1962.11.11 Legia Warszawa - Wisła Kraków 2:1
Z Historia Wisły
Legia Warszawa | 2:1 (2:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 1.000 (?) | ||||||||||
sędzia: Kóska z Katowic | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1962, nr 264 (9 XI) nr 5389
Wisła wyjeżdża bowiem do stolicy na mecz z Legią. Sądząc z układu tabeli gospodarze są faworytem spotkania, lecz nie wolno zapominać, że ..legioniści” przechodzą kryzys formy, czego dowodem ostatni remis z Lechią 1:1. „Wiślacy” nie są więc bez szans. Jeśli zagrają ambitnie, ofiarnie, a przede wszystkim skutecznie mogą pokusić się o uzyskanie zadowalającego rezultatu.
Dużo zależeć będzie od dyspozycji strzałowej krakowskiego ataku, czy potrafi zmusić bramkarza drużyny warszawskiej Fołtyna do kapitulacji, Jeśli napastnikom Wisły udałaby się ta sztuka, to wówczas o wynik można być spokojnym, gdyż obrońcy krakowscy powinni sobie poradzić z piątką ofensywną gospodarzy. Krótko mówiąc szanse są, trzeba tylko ambitnie grać, dobrze strzelać i nie dopuścić do utraty bramki.
Echo Krakowa. 1962, nr 266 (12 XI) nr 5391
Przegrana Wisły w Warszawie
LEGIA WARSZAWA—WISŁA KRAKÓW 2:1 (2:0). Bramki zdobyli, dla zwycięzców — Brychcy w 35 min. i Błażejewski w 39 min., dla pokonanych — Kawula z rzutu karnego w 53 min. gry. Sędziował p. Koska z Katowic. Widzów ok. 500.
Krakowianie ustępowali piłkarzom Legii w pierwszej części gry i to dość zdecydowanie. Najlepiej świadczy o tym fakt, że Fołtyn nie musiał bronić ani jednego strzału. Natomiast Leśniak dość często znajdował się w opałach a dwukrotnie — w odstępie 4 min. — musiał wyciągać piłkę z siatki.
Po przerwie obraz gry uległ zmianie. W Wiśle za Michela wszedł na boisko Śmiałek, a Wójcik grający poprzednio na środku ataku, zajął pozycję na prawej pomocy. Krakowianie grali teraz bardziej ambitnie i okresami potrafili nawet wywalczyć przewagę. W 53 min. Sykta został sfaulowany przez Grzybowskiego na polu karnym a sędzia zarządził. rzut karny. Pewnym egzekutorem był Kawula. Wisła miała jeszcze kilka doskonałych okazji do zdobycia wyrównującej bramki, ale zawodziła strzałowo.
M. in. na 3 min. przed końcem Sykta będąc sam na sam z Fołtynem posłał piłkę obok słupka.
Jeszcze raz okazuje się, że z Jeszcze tak anemicznie grającym atakiem krakowianie nie mogą liczyć na sukcesy w ekstraklasie.