1966.11.13 Wisła Kraków - Zagłębie Sosnowiec 0:4
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 0:4 (0:1) | Zagłębie Sosnowiec | ||||||||
widzów: ok. 10.000 | ||||||||||
sędzia: Sekuła z Olsztyna | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1966, nr 264 (10 XI) nr 6612
Wisła podejmuje nie byle kogo, samego leadera — sosnowieckie Zagłębie. Goście w tegorocznych bojach już nie jednemu zalali sadła za skórę, chociaż ostatnio zdarzyło się im przykre potknięcie i to w meczu z nie najsilniejszym Zawiszą. Ale nie na tym należy budować plany, lecz na swej grze. Tak stawiają zresztą sprawę sami piłkarze Wisły którzy zapowiadają, że się nie dadzą leaderowi.
Mecz Wisła — Zagłębie będzie z pewnością interesującym widowiskiem. Nie od dziś wiadomo, że siła sosnowiczan tkwi w ataku, w którym prym wiodą Gałeczka, Jarosik, Piecyk a także rutynowany Myga. Czy Kawula wspólnie z partnerami: Monicą, Polakiem, Kotlarczykiem i Wójcikiem zagrodzą gościom drogę do bramki Stroniarza? Jeśli tak, to wówczas wszystko zależeć będzie od krakowskich napastników: Studnickiego, Skupnika i Sykty
Echo Krakowa. 1966, nr 267 (14 XI) nr 6615
Hat trick Piecyka i Zagłębie gromi Wisłę 4:0
WISŁA—ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 0:4 (0:1). Bramki zdobyli: Piecyk w 38, 48 i 49 min. oraz Jarosik w 83 min. gry. Sędziował p. Sekuła z Olsztyna. Widzów ok.
18 tys.
WISŁA: Stroniarz (od 50 min. Karczewski), Monica, Kawula, Budka, Polak, Wójcik, Sykta, Gach, Herod, Studnicki, Skupnik.
ZAGŁĘBIE: Szyguła, Leszczyński, Bazan, Śpiewak, Strzałkowski, Wąs, Gałeczka, Gzel, Myga, Jarosik, Piecyk.
Trzeba stwierdzić na wstępie, że Zagłębie wygrało ten mecz zasłużenie. Tym niemniej zwycięstwo 4:0 jest zbyt wysokie i nie odzwierciedla tego co działo się na boisku. Wystarczy wspomnieć, iż w pierwszej części spotkania gospodarze mieli co najmniej 6 doskonałych pozycji do strzelenia bramki i byli stroną atakującą. Cóż z tego, jeśli napastnicy Wisły nawet w» najrealniejszych sytuacjach nie potrafią się zdobyć na celny, silny strzał.
Mało tego, wyczekują na podanie piłki od obrony,1 czy pomocy, zamiast szukać wolnego pola, zamiast w momencie podania wybiegać na pozycję. Jak się to robi pokazali goście. Właśnie w 38 min. nadarzyła się taka okazją Piecykowi, który w chwili dośrodkowania Wąsa błyskawicznie wyskoczył przed Polaka i nie wiele się namyślając z, półobrotu posłał piłkę z ogromną siłą w róg bramki Stroniarza.
Podczas przerwy wspomniano niewykorzystane pozycje wiślaków i byli tacy, którzy łudzili się, iż po przerwie atak krakowski zagrał z większym „zębem”. A tymczasem w 48 min. Stroniarz zamiast wybić piłkę podał ją do Monicy, ten przejął ją jeszcze w polu karnym (arbiter powinien nakazać powtórkę), ale stracił na korzyść szarżującego Piecyka.
Sosnowiczanin popędził z piłką wzdłuż końcowej linii, ograł wybiegającego Stroniarza i ulokował ją w pustej bramce. Za kilkadziesiąt 9ekund skrzydłowy Zagłębia oddał silny strzał z ok, 18 m i było już 3:0 dla gości. W tej sytuacji wiślacy już zupełnie stracili głowę, chociaż jednostajnym, niemrawym tempem biegali z piłką po boisku, chcąc sforsować linię obronną przeciwnika. Wynik spotkania ustalił w 83 min. Jarosik.
W zespole zwycięzców na pochwałę zasłużyli: „rozgrywający” Myga oraz Gałeczka, Jarosik i Piecyk. W Wiśle tylko Kawula oraz Polak i Herod zagrali na swym normalnym poziomie.
(J.FJ