1967.07.09 Raków Częstochowa - Wisła Kraków 0:2

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 119: Linia 119:
Siedząc w sekretariacie Wisły; oglądamy cenne trofeum — Puchar Polski. Na jego ściankach wyryte są nazwy dotychczasowych zdobywców. Wkrótce umieszczony zostanie napis „GTS Wisła Kraków 1967 r". Miejsca na dalsze nazwy pozostało niewiele. Kto wie, może w przyszłych rozgrywkach Puchar zdobędzie Legia po raz piąty i Wówczas przejdzie on na jej własność? Po spotkaniach pucharowych piłkarze Wisły mają obecnie tydzień absolutnego odpoczynku. W poniedziałek pod wodzą trenera Mieczysława Gracza wyjeżdżają na Zgrupowanie do Wigierskiej Górki, gdzie przygotowywać się będą do ligowych Zmagań. 22 lipca rozegrają sparringowe spotkanie w, Wojkowicach z miejscowym Górnikiem a 20 lipca br. na własnym boisku w Krakowie międzynarodowe spotkanie z pierwszoligowym zespołem NRD Chemie Halle, (as.
Siedząc w sekretariacie Wisły; oglądamy cenne trofeum — Puchar Polski. Na jego ściankach wyryte są nazwy dotychczasowych zdobywców. Wkrótce umieszczony zostanie napis „GTS Wisła Kraków 1967 r". Miejsca na dalsze nazwy pozostało niewiele. Kto wie, może w przyszłych rozgrywkach Puchar zdobędzie Legia po raz piąty i Wówczas przejdzie on na jej własność? Po spotkaniach pucharowych piłkarze Wisły mają obecnie tydzień absolutnego odpoczynku. W poniedziałek pod wodzą trenera Mieczysława Gracza wyjeżdżają na Zgrupowanie do Wigierskiej Górki, gdzie przygotowywać się będą do ligowych Zmagań. 22 lipca rozegrają sparringowe spotkanie w, Wojkowicach z miejscowym Górnikiem a 20 lipca br. na własnym boisku w Krakowie międzynarodowe spotkanie z pierwszoligowym zespołem NRD Chemie Halle, (as.
 +
 +
 +
 +
==Relacje prasowe==
 +
 +
 +
===Gazeta Krakowska. 1967, nr 161 (7 VII) nr 6028===
 +
 +
Piłkarze Wisły przygotowywać się do finałowego spotkania niedzielnego o Puchar Polski z Rakowem Częstochowa na własnym stadionie. Treningi prowadził już Mieczysław Gracz. Cały zespół dołoży starań, by powrócić ze spotkania kieleckiego w roli zwycięzcy. Wisła wystąpi w meczu z Rakowem prawdopodobnie w takim samym składzie jak w spotkaniu z GKS. W myśl zasady — gdy się wygrywa — nie dokonuje się zmian. Mecz finałowy z Rakowem posiada dodatkowy aspekt. Jeśli Wisła to spotkanie wygra, następnie pokona w PZP zespół fiński z Helsinek — to następnym przeciwnikiem krakowian w PZP byłaby prawdopodobnie słynna drużyna włoska AC Milan. Za dużo jednak tych „jeśli". Pierwszy i zasadniczy warunek — trzeba wygrać z Rakowem. Zadanie dla pierwszoligowego zespołu Wisły w meczu z trzecioligowym Rakowem realne i wykonalne.
 +
 +
 +
 +
===Gazeta Krakowska. 1967, nr 162 (8/9 VII) nr 6029===
 +
 +
Piłkarze Wisły po raz trzeci sięgają po cenne trofeum — Puchar Polski. W 1951 r. krakowianie przegrali w finale z Ruchem Chorzów 0:2 (0:1). W trzy lata później Wisła znowu zakwalifikowała się do finału, grając z Gwardią Warszawa. Pierwszy mecz finałowy zakończył się wynikiem bezbramkowym, w drugim spotkaniu wygrała Gwardia 3:1 (2:0). Jutro Wisła po raz trzeci staje do pojedynku finałowego o Puchar Polski. Teoretycznie — w roli faworyta. Jej przeciwnik Raków Częstochowa gra przecież w III lidze a zespół „białej gwiazdy” reprezentuje ekstraklasę. Mecz Wisła — Raków odbędzie się w niedzielę w Kielcach, arbitrem spotkania będzie p. St. Eksztajn (Warszawa).
 +
 +
 +
 +
 +
