1979.04.21 Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 2:0

Z Historia Wisły

1979.04.21, I liga, 22. kolejka, Wrocław, Stadion Olimpijski, aleja Olimpijska 35, 16:30, sobota
Śląsk Wrocław 2:0 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 9-15.000
sędzia: Kazimierz Kwiatkowski z Katowic.
Bramki
Tadeusz Pawłowski 63'
Tadeusz Pawłowski (g) 68'
1:0
2:0
Śląsk Wrocław

Eugeniusz Cebrat
Ryszard Sobiesiak
Henryk Kowalczyk
Mieczysław Kopycki
Władysław Żmuda
Roman Faber
Tadeusz Pawłowski
Mieczysław Olesiak
Jacek Nocko Grafika:Zmiana.PNG (81' Mirosław Pękala)
Józef Kwiatkowski Grafika:Zmiana.PNG (42' Zygmunt Garłowski)
Janusz Sybis

trener: Józef Majdura
Wisła Kraków
4-3-3
Marek Holocher
Piotr Skrobowski
Zbigniew Płaszewski
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Ryszard Suder grafika: Zmiana.PNG (46’ Kazimierz Gazda)
Andrzej Targosz
Adam Nawałka
Leszek Lipka grafika: Zmiana.PNG (75’ Bogusław Dzięgiel)
Kazimierz Kmiecik
Janusz Krupiński

trener: Orest Lenczyk

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1979, nr 88 (21/22 IV) nr 10353

Zespół „Białej Gwiazdy” pojechał wczoraj rano do stolicy Dolnego Śląska, tam krakowianie przeprowadzili ostatni trening i dziś o godz. 16.30 Wybiegną na boisko, by stawić czoła drużynie gospodarzy.

Rozmawiałem przed wyjazdem z trenerem Orestem Lenczykiem. Był zmartwiony, pełen, obaw o losy meczu, gdyż drużyna pojechała w mocno osłabionym składzie. Henryk Maculewicz nie będzie mógł grać, gdyż w Mielcu, podczas meczu ze Stalą otrzymał kolejną „żółta kartkę”, Marek Motyka ma po meczu w Piotrkowie z młodzieżowym zespołem NRD uraz wewnętrzny jamy brzusznej, a Janusz Krupiński wrócił z tego samego spotkania z kontuzją kolana.

Michał Wróbel na odmianę z Lipska przyjechał z zapaleniem oskrzeli. Do tego wszystkiego jeszcze Zdzisław Kapka jest dopiero co po ekstrakcji chirurgicznej zęba, a Leszek Lipka ma spory krwiak na łydce.

Udział Maculewicza, Motyki, Wróbla i Kapki jest wykluczony, a Lipki i Krupińskiego wątpliwy. Czyli przyjdzie wiślakom grać w najlepszym razie bez czterech czołowych zawodników, a być może nawet bez sześciu.

W tej sytuacji szanse drużyny krakowskiej nie przedstawiają się zbyt różowo. Śląsk, wicemistrz Polski będzie z pewnością chciał udowodnić swą wyższość nad zespołem mistrzów (choć obie drużyny w tym cyklu rozgrywek dalekie są od formy sprzed roku), a że trafi na mocno osłabiony skład rywali ma pełne szanse osiągnięcia celu.

W czym można, upatrywać szansy wiślaków? Być może w tym, iż zawodnicy rezerwowi, zwykle siedzący na ławce, będą chcieli wykazać w tym meczu, iż należy im się miejsce w pierwszej drużynie. Czy tak jednak będzie? Czy rzeczywiście rezerwowi gracze potrafią zastąpić skutecznie swych bardziej doświadczonych kolegów?

Echo Krakowa. 1979, nr 89 (23 IV) nr 10354

W pojedynku mistrza z wicemistrzem Polski Drużynie „Białej Gwiazdy” zabrakło łutu szczęścia

SLĄSK — WISŁA 2:0 (0:0). Bramki strzelił Pawłowski w 63 i 66 min. gry. Sędziował p. Kwiatkowski z Katowic.

Widzów ok. 9000.

WISŁA — Holocher — Skrobowski, Budka, Płaszewski, Jałocha — Suder (od 46 min Gazda), Targosz, Lipka (od 75 min. Dzięgiel), Nawałka — Kmiecik, Krupiński.

Zgodnie z oczekiwaniami wiślacy wrócili ze stolicy Dolnego Śląska, z pojedynku z wicemistrzem Polski — bez punktu.

Występującemu w osłabionym składzie zespołowi krakowskiemu zabrakło na dodatek w tym prestiżowym występie przysłowiowego lutu szczęścia, który w sporcie odgrywa tak doniosłą rolę. Wisła, która, jak pisaliśmy w sobotę, musiała grać bez Motyki, Maculewicza, Kapki i Wróbla, przez długi czas dzielnie broniła się przed atakami gospodarzy. Aż przyszła 63 minuta meczu.

