1959.04.12 Górnik Zabrze - Wisła Kraków 4:0
Z Historia Wisły
Górnik Zabrze | 4:0 (1:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: ok. 10.000 | ||||||||||
sędzia: Władysław Sikora z Zielonej Góry | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
”Przegląd Sportowy” z 1959.04.13
http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1959/nr057/directory.djvu
ZABRZE. 12.4 (tel. wł.). Górnik Zabrze — Wisła Kraków 4:0 (1:0). Bramki strzelili w 37 min. Fojcik, 57 Jankowski, 76 — Lentner 77 — Fojcik. Sędziował Sikora (Z. Góra). Widzów ponad 10 tys.
GÓRNIK: Kaczmarczyk, Franosz, Floreński, Czech, Gawlik, Olejnik, Pohl, Jankowski, Fojcik, Kowal, Lentner.
WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Michel, Morek, Opoka, Snopkowski, Adamczyk, Maniecki, Kościelny II.
W pamięci kibiców Górnika Zabrze utrwalił się dobrze zeszłoroczny pojedynek tych zespołów rozegrany na stadionie w Gliwicach z uwagi na remont zabrzańskiego boiska. Spotkanie miało bardzo zacięty charakter, gra była wyrównana, a ostatecznego zwycięstwa Wisły nikt nie przewidywał. Wczoraj Górnicy wzięli pełny rewanż. Nie było dziś mowy o jakiejś równorzędnej walce, gdyż od początku do końca gospodarze posiadali wyraźną przewagę i stosunek bramkowy mógł być z powodzeniem znacznie wyższy, gdyby nie dobry bramkarz Leśniak i słaba gra napastników zabrskich „bombardierów".
Kibice Górnika nie potrafili sobie wytłumaczyć co się właściwie z drużyną krakowską dzieje. Od zeszłego roku w zespole tym nastąpiły przecież minimalne zmiany, a jednak na boisku w Zabrzu wystąpiła nie ta sama drużyna. Od początku nastawiła się na grę defensywną, wyznaczając na pozycję prawego łącznika... stopera Snopkowskiego, pozostawiając w ataku tylko trzech zawodników, gdyż również i Maniecki był głęboko cofnięty. Owszem, taka taktyka mogła przynieść powodzenie, ale tylko w wypadku, gdyby Wisła dysponowała szybkimi skrzydłowymi i przebojowym środkowym napastnikiem. A takich piłkarzy Wisła nie miała i dlatego też nie zdobyła ani jednej bramki, choć okazje ku temu się zdarzały. W drużynie tej wymieniamy na pierwszym miejscu bramkarza Leśniaka, który, miał kilka bardzo udanych interwencji, dobrze grał cały blok defensywy do przerwy. natomiast po zmianie pól obrońcy nie wytrzymali kondycyjnie i posypały się bramki.
Na wstępie wspominaliśmy mecz sprzed roku, zakończony porażką Górnika i musimy stwierdzić, że jedenastka gospodarzy nie zagrała obecnie lepiej od tamtej sprzed roku. Odnosi się to przede wszystkim do ataku, który wczoraj nie przeprowadził ani jednej składnej akcji, chociaż piątka napastników z Zabrza chciała pokazać się przed własną publicznością z jak najlepszej strony. Niestety, nic jej dosłownie nie wychodziło i od czasu do czasu kibice oklaskiwać, tylko mogli indywidualne popisy poszczególnych zawodników, a zwłaszcza Lentnera, który wzniósł się ponad przeciętność. Pozostali napastnicy, nie wyłączając nawet Pohla, grali słabo. O formacjach defensywnych trudno cokolwiek napisać, gdyż nie były w ogóle zatrudniane, a bramkarz Kaczmarczyk przez 90 minut interweniował dosłownie w czterech wypadkach. Gawlik popisał kilkoma bombami z rzutów wolnych.
Ostatnia bramka zdobyta przez Fojcika wywołała spore protesty całej drużyny Wisły. Wydaje nam się, że sędzia za zbyt pochopnie uznał tego gola, nie konsultując się ze swym bocznym pomocnikiem, który w momencie oddawania strzału przez Fojcika sygnalizował salony. Z wysokości trybuny wyglądało na to, że sędzia liniowy miał rację. Zresztą w interpretacji spalonych sędzia Sikora popełniał liczne pomyłki, jak na jeden mecz było ich wczoraj za dużo.
J. W.
”Dziennik Polski” z 1959.04.14
http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=5897
Czyżby to już była „tradycja" ostatnich lat, że krakowskie drużyny okupują ostatnie miejsca w tabeli ligowej? Czy krakowskich ligowców nie stać dzisiaj na lepszą grę niż tę, którą pokazali ubiegłej niedzieli na boiskach w Krakowie i Zabrzu? Jeżeli nie — to dzisiejsze pozycje w lidze są w stu procentach usprawiedliwione. Nie ma dzisiaj dobrej drużyny piłkarskiej bez ataku. A niestety obaj krakowscy ligowcy napastników nie mają.
„Zabrski eksperyment" nie udał się. Wisła zagrała systemem „jedenastu obrońców" i rzecz jasna, że taka koncepcja nie mogła przynieść najmniejszego rezultatu. Atak, który według starych reguł piłkarskich, jest najlepszą obroną —w Wiśle w ogóle nie istnieje. Ten zlepek przypadkowych graczy nie jest dziś w stanie zagrozić żadnej drużynie. Sytuacja zaczyna być niepokojąca — najwyższy czas, aby ją w pełni zrozumieć.
Wyniki niedzielnych spotkań: Górnik Zabrze—Wisła 4:0