1975.11.09 GKS Tychy - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 22: Linia 22:
[[Grafika:Tempo 1975-10-13b.JPG|150 px]]
[[Grafika:Tempo 1975-10-13b.JPG|150 px]]
[[Grafika:Tempo 1975-10-13c.JPG|150 px]]
[[Grafika:Tempo 1975-10-13c.JPG|150 px]]
 +
 +
==Relacje prasowe==
 +
 +
 +
===Echo Krakowa. 1975, nr 244 (8/9 XI) nr 9339===
 +
 +
Trudny tydzień oczekuje piłkarzy Wisły. Trzy mecze ligowe w ciągu kilku dni i to z mistrzem Polski — Ruchem (12 bm. u siebie, zaległe spotkanie z 11 kolejki), jutro w Tychach spotkanie z rewelacyjnie spisującym się zespołem GKS-u i w następną sobotę, 16 bm. zawody z łódzkim Widzewem W Krakowie.
 +
 +
Na pierwszy ogień idzie jutrzejsze spotkanie w Tychach., Piłkarze GKS-u spisują się w pierwszej fazie rozgrywek doprawdy nadspodziewanie dobrze, zajmują aktualnie 2 miejsce w tabeli, wspólnie z mielecką Stalą mając w 11 rozegranych spotkaniach 15 zdobytych punktów: Z będącym w rozpędzie zespołem tyskim przyjdzie grać wiślakom, którzy w ostatnich kontrolnych spotkaniach nie wykazali wielkiej formy, a na dodatek czołowy strzelec drużyny Kazimierz Kmiecik odniósł kontuzję w czasie towarzyskiego spotkania z Martinem z Czechosłowacji i nawet jeżeli wystąpi w meczu, to z pewnością jeszcze nie będzie w pełni sił. Czyli, że sytuacja dla wiślaków niezbyt pomyślna, ale może świadomość wagi spotkania, dobrej formy przeciwników, zmobilizuje krakowian do ambitnej, pełnej poświęcenia walki przez 90 minut meczu i może sprawią swym kibicom miłą niespodziankę wracając do domu z dorobkiem przynajmniej 1 punktu. Nieraz już przecież krakowianie dawali w meczach, w których przeciwnicy byli faworytami, próbki swych wielkich przecież możliwości, nieraz już przywozili punkty z wyjazdów trudniej-, szych aniżeli ten do Tych. Czekamy więc z niecierpliwością r nadzieją na wynik niedzielnego pojedynku.
 +
 +
 +
===Echo Krakowa. 1975, nr 245 (10 XI) nr 9340===
 +
[[Grafika:Echo 1975-11-10.jpg‎|thumb|right|200 px]]
 +
 +
Nonszalancja nie popłaca
 +
 +
Porażki w Tychach mogli wiślacy uniknąć!
 +
 +
GKS TYCHY_ WISŁA KRAKÓW 2:1 (0:0). Bramki zdobyli, dla gospodarzy —Szachnitowski w 83 min. i Ogaza w 85 min., dla gości — Kapka w 67 min. gry. Sędziował p. M. Środecki z Wrocławia. Widzów ok. 18 tys.
 +
 +
GKS TYCHY: Cebrat — Trójca, Kubica, Piechaczek, Ludyga — Olsza, Potrawa (od 62 min. Tuszyński), Bielenin — Ogaza, Czarnynoga (od 74 min. Rasek), Szachnitowski.
 +
 +
WISŁA: Adamczyk — H. Szymanowski, Maculewicz, A. Szymanowski, Musiał — Surowiec (od 77 min. Gacek), Płaszewski, Garlej —Kusto, Kapka, Gazda.
 +
 +
Mecz ten może posłużyć w pracy szkoleniowej jak nie należy grać i jaka jest cena błędnej taktyki. Mam oczywiście na myśli poczynania „Białej Gwiazdy”, która w 67 min. objęła prowadzenie i miast odnieść zwycięstwo zeszła z boiska w Tychach pokonana. Na domiar straciła dwie bramki w odstępie 100 sek.. co jest swojego rodzaju curiosum, zważywszy, iż przewyższała przeciwnika wyszkoleniem technicznym przynajmniej o klasę.
 +
 +
Wiślacy przyjechali do Tych bez Goneta i kontuzjowanego przed kilkoma dniami Kmiecika. Szczególnie strata p. Kazimierza okazała się bolesna, gdyż brakowało gracza, który potrafi wypracować pozycję kolegom, a także wykończyć najtrudniejszą akcję. Gospodarze próbowali od początku meczu atakować, lecz uważnie grająca obrona gości i bramkarz Adamczyk spisywali się bezbłędnie. Szczególnie Musiał na lewej obronie oraz A.
 +
 +
Szymanowski — stanowili zaporę trudną do przebycia. Na środku drugiej linii zadebiutował Płaszewski z Hutnika. Był b. przydatny, ale... nie jest jeszcze w szczytowej formie. Kiedy do-, dam, że Garlej zwalniał zbyt często grę, będzie zrozumiałe, że linia ta nie wniosła wiele zarówno przy asekuracji własnej bramki jak też przy budowaniu akcji zaczepnych. Zadanie to wzięli na siebie Gazda i częściowo Surowiec, ale praktycznie Kusto i Kapka w poczynaniach ofensywnych byli osamotnieni.
 +
 +
Tym większa zasługa tego ostatniego, że w 67 min. przejął dalekie podanie od Maculewicza (rykoszet po starciu z Czarnynogą), ograł doskonale spisującego się Piechaczka i wybiegającego bramkarza, skierowując piłkę do siatki.
 +
 +
Zdobycie gola było sygnałem dla wiślaków, iż... trzeba się cofnąć do kurczowej o b r on y. Oczywiście, skorzystali na tym gospodarze. Ale ich przewaga nie przynosiła rezultatu do 83 min. Wtedy to Garlej miast kopnąć piłkę na róg, nonszalancko stracił ją (po ?? przepuszczeniu pod nogą) na rzecz Ogazy. Ten skorzystał z okazji, zacentrował a Szachnitowski „główką” wyrównał stan meczu na 1:1. Od tej chwili górnicy z pasją ruszyli do szturmu. Już w 2 min. później w zamieszaniu podbramkowym Ogaza lobem przeniósł piłkę nad Adamczykiem, przechylając szalę zwycięstwa na stronę gospodarzy..
 +
 +
J. FRANDOFERT
[[Kategoria:I Liga 1975/1976 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:I Liga 1975/1976 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1975/1976 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1975/1976 (piłka nożna)]]
[[Kategoria:GKS Tychy]]
[[Kategoria:GKS Tychy]]

