1965.06.27 Cracovia - Wisła Kraków 1:0
Z Historia Wisły
Cracovia | 1:0 (1:0) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: ok. 8.000 | ||||||||||
sędzia: Środecki z Wrocławia | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
”Sport” z 1965.06.28
Cracovia — Wisła 1:0 (1:0)
1:0 — Kowalik. 31 min. (główka).
Sędziował p. Gródecki (Wrocław). Widzów ok. 10.000.
CRACOVIA: Michno, Mikołajczyk, Rewilak. Chemicz, Stokłosa, Szymczyk, Hausner, Spiżak, Poprawski Antczak. Kowalik.
WISŁA: Karczewski. Monica, Kawula, Budka, Kotlarczyk, Wójcik. Sykta, Gach (Horba), Rusinek, Studnicki, Skupnik.
KRAKÓW (tel. wł.). Wszystko w tym meczu było niecodzienne i trochę niezwykłe Wisła, grająca na swoim boisku, wybiegła na nie jako pierwsza, gdyż gospodarzem zawodów była Cracovia. Potem grano w ogromnej spiekocie, by zaraz po rozpoczęciu gry w drugiej części meczu przerwać zawody na jakieś pół godziny i dokończyć je na... wielkim jeziorze. Spowodowała to huraganowa burza i ulewa. Wisła grała tak, jak gdyby nie chciała wyrządzić przykrości przeciwnikowi. Ponadto obie drużyny wykazały, że bardzo tęsknią do wakacji.
Lider II ligi panował prawie przez cały czas na boisku i nawet często strzelał, trafiając w słupki i poprzeczki, natomiast Cracovia wykorzystała przytomnie jedną z bardzo nielicznych sytuacji podbramkowych i to wystarczyło jej do zwycięstwa. Wyróżnić trzeba w Wiśle Monicę, Kawulę i Budkę, a w Cracovii — Michnę, Antczaka i Kowalika.
”Dziennik Polski” z 1965.06.29
http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=1671
Już wakacje. I dla tych, co przez dziesięć miesięcy w ławach szkolnych siedzieli i dla tych, co przez wiele sobót i niedziel roku uganiali za piłką po boiskach. Zakończyli więc piłkarze tegoroczną rundę ligowych spotkań, jej plon znany jest dobrze wszystkim — awansowała Wisła do I ligi, utrzymały się w II wszystkie krakowskie zespoły, ze sporymi szansami na awans do tej klasy rozgrywa dziś mecze Hutnik Nowa Huta. Jest więc niby jakaś nieznaczna poprawa w krakowskim piłkarstwie, w każdym razie uwidacznia się ona bardziej w ligowych tabelach niż na boiskach.
Oto wczorajsze krakowskie derby Wisły i Cracovii. Spotkanie, które przed laty elektryzowało (bez przesady) opinię sportową miasta, dziś zepchnięte do rangi bardzo przeciętnego meczu rozgrywane jest zazwyczaj na bardzo przeciętniutkim poziomie, przy ledwie, ledwie zapełnionych trybunach. Jeżeli w niedzielę na mecz Wisły z Cracovią przyszło raptem 10 tysięcy widzów, to przecież o czymś to świadczy! Świadczy także o zmniejszającej się popularności piłki nożnej w Krakowie, o słabym poziomie tej dyscypliny sportu (kibice nie chcą oglądać boiskowej miernoty i nudy) i w ogóle o coraz mniejszej atrakcyjności sportowych rozgrywek. Przypomnijmy sobie, sprzed paru jeszcze laty, pełne stadiony Wisły czy Cracovii, podczas przeciętnych nieraz meczów i spójrzmy, dla kontrastu, na te same stadiony dziś, choćby rozgrywano na nich ważny i ciekawy mecc... To nie tylko telewizja i motocykl odrywają kibiców od sportu, to przede wszystkim sam sport oglądany wyłącznie z trybun nie jest dziś na tyle mocnym magnesem, by przyciągnąć tysięczne tłumy na boiska i stadiony, Tym bardziej, że w większości wypadków poziom tego sportu jest mierny. Tak jest w piłce nożnej, tak jest na spotkaniach bokserskich, często i w lekkiej atletyce.