===Gazeta Krakowska. 1967, nr 163 (10 VII) nr 6030===
 +
[[Grafika:Gazeta Krakowska 1967-07-10.jpg‎|thumb|right|200 px]]
 +
 +
Trzy razy stawali piłkarze Wisły do finałowego pojedynku o Puchar Polski. Dwa razy zespół białej gwiazdy schodził z boisk pokonany. Pierwszy raz przegrał mecz o to Wielkie trofeum z Ruchem Chorzów w roku 1951, drugi raz z Gwardią Warszawa w roku 1954. I wreszcie za trzecim razem krakowskim piłkarzom udało się zdobyć upragnione trofeum Puchar Polski. Trofeum, które uznać należy za jedno z najcenniejszych w historii Towarzystwa.
 +
 +
Wczoraj w Kielcach Wisła zmierzyła się w 12 już edycji Pucharu z rewelacyjnym III ligowym Rakowem Częstochowa. Mecz wygrali krakowianie 2:0 (0:0, 0:0). Już sam wynik wskazuje, że spotkanie miało dramatyczny przebieg.
 +
 +
Zespoły przystąpiły do gry w następujących składach: Wisła — Stroniarz, Monica, Kawula, Polak, Herod (Budka), Wójcik, Lendzion, Gach, Sykta, Studnicki, Skupnik. Raków: Czechowski, Jaśkiewicz, Głowacki, Synorowski, Hojko, Pędziach, Krzywoń, Kruk, Szwed, Burczyk, Drążyk (Stachowiak). Sędziował p. Eksztajn z Warszawy, widzów 7 tys.
 +
 +
Pierwszy w kronikach po­ wojennych rozgrywek pucharowych sukces piłkarzy białej gwiazdy jest zasłużony, ale przyszedł im z największym trudem. W pierwszej połowie znacznie skuteczniejsi i szybsi byli piłkarze Często chowy. Mieli też znacznie więcej sytuacji podbramkowych.
 +
 +
Krakowianie natomiast grali bez wyrazu.
 +
 +
Szczególnie dotyczy to napastników, którzy w żaden sposób nie potrafili sobie poradzić z ambitnymi, ale nie najlepszymi obrońcami Rakowa.
 +
 +
Po przerwie sytuacja zmieniła się nieco na korzyść krakowian, lecz jeszcze nie na tyle, by można im było wróżyć zwycięstwo. W owym czasie gra znacznie się ożywiła, a pod obu bramkami powstawały dramatyczne sytuacje.
 +
 +
Raków może mówić o szczęściu. W pierwszym kwadransie drugiej połowy dwukrotnie jego obrońcy wybijali piłkę z pustej bramki.
 +
 +
Wiślacy już do końca meczu nie potrafili zdobyć się na skuteczny strzał. Być może zdeprymował ich pechowy rzut karny w ostatnich sekundach pierwszej połowy.
 +
 +
Pewny zwykle w takich sytuacjach stoper Kawula, strzelił fatalnie słabo i Czechowski bez trudności wyłapał piłkę.
 +
 +
Już więc do przerwy Wisła mogłaby prowadzić. Doszło jednak do dogrywki. Już w pierwszej części dogrywki okazało się, że techniczna przewaga Wisły i bardziej ekonomiczna jej gra zaczęła dawać o sobie znać. Wiślakom dopisywała także kondycja. Chociaż w pierwszym kwadransie nie padła jeszcze żadna bramka, widać już było, że krakowianie mają znacznie więcej szans na zwycięstwo.
 +
 +
Natychmiast po rozpoczęciu drugiej części dogrywki w 106 min. gry Sykta z dość ostrego kąta zaskoczył doskonale do tej pory broniącego Czechowskiego. W 3 min. później Skupnik przypieczętował sukces wiślaków zdobywając drugą bramkę.
 +
 +
Mimo zwycięstwa drużyna krakowska nie mogła zaimponować. Była wprawdzie zespołem bardziej wyrównanym i lepszym kondycyjnie, ale więcej przecież można wymagać od I-ligowca w pojedynku z zespołem grającym o 2 klasy niżej. Bardzo słabo spisali się napastnicy. Jedynie Studnicki mógł się podobać.
 +
 +
Na wielkie słowa uznania zasłużyła drużyna Rakowa za nadzwyczaj ambitną i bojową postawę; Częstochowianie udowodnili, że ich awans do finału nie był dziełem przypadku. Napastnik Rakowa Burczyk był zresztą najlepszym piłkarzem tego spotkania. M. KALETA
 +