Wersja z dnia 08:32, 28 cze 2019

1975.11.09, I liga, 11. kolejka, Tychy, Stadion GKS-u,
GKS Tychy 2:1 (0:0) Wisła Kraków
widzów: ok. 17.000
sędzia: Marian Środecki z Wrocławia
Bramki

Kazimierz Szachnitowski (g) 84'
Roman Ogaza 86'
0:1
1:1
2:1
67' Zdzisław Kapka


GKS Tychy
4-3-3
Eugeniusz Cebrat
Józef Trójca
Marian Piechaczek
Jerzy Kubica
Jerzy Ludyga
Lechosław Olsza
Alfred Potrawa Grafika:Zmiana.PNG (63' Henryk Tuszyński)
Jan Bielenin
Roman Ogaza
Czesław Czarnynoga Grafika:Zmiana.PNG (74' Krzysztof Rasek)
Kazimierz Szachnitowski

trener: Aleksander Mandziara
Wisła Kraków
4-3-3
Janusz Adamczyk
Henryk Szymanowski
Antoni Szymanowski
Henryk Maculewicz
Adam Musiał
Janusz Surowiec Grafika:Zmiana.PNG (77' Krzysztof Gacek)
Andrzej Garlej
Zbigniew Płaszewski
Kazimierz Gazda
Zdzisław Kapka
Marek Kusto

trener: Aleksander Brożyniak
ligowy debiut Płaszewskiego

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1975, nr 244 (8/9 XI) nr 9339

Trudny tydzień oczekuje piłkarzy Wisły. Trzy mecze ligowe w ciągu kilku dni i to z mistrzem Polski — Ruchem (12 bm. u siebie, zaległe spotkanie z 11 kolejki), jutro w Tychach spotkanie z rewelacyjnie spisującym się zespołem GKS-u i w następną sobotę, 16 bm. zawody z łódzkim Widzewem W Krakowie.