Wówczas Pawłowski znalazł się z piłką około 25 m przed bramką wiślacką i szykował się do strzału. Budka interweniował. ale wrocławianin zdążył strzelić. Holocher wybiegł nieco z bramki, by, mówiąc piłkarskim językiem „skrócić kąt”, piłka kopnięta przez Pawłowskiego uderzyła w nogę Budki, zmieniła kierunek lotu i ponad rozpaczliwie interweniującym Holocherem wpadła do siatki.

W tym momencie plan taktyczny wiślaków — a zakładali wywiezienie przynajmniej jednego punktu głównie poprzez koncentrację uwagi na grze obronnej — musiał ulec zmianie Krakowianie ruszyli do ataku, odkryli się, zaaferowani tym. by strzelić wyrównującą bramkę zapomnieli o asekuracji własnego przedpola i... padł drugi gol dla Śląska. Szybka Kontrakcja gospodarzy, podanie do Pawłowskiego. który z kilku metrów głową uderzył mocno piłkę, tak iż krakowski golkiper był bezradny.

W tym momencie było już praktycznie po meczu. Krakowianie próbowali jeszcze coś wskórać strzelić bramkę, ale nie byli w stanie, bo Krupiński w starciu z obrońcami wrocławskimi został kopnięty w nogę i grał z krwiakiem, który utrudniał mu przeprowadzanie skutecznych akcji, a Kmiecik miał po prostu słabszy dzień.

Oceniając grę wiślaków, trener O. LENCZYK powiedział: „Zdawałem, sobie sprawy jakie trudne zadanie nas czeka. Mimo osłabienia składu mogliśmy nie przegrać, gdyż Śląsk nie jest w wysokiej formie. Cóż, mimo ambicji moich zawodników, nie udało się zdobyć choćby jednego punktu. Zabrakło szczęścia. Tak bywa. Z dwójki debiutantów nie jestem w pełni zadowolony, Spodziewałem się więcej po Suderze. Dzięgiel grał krótko i też nie był to udany debiut. Ale obydwóch jak się to mówi zjadły nerwy. Myślę, iż w przyszłości winni być przydatni pierwszej drużynie”


Gazeta Południowa. 1979, nr 89 (23 IV) nr 9608

Śląsk—Wisła 2:0(0:0)

Piłkarze krakowskiej Wisły Wystąpili w wyjazdowym meczu o mistrzostwo ekstraklasy we Wrocławiu z miejscowym Śląskiem w mocno osłabionym składzie. W zespole krakowskim nie grali: Maculewicz (ukarany za żółtą kartkę) oraz Kapka, Wróbel i Motyka- (chorzy bądź kontuzjowani). Goście stanęli więc przed bardzo trudnym zadaniem i nastawili się na. uważną. grę. zwłaszcza w defensywie.

by wywieźć chociaż jeden punkt z Wrocławia Początkowo udawało Im się realizować te założenia taktyczne z powodzeniem. Pierwsza połowa meczu była wyrównana, żądnej z drużyn nie udało się zdobyć bramki Obydwa zespoły grały jednak bardzo słabo, wiele było niecelnych podań i niedokładnych strzałów. Gra toczyła się najczęściej w środku boiska.

Po przerwie wiślacy grali nadal zmasowaną obroną. Jednakże w 63 min. daleki strzał Pawłowskiego zaskoczył Holochera i wrocławianie objęli prowadzenie. Wiślacy zmienili więc teraz taktykę, przechodząc do ataku. Ułatwili jednak dostęp gospodarzom do swojej bramki.

Śląsk wykorzystał to dość szybko. W 66 min. znów Pawłowski po szybkim kontrataku zdobył drugą bramkę, która przesądziła losy meczu.

Spotkanie stało na słabym poziomie, Zawiedli przede wszystkim wiślacy. którzy jednak wystąpili w mocno osłabionym składzie, co ich w pewnym stopniu usprawiedliwia. Debiutujący w ekstraklasie Suder i Dzięgiel zagrali zbyt nerwowo, nie potrafili zaprezentować wszystkich swych umiejętności. Najlepiej w zespole krakowskim spisywali się Płaszewski i bramkarz Holocher W zespole Śląska, który niewiele lepiej zagrał od zespołu krakowskiego, najlepszym zawodnikiem był Żmuda.

WISŁA: Holocher, Skrobowski, Budka. Płaszewski, Jałocha, Suder (od 46 min. Gazda), Targosz, Lipka (od 76 min. Dzięgiel), Nawałka Kmiecik, Krupiński.



„Dziennik Polski” nr 88, 89 relacja.