Wersja z dnia 04:42, 9 maj 2020

1967.07.09, Puchar Polski - Finał, Kielce, Stadion Błękitnych,
Wisła Kraków 2:0 (0:0,0:0) Raków Częstochowa
widzów: 5-6.000
sędzia: S. Eksztajn z Warszawy
Bramki
Andrzej Sykta 107'
Hubert Skupnik 111'
1:0
2:0
Wisła Kraków
4-2-4
Henryk Stroniarz Grafika:Zmiana.PNG (46' Błażej Karczewski)
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Tadeusz Polak
Antoni Heród Grafika:Zmiana.PNG (118' Ryszard Budka)
Ryszard Wójcik
Wiesław Lendzion
Józef Gach
Andrzej Sykta
Czesław Studnicki
Hubert Skupnik

trener: Mieczysław Gracz
Raków Częstochowa

Czechowski
Jaśkiewicz
Głowacki
Synoradzki
Hojka
Pędziach
Krzywoń
Kruk
Szwed
Burczyk
Drażyk Grafika:Zmiana.PNG (J. Stachowiak)

trener: Jerzy Wrzos

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

"Wisła Pany! Puchar nasz!"
"Wisła Pany! Puchar nasz!"

Spis treści

Relacje prasowe

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1967, nr 152 (30 VI) nr 6806

Piłkarze Wisły grają z Rakowem.

PO Środowym zwycięstwie nad GKS Katowice, piłkarze Wisły awansowali do finału Pucharu Polski; w którym ich przeciwnikiem będzie Raków Częstochowa. Mecz odbędzie się 9 lipca br. na neutralnym boisku we Wrocławiu.

Jedenastka Wisły już dwa razy awansowała do finału Pucharu, dwukrotnie przegrywając: z Ruchem 0:2 i z Gwardią 1:3.

W myśl porzekadła, że do trzech -razy sztuka;, może wreszcie tym razem zdołają, krakowianie zdobyć to cenne trofeum., Szansa1 tym większa, że przeciwnik reprezentuje przecież III ligę i nie powinien stanowić równorzędnego partnera.

Wisłą do finałowego meczu przygotowuje się bardzo starannie, widząc w zwycięstwie swoją wielką szansę zaprezentowania się w międzynarodowych rozgrywkach o Puchar Zdobywców Pucharów.

W meczu z GKS kliku zawodników: Sykta, Wójcik i Studnicki doznało wprawdzie niegroźnych, lecz bolesnych kontuzji. Miejmy nadzieję, że ty ciągu 10 dni, zdołają wrócić do pełni sił.

Od jutra, tj. soboty krakowianie rozpoczynają treningi pod okiem nowego trenera — Mieczysława Gracza; który oglądał ich w meczu z GKS-em. W składzie kadry pierwszej drużyny są już także „nowe twarze” reprezentanci Polski juniorów, utalentowani zawodnicy — bramkarz Gonet z Metalu Tarnów i obrońca Musiał z Górnika Wieliczka. Obaj zostali już potwierdzeni przez PZPN dla Wisły.


Echo Krakowa. 1967, nr 159 (8/9 VII) nr 6813

Finał Pucharu Polski.

Wisła—Raków Częstochowa.

W NIEDZIELĘ o godz. 17 na stadionie Błękitnych w Kielcach rozegrany zostanie ostatni akord Pucharu Polski — finałowe spotkanie między pierwszoligową Wisłą Kraków a trzecioligowym zespołem Rakowa z Częstochowy. , Jeśliby sądzić na podstawie klas w jakich występują obydwie drużyny, to zespół krakowski powinien odnieść bezapelacyjne, wysokie zwycięstwo. Należy Jednak pamiętać, że w sporcie niespodzianki zawsze są możliwe, a szczególnie w rozgrywkach pucharowych, w których właśnie drużyny klas niższych walczą niezwykle ofiarnie aby w spotkaniu z renomowanym przeciwnikiem uzyskać jak najlepszy wynik.

