1959.05.24 Wisła Kraków - Legia Warszawa 2:2

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 20: Linia 20:
[[Grafika:1959.05.24 Legia Warszawa.jpg|thumb|300px|Afisz zapowiadający mecz]]
[[Grafika:1959.05.24 Legia Warszawa.jpg|thumb|300px|Afisz zapowiadający mecz]]
 +
==Relacje prasowe==
 +
===”Przegląd Sportowy” z 1959.05.25===
 +
http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1959/nr085/directory.djvu
 +
Legia remisuje w Krakowie 2:2
 +
KRAKÓW. 24.5 (teł. wł.). Wisła Kraków — Legia Warszawa 2:2 (1:1). Bramki dla Wisły zdobyli Gamaj w 41 min. i Adamczyk w 74 min, dla Legii: Błażejewski w 34 min. i w 47 min. Sędziował Pawlik (Sosnowiec), Widzów ok. 20.000.
 +
 +
WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Michel, (od 5 min. gry Rogoża), Snopkowski, Machowski, Gamaj, Adamczyk, Maniecki, Kościelny.
 +
 +
LEGIA: Fołtyn, Grzybowski, Słaboszowski, Woźniak, Strzykalski, Zientara, Gadecki, Brychczy, Błażejewski, Ciupa, Hliwa.
 +
 +
Bohaterowie hamburskiego spotkania Brychczy, Zientara, Strzykalski i Woźniak stanowili — jak zwykle — najsilniejsze punkty Legii, ale... Błażejewski, który przed 3 tygodniami podczas meczu Kraków Warszawa niczym nie mógł zaimponować, wpisał się dwa razy na listę zdobywców bramek, a Grzybowski też wypadł co najmniej o klasę lepiej w czerwonych koszulkach Legii, niż w żółtych reprezentacji Warszawy. Także Ciupa i Hliwa grali bez zarzutu a Fołtyn wywiązał się ze swego zadania jak najlepiej.
 +
 +
W sumie więc zespół warszawski nie miał w meczu przeciw Wiśle słabego punktu i górował nad gospodarzami dojrzałością techniczną. Mimo to, wynik uznać trzeba za sprawiedliwy i w pewnym sensie nawet szczęśliwy dla Legii Dwa razy bowiem po soczystych strzałach Gamaja uratowała Legię od niechybnej utraty bramki poprzeczka. Gospodarze, którzy przez pierwsze 45 min, gry nie mogli się wyswobodzić od naporu przeciwnika i natychmiast po wznowieniu gry stracili drugą bramkę, zmienili się nie do poznania mniej więcej po 50 minucie meczu i zaczęli raz po raz składać wizyty na przedpolu bramki Legii. Bądźmy jednak sprawiedliwi; kilka minut później Legia grała już w dziesiątkę, gdyż kontuzjowany Strzykalski zszedł z boiska i nie mógł być już zastąpiony.
 +
 +
Bardzo słabo grał w Wiśle Maniecki, dla którego przebicie się z piłką przez reprezentacyjną parę pomocników stanowiło taką samą sztukę, jak przejście słonia przez igielne ucho. Adamczyk poza przytomnie strzeloną bramką był raczej niewidoczny na boisku. Tak więc ciężar gry drużyny krakowskiej spoczął na barkach Gamaja, Snopkowskiego, trójki obrońcy i... Leśniaka. . Widownia, wśród której siłą rzeczy znajdowała się przeważająca większość sympatyków Wisły, nie miała w tym meczu powodu do narzekań na brak emocji. Emocję stanowiły nie tylko krótkie spięcia " podbramkowe, zakończone czterema celnymi strzałami oraz strzały idące w słupki i w poprzeczki, ale do dużych emocji należały również „klasyczne" rozrabianie Brychczego w polu oraz znane już na boiskach całej Polski zaskakujące strzały Marcela i kapitana naszej reprezentacji Zientary. Strzykalski przeegzaminował Leśniaka w ciągu pierwszej pół godziny aż 4 razy, a za każdym razem bramkarz Wisły musiał mocno potrzeć palce, by być zdolnym do następnej interwencji.
 +
 +
Mecz charakteryzowało jeszcze i to, że Legia jeszcze dwukrotnie zdobywała prowadzenie, a Wisła dwukrotnie wyrównywała. W 34 min. strzelił Brychczy ostro z linii pola karnego — Leśniak sparował strzał, wybijając piłkę w pole — nadbiegający zaś Błażejewski bez sekundy zwłoki strzelił nieuchronnie w róg bramki. W kilka minut później Gamaj rąbnął jak z katapulty, piłka jak błyskawica przecięła powietrze i ugrzęzła w siatce w najbliższej odległości styku słupka i poprzeczki.
 +
Pewien moment wahania obrony Wisły w 47 min. gry, sygnalizującej sędziemu, że Gadecki znajduje się na spalonym, wykorzystała Legia, zdobywając drugą bramkę a wyrównanie zdobył król strzelców Wisły, przejmując centrę Kościelnego i kierując głową piłkę do bramki Legii, z której wybiegł Fołtyn i nie dosięgnął centry skrzydłowego Wisły.
 +
 +
St. Habzda
 +
===”Dziennik Polski” z 1959.05.26===
 +
http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=5940
 +
 +
Ubiegła niedziela była właściwie szczęśliwa dla obu krakowskich ligowców. Jakkolwiek i Wisła i Cracovia zdobyła tylko po jednym punkcie, to jednak remisy uzyskane z Legią i Górnikiem Radlin należy uznać za pewnego rodzaju j osiągnięcia.
 +
Gorzej, że styl, w jakim uzyskano remis w Krakowie nic był nadzwyczajny, a gra Wisły nie mogła się nikomu podobać. Zawiodły właściwie wszystkie po j kolei formacje. Piszemy, właściwie, bo j byli zawodnicy, których zagrania nagradzano oklaskami — w sumie1 jednak jedenastka Legii przewyższała gospodarzy pod wieloma względami. Leśniak w bramce miał kilka dobrych momentów, obrona jednak przez większą część meczu nie istniała i stąd też atak wojskowych bezkarnie hasał sobie po przedpolu Leśniaka. Pomoc grała dobrze do chwili, kiedy Michel zszedł z boiska; potem niestety nic w tej linii się nie działo. I wreszcie atak, — mało produktywny, nieruchawy, nie potrafiący wykorzystać wielu dogodnych momentów. Jeżeli Wisła chce zdobyć jakieś punkty za tydzień w Łodzi, trzeba się naprawdę
 +
będzie wziąć „w garść".
[[Kategoria:I Liga 1959 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:I Liga 1959 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1959 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1959 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Legia Warszawa]]
[[Kategoria:Legia Warszawa]]

