃSK. Zwycięstwo gdańszczan nie podlegało ani przez chwilę wątpliwości i tylko dzięki nieudolności napastników Lechii krakowiacy nie wywieźli większej porcji bramek. Podkreślić warto, że tym razem Lechia grała w znacznie odmłodzonym składzie — bez braci Gronowskich i Goździka. Młodsi zawodnicy dostroili się jednak do wymaganego poziomu i nawet walnie przyczynili się do zwycięstwa.
Od pierwszych minut gry przewagę ma Lechia. Na bramkę Jurowicza idzie wiele składnych ataków, a nawet, o dziwo, i wiele strzałów. Wisła gra w tym okresie wyraźnie w zwolnionym tempie kryjąc dobrze i twardo walcząc pod swoją bramką. Napad wyczekuje jedynie na okazje, podobnie jak tydzień temu w Bytomiu. Mordarski i jego koledzy nie dochodzą jednak do pozycji strzałowej. Trójka obronna miejscowych wkracza zdecydowanie i oczekiwanie na błąd Korynta okazuje się daremne.
W 22 min ładne zagranie gdańszczan prawą stroną, piłka przychodzi do Adamczyka a ten z pół obrotu strzela celnie w górny róg. Jurowicz nawet nie interweniuje. — Napór lechistów nie zmniejsza się w dalszym ciągu I po chwili znów udana akcja, tym razem lewą stroną. Piłkę przerzucono do Jarczyka. a ten nieuchronnie zmusza drugi raz do kapitulacji Jurowicza. Do końca pierwszej połowy gra jest w dalszym ciągu szybka stojąca na dobrym poziomie a stroną atakującą są nadal gospodarze.
Po przerwie w bramce Wisły Kalisz zastąpił Jurowicza. Tempo gry nie słabnie. W dalszym ciągu w przewadze są Lechici, którzy mają sporo niewykorzystanych okazji do podwyższenia wyniku W ostatnim kwadransie gry Gwardia otrząsnęła się z przewagi gospodarzy i pod bramką Potrykusa zrobiło się gorąco. W ostatniej minucie gry, wolny, bity przez Mordarskiego z lewej strony przechodzi na drugą stronę i Gamaj z bliskiej odległości — nie bez winy Potrykusa. — zdobywa głową honorową bramkę dla Wisły.
W zespole Lechii, która była drużyną szybszą, wszyscy zawodnicy grali ambitnie i można im tylko zarzucić nieudolność strzałową. Wisła raczej zawiodła. Grała wolno i niezdecydowanie, a ostatni fragment gry był właściwie już bez znaczenia.