Miejmy nadzieję, że drużyna krakowska również zagra ambitnie i odniesie upragniony sukces. Dużo zależeć będzie od dyspozycji strzałowej napastników.

O ile wypełnią swe posłannictwo, wiślacy. zdobędą : puchar, co pozwoli im również na udział w rozgrywkach o Puchar Zdobywców Pucharów Europy, Jak wiemy spotkania zostały rozlosowane i w pierwszym meczu zwycięzca niedzielnego meczu spotka się z HJK Helsinki.

Finałowy mecz o Puchar Polski sędziuje p. Eksztajn z Warszawy.

Jak donoszą z Kielc, spotkanie wzbudza tam ogromne zainteresowanie, gdyż drużyna krakowska cieszy się dużą sympatią miejscowych entuzjastów piłki nożnej.

Zapowiedziano również przyjazd wielu kibiców z Częstochowy, którzy dopingować będą zespół Krakowa do ambitnej walki.


Echo Krakowa. 1967, nr 160 (10 VII) nr 6814

Sykta i Skupnik strzelcami bramek.

Puchar Polski dla piłkarzy Wisły po zwycięstwie nad Rakowem 2:0.

W FINAŁOWYM spotkaniu o Puchar Polski Wisła pokonała Raków Częstochowa 2:0 (0:0, 0:0). Bramki strzelili: Sykta w 106 i Skupnik w 109 min. gry. Sędziował p. Eckstein z Warszawy. Widzów 5000.

WISŁA — Stroniarz (Karczewski), Monica, Kawula, P Diak, Herod (Budka), Wójcik, Lendzion, Gach, Sykta, Stadnicki, Skupnik. RAKÓW — Czechowski, Jaśkiewicz, Głowacki, Synoradzki, Wyka, Pędziach, Krzywoń, Kruk, Szwed, Burczyk, Drażyk (Stawowiak).

Stare przysłowie mówiące, że „do trzech razy sztuka”, znalazło pełne potwierdzenie [podczas finałowego meczu o Puchar Polski pomiędzy I-ligową Wisła i III-ligowym Rakowem. Wiślacy w 12-letniej historii Pucharu Polski „przymierzali się do tego cennego, trofeum już w latach 1951 i 1954, lecz sztuka nie udała się i w finałowych spotkaniach krakowianie przegrali najpierw z Ruchem, a 3 lata później z warszawską Gwardią. Na stadionie Błękitnych w Kielcach stanęli więc, po raz trzeci do finałowego pojedynku. I choć mecz zakończył się zwycięstwem krakowian dopiero po dogrywce, w przekroju całego spotkania był to sukces w pełni zasłużony.

Częstochowianie, którzy zagrali z wielką ofiarnością i ambicją, mogą mówić o dużym szczęściu, gdyż przeciwnicy, mogli w ciągu pierwszych 90 min. gry pięciokrotnie uzyskać bramki. W 40 misi, piłka po rzucie rożnym wykonanym przez Skupnika otarła się o poprzeczkę i wyszła w pole; w 45 min. Kawula nie wykorzystał rzutu karnego, (podyktowanego za faul na Sykcie), strzelając bramkarzowi Rakowa prosto w ręce; w 51 min. po strzale Lendziona piłka odbiła się od słupka; w 56. min. strzał Sykty wybił z linii bramkowej Głowacki, a w 82 min. strzał Stadnickiego wybił znów z linii bramkowej Wyka. Inna rzecz, że atakujący szybkimi wypadami częstochowianie mieli też kilka okazji do zdobycia bramki, lecz w sumie I-ligowcy byli zespołem lepszym.

Mecz w normalnym czasie zakończył się wynikiem bezbramkowym. W dogrywce (2x15 min.) nadal przeważali wiślacy. Losy meczu zostały rozstrzygnięte dopiero w ostatnim kwadransie gry. W 106 min. spotkania Sykta poszedł na przebój i strzałem z półobrotu posłał piłkę do bramki Rakowa, mimo rozpaczliwej obrony Czechowskiego. Na trybunach szał radości. Kibice byli już pewni, że Puchar Polski pojedzie do Krakowa. Dalsze minuty gry potwierdziły to w całej pełni. Częstochowianie stracili animusz, a wiślacy atakując z pasją zdobyli kolejną bramkę z pięknego strzału Skupnika.

