1968.04.20 Wisła Kraków - ŁKS Łódź 0:1

Z Historia Wisły

1968.04.20, I Liga, 19. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 16.00
Wisła Kraków 0:1 (0:1) ŁKS Łódź
widzów: 10.000-12.000
sędzia: Marian Kustoń z Poznania
Bramki
0:1 14' Jerzy Sadek
Wisła Kraków
4-2-4
Henryk Stroniarz
Fryderyk Monica
Ryszard Wójcik
Władysław Kawula
Adam Musiał
Czesław Studnicki grafika: Zmiana.PNG (46’ Józef Gach)
Janusz Sputo
Wiesław Lendzion
Zbigniew Krawczyk
Andrzej Sykta
Zygmunt Pietraszewski

trener: Mieczysław Gracz
ŁKS Łódź
4-2-4
Marian Wilczyński
Paweł Kowalski
Bolesław Szadkowski
Zygmunt Gutowski
Stefan Szefer
Piotr Suski
Jerzy Sadek
Ryszard Polak
Edward Studniorz
Sławomir Sarna
"Mieczysław" Szulc Grafika:Zmiana.PNG (Józef Nowak)

trener: Wacław Pegza

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Relacje prasowe

„Tempo” z 1968.04.22

Powtórka meczu z Łodzi

„Bomba” Sadka zadecydowała!

Wisła – ŁKS 0:1 (0:1)

KRAKÓW (Tempo). Krakowianie, którzy tak efektownie wystartowali w rundzie wiosennej, obecnie grają z meczu na mecz coraz gorzej. Również w spotkaniu z ŁKS-em, do którego przystąpili w roli faworyta, zawiedli na całej linii. Tak wolno, bezproduktywnie i bez żadnej koncepcji grających piłkarzy Wisły dawno nie oglądaliśmy w Krakowie.

Porażka na własnym terenie z niewysoko notowanym zespołem łódzkim to w głównej mierze „zasługa” ataku krakowskiego, którego grę najlepiej obrazuje fakt, iż przez pierwsze 45 minut meczu napastnicy Wisły na bramkę Wilczyńskiego… nie oddali ani jednego strzału.

Ani ładu, ani składu nie można się było dopatrzyć w poczynaniach gospodarzy, którzy sprawiali takie wrażenie, jakby mieli już zapewniony byt w lidze i nie musieli o nic walczyć. W przeciwieństwie do nich w drużynie łódzkiej widać było zacięcie i ambicję, widać było, że goście wiedzą, o jaką stawkę ten mecz się toczy.

Losy spotkania rozstrzygnięte zostały już w 14 minucie, kiedy to Sadek wyzwolił się na moment spod opieki Wójcika i oddał piekielnie silny strzał, po którym Stroniarzowi nie pozostało nic innego jak tylko wyjąć piłkę z siatki. Łódzki napastnik, który znów błysnął dużą formą, był także o krok od podwyższenia wyniku na 2:0 w 32 minucie. Otrzymawszy piłkę na środku boiska szybko oderwał się od obrońców Wisły i znalazł się sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Stroniarz jednak popisał się tym razem doskonałym refleksem i wybił piłkę w pole.

Po przerwie przewaga gości maleje wprawdzie i krakowianie częściej dochodzą do głosu, ale nadzieje na to, że łodzianie „spuchną” nie sprawdzają się. Tym bardziej, że gospodarzom starcza sił zaledwie na kwadrans naporu na bramkę Wilczyńskiego. W okresie tym tak Lendzion, jak i eksperymentalnie wystawiony do ataku Wisły młody Krawczyk marnują kilka dogodnych pozycji, nie potrafiąc zdobyć się na skuteczny strzał. Wszelkie natomiast groźniejsze sytuacje na przedpolu bramkowym wyjaśnia zdecydowanie wybiegami Wilczyński, który obok Sadka i Sarny należał do najlepszych zawodników gości.

Kapitalne okazje na zdobycie bramki miał Krawczyk w 54 i 63 min., znajdując się sam na sam z bramkarzem łódzkim. Jednak brak rutyny zaważył chyba na postawie tego młodego piłkarza. Nie można natomiast znaleźć żadnego wytłumaczenia dla słabej postawy pozostałych napastników Wisły, a przede wszystkim Lendziona i Pietraszewskiego.

Poza Stroniarzem właściwie w zespole gospodarzy żaden z zawodników nie zasłużył na słowa uznania. Nie najlepszy dzień miał także arbiter meczu, który wychodząc chyba z założenia, że atak Wisły i tak nie zdobędzie się na strzelenie bramki odgwizdał koniec spotkania… o 2 minuty wcześniej! Tak przynajmniej wskazywał zegar boiskowy.

WISŁA: Stroniarz, Monica, Wójcik, Kawula, Musiał, Studnicki (Gach), Sputo, Krawczyk, Pietraszewski, Sykta, Lendzion.

ŁKS: Wilczyński, Kowalski, Szatkowski, Gutowski, Szefer, Suski, Sadek, Polak, Studniorz, Sarna, Szule (Nowak).

Zawody prowadził p. Kustoń z Poznania. Widzów ok. 10 tysiecy.

(K. Towicki)