Na pierwszy ogień idzie jutrzejsze spotkanie w Tychach., Piłkarze GKS-u spisują się w pierwszej fazie rozgrywek doprawdy nadspodziewanie dobrze, zajmują aktualnie 2 miejsce w tabeli, wspólnie z mielecką Stalą mając w 11 rozegranych spotkaniach 15 zdobytych punktów: Z będącym w rozpędzie zespołem tyskim przyjdzie grać wiślakom, którzy w ostatnich kontrolnych spotkaniach nie wykazali wielkiej formy, a na dodatek czołowy strzelec drużyny Kazimierz Kmiecik odniósł kontuzję w czasie towarzyskiego spotkania z Martinem z Czechosłowacji i nawet jeżeli wystąpi w meczu, to z pewnością jeszcze nie będzie w pełni sił. Czyli, że sytuacja dla wiślaków niezbyt pomyślna, ale może świadomość wagi spotkania, dobrej formy przeciwników, zmobilizuje krakowian do ambitnej, pełnej poświęcenia walki przez 90 minut meczu i może sprawią swym kibicom miłą niespodziankę wracając do domu z dorobkiem przynajmniej 1 punktu. Nieraz już przecież krakowianie dawali w meczach, w których przeciwnicy byli faworytami, próbki swych wielkich przecież możliwości, nieraz już przywozili punkty z wyjazdów trudniej-, szych aniżeli ten do Tych. Czekamy więc z niecierpliwością r nadzieją na wynik niedzielnego pojedynku.


Echo Krakowa. 1975, nr 245 (10 XI) nr 9340

Nonszalancja nie popłaca

Porażki w Tychach mogli wiślacy uniknąć!

GKS TYCHY_ WISŁA KRAKÓW 2:1 (0:0). Bramki zdobyli, dla gospodarzy —Szachnitowski w 83 min. i Ogaza w 85 min., dla gości — Kapka w 67 min. gry. Sędziował p. M. Środecki z Wrocławia. Widzów ok. 18 tys.

GKS TYCHY: Cebrat — Trójca, Kubica, Piechaczek, Ludyga — Olsza, Potrawa (od 62 min. Tuszyński), Bielenin — Ogaza, Czarnynoga (od 74 min. Rasek), Szachnitowski.

WISŁA: Adamczyk — H. Szymanowski, Maculewicz, A. Szymanowski, Musiał — Surowiec (od 77 min. Gacek), Płaszewski, Garlej —Kusto, Kapka, Gazda.

Mecz ten może posłużyć w pracy szkoleniowej jak nie należy grać i jaka jest cena błędnej taktyki. Mam oczywiście na myśli poczynania „Białej Gwiazdy”, która w 67 min. objęła prowadzenie i miast odnieść zwycięstwo zeszła z boiska w Tychach pokonana. Na domiar straciła dwie bramki w odstępie 100 sek.. co jest swojego rodzaju curiosum, zważywszy, iż przewyższała przeciwnika wyszkoleniem technicznym przynajmniej o klasę.

Wiślacy przyjechali do Tych bez Goneta i kontuzjowanego przed kilkoma dniami Kmiecika. Szczególnie strata p. Kazimierza okazała się bolesna, gdyż brakowało gracza, który potrafi wypracować pozycję kolegom, a także wykończyć najtrudniejszą akcję. Gospodarze próbowali od początku meczu atakować, lecz uważnie grająca obrona gości i bramkarz Adamczyk spisywali się bezbłędnie. Szczególnie Musiał na lewej obronie oraz A.

Szymanowski — stanowili zaporę trudną do przebycia. Na środku drugiej linii zadebiutował Płaszewski z Hutnika. Był b. przydatny, ale... nie jest jeszcze w szczytowej formie. Kiedy do-, dam, że Garlej zwalniał zbyt często grę, będzie zrozumiałe, że linia ta nie wniosła wiele zarówno przy asekuracji własnej bramki jak też przy budowaniu akcji zaczepnych. Zadanie to wzięli na siebie Gazda i częściowo Surowiec, ale praktycznie Kusto i Kapka w poczynaniach ofensywnych byli osamotnieni.

Tym większa zasługa tego ostatniego, że w 67 min. przejął dalekie podanie od Maculewicza (rykoszet po starciu z Czarnynogą), ograł doskonale spisującego się Piechaczka i wybiegającego bramkarza, skierowując piłkę do siatki.

Zdobycie gola było sygnałem dla wiślaków, iż... trzeba się cofnąć do kurczowej o b r on y. Oczywiście, skorzystali na tym gospodarze. Ale ich przewaga nie przynosiła rezultatu do 83 min. Wtedy to Garlej miast kopnąć piłkę na róg, nonszalancko stracił ją (po ?? przepuszczeniu pod nogą) na rzecz Ogazy. Ten skorzystał z okazji, zacentrował a Szachnitowski „główką” wyrównał stan meczu na 1:1. Od tej chwili górnicy z pasją ruszyli do szturmu. Już w 2 min. później w zamieszaniu podbramkowym Ogaza lobem przeniósł piłkę nad Adamczykiem, przechylając szalę zwycięstwa na stronę gospodarzy..

J. FRANDOFERT