Sympatycy „chłopców z białą gwiazdą” wiwatowali na ich cześć podczas, jakże miłej dla piłkarzy i ich sympatyków, chwili, gdy prezes PZPN — W. Ociepka wręczał kapitanowi zespołu ogromny puchar wraz z życzeniami godnego reprezentowania naszego piłkarstwa w rozgrywkach o Puchar Zdobywców Pucharów.


Echo Krakowa. 1967, nr 161 (11 VII) nr 6815

Spalone transparenty.

MINIONA niedziela upłynęła w Kielcach pod znakiem piłkarskiego meczu finałowego o Puchar Polski i związanej z tym pierwszej w dziejach bezpośredniej transmisji telewizyjnej z tego miasta. Mimo takich atrakcji na stadionie zjawiło się zaledwie około 5000 widzów, z których zdecydowaną Większość stanowili... przyjezdni sympatycy częstochowskiego Rakowa i krakowskiej Wisły.

Częstochowianie w przedmeczowych horoskopach byli bardzo optymistyczni, twierdzili, że| pokonają Wisłę i zdobędą cenne; trofeum. Kibice drużyny przyjechali specjalnym pociągiem, autobusami z transparentami, trąbkami, bębnami no i oczywiście z własnymi gardłami, których nie oszczędzali już przed meczem, wznosząc podczas przemarszu z dworca na stadion okrzyki na cześć Rakowa. Z niesionych transparentów krzyczały wierszowane hasła: „Wisłę wierzy Kraków, lecz puchar Zdobędzie Raków”,. „Serce przy Rakowie, zwycięstwo w Częstochowie” itp. Kibice krakowscy stawili się na meczu w znacznie skromniejszej liczbie, przywieźli kilka klubowych chorągwi i papierowych chorągiewek z białą gwiazdą na czerwonym tle, nie wznosili przed meczem okrzyków, nie demonstrowali swej wiary w zwycięstwo wiślaków.

Mieli ku temu powody, jako że gra ich pupilów w lidze nie nastrajała optymistycznie i w meczu z walczącymi twardo piłkarzami częstochowskimi obawiali się jakiejś przykrej dla siebie niespodzianki. Trzeba jednak podkreślić, że w czasie meczu dopingowali z niesłychanym temperamentem swych pupilów zagłuszając okresami głosy sympatyków Rakowa. Ci ostatni zresztą po wybuchach entuzjazmu w pierwszych minutach spotkania w miarę upływu czasu gry tracili na werwie i z dużym niepokojem obserwowali zawodów. Pod koniec dogrywki gdy już stało się oczywiste, że mecz wygra Wisła na trybunie zaczęły płonąć z takim pietyzmem i nakładem sił wykonane przez częstochowian transparenty. Kiedy zwolennicy Wisły zaintonowali swym piłkarzom tradycyjne „sto lat”, częstochowianie _ zwinęli wstydliwie klubowe chorągwie i w ciszy opuścili stadion. A krakowianie długo wiwatoali na cześć wiślaków, szczególnie dziękując najlepszym w tym meczu — Wójcikowi, Skupnikowi i Studnickiemu.


Echo Krakowa. 1967, nr 162 (12 VII) nr 6816

Listonosz, roznoszący pocztą w okolicy ul. Reymonta raz po raz zachodzi do Domu Sportu Wisły, przynosząc telegramy gratulacyjne z okazji zdobycia przez wiślaków Pucharu Polski. Pierwsze nadeszły od klubów sportowych ŁKS Łódź, Gwardii W-wa i Śląska Wrocław.

Wiele serdecznych życzeń napłynęło od kibiców, dla których zdobycie cennego trofeum było dużą osłodą, za rozczarowania przeżyte w ligowych rozgrywkach. Radosny nastrój panuje również w samym klubie.