Wersja z dnia 09:35, 29 mar 2011

1959.05.24, I liga, 9. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17.00
Wisła Kraków 2:2 (1:1) Legia Warszawa
widzów: 20.000
sędzia: Pawlik
Bramki

Wiesław Gamaj 41'

Stanisław Adamczyk (g) 74'
0:1
1:1
1:2
2:2
34' Tadeusz Błażejewski

47' Tadeusz Błażejewski

Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Adam Michel grafika:zmiana.PNG (5' Antoni Rogoza)
Leszek Snopkowski
Marian Machowski
Wiesław Gamaj
Stanisław Adamczyk
Józef Maniecki
Kazimierz Kościelny

trener: Károly Kósa
Legia Warszawa
3-2-5
Stanisław Fołtyn
Jerzy Słaboszowski
Henryk Grzybowski
Jerzy Woźniak
Marceli Strzykalski
Edmund Zientara
Zygmunt Gadecki
Lucjan Brychczy
Tadeusz Błażejewski
Czesław Ciupa
Roman Hlywa

trener: Stjepan Bobek

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Relacje prasowe

”Przegląd Sportowy” z 1959.05.25

http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1959/nr085/directory.djvu

Legia remisuje w Krakowie 2:2 KRAKÓW. 24.5 (teł. wł.). Wisła Kraków — Legia Warszawa 2:2 (1:1). Bramki dla Wisły zdobyli Gamaj w 41 min. i Adamczyk w 74 min, dla Legii: Błażejewski w 34 min. i w 47 min. Sędziował Pawlik (Sosnowiec), Widzów ok. 20.000.

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Michel, (od 5 min. gry Rogoża), Snopkowski, Machowski, Gamaj, Adamczyk, Maniecki, Kościelny.

LEGIA: Fołtyn, Grzybowski, Słaboszowski, Woźniak, Strzykalski, Zientara, Gadecki, Brychczy, Błażejewski, Ciupa, Hliwa.

Bohaterowie hamburskiego spotkania Brychczy, Zientara, Strzykalski i Woźniak stanowili — jak zwykle — najsilniejsze punkty Legii, ale... Błażejewski, który przed 3 tygodniami podczas meczu Kraków Warszawa niczym nie mógł zaimponować, wpisał się dwa razy na listę zdobywców bramek, a Grzybowski też wypadł co najmniej o klasę lepiej w czerwonych koszulkach Legii, niż w żółtych reprezentacji Warszawy. Także Ciupa i Hliwa grali bez zarzutu a Fołtyn wywiązał się ze swego zadania jak najlepiej.

