1962.11.18 Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 1:1

Z Historia Wisły

1962.11.18, I Liga, 13. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 12.00
Wisła Kraków 1:1 (0:1) Pogoń Szczecin
widzów: 7-10.000
sędzia: Kowal z Katowic
Bramki

Marian Machowski 47’
0:1
1:1
31' Kielec

Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak grafika: Zmiana.PNG (50’ Błażej Karczewski)
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Jan Rodak
Ryszard Wójcik
Antoni Zalman
Andrzej Sykta
Zbigniew Lach
Tadeusz Nowak grafika: Zmiana.PNG (46’ Marian Machowski)
Czesław Studnicki
Karol Pstruś

trener: Mieczysław Gracz
Pogoń Szczecin

Frączak
Sziltner
Fiałkowski
Ksol
St. Krasucki
Trywiański
Jaworski
Ptaszyński
Kielec
Gacka
J. Krasucki

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1962, nr 270 (16 XI) nr 5395

Piłkarze Wisły gościć będą szczecińską Pogoń, która nadspodziewanie dobrze spisuje się w jesiennych rozgrywkach. Goście wywindowali się do środkowej strefy, tabeli i mają dość wysokie aspiracje na przyszłość. A tymczasem nasi pupile grawitują ku końcowi tabeli. Oczywiście 11 lokata wcale nie odzwierciedla umiejętności wiślaków, którzy prezentują dość spore wyszkolenie techniczne. Niestety w parze z techniką gry nie postępują umiejętności strzeleckie napastników a nowoczesna piłka nożna polega na strzelaniu bramek.

archaiczna piłka Archaiczna piłka w wykonaniu wiślaków — tak określają grę krakowian wszyscy, którzy są świadkami ich występów w meczach wyjazdowych. My widzimy to na co dzień i ciągle zwracamy na tę wadę wiślakom uwagę. Ale cóż, napastnicy nie rodzą się na kamieniu a szkolenie widocznie natrafia na przeszkody.

Czy więc wiślacy sprostają szczecińskiej Pogoni, w której coraz lepiej spisuje się właśnie kwintet ofensywny a Kielec zapisuje na swym koncie niemal na każdym meczu 1 bramkę? Zobaczymy! .


Echo Krakowa. 1962, nr 272 (19 XI) nr 5397

‎‎‎‎
‎‎‎‎

WISŁA KRAKÓW—POGOŃ SZCZECIN 1:1 (0:1).

Bramki zdobyli: dla Wisły Machowski w 47 min., dla Pogoni Kielec w 32 min. gry. Sędziował p. Kowal z Katowic. Widzów ok. 7 tys.


WISŁA: Leśniak (Karczewski od 52 min.) — Monica, Kawula, Rodak — Wójcik, Zalman — Sykta, Lach, Studnicki, Nowak (Machowski). Pstruś.

POGOŃ: Frąszczak — Szlinter, Fiałkowski, Ksol — St. Krasucki, Trywiański— Jaworski, Ptaszyński, Kielec, Gacka, J. Krasucki.


Tak słabego widowiska sympatycy piłkarstwa w podwawelskim grodzie już dawno nie oglądali.

Nudy na pudy — dałoby się scharakteryzować obraz 90-minułowych zmagań piłkarzy obydwu drużyn z „nieposłuszną” piłką Oczywiście trzeba też na wstępie zaznaczyć, że głównie wiślacy ponoszą za to winę. Pogoń grała bowiem w sumie odrobinę lepiej.

Nie zdziwilibyśmy się też wcale, gdyby trener Czyżewski i jego podopieczni zajechali do domu z kwaśnymi minami. Z przebiegu gry zwycięstwo różnicą 1 bramki należało się Pogoni.

Tymczasem wystarczył 5 minutowy, energiczny szturm krakowian i jeden moment nieuwagi, aby szczecinianie odjechali do domu ze stratą punktu. W 47 min. i nastąpiło długie podanie piłki od Wójcika do Sykty, który momentalnie przesłał ją do nadbiegającego Machowskiego. Popularny „dziadek” niewiele się zastanawiając oddał silny strzał i piłka ugrzęzła w siatce obok wybiegającego Frąszczaka. Zanosiło się, że nastąpi teraz atak za atakiem na bramkę Pogoni, ale nic z tego.

Wiślacy po kilku minutach zn#5w oddali inicjatywę gościom i tylko od czasu do czasu zbliżali się pod pole karne Pogoni. Na domiar złego zawodnicy” z ataku gospodarzy nie usiłowali nawet rozegrać piłki i podać do najlepszego Strzelca.

Nic więc dziwnego, że Machowski szybko zrezygnował z gry na desancie” i zaczął się cofać, wspierając własną pomoc.

W zespole krakowskim jedynie Monica i Rodak grali bezbłędnie oraz dzielnie sekundował im od 52 min. gry Karczewski, który zastąpił nerwowo grającego Leśniaka. Ten ostatni przepuścił bowiem piłkę do bramki w okolicznościach, które długo zostaną w pamięci widzów. W 32 min. St. Krasucki podał piłkę do przodu.

Dotknęła ona po drodze nogi Zalmana i nabrała fałszu, szybując na bramkę. Leśniak zamiast wybić ją na róg starał się łapać a tymczasem piłka odbiła się mu od rąk i spadła tuż pod nogi Kieleca, który zdziwiony takim obrotem sprawy szybko „oprzytomniał” i skierował ją do siatki.

Oto cała historia tego godnego B-klasowej stawki widowiska.

J. FRANDOFERT.


Echo Krakowa. 1962, nr 273 (20 XI) nr 5398

Dla krakowian ostatnie wyniki były kolejnym kielichem goryczy. Tak się składa, że od dobrych 10 lat boiska nasze są areną zaciętych zmagań, z których nawet wówczas, kiedy wychodzimy zwycięsko, trzeba się solidnie namęczyć.

Gdzie tkwi wina za poziom naszej piłki? Pytanie niełatwe, bo chyba wszędzie po trochu: i w niesubordynacji zawodników i w szkoleniu i w schemacie organizacyjnym piłkarstwa.

A teraz Jeszcze kilka remanentów.

MACHOWSKI CHCE WYJECHAĆ!.

Podczas niedzielnego meczu Wisła—Pogoń część widowni miała żal do kierownictwa krakowskiego zespołu, że nie wystawiło na prawe skrzydło Machowskiego. Zawodnik ten grał dopiero po przerwie i Jak wiemy zdobył wyrównującą bramkę. Okazuje się, że p. Marian złożył prośbę o urlopowanie go z klubu i wyrażenie zgody na czasowy wyjazd do Chicago, gdzie ma wzmocnić jedenastkę tamtejszych „Orłów”. W zasadzie zarząd Wisły nie sprzeciwia się wyjazdowi Machowskiego i dlatego szuka zastępcy, wypróbowując różnych zestawień ataku. Z tego Jednak co widzieliśmy w niedzielę można przypuszczać, że jeszcze na wiosnę popularny „dziadek” będzie musiał pozostać w Krakowie.