— Oczywiście cieszymy się ze zwycięstwa piłkarzy mówi sekretarz klubu ZYGMUNT Buhl chociaż nie zachłystujemy się odniesionym sukcesem. W klubie panuje. umiarkowany optymizm. To prawda, że forma zawodników nie może w pełni zadowolić, a, Puchar wywalczony został po ciężkiej walce. No, ale sukcesy w sporcie nie przychodzą łatwo! Nie Zgadzamy się więc z malkontentami, wybrzydzającymi się .jedynie dlatego, że zwycięstwo przypadłe naszej drużynie dopiero po dogrywce. Trzeba pamiętać, że w spotkaniach pucharowych brały udział zespoły ligowe z wielokrotnym mistrzem Polski — Górnikiem Zabrze, który został wyeliminowany.

Raków choć jest zespołem trzecioligowym, reprezentował znaczne umiejętności, eliminując drodze do finału wiele renomowanych zespołów. Trzeba pamiętać, że trzecioligowcy mają dziś niewiele gorsze warunki rozwoju, a często nawet lepsze cd drużyn drugo czy pierwszoligowych. Uwłaszcza kluby górnicze i hutnicze korzystają z wszelkich udogodnień i z doświadczonych trenerów, stanowiąc to meczach pucharowych groźnych przeciwników. Nie trzeba wiec szukać dziury w całym. Jeszcze raz podkreślam, że dalecy jesteśmy od popadania w „hura optymizm",. ale nie wolno nie doceniać odniesionego sukcesu.

Siedząc w sekretariacie Wisły; oglądamy cenne trofeum — Puchar Polski. Na jego ściankach wyryte są nazwy dotychczasowych zdobywców. Wkrótce umieszczony zostanie napis „GTS Wisła Kraków 1967 r". Miejsca na dalsze nazwy pozostało niewiele. Kto wie, może w przyszłych rozgrywkach Puchar zdobędzie Legia po raz piąty i Wówczas przejdzie on na jej własność? Po spotkaniach pucharowych piłkarze Wisły mają obecnie tydzień absolutnego odpoczynku. W poniedziałek pod wodzą trenera Mieczysława Gracza wyjeżdżają na Zgrupowanie do Wigierskiej Górki, gdzie przygotowywać się będą do ligowych Zmagań. 22 lipca rozegrają sparringowe spotkanie w, Wojkowicach z miejscowym Górnikiem a 20 lipca br. na własnym boisku w Krakowie międzynarodowe spotkanie z pierwszoligowym zespołem NRD Chemie Halle, (as.


Relacje prasowe

Gazeta Krakowska. 1967, nr 161 (7 VII) nr 6028

Piłkarze Wisły przygotowywać się do finałowego spotkania niedzielnego o Puchar Polski z Rakowem Częstochowa na własnym stadionie. Treningi prowadził już Mieczysław Gracz. Cały zespół dołoży starań, by powrócić ze spotkania kieleckiego w roli zwycięzcy. Wisła wystąpi w meczu z Rakowem prawdopodobnie w takim samym składzie jak w spotkaniu z GKS. W myśl zasady — gdy się wygrywa — nie dokonuje się zmian. Mecz finałowy z Rakowem posiada dodatkowy aspekt. Jeśli Wisła to spotkanie wygra, następnie pokona w PZP zespół fiński z Helsinek — to następnym przeciwnikiem krakowian w PZP byłaby prawdopodobnie słynna drużyna włoska AC Milan. Za dużo jednak tych „jeśli". Pierwszy i zasadniczy warunek — trzeba wygrać z Rakowem. Zadanie dla pierwszoligowego zespołu Wisły w meczu z trzecioligowym Rakowem realne i wykonalne.


Gazeta Krakowska. 1967, nr 162 (8/9 VII) nr 6029

Piłkarze Wisły po raz trzeci sięgają po cenne trofeum — Puchar Polski. W 1951 r. krakowianie przegrali w finale z Ruchem Chorzów 0:2 (0:1). W trzy lata później Wisła znowu zakwalifikowała się do finału, grając z Gwardią Warszawa. Pierwszy mecz finałowy zakończył się wynikiem bezbramkowym, w drugim spotkaniu wygrała Gwardia 3:1 (2:0). Jutro Wisła po raz trzeci staje do pojedynku finałowego o Puchar Polski. Teoretycznie — w roli faworyta. Jej przeciwnik Raków Częstochowa gra przecież w III lidze a zespół „białej gwiazdy” reprezentuje ekstraklasę. Mecz Wisła — Raków odbędzie się w niedzielę w Kielcach, arbitrem spotkania będzie p. St. Eksztajn (Warszawa).