W sumie więc zespół warszawski nie miał w meczu przeciw Wiśle słabego punktu i górował nad gospodarzami dojrzałością techniczną. Mimo to, wynik uznać trzeba za sprawiedliwy i w pewnym sensie nawet szczęśliwy dla Legii Dwa razy bowiem po soczystych strzałach Gamaja uratowała Legię od niechybnej utraty bramki poprzeczka. Gospodarze, którzy przez pierwsze 45 min, gry nie mogli się wyswobodzić od naporu przeciwnika i natychmiast po wznowieniu gry stracili drugą bramkę, zmienili się nie do poznania mniej więcej po 50 minucie meczu i zaczęli raz po raz składać wizyty na przedpolu bramki Legii. Bądźmy jednak sprawiedliwi; kilka minut później Legia grała już w dziesiątkę, gdyż kontuzjowany Strzykalski zszedł z boiska i nie mógł być już zastąpiony.

Bardzo słabo grał w Wiśle Maniecki, dla którego przebicie się z piłką przez reprezentacyjną parę pomocników stanowiło taką samą sztukę, jak przejście słonia przez igielne ucho. Adamczyk poza przytomnie strzeloną bramką był raczej niewidoczny na boisku. Tak więc ciężar gry drużyny krakowskiej spoczął na barkach Gamaja, Snopkowskiego, trójki obrońcy i... Leśniaka. . Widownia, wśród której siłą rzeczy znajdowała się przeważająca większość sympatyków Wisły, nie miała w tym meczu powodu do narzekań na brak emocji. Emocję stanowiły nie tylko krótkie spięcia " podbramkowe, zakończone czterema celnymi strzałami oraz strzały idące w słupki i w poprzeczki, ale do dużych emocji należały również „klasyczne" rozrabianie Brychczego w polu oraz znane już na boiskach całej Polski zaskakujące strzały Marcela i kapitana naszej reprezentacji Zientary. Strzykalski przeegzaminował Leśniaka w ciągu pierwszej pół godziny aż 4 razy, a za każdym razem bramkarz Wisły musiał mocno potrzeć palce, by być zdolnym do następnej interwencji.

Mecz charakteryzowało jeszcze i to, że Legia jeszcze dwukrotnie zdobywała prowadzenie, a Wisła dwukrotnie wyrównywała. W 34 min. strzelił Brychczy ostro z linii pola karnego — Leśniak sparował strzał, wybijając piłkę w pole — nadbiegający zaś Błażejewski bez sekundy zwłoki strzelił nieuchronnie w róg bramki. W kilka minut później Gamaj rąbnął jak z katapulty, piłka jak błyskawica przecięła powietrze i ugrzęzła w siatce w najbliższej odległości styku słupka i poprzeczki. Pewien moment wahania obrony Wisły w 47 min. gry, sygnalizującej sędziemu, że Gadecki znajduje się na spalonym, wykorzystała Legia, zdobywając drugą bramkę a wyrównanie zdobył król strzelców Wisły, przejmując centrę Kościelnego i kierując głową piłkę do bramki Legii, z której wybiegł Fołtyn i nie dosięgnął centry skrzydłowego Wisły.

St. Habzda

”Dziennik Polski” z 1959.05.26

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=5940

Ubiegła niedziela była właściwie szczęśliwa dla obu krakowskich ligowców. Jakkolwiek i Wisła i Cracovia zdobyła tylko po jednym punkcie, to jednak remisy uzyskane z Legią i Górnikiem Radlin należy uznać za pewnego rodzaju j osiągnięcia. Gorzej, że styl, w jakim uzyskano remis w Krakowie nic był nadzwyczajny, a gra Wisły nie mogła się nikomu podobać. Zawiodły właściwie wszystkie po j kolei formacje. Piszemy, właściwie, bo j byli zawodnicy, których zagrania nagradzano oklaskami — w sumie1 jednak jedenastka Legii przewyższała gospodarzy pod wieloma względami. Leśniak w bramce miał kilka dobrych momentów, obrona jednak przez większą część meczu nie istniała i stąd też atak wojskowych bezkarnie hasał sobie po przedpolu Leśniaka. Pomoc grała dobrze do chwili, kiedy Michel zszedł z boiska; potem niestety nic w tej linii się nie działo. I wreszcie atak, — mało produktywny, nieruchawy, nie potrafiący wykorzystać wielu dogodnych momentów. Jeżeli Wisła chce zdobyć jakieś punkty za tydzień w Łodzi, trzeba się naprawdę będzie wziąć „w garść".