Gazeta Krakowska. 1967, nr 163 (10 VII) nr 6030

Trzy razy stawali piłkarze Wisły do finałowego pojedynku o Puchar Polski. Dwa razy zespół białej gwiazdy schodził z boisk pokonany. Pierwszy raz przegrał mecz o to Wielkie trofeum z Ruchem Chorzów w roku 1951, drugi raz z Gwardią Warszawa w roku 1954. I wreszcie za trzecim razem krakowskim piłkarzom udało się zdobyć upragnione trofeum Puchar Polski. Trofeum, które uznać należy za jedno z najcenniejszych w historii Towarzystwa.

Wczoraj w Kielcach Wisła zmierzyła się w 12 już edycji Pucharu z rewelacyjnym III ligowym Rakowem Częstochowa. Mecz wygrali krakowianie 2:0 (0:0, 0:0). Już sam wynik wskazuje, że spotkanie miało dramatyczny przebieg.

Zespoły przystąpiły do gry w następujących składach: Wisła — Stroniarz, Monica, Kawula, Polak, Herod (Budka), Wójcik, Lendzion, Gach, Sykta, Studnicki, Skupnik. Raków: Czechowski, Jaśkiewicz, Głowacki, Synorowski, Hojko, Pędziach, Krzywoń, Kruk, Szwed, Burczyk, Drążyk (Stachowiak). Sędziował p. Eksztajn z Warszawy, widzów 7 tys.

Pierwszy w kronikach po­ wojennych rozgrywek pucharowych sukces piłkarzy białej gwiazdy jest zasłużony, ale przyszedł im z największym trudem. W pierwszej połowie znacznie skuteczniejsi i szybsi byli piłkarze Często chowy. Mieli też znacznie więcej sytuacji podbramkowych.

Krakowianie natomiast grali bez wyrazu.

Szczególnie dotyczy to napastników, którzy w żaden sposób nie potrafili sobie poradzić z ambitnymi, ale nie najlepszymi obrońcami Rakowa.

Po przerwie sytuacja zmieniła się nieco na korzyść krakowian, lecz jeszcze nie na tyle, by można im było wróżyć zwycięstwo. W owym czasie gra znacznie się ożywiła, a pod obu bramkami powstawały dramatyczne sytuacje.

Raków może mówić o szczęściu. W pierwszym kwadransie drugiej połowy dwukrotnie jego obrońcy wybijali piłkę z pustej bramki.

Wiślacy już do końca meczu nie potrafili zdobyć się na skuteczny strzał. Być może zdeprymował ich pechowy rzut karny w ostatnich sekundach pierwszej połowy.

Pewny zwykle w takich sytuacjach stoper Kawula, strzelił fatalnie słabo i Czechowski bez trudności wyłapał piłkę.

Już więc do przerwy Wisła mogłaby prowadzić. Doszło jednak do dogrywki. Już w pierwszej części dogrywki okazało się, że techniczna przewaga Wisły i bardziej ekonomiczna jej gra zaczęła dawać o sobie znać. Wiślakom dopisywała także kondycja. Chociaż w pierwszym kwadransie nie padła jeszcze żadna bramka, widać już było, że krakowianie mają znacznie więcej szans na zwycięstwo.

Natychmiast po rozpoczęciu drugiej części dogrywki w 106 min. gry Sykta z dość ostrego kąta zaskoczył doskonale do tej pory broniącego Czechowskiego. W 3 min. później Skupnik przypieczętował sukces wiślaków zdobywając drugą bramkę.

Mimo zwycięstwa drużyna krakowska nie mogła zaimponować. Była wprawdzie zespołem bardziej wyrównanym i lepszym kondycyjnie, ale więcej przecież można wymagać od I-ligowca w pojedynku z zespołem grającym o 2 klasy niżej. Bardzo słabo spisali się napastnicy. Jedynie Studnicki mógł się podobać.

Na wielkie słowa uznania zasłużyła drużyna Rakowa za nadzwyczaj ambitną i bojową postawę; Częstochowianie udowodnili, że ich awans do finału nie był dziełem przypadku. Napastnik Rakowa Burczyk był zresztą najlepszym piłkarzem tego spotkania